(115) Czy można „cofnąć” swój podpis?

            Ostatnio trwa ożywiona dyskusja, czy ważny urzędnik państwowy może skutecznie „cofnąć” swój podpis, który złożył jako kontrasygnatę pod podpisem Prezydenta. Bezsporne jest, że nie jest to sprawa ani cywilna, ani administracyjna, tylko wynikająca wprost z zapisu art. 144 Konstytucji RP, który w punkcie 1 stanowi, że „Prezydent Rzeczypospolitej, korzystając ze swoich konstytucyjnych i ustawowych kompetencji, wydaje akty urzędowe”, a w punkcie 2 zapisano, że „akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej wymagają dla swojej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem”. Taki podpis nosi nazwę kontrasygnaty i jest to kompetencja wypływająca wprost z Konstytucji RP. Konstytucja w żaden sposób nie reguluje procedury uchylania aktu urzędowego Prezydenta, a tym bardziej kontrasygnaty. Prezes Rady Ministrów stwierdził, że popełnił błąd, bo urzędnik mylnie go poinformował i dlatego złożył kontrasygnatę dotyczącą powołania sędziego na Przewodniczącego Zgromadzenia Izby Sądu Najwyższego. Publicznie stwierdził, że niemożliwe jest jakiekolwiek naprawienie tego błędu. Po kilku dniach zmienił zdanie i uznał poprzez wpis na portalu społecznościowym, że uchyla swoją decyzję dotyczącą złożenia kontrasygnaty i nastąpiło to na jeden dzień przed wyznaczonym już terminem posiedzenia Izby Sądu Najwyższego, która miała wyłonić trzech kandydatów na Przewodniczącego Wydziału.

            Jak napisałem na początku, sprawa ta nie ma charakteru ani cywilnej, ani też administracyjnej, a w związku z tym nie może tego rozstrzygnąć ani sąd cywilny, ani też administracyjny. Korzystając z tej okazji należy się zastanowić, co by mogło się zdarzyć, gdyby podpis złożył szary obywatel, na przykład Stępień, który po pewnym czasie doszedł do wniosku, że chciałby uchylić się od swojego podpisu. W mojej praktyce adwokackiej wielokrotnie miałem do czynienia z przypadkami, że moi klienci zawierali umowy nie będąc świadomymi, co tak naprawdę podpisują. Ciągle grasują „naganiacze”, którzy bezpośrednio po wypadku drogowym podsuwają pokrzywdzonemu do podpisu umowę, że będą w jego imieniu dochodzić odszkodowań. Zdarza się też, że nieuczciwe firmy organizują spotkania, w czasie których, wykorzystując ogłupienie klientów, podsuwają im do podpisu niekorzystne dla nich umowy, na przykład „kupna” apartamentu w Zakopanem, chociaż nigdy nie staną się właścicielami, ale koszty ponosić muszą.

            W kodeksie cywilnym istnieje dział „Wady oświadczenia woli”. W art. 82 k.c. wskazano, że „nieważne jest oświadczenie woli złożone przez osobę, która z jakichkolwiek powodów znajdowała się w stanie wyłączającym świadomość albo swobodne podjęcie decyzji i wyrażenie woli”. Przyjmuje się, że wad takich najczęściej dopuszczają się osoby chore psychicznie lub niedorozwinięte umysłowo, a ponadto które zostały przymuszone do podpisania czegoś wbrew swojej woli. Nie ulega wątpliwości, że pan Premier nie powoływał się na żadną przyczynę wynikającą z art. 82 k.c.

            Często spotykaną wadą oświadczenia woli jest pozorność opisana w art. 83 k.c. która polega na tym, że „nieważne jest oświadczenie woli złożone drugiej stronie za jej zgodą dla pozoru”. W praktyce często się zdarza, że aby uniknąć spłaty długu, dłużnik pozornie wyzbywa się swojego majątku i zawiera z jakimś kuzynem umowę sprzedaży domu pomimo, że obaj wiedzą, że ta sprzedaż ma jedynie uchronić dom przed licytacją komorniczą, a tak naprawdę sprzedający nadal jest właścicielem nieruchomości. Są bardziej skomplikowane przypadki pozorności oświadczeń woli, ale nie czas i miejsce, aby się tym zajmować, skoro pan Premier nie twierdzi, aby złożył pozorną kontrasygnatę, gdyż na pewno Prezydent nic o tym nie wiedział.

            Najczęstszą wadą oświadczenia woli jest błąd, opisany w art. 84 §1 k.c. który stanowi, że „w razie błędu co do treści czynności prawnej, można uchylić się od skutków prawnych swojego oświadczenia woli”. Należy zwrócić uwagę, że o ile brak świadomości lub swobody (art. 82 k.c.) oraz pozorność (art. 83 k.c.) powoduje nieważność czynności prawnej z mocy samego prawa, o tyle błąd może skutkować nieważność czynności prawnej, jeśli osoba, która błąd popełni w sposób skuteczny uchyli się od skutków prawnych swojego oświadczenia woli. W praktyce osoba popełniająca błąd winna w terminie jednego roku od chwili jego wykrycia złożyć oświadczenie na piśmie drugiej stronie o uchyleniu się od skutków prawnych oświadczenia woli (na przykład zawarcia umowy). Niezbędnym warunkiem jest, aby błąd został wywołany przez drugą stronę, chociażby bez jej winy, albo ta druga strona wiedziała o błędzie lub mogła z łatwością błąd zauważyć. Jeżeli więc popełniam sam błąd, bez udziału drugiej strony, to nie mogę się od swojego błędu uchylić. W przypadku pana Premiera błędu nie wywołała druga strona, ale urzędnik Kancelarii Premiera, którego pan Premier był łaskawy zatrudnić. Znając realia zatrudnianie urzędników odbywa się nie na podstawie ich kompetencji, ale w grę wchodzą zupełnie inne przyczyny. Błąd powinien być również istotny, przez co rozumie się, że gdyby składający oświadczenie woli nie działał pod wpływem błędu i oceniał sprawę rozsądnie, nie złożyłby oświadczenia tej treści. Często zdarzają się przypadki podpisania umów pożyczki, w  których nie określa się odsetek w stosunku rocznym, ale w inny sposób, trudny do obliczenia. Na przykład pożyczając 1.000 zł w umowie jest napisane, że odsetki wynoszą 10 zł dziennie, co wydaje się być kwotą niską. Gdyby dokonać przeliczenia to okaże się, że odsetki w ciągu jednego roku wynoszą 3.650 zł, a więc 36,5% w stosunku rocznym, co stanowi już ewidentną lichwę. Gdyby więc zawierający umowę pożyczki działał rozsądnie, to nie zawarłby pożyczki na lichwiarski procent.

            „Błąd” pana Premiera polegał na tym, że zgodził się na powołanie na Przewodniczącego Zebrania jednego z sędziów, którego niektórzy określają jako „neosędziego”. W sposób oczywisty nie był to więc błąd istotny, ani też nie był wywołany przez drugą stronę.

            Szczególną formą błędu opisaną w art. 86 k.c. jest podstęp polegający na tym, że druga strona rozmyślnie wywołała błąd podstępnie. Czym jest podstęp wiemy nawet nie znając prawa. Jeżeli druga strona użyła wobec nas podstępu, to wówczas błąd nie musi być nawet istotny, ani też dotyczyć treści czynności prawnej. Podobne skutki powoduje również błąd wywołany groźbą (art. 87 k.c.) Może się zdarzyć, że złożyłem oświadczenie woli (podpis) pod umową pod wpływem bezprawnej groźby drugiej strony, a nawet osoby trzeciej. Groźba występuje wówczas, jeżeli z okoliczności wynika, że składający podpis mógł się obawiać, że jemu samemu lub innej osobie grozi poważne niebezpieczeństwo osobiste lub majątkowe, na przykład „jeżeli nie sprzedasz mi samochodu za 10% jego wartości, to podpalę ci stodołę albo zrobię krzywdę twojej żonie”. Pan Premier nie powoływał się ani na podstęp, ani na groźby bezprawne, więc te uregulowania kodeksu cywilnego nie mogą być brane nawet teoretycznie pod rozwagę.

            W kodeksie cywilnym istnieją więc uregulowania pozwalające nam wycofać się z nietrafionych decyzji, które lekkomyślnie podjęliśmy. Jednakże należy pamiętać, że nie z każdej głupiej decyzji istnieje prawna możliwość wycofania się. Nieraz jest tak, że trzeba „zjeść tę żabę” i „przyjąć na klatę” własne, nierozsądne postępowanie. Niestety nie każdego stać na takie zachowanie.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.