Archiwum kategorii Wspomnienia Granatowego Munduru
Wstęp
24 mar 2014
Tytułem świadomie nawiązuję do książki Wiktora Gomulickiego, opisującej życie młodzieży pod zaborem rosyjskim. Moje wspomnienia obejmują lata 1969-1974, czyli okres tzw. realnego socjalizmu. Byłem wówczas uczniem Technikum Rybołówstwa Morskiego w Kołobrzegu, nazywanego popularnie TRM-em.
Rozdział 1. W którym opisuję moją drogę do TRM-u
24 mar 2014
W mojej rodzinie nigdy nie było tradycji morskich. Mama miała swoje korzenie na wileńszczyźnie, a ojciec na kielecczyźnie. Przodkowie zajmowali się raczej rolnictwem, a o rybołówstwie nawet nie myśleli. Jako trzyletnie pacholę wraz z całą moją rodziną zostałem przesiedlony wbrew swojej woli z powiatu lidzkiego do Białogardu.
Rozdział 2. W którym dowiaduję się, że jestem reksem
24 mar 2014
Pierwsze dni w nowej szkole to prawdziwa rewolucja na wszystkich frontach. Do domu daleko, nowi koledzy, nowe otoczenie, a przede wszystkim przestałem być poważanym ósmoklasistą, a stałem się pariasem na najniższym poziomie szkolnej egzystencji.
Rozdział 3. W którym okazuje się, że chodzę do szkoły bez szkoły
24 mar 2014
W Polsce wiele projektów realizuje się na zasadzie entuzjazmu i radosnej twórczości – najpierw coś się powołuje do życia, a później działa to według zasady „jakoś to będzie”. Tak było i z Technikum Rybołówstwa Morskiego w Kołobrzegu.
Rozdział 4. Opowiadający o profesorach nie tylko w sposób podniosły
14 lut 2014
Po czterdziestu latach o profesorach ze szkoły średniej jest łatwiej, a jednocześnie trudniej pisać. Ta dwoistość wynika z dość powszechnej przypadłości polegającej na koloryzowaniu młodości, jak również z faktu, że chętnie staramy się nie pamiętać o rzeczach przykrych, a pielęgnujemy wspomnienia chwil radosnych. Z odległej perspektywy łatwiej oceniamy, jakie wartości wpojone przez profesorów były ważne, […]
Rozdział 5. O życiu internatowym i pozainternatowym
24 mar 2012
Kiedy z reksa stałem się poważnym drugoklasistą, TRM pozyskał dla nas internat. Dla ścisłości był to drugi internat, bo pierwszy był przy ulicy Giełdowej, ale z powodu ciasnoty tylko nieliczni mogli w nim mieszkać. Nowy internat mieścił się na ulicy Kamiennej w dwóch barakach, z czego jeden, mniejszy, istnieje do dzisiaj. Po rocznym pobycie w […]
Rozdział 6. W którym będą opowieści z mórz i oceanów
24 mar 2011
Przez pięć rozdziałów opowieści bardzo niewiele było wzmianek o morzu, a wszak poszedłem do TRM-u, aby pływać po oceanach i doświadczać rozlicznych przygód. Uważałem, że na początek zostanie sprawdzona nasza umiejętność pływania i dlatego podjąłem heroiczne wysiłki, aby się nauczyć utrzymywania na wodzie, co opisałem w rozdziale I. Okazało się, że takiego sprawdzianu nie było, […]
Rozdział 7. O wątłym naszym zdrowiu
24 mar 2009
Pod względem fizycznym prezentowaliśmy się na zewnątrz dość dobrze. Wyglądaliśmy na zdrowych, silnych i sprawnych. Tymczasem, gdy tylko gazety podały, że na Węgrzech jest epidemia grypy, natychmiast zapadali na nią moi koledzy. Pod gabinetem lekarskim ustawiała się długa kolejka cierpiących i kaszlących, którzy informowali medyka, że zmogła ich grypa i ledwo mogą patrzeć na oczy. […]
Rozdział 8. O dziewczynach
24 mar 2007
W zamierzchłej przeszłości, czyli w czasach, gdy chodziłem do TRM-u, koleżanek szkolnych nie miałem. W stu procentach byli to koledzy. Kadra pedagogiczna też była męska, ale zdarzały się nauczycielki. Oprócz bibliotekarki była to opisywana wcześniej Malina, a także Mrówa i Baba Ryba. Krótko uczyła nas rosyjskiego młoda nauczycielka, ale nie radziła sobie z nami. […]
Rozdział 9. O stopniach i kartkówkach
24 mar 2004
Żeby chociażby w części osłabić wymowę wspomnień zawartych w tym rozdziale, chciałbym zapewnić, że uczyliśmy się dość porządnie. W tym czasie można było nie przystępować do zdawania matury, a tylko poprzestać na egzaminach zawodowych i ukończyć szkołę średnią z tytułem technika. Tylko Rysiek nie przystąpił do matury, na co od dawna się zanosiło. Kiedyś do […]
Zakończenie
24 mar 2001
Gawęda krotochwilna zbliża się ku końcowi ku zadowoleniu wytrwałych czytelników, którzy doszli aż do tego miejsca. Zdałem sobie sprawę, że oprócz narratora występuje w powieści bohater nazbyt zbiorowy i niedookreślony. Obraz taki jest nieprawdziwy, bo ta gromadka to nie była szara masa, ale szkatułka wypełniona drogocennymi kamieniami pełnymi blasku, niepowtarzalnymi i różnorodnymi. Weźmy pierwszego listy […]