Kołobrzeg w archiwum IPN – 17 (55). Henryk Kuzański – opozycyjny robotnik z dyplomem inżyniera

Odnaleziona teczka pod kryptonimem „Plastyk”  dokumentuje działania opozycyjne w PPiUR „Barka” w Kołobrzegu w okresie stanu wojennego.

Kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się, że istnieją  materiały pod kryptonimem „Plastyk” przypuszczałem, że dotyczą one Wiktora Szostały, który był najbardziej znanym plastykiem działającym w opozycji. Teczka Sprawa Operacyjnego Sprawdzenia (SOS) „Plastyk” dotarła do mnie już po wydaniu książki „Kołobrzeg-twierdza „Solidarności”. W jednym z biogramów przedstawiłem sylwetkę Henryka Kuzańskiego (na stronie 410). Najbardziej niezwykły w jego biografii jest fakt, że pomimo ukończenia Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Koszalinie pracował jako instalator sieci sanitarnych, tj. na stanowisku pracownika fizycznego. W tym czasie było wielu dyrektorów przedsiębiorstw, którzy z trudnością mogli wylegitymować się średnim wykształceniem, ale mieli niewątpliwie „prawidłowy” kręgosłup ideologiczny.

Powracając do SOS „Plastyk” materiałów tych nie wytworzyła Służba Bezpieczeństwa, ale ich koledzy w zielonych mundurach z Granicznej Placówki Kontroli (GPK) w Kołobrzegu, którzy mieli swoją siedzibę na ostatnim piętrze dzisiejszego budynku policji przy ulicy Kilińskiego 1. Bezpośrednim sąsiadem na ostatnim piętrze była Służba Bezpieczeństwa. Pomiędzy tymi ściśle współpracującymi ze sobą służbami był podział terytorialny, tj. GPK zajmowała się przedsiębiorstwami związanymi z gospodarką morską i Technikum Rybołówstwa Morskiego, a SB resztą miasta. Nie był on ściśle przestrzegany i obie tajne policje wchodziły na teren sąsiada. Z podziału wynikało, że PPiUR „Barka” była w „kompetencji” GPK, który reagował na wszystkie przejawy tzw. „antysocjalistycznej” działalności. Wniosek o wszczęcie Sprawy Operacyjnego Sprawdzenia kryptonim „Plastyk” nosi datę 28 września 1982 roku, a sporządził go pomocnik dowódcy GPK Kołobrzeg ppor. Szydłowski Grzegorz, który napisał:

„W dniu 31.08.1982 r. o godz. 8.30 na terenie PPiUP „Barka” stwierdzono wywieszenie trzech plakatów o treści „II Rocznica powstania NSZZ Solidarność żądamy uwolnienia internowanych i uwięzionych żądamy realizowania porozumień sierpnia 1980 r. żądamy odwieszenia działalności związków zawodowych” wykonanych na papierze pakunkowym. Zostały wywieszone na płocie od strony ulicy Pawła Findera, na ścianie biura Wydziału Opakowań i w biurowcu Dyrekcji w gablocie informacyjnej. W dniu następnym o godz. 9.00 na płocie Fabryki Mączki Rybnej należącej do PPiUR „Barka” w Grzybowie stwierdzono wywieszenie plakatu o identycznej formie i treści.

W dniu 18.09.1982 r. z KMMO w Kołobrzegu otrzymano list zaadresowany: MO Kołobrzeg Komendant z datą 31.08.82 r. o treści „Niech żyje Solidarność Zwycięży! u nas w Barce i PŻB” wykonany na papierze firmowym PPiUR „Barka”.

W dniu 23.08.82 r. z Wydziału II BB WOP w Koszalinie otrzymano list przesłany do redakcji „Głosu Pomorza” o treści „Prosimy napisać nam prawdę bo kłamiecie „Rybacy” 16.08.82 r. wykonany także na papierze firmowym PPiUR „Barka” z datą 15.08.82 r.

Fakt wywieszenia plakatów oraz wysłania listów z terenu Kołobrzegu na papierze firmowym „Barka” nasuwa przypuszczenie, że działalność tą mogą prowadzić osoby zatrudnione w tym Przedsiębiorstwie.” [pisownia oryginalna]

Wskazano dwa podstawowe cele prowadzenia sprawy:

1)    ustalenie autorów anonimów skierowanych do komendanta MO i „Głosu Pomorza” oraz autorów plakatów;

2)    udokumentowanie i zabezpieczenie dowodów procesowych.

Zatwierdzenie wniosku nie było sprawa prostą, gdyż najpierw musiał go zaakceptować dowódca GPK Kołobrzeg mjr Henryk Kęsikowski, a następnie szef Wydziału II Batyckiej Brygady WOP w Koszalinie. Wydział II miał formalnie zajmować się kontrwywiadem, ale nie jestem w stanie wyobrazić sobie aby wysłanie kartki do gazety by pisała prawdę było działalnością kontrwywiadowczą. A może autorowi i czytelnikom wytłumaczy to mjr mgr Henryk Kęsikowski, który z kolegami z GPK i SB pilnie analizuje moje artykuły (świadczą o tym wpisy w komentarzach).

Ppor. Szydłowski w porozumieniu ze swoim szefem Kęsikowskim sporządził plan operacyjnych przedsięwzięć, w którym w części I powtórzył podstawowe informacje z wniosku o wszczęcie sprawy (w komunie im więcej papierów tym lepiej i ma rację jeden z czytelników, że w UE kwitnie ten sam proceder co niewątpliwie świadczy o jej socjalistycznym charakterze). Ustalono, że plakaty wykonane były na papierze pakunkowym farbą plakatową w kolorach błękitnym i jaskrawo-czerwonym, a przyklejono je do ściany biura Wydziału Opakowań i w gablocie dyrekcji przy użyciu „butaprenu”. Jeden umieszczono na płycie pilśniowej i za pomocą haków zawieszono na murze w rejonie pierwszej bramy od ulicy Pawła Findera (obecnie Bałtycka). Listy przesłane na milicję i do „Głosu Pomorza” wykonano na papierze firmowym „Barki”, przy użyciu flamastrów czerwonego i czarnego.

W pierwszej kolejności plan przewidywał użycie tajnych współpracowników o pseudonimach „Orkan” (nr ewidencyjny 1193), „Rybka” (nr ewidencyjny 933), „Filip” (nr ewidencyjny 1497), „Kruk” (nr ewidencyjny 1507), „Marek” (nr ewidencyjny 1158), „Radzik” (nr ewidencyjny 1218). Donosiciele ci byli pracownikami „Barki” i posiadali liczne kontakty wśród załogi. „Rybka” i „Filip” byli zatrudnieni w Armatorskim Ośrodku Remontowym i postawiono przed nimi szczególne zadania, gdyż przypuszczano, że sprawcy mogą wywodzić się z tego działu. Wszyscy tajni współpracownicy oceniani zostali jako źródła lojalne sprowadzone i zaangażowane. Tw „Rybka”, „Orkan” i „Filip” pracowali pod nadzorem mjr Lutyńskiego, który otrzymał zadanie odpowiedniego poinstruowania swoich ludzi. Szydłowski miał się zająć zebraniem próbek pisma wytypowanych osób i poddać je badaniom grafologicznym. Wytypowaniem sprawców miała zając się trójka „asów” wywiadu: mjr Kęsikowski, mjr Lutyński i ppor. Szydłowski.

Tymczasem ataki na socjalizm w PPiUR „Barka” nie ustawały. W dniu 10 października 1982 roku wywieszono transparent i określono, że był on „wrogiej treści”, tj. „Solidarność żyje”, a dwa dni później pojawiły się w „Barce” ulotki nawołujące do reaktywowania „Solidarności”. Tzw. kontakt służbowy (ks) o pseudonimie „PM” doniósł, 13 października 1982 roku do GPK, że jego pracownik ob. P.E. był naocznym świadkiem sporządzenia plakatów. Zeznał on, że 31 sierpnia 1982 roku wszedł przypadkowo do kotłowni i zobaczył, że Henryk Kuzański, Tadeusz Uławski, Henryk Szmidt i Jerzy Ratajczyk sporządzają plakaty. Szydłowski z tym zeznaniem pojechał do Frydrychowicza, naczelnika Wydziału Śledczego SB w Koszalinie z pytaniem, czy Kuzańskiego i jego kolegów można aresztować i skazać w sądzie, ale bez ujawniania świadka. Ponieważ zeznania te były jedynym dowodem Frydrychowicz oceniał, że w czasie oficjalnego śledztwa niezbędne jest jego przedstawienie. Kęsikowski i jego przełożeni uznali, że nie mogą ujawnić ob. P.E. jako świadka, gdyż byłby on operacyjnie „spalony” i w przyszłości utraciłby przydatność dla GPK. Sporządzono więc kolejne plany, w których założono przeprowadzenie tzw. „kombinacji operacyjnych” wobec głównych podejrzanych, tj. Henryka Kuzańskiego, lat 34, zatrudnionego w Dziale Energetycznym w charakterze hydraulika, Tadeusza Uławskiego, lat 35, montera, Henryka Szmidta, lat 36, montera, Władysława Kopcia, lat 53, szypra, Jerzego Ratajczyka, lat 29, montera, Mirosława Orlińskiego, lat 33, pracownika chłodni. Owa kombinacja miała polegać na przeprowadzeniu z poszczególnymi osobami rozmów, w czasie których esbecy w zielonych mundurach mieli ich straszyć i wmawiać, że zostali już wydani przez kolegów i w ich interesie jest przyznanie się. Kęsikowski sporządził szczegółowe plany tych rozmów, które zakładały, że Kuzański przestraszy się i wsypie pozostałych. Rachuby te okazały się nietrafione, gdyż szantażowani opozycjoniści wykazali odporność i udzielali wymijających odpowiedzi, które oficerowie GPK określali jako „nieszczere”, oraz że rozmówcy „wykazywali negatywną postawę”.

O ile GPK wiedział kto sporządził plakaty, o tyle brak było jakiegokolwiek śladu odnośnie pisanych listów na papierze firmowym „Barki”, a sprawcy nadal co jakiś czas rozsyłali kolejne listy do tow. Jakubaszka I Sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR, do Dziennika Telewizyjnego oraz do Stanisława Romańskiego przewodniczącego Związków Zawodowych w „Barce”.

Wytypowano kilku potencjalnych podejrzanych, ale badania grafologiczne dały wynik negatywny. Kęsikowski postanowił więc przejrzeć akta personalne wszystkich pracowników „Barki”, aby wychwycić autora anonimów. Ponieważ taka akcja mogła wzbudzić zainteresowanie opozycjonistów, Kęsikowski uzgodnił z dyrektorem „Barki”, że w godzinach wieczornych dokonają takiego przeglądu. Wyselekcjonowane osoby poddano badaniom grafologicznym i ponownie okazało się to niewypałem. Ponieważ koperty z anonimami adresowane były przy użyciu maszyny do pisania sprawdzono wszystkie maszyny, jakie były w firmie i uzyskano wynik negatywny. Osiągnięto jeden znaczący sukces. W czasie manifestacji w dniu 10 listopada 1982 roku pod Katedrą na fotografiach wykonanych z ukrycia rozpoznano Henryka Kuzańskiego. Dyspozycyjne kolegium ukarało go karą 10.000 zł grzywny, która niewątpliwie była bardzo dolegliwa. Aktywność Henryka Kuzańskiego i jego kolegów z „Barki” wzrosła na wiosnę 1983 roku. Wśród załogi zbierano podpisy domagające się, aby fundusze zebrane przez „Solidarność” w okresie jej legalnego działania nie oddawać nowym utworzonym przez juntę Jaruzelskiego związkom zawodowym – lecz przeznaczyć na dom dziecka w Gościnie. Oficerowie GPK podjęli szeroką akcję przeciwdziałającą w typowy dla siebie sposób tj. wzywając 7 najbardziej aktywnych osób na rozmowy ostrzegawcze, których głównym celem było zastraszenie. Efektywność była bardzo ograniczona , bowiem nadal na parkanie wokół „Barki” pojawiały się napisy: „Solidarność żyje”.

Akta SOS „Plastyk” są dość obszerne i zawierają liczne notatki, donosy, plany, analizy dokumentujące działania opozycji na terenie PPiUR „Barka”. Oprócz Henrykiem Kuzańskim, GPK zajmowała się liczną grupą innych pracowników w tym m.in.: Mirosławem Bagińskim, Tadeuszem Brancem, Zygmuntem Chojnackim, Michałem Gawrychowskim, Gaździckimi, Ryszardem Głowackim, Gmiłkiem, Andrzejem Gruszczkiem, Jandzińskimi, Henrykiem Kalinowskim, Stanisławem Kamińskim, Eugeniuszem Kisielem, Władysławem Kopciem, Krauzem, Mironem Majewskim, Ryszardem Mronkowskim, Mirosławem Orlińskim, Antonim Początkiem, Józefem Podolskim, Stanisławem Podolskim, Edwardem Poszytek, Józefem Porawskim, Zygmuntem Przerwą, Henrykiem-Jerzym Ratajczakiem, Kajetanem Smolińskim, Witoldem Studzińskim, Szafirskim, Januszem Szmitem, Henrykiem Szmytem, Januszem Szopą, Topolskim, Franciszkiem Turkawką, Tadeuszem Uławskim, Markiem Włodarczykiem, R. Żukowskim (nazwiska przytoczyłem zgodnie z pisownią zawartą w aktach sprawy i przepraszam za brak niektórych imion).

Liczna grupa osób, którą określano jako opozycję w jednym zakładzie pracy oraz sprawy dotyczące innych przedsiębiorstw utwierdzają mnie w przekonaniu, że tytuł książki „Kołobrzeg-twierdza „Solidarności” był jak najbardziej zasadny. O akcjach opozycji nie informowały żadne media, a ludzie mieszkający w Kołobrzegu zazwyczaj niewiele wiedzieli o działaniach „Solidarności”. Henryk Kuzański, który był głównym celem inwigilacji przez kilka lat znosił dzielnie szykany oficerów GPK i SB. W jednym z planów mjr Kęsikowski napisał, że uzgodnił z dyrektorem, iż praca Kuzańskiego będzie szczególnie kontrolowana i mają być wykorzystane wszelkie środki, aby stosować kary do zwolnienia z pracy włącznie. Zakładany cel został osiągnięty, gdyż istotnie Kuzański został zmuszony do odejścia z „Barki”. Na kanwie tej sprawy wyraźnie widać dyspozycyjność dyrektorów, kadry kierowniczej i pracowników kadrowych wobec tajnej policji, GPK i SB. Osoby te określone były jako kontakty służbowe, które musiały na bieżąco odpowiadać na wszystkie pytania tajnych służb. Z tego powodu istniał niewątpliwy wpływ tajnej policji na dobór kadry zarządzającej w przedsiębiorstwach oraz na szefów działów kadr. Osoby te w różny sposób współpracowały z tajną policją. Co niektórzy wykazywali w tym zakresie wyjątkową gorliwość i nieuzasadnioną służalczość.

Przed napisaniem tego artykułu pokazałem dokumenty Henrykowi Kuzańskiemu, który stwierdził, że GPK bardzo niewiele wiedziała o faktycznej działalności opozycji w „Barce”. Był bardzo zdziwiony rolą P.E. Kuzański stwierdził, że znał go bardzo dobrze, a nawet przyjaźnił się z nim i trudno mu uwierzyć, że składał zeznania przeciwko członkom „Solidarności”. Nie można wykluczyć, ze w przyszłości odnajdą się dokumenty, które wyjaśnią te zagadki.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.