Kołobrzeg w archiwum IPN – 18 (56). Czego Wojska Ochrony Pogranicza szukały w lokomotywowni?

Niepublikowane dotąd materiały dotyczące wspólnych działań Grupy Operacyjnej WOP oraz Służby Bezpieczeństwa na terenie Polskiej Kolei Państwowej w Kołobrzegu.

Poprzedni odcinek poświęciłem grupie opozycjonistów w PPiUR „Barka” w Kołobrzegu oraz roli Granicznego Punktu Kontroli WOP w ich zwalczaniu. Napisałem wówczas, że esbecy w zielonych mundurach zajmowali się z zasady przedsiębiorstwami gospodarki morskiej, przy czym były wyjątki od tej zasady. Dzisiaj piszę o jednym z takich wyjątków. Na terenie lokomotywowni w Kołobrzegu znaleziono ulotki. Sprawą zajęła się Grupa Operacyjna WOP w Kołobrzegu podlegająca szefowi Wydziału II Bałtyckiej Brygady WOP w Koszalinie. Sprawa ta niezbicie dowodzi, że wydział II BB WOP i podległe mu jednostki terenowe pełniły rolę typowej tajnej policji politycznej i faktycznie niczym nie różnił sie od Służby Bezpieczeństwa. Wydział II Bałtyckiej Brygady WOP, Graniczny Punkt Kontroli i Służba Bezpieczeństwa stosowały identyczne metody operacyjne, tj. pozyskiwały tajnych współpracowników i śledziły wszelkie przejawy opozycji w kraju, będąc zbrojnym ramieniem reżimu komunistycznego. Dobrym przykładem jest Sprawa Operacyjnego Rozpracowania „Kolejarz” przechowywana w Instytucie Pamięci Narodowej Oddział w Szczecinie pod sygn. akt IPN Sz 00146/74/Diazo. Sprawę prowadził por. Hadaś Zbigniew z Grupy Operacyjnej WOP Kołobrzeg, a wspierał go kierownik tej grupy por. Maćkowiak Jerzy. Po wszczęciu sprawy por. Hadaś ułożył plan przedsięwzięć operacyjnych (należy zauważyć, że GPK i SB używały identycznej terminologii). Stwierdził, że 8 kwietnia 1985 roku prowadzony prze niego tajny współpracownik o pseudonimie „Longin” w lokomotywowni PKP w Kołobrzegu w przedziale pasażerskim lokomotywy przygotowanej do jazdy znalazł 10 egzemplarzy gazetek, które porozkładane były na siedzeniach. Były to „Wola”, „Solidarność – Tygodnik Mazowsze” (dwa numery), „Wiadomości – Tygodnik Regionu Mazowsze” (dwa numery), „Solidarność Dolnego Śląska” (dwa numery), „Iskierka” oraz „Dodatek Nadzwyczajny”. Tw „Longin” zabrał te ulotki i przekazał por. Hadasiowi, który ustalił, że w tym czasie na całej stacji PKP pracowało 14 osób, a na terenie lokomotywowni 6 osób. Hadaś skrupulatnie ustalił wszystkie osoby wówczas obecne w pracy i postanowił, że całą czternastkę podda inwigilacji. Byli to maszyniści Tadeusz Szymura, Mirosław Szuba, Jerzy Szaciło, Piotr Pedrak, Ryszard Wesołowski, Jerzy Sempruch, Adam Balicki, Mirosław Nadziejko, dyspozytor Kazimierz Kowalczyk oraz pracownicy Jarosław Orecki, Bogdan Jakubowski, Leokadia Skrzypczyk, Jan Obrocki i Urszula Hawryluk. Tw „Longin” poinformował, że drzwi lokomotywy od strony peronu były otwarte i dlatego należy przypuszczać, że ulotki rozłożyła osoba zatrudniona w lokomotywowni. Hadaś zaplanował wykorzystanie w prezentowanej sprawie tajnych współpracowników o pseudonimach „Longin”, „Orzech” i „Alicja”. „Orzech” i „Longin” mieli „dotarcie” (według nowomowy SB) do pracowników lokomotywowni, a tw ps. „Alicja” miała „możliwość kontroli i rozpoznania” maszynistów. Według oceny Hadasia wszyscy byli źródłami obiektywnymi i sprawdzonymi o dużym stażu pracy i doświadczeniu. W planie przedsięwzięć operacyjnych Hadaś postawił dwa podstawowe cele:

1)    Sprawdzenie, czy wśród pracowników lokomotywowni znajdują się osoby zaangażowane we wrogą działalność polityczną lub sympatyzujące z podziemiem „Solidarności”.

2)    Ustalenie osób, które mogły rozkolportować ulotki i podjąć odpowiednie działania profilaktyczno-represyjne.

Dla mnie nie ulega wątpliwości, że identyczne cele działań operacyjnych stawiała sobie SB i dlatego określenie esbecja w zielonych mundurach jest usprawiedliwione i adekwatne do spełnianej roli w systemie komunistycznym.

W dalszej części planu Hadaś szczegółowo opisał czym zajmować się będą  tajni współpracownicy „Longin”, „Orzech” i „Alicja” i kogo konkretnie śledzić. Maćkowiak miał dokonać ustaleń u towarzyszy z SB czy ich szpicle maja wiedzę o rozłożeniu ulotek 8 kwietnia 1985 roku w lokomotywowni. Ponadto Hadaś napisał wprost:

„Nawiązać ścisłe współdziałanie z SB RUSW w Kołobrzegu w zakresie wymiany informacji dotyczących zaistniałych na terenie miasta faktów kolportażu ulotek i innych zaistniałych zdarzeń o politycznie wrogiej wymowie – celem konfrontacji i badania tych sytuacji i potencjalnych sprawców z posiadanymi w sprawie materiałami na pracowników węzła PKP w Kołobrzegu.”

Powyższe stwierdzenie po raz kolejny dowodzi, że Hadaś i jego koledzy to zwykła tajna policja polityczna, która nie miała z kontrwywiadem nic wspólnego, a nazwa była jedynie kamuflażem i przykrywką.

W aktach SOS „Kolejarz” znajduje się dość niezwykły plan współdziałania Posterunku Kolejowego MO, reprezentowany wówczas przez st. sierż. Ociepa St. i Grupy Operacyjnej WOP reprezentowanej przez kierownika tej grupy Maćkowiaka Jerzego. Przewidywał on, że posterunek kolejowy przekazywał będzie zielonej esbecji informacje o osobach i faktach, a także o nastrojach oraz że nie będzie podejmował wobec osób podejrzanych żadnych działań bez wcześniejszego uzgodnienia z Grupą Operacyjną WOP. Plan ten przewidywał więc faktyczne podporządkowanie milicjantów z posterunku kolejowego Grupie Operacyjnej WOP.

Po upływie dwóch miesięcy inwigilacji oraz po przeanalizowaniu doniesień agenturalnych Klimowicz Józef ze zwiadu WOP ustalił, że sprawcami rozłożenia ulotek mogą być Kazimierz Kowalczyk, dyspozytor i sympatyk „Solidarności”, Józef Jamro, były przewodniczący zakładowej „Solidarności”, Kazimierz Konewka, kierownik oddziału trakcji i sympatyk „Solidarności”. Po kolejnych dwóch miesiącach do grona osób podejrzanych włączono Leonarda Kotlęgę, który w 1984 roku przechowywał w miejscu pracy wrogie materiały (czytaj: prawdziwe wiadomości). Realizując wcześniejsze plany Hadaś przeprowadził rozmowę z panią Hawryluk, która 18 kwietnia 1985 r. była w pracy. W rozmowie stwierdziła, że nic szczególnego nie zauważyła.

We wrześniu 1985 roku ppłk Przybyłowicz dokonał oceny dotychczasowych działań Hadasia w sprawie i stwierdził, że zaplanowane czynności prowadzone są opieszale z naruszeniem planowanych terminów. Czytając tak surową ocenę nie można się dziwić, że oficerowie operacyjni nie wytrzymywali ciągłego napięcia i dość szybko przechodzili na jakże zasłużone renty. Kolejne dokumenty znajdujące się w sprawie SOS „Kolejarz” dowodzą, że Hadaś Zbigniew poważnie potraktował uwagi przełożonego i dołożył wszelkich starań, aby osiągnąć wymarzony sukces i ujawnić wichrzycieli, ale rezultaty były mizerne. Jakby kłopotów było mało tw ps. „Ikar”18 marca 1986 roku doniósł Hadasiowi, że na terenie lokomotywowni i węzła PKP pojawiły się fotomontaże ośmieszające ministra Urbana. Agenci mobilizowani do pracy nie zdołali ich wykryć i w lipcu 1986 r. uznano, że należy sprawę zakończyć.

Opisana sprawa jest typowa. Dla dość błahego zdarzenia, a z dzisiejszej perspektywy zupełnie nieistotnego – angażuje się liczny aparat przemocy. Piętnaście miesięcy szpiclowania i śledzenia grupy kilkunastu obywateli kończy się porażką zielonej esbecji. Jak uczy historia, nawet najbardziej bezwzględny reżim nie jest w stanie złamać ducha wolności. W komentarzach do poprzedniego docinka internauci pisali, że zachowanie się oficerów GPK i Grupy Operacyjnej było naganne i wyrażano zdziwienie, że takie osoby pobierają wysokie uposażenia emerytalne bądź rentowe. Istotnie oficerowie wojska mają szlachetne zadanie bronić ojczyzny przed wrogiem zewnętrznym. Na pewno oficerowie GPK i Grupy Operacyjnej WOP nie wypełniali tego podstawowego obowiązku a ich działania były skierowane przeciwko własnemu społeczeństwu. Oficerowie GPK i Grupy Operacyjnej WOP pobierali liczne dodatkowe uposażenia jako nagrodę za wzmożone szykanowanie opozycji i ludzi, którzy w jakikolwiek sposób sprzeciwili się reżimowi. Dodatki te wliczane były w podstawę świadczeń emerytalnych i rentowych. Esbekom obniżono emerytury przez wyłączenie z podstawy dodatków za inwigilacje społeczeństwa. Z nieznanych powodów nie postąpiono analogicznie z esbecją w zielonych mundurach. Aby uniknąć nieporozumień uważam, że służba w Wojskach Ochrony Pogranicza w jej podstawowych zadaniach była zaszczytna i potrzebna dla państwa polskiego. Obecnie zadania te spełnia Straż Graniczna. Moje poprzednie uwagi odnoszą się wyłącznie do wydzielonych jednostek WOP jakim był Graniczny Punkt Kontroli i Grupa Operacyjna działająca w ramach tzw. zwiadu.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.