02. Adwokaci Izby Koszalińskiej w materiałach Służby Bezpieczeństwa w latach 1961-1974.

Adwokaci pamiętający czasy PRL-u wiedzą, że ich środowisko było pilnie obserwowane przez Służbę Bezpieczeństwa. Jak dotychczas, zakres infiltracji adwokatury nie był przedmiotem szczegółowych badań. Dotychczas uważa się, iż jedynie środowisko kapłanów rzymsko-katolickich było grupą osób poddanych w całości obserwacji Służby Bezpieczeństwa. Z materiałów zgromadzonych przez Służbę Bezpieczeństwa w teczce zagadnieniowej pod kryptonimem „Palestra”, nr rej. 6618/69[1], wynika, iż adwokaci, jako środowisko zawodowe, podobnie jak duchowni, byli poddani w całości szczególnej obserwacji. W zainteresowaniach Służby Bezpieczeństwa pozostawali wszyscy adwokaci. W teczce zagadnieniowej pod kryptonimem „Palestra”, prowadzonej dla koszalińskiej Izby Adwokackiej, znajdują się szczegółowe charakterystyki wszystkich adwokatów Izby. Służba Bezpieczeństwa dysponowała również zdjęciami adwokatów. Jednym ze źródeł wiedzy były akta osobowe adwokatów, przechowywane w Izbie[2].

Postanowienie o założeniu odrębnej teczki zagadnieniowej pod kryptonimem „Palestra” zapadło w dniu 23.12.1969 r. Kpt. SB Tadeusz Nowicki dużą ilością materiałów pozostających w dyspozycji SB, które należało usystematyzować[3]. Pomimo, iż teczkę założono pod koniec 1969 r., znalazły się w niej materiały poczynając od 1961 r. Systematyczne gromadzenie dokumentów trwało do 1974 r., kiedy to postanowiono ją zamknąć. W teczce tej znalazły się materiały o różnorodnym charakterze. Są w niej notatki funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, relacje tajnych współpracowników, raporty składane Naczelnikowi Wydziału II Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak również opracowania kompleksowe dotyczące niektórych adwokatów. Różnorodność materiałów dotyczy również ich ciężaru gatunkowego, bowiem oprócz spraw istotnych z punktu widzenia reżimu, jak np. kontaktów adwokatów z zagranicą, znajdują się również materiały dotyczące czynów nieobyczajnych bądź mających wydźwięk kompromitujący. Szczególne zainteresowanie budziła narodowość, a w tym dążono do ustalenia, który z członków palestry ma pochodzenie żydowskie. W kręgu zainteresowań funkcjonariuszy SB były wszelkie przejawy działalności samorządu adwokackiego. Służbę Bezpieczeństwa interesowały nie tylko wybory do władz samorządowych, ale również wszelkie ruchy personalne, np. zmiana siedziby.

Do pracy w środowisku adwokatów Izby Koszalińskiej na przełomie lat 60-tych i 70-tych było skierowanych trzech funkcjonariuszy SB. Grupą kierował kpt. Tadeusz Nowicki, a w jej skład wchodzili kpt. Wiesław Trojanowski i ppor. Henryk Rosiński[4]. SB udało się zwerbować w charakterze tajnych współpracowników trzech adwokatów, którym nadano pseudonimy „Robert”, „Rostowski” i „Mediator”. Każdy z nich przez wiele lat pozostawał w stałych kontaktach ze Służbą Bezpieczeństwa, niektórych wynagradzano. Korzystano również z usług byłych tajnych współpracowników o pseudonimach „Stanisław” i „Konrad”.

Służba Bezpieczeństwa bardzo dużą uwagę przywiązywała do wyborów do organów samorządowych. Przede wszystkim starano się doprowadzić do wyboru osoby należące do PZPR bądź Stronnictwa Demokratycznego. W sposób aktywny przeciwdziałano wybieraniu do samorządu osób, które wg SB nie spełniały ich kryteriów[5]. W teczce znajduje się znaczna ilość materiałów dotyczących wyborów do organów Izby Adwokackiej w Koszalinie, odbytych 11.04.1970 r. SB zaniepokoiło, że najwięcej głosów do Rady uzyskał adw. dr Józef Filipowski, który stał się najpoważniejszym kandydatem do objęcia funkcji dziekana. Adw. dr Józefa Filipowskiego określano jako zagorzałego klerykała, utrzymującego ścisłe kontakty z miejscowym klerem i który z racji Świąt gości u siebie księży[6]. Ze zgromadzonych materiałów wynika, iż dr Józef Filipowski został poddany szczegółowej i kompleksowej inwigilacji. W notatce służbowej, sporządzonej przez funkcjonariusza SB, cytowano m.in. treść jego prywatnych listów kierowanych do rodziców. Służba Bezpieczeństwa inspirowała Komitety Wojewódzkie PZPR i SD, aby podjęły zdecydowaną akcję przeciwko wyborowi dr Józefa Filipowskiego na dziekana[7]. Obecnie nie można ocenić czy działania Służby Bezpieczeństwa były skuteczne, gdyż dr Józef Filipowski zmarł[8]. Dziekanem został wybrany adw. Czesław Bielicki, członek PZPR[9]. Początkowo Służba Bezpieczeństwa z wyboru tego była usatysfakcjonowana. Wskazywano, iż Czesław Bielicki jest znanym aktywista partyjnym, na którym można polegać, że z obowiązków dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej wywiąże się należycie (str. 33). W późniejszym okresie Służba Bezpieczeństwa doszła do wniosku, iż dziekan Czesław Bielicki w oficjalnych kontaktach jest poprawny, natomiast jego zachowania funkcjonariusze SB oceniali jako „dwulicowe”. Zarzucano, iż przed otoczeniem maskuje swój rzeczywisty światopogląd, czego wyrazem był fakt, że w sierpniu 1965 r. ochrzcił swoje dziecko w Koszalinie, a celem zamaskowania tej uroczystości, podróż z Kołobrzegu do Koszalina odbył pociągiem. Szczegółowej analizie poddano wyjazdy zagraniczne dziekana Bielickiego i ustalono, iż wskazywany cel naukowy podróży jest niewiarygodny. Wg jednego z donosów, Czesław Bielicki zachował się kompromitująco na terenie Austrii i Włoch, gdyż interesował się zakupami i wydatkował więcej pieniędzy niż oficjalnie posiadał (każdy z uczestników dysponował kwotą 18 dolarów)[10].

Do Rady Adwokackiej w 1970 r. wybrany został m.in. adw. Leon Kasperski[11], który pozostawał w szczególnym zainteresowaniu Służby Bezpieczeństwa. Pamiętano, iż  w 1945 r. nielegalnie posiadał broń. Podejrzewany był o współpracę z akowskim podziemiem. Starano się rozpoznać kontakty adwokata ze Szwecją i ubolewano, iż dotychczas są one nierozpoznane[12]. W dniu 22.04.1970 r. założono kwestionariusz ewidencyjny pod kryptonimem „Stronnik”, w którym badano fakt utrzymywania przez adw. Leona Kasperskiego kontaktu z obywatelem szwedzkim polskiego pochodzenia. Szczegółowej kontroli poddawano korespondencję Leona Kasperskiego[13]. W informacji dla Naczelnika Wydziału II Departamentu III MSW cytowano m.in. prywatny list adw. Zygmunta Miedzybłodzkiego z dnia  28.04.1970 r., pisany do Leona Kasperskiego. Szczególne zadania co do rozpracowania adw. Leona Kasperskiego otrzymywał TW „Mediator”, który ponadto wykorzystywany był do rozpracowania kleru, środowiska prawniczego, „Pax” i inteligencji.

Służba Bezpieczeństwa wiele uwagi poświęcała członkowi Rady Adwokackiej Tadeuszowi Mazurkiewiczowi[14], któremu powierzono obowiązki rzecznika dyscyplinarnego. Już w chwili wyboru SB wyrażało obawy co do zachowania tego adwokata, gdyż niekorzystny wpływ na niego miała żona adw. Renata Bednarska. Szczególne zainteresowanie wywołało wystąpienie adw. Tadeusza Mazurkiewicza przed Sądem Rejonowym w Słupsku w dniu 2.02.1972 r. W mowie końcowej   w obronie robotnika oskarżonego o czynną napaść na milicjantów, wg relacji SB zaatakował Milicję Obywatelską, ustrój PRL i sądownictwo. Przechodząc z podniesionego tonu do krzyku stwierdził, że milicjanci i cała Milicja Obywatelska kłamie, że ustawy i Sądy PRL są niesprawiedliwe. Dodał przy tym, że „nie chcemy więcej Gdańska”. Wg SB, z tonu oraz ze sposobu wypowiedzi wynikało, że adw. Tadeusz Mazurkiewicz obciążył odpowiedzialnością za wypadki grudniowe na Wybrzeżu Milicję Obywatelską. Przewodnicząca składu sądzącego Sędzia Makowska-Kosiec zwróciła adwokatowi uwagę, aby mówił ciszej i skonkretyzował wnioski oraz ostrzegła go, że odbierze mu głos. Wówczas adw. Tadeusz Mazurkiewicz wykrzyknął, że „zalewa mnie jasna krew” i że wobec ograniczenia go w obronie żąda uniewinnienia swojego klienta, gdyż to MO sprowokowało zajście i dodał ponownie „nie chcemy więcej Gdańska”. Obecna na sali publiczność  w liczbie ok. 30 osób zareagowała na wystąpienie adw. Tadeusza Mazurkiewicza oklaskami, przy czym niektóre osoby zaczęły również wznosić okrzyki „nie będzie więcej Gdańska”[15].

Z dalszej części informacji wynika, że skierowano wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, które zlecono Rzecznikowi Dyscyplinarnemu Rady Adwokackiej w Poznaniu. Orzeczono wobec Tadeusza Mazurkiewicza karę 1.000 zł grzywny oraz został zdjęty z funkcji Rzecznika Dyscyplinarnego Rady Adwokackiej w Koszalinie.

Służbie Bezpieczeństwa znany był fakt, że adw. Tadeusz Mazurkiewicz należał do AK i występował pod pseudonimem „Boruta”. We wrześniu 1972 r. przejęto list pisany przez adw. Tadeusza Mazurkiewicza do Józefa Huczyńskiego – Sekretarza Komisji Krzyża AK Kapituły w Londynie. W liście tym adw. Tadeusz Mazurkiewicz dziękował Józefowi Huczyńskiemu za przekazanie poprzez znajomego odznaczeń oraz składał wniosek o nadanie odznaczeń innym osobom. Dokument ten SB zatrzymała i nie dotarł on do adresata[16].

Szczególnie wiele uwagi Służba Bezpieczeństwa poświęcała adw. Ludwikowi Gottingerowi[17], członkowi Zespołu Adwokackiego w Kołobrzegu, urodzonemu  25.08.1904 r. w Stryju, narodowości i obywatelstwa polskiego. Ludwik Gottinger studia prawnicze ukończył w 1925 r. na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. W 1932 r. po odbyciu aplikacji sądowej i zdaniu egzaminu sędziowskiego, pracował w Sądzie Grodzkim w Przemyślu, a od 1937 r. był wice prokuratorem Sądu Okręgowego w Lublinie. W okresie okupacji prowadził biuro podań i tłumaczeń języka niemieckiego. W 1944 r. Ludwik Gottinger został zmobilizowany w szeregi Wojska Polskiego i skierowany do korpusu Oficerów Służby Sprawiedliwości. Do końca 1949 r. awansuje do stopnia majora i pełni różne funkcje w Prokuraturze Wojskowej w Lublinie, Warszawie i Katowicach oraz był sędzią Wojskowego Sądu Rejonowego w Lublinie. Po zdemobilizowaniu z Wojska, od czerwca 1950 r. rozpoczął praktykę adwokacką w Lublinie. W dniu 13.10.1952 r. Ludwik Gottinger zostaje aresztowany przez WUBP w Lublinie pod zarzutem udzielania pomocy materialnej i ukrywania przed aresztowaniem członków zbrojnej i nielegalnej organizacji, działającej pod nazwą „Dalsza Armia Podziemna”. W dniu 26.05.1953 r. Ludwik Gottinger został skazany na 10 lat więzienia. W dniu 26.06.1956 r. Najwyższy Sąd Wojskowy zatwierdził wyrok WSR w Lublinie. Sąd Najwyższy w Warszawie na posiedzeniu z dnia      6.12.1956 r. w trybie rewizji nadzwyczajnej wyrok  w sprawie Gottingera uchylił.

Ludwik Gottinger po opuszczeniu więzienia prowadzi praktykę adwokacką w Warszawie, a później w Kołobrzegu. Służba Bezpieczeństwa dysponowała szczegółowymi informacjami dotyczącymi przebiegu pobytu adw. Gottingera w Niemczech w 1959 r. Ustalono osoby, z którymi się kontaktował oraz, że na zlecenie Wernera Schultza z Instytutu Studium Prawa Wschodniego napisał dwie prace naukowe dotyczące prawa obowiązującego w Polsce. Z inspiracji tegoż Instytutu Ludwik Gottinger zwrócił się do Ministra Sprawiedliwości o wyrażenie zgody na zorganizowanie konferencji prawników polskich i niemieckich na tematy wywłaszczenia, konfiskaty i nabycia przez Państwo Polskie własności oraz akcji osiedleńczej na ziemiach zachodnich w świetle prawa międzynarodowego. Ministerstwo nie wyraziło zgody na powyższą inicjatywę.

Służba Bezpieczeństwa ustaliła, że w czasie pobytu w RFN Gottinger otrzymywał zlecenia obrony aresztowanych Niemców w Polsce, opiekę nad nimi i ich rodzinami oraz udzielanie porad prawnych i interwencji prawnej u władz polskich w sprawach związanych z uzyskiwaniem pozwoleń na stały wyjazd do RFN. Zlecenia owego miał udzielić Ewald Garlepp – kierownik Wydziału Porad Prawnych organizacji „Hilsfswerg” w Sttutgardzie, a jednocześnie członek CDUi współpracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Bon. Służba Bezpieczeństwa ustaliła, że Ewald Garlepp przekazywał systematycznie różne kwoty od 50 do 200 marek niemieckich na konta Ludwika Gottingera w polskich bankach. Fakty te dały podstawę do wszczęcia przez Prokuraturę Rejonową w Kołobrzegu postępowania karnego         o przestępstwo z art. 56 ustawy karno-skarbowej, a równocześnie Wiceminister Sprawiedliwości decyzją z dnia 25.04.1962 r. zawiesił go w czynnościach adwokata. Pod koniec 1962 r. postępowanie karne zostało umorzone wobec braku stwierdzenia czynu zabronionego. Ludwik Gottinger odzyskał zdolność wykonywania zawodu, lecz rok później, w grudniu 1963 r., Prokuratur Rejonowy w Kołobrzegu postanowił podjąć umorzone postępowanie uzasadniając tym, że umorzenie śledztwa nie było uzasadnione zebranymi dowodami, a w konsekwencji przedstawiono mu zarzuty prowadzenia na zlecenie cudzoziemców 40 spraw. Ludwik Gottinger nie przyznał się do zarzutów pomimo, iż potwierdził prowadzenie spraw na zlecenie cudzoziemców. Postępowanie zostało umorzone w oparciu o dekret o amnestii z dnia 20.07.1964 r.

Kłopoty Ludwika Gottingera były wynikiem braku współpracy z SB. Tak na przykład w 1961 r. przed procesem Ahlrischa, oskarżonego o działanie na rzecz wywiadu zachodnioniemieckiego, funkcjonariusze Wydziału II Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Koszalinie prowadzili rozmowy z adwokatem w celach, jak to określono, „wykorzystania go do pomocy w sprawie”. Ludwik Gottinger wyraził formalnie zgodę, jednak swoim postępowaniem absolutnie w niczym nie pomógł, a wręcz przeciwnie, jak ujęto to w notatce, „kontakt ten starał się wykorzystać do osiągnięcia własnych celów”. Z dalszych prób wykorzystania Gottingera zrezygnowano i poddano go operacyjnemu rozpracowaniu.  Ustalono, że w czasie procesu Ahlrischa adwokat Gottinger dopuścił się wg SB niedozwolonych metod obrony, a mianowicie nakłaniał oskarżonego do odwołania zeznań złożonych w toku śledztwa. O podejrzeniach zawiadomiono Prokuraturę Wojskową, a następnie decyzją Szefa Zarządu Sądownictwa Wojskowego z dnia 2.08.1961 r. został skreślony z listy obrońców wojskowych. Operacyjne rozpoznanie polegało m.in. na pełnej kontroli korespondencji i rozmów telefonicznych. Ludwik Gottinger zdawał sobie z tego sprawę, gdyż listy do Niemiec przesyłał przy pomocy marynarzy, a Służbie Bezpieczeństwa nie udało się przeciąć tego kanału. Gottinger, wiedząc      o podsłuchach, nie krył emocji i wielokrotnie wypowiadał się w sposób dosadny[18].

Służba Bezpieczeństwa osiągnęła zamierzony cel, gdyż w 1969 r. doprowadziła do skreślenia z listy adwokatów Ludwika Gottingera[19].

Nieznane dotychczas materiały Służby Bezpieczeństwa, zgromadzone w teczce pod kryptonimem „Palestra”, rzucają nowe światło na codzienną praktykę reżimu komunistycznego w latach 60-tych i na początku lat 70-tych. Wynika z nich, że dla SB również ważna była kontrola samorządu adwokackiego w ośrodkach centralnych, jak i na prowincji. Otworzenie archiwów IPN dla badaczy daje nowe możliwości. Pozwala odkryć i przybliżyć opinii publicznej heroiczne postawy adwokatów dotychczas nieznanych. Przedstawione sylwetki adwokatów Czesława Bielickiego, Tadeusza Mazurkiewicza, Leona Kasperskiego i Ludwika Gottingera świadczą, że badania nad dziejami adwokatury są w fazie początkowej.

Adwokat Edward Stępień


[1] Zobacz IPN Sz. 00107/151

[2] tamże, k. 11-16, notatka kpt. A. Kurach z 27.05.1963 r., w której stwierdza, że przeglądał akta personalne adwokatów, wyjął z nich zdjęcia i sporządził listę adwokatów z ich charakterystykami

[3] tamże, k. 1-4

[4] tamże, k. 5 i k. 38-41

[5] tamże, k. 22-28 – pismo ppłk M. Sron do Naczelnika Wydziału II Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie z dnia 21.04.1970 r. oraz k. 31-36 – pismo ppłk M. Sron do Naczelnika Wydziału II Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie z dnia 9.05.1970 r. W pismach tych podano m.in., że na przedstawicieli Zgromadzenia Delegatów Izby Koszalińskiej wybrano 30 osób, z tego:

–          członków PZPR – 4 osoby = 13,3%

–          członków SD – 5 osób = 16,7%

–          członków ZSL – 1 osoba = 3,0%

–          bezpartyjnych – 20 osób = 67,0%

[6] tamże, k. 26

[7] tamże, k. 27 – stwierdzono, że „towarzysze z Wydz. Adm.-Organizacyjnego KW PZPR w porozumieniu z KW SD przed posiedzeniem konstytuacyjnym (pisownia oryginalna) mają zasugerować (…) podział funkcji Rady Adwokackiej”. Następnie wskazano szczegółowo podział funkcji oczekiwany przez autora pisma, tj. ppłk M. Sron

[8] sylwetka adw. dr Józefa Filipowskiego (1927-1970) przedstawiona została przez Leona Kasperskiego i Stefana Żurowskiego w pracy „Historia adwokatury Pomorza Środkowego”, wydanej przez Okręgową Radę Adwokacką w Koszalinie w 2003 r., k. 164-465 (dalej: „Historia Adwokatury Pomorza Środkowego”)

[9] Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Koszalinie w latach 1970-1986. Wspomnienia opublikował adw. Marek Eider w „Palestra” 2001 nr 3/4, str. 239-241

[10] zob. IPN Sz. 00107/151, k. 80-81 – informacja dotycząca Czesława Bieleckiego, sporządzona przez Kierownika Grupy VI Wydz. II KW MO w Koszalinie, kpt. W. Chądzińskiego

[11] Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Koszalinie w kadencjach 1986-1992 i 1998-2004 oraz członek Naczelnej Rady Adwokackiej 1992-1998. Więcej w „Historii adwokatury Pomorza Środkowego” k. 137-139

[12] zob. IPN Sz. 00107/151, k. 26

[13] tamże, k. 39-40

[14] adw. Tadeusz Mazurkiewicz ps. „Boruta” (1909-1993). Wspomnienie o Tadeuszu Mazurkiewiczu opublikowano w „Palestrze” z 1994 r. nr 8/9, str. 151-254

[15] zob. IPN Sz. 00107/151, k. 75-76

[16] tamże, k. 75-76, 93-95, 104-106

[17] „Historia adwokatury Pomorza Środkowego”, str. 169-171

[18] zob. IPN Sz. 00107/151, k. 116. Z komunikatu podsłuchu telefonicznego z dnia 2.07.1963 r. wynika, że prowadząc rozmowę telefoniczną wyraził się: „…podsłuchują te skurwysyny, pachołki stalinowskie i Żurowicz (Komendant Powiatowy MO) i jego banda…”

[19] tamże, k. 110-117. Informacja Służby Bezpieczeństwa co do daty skreślenia jest błędna, bowiem Minister Sprawiedliwości skreślił go z listy adwokatów Izby Koszalińskiej z dniem 30.04.1968 r. W dniu 28.10.1972 r. Okręgowa Rada Adwokacka w Koszalinie podjęła uchwałę o ponowne wpisanie Ludwika Gottingera na listę adwokatów – „Historia adwokatury Pomorza Środkowego”, str. 171

Napisane przez:

Komentowanie zakończone.