1. Zamiast wstępu

Białogard ma piękną wielowiekową historię, a pierwsze pisemne wzmianki sięgają Bolesław Chrobrego. Istnieje kilka prac dotyczących historii Białogardu, ale o dziwo najmniej znane są dzieje najnowsze po II Wojnie Światowej. Lata osiemdziesiąte, które w Białogardzie obfitowały w rozliczne wydarzenia, są ciemną plamą i nie jest w stanie jej rozjaśnić książka pana Krzysztofa Bukowskiego o strajku 14-15 grudnia 1981 roku w zakładach „Unitra-Unitech” w Białogardzie. Działo się tak dlatego, że główną część dokumentów dotyczących wydarzeń w Białogardzie w latach osiemdziesiątych XX wieku nosiła przez długi czas klauzulę „ściśle tajne”. Dopiero utworzenie Instytutu Pamięci Narodowej pozwoliło – zaledwie kilkanaście lat temu – zdjąć te pieczęcie. IPN przejął dokumenty po byłej Służbie Bezpieczeństwa i jej poprzedniku UB. Są to nędzne resztki, bo esbecja w 1989 roku i w 1990 roku masowo niszczyła swoje archiwa. Ocalało około 10% tych zbiorów i obecnie są one przechowywane w IPN Oddział w Szczecinie. Leżą tam nieuporządkowane i nieskatalogowane, a dotarcie do nich stanowi nie lada wyzwanie. Od 2005 roku w ramach prowadzonych badań naukowych dotyczących procesów politycznych penetruję archiwa IPN w Gdańsku, Bydgoszczy i Szczecinie. Zbierając materiały napotykam na dokumenty dotyczące historii najnowszej Białogardu i skrupulatnie je gromadzę robiąc kserokopie. W ten sposób powstał spory zbiór obejmujący kilka tysięcy dokumentów, które do dzisiaj nie są znane.

Obecnie jestem stałym mieszkańcem Kołobrzegu i wykonuję zawód adwokata. Może więc ktoś zasadnie zapytać, z jakich powodów interesuje mnie historia Białogardu. Jest to moje miasto rodzinne, chociaż się w nim nie urodziłem. Pochodzę z miejscowości Gawia Piaski w powiecie Lida. Moja mama z domu Łuczko  i jej rodzina mieszkała tam od wielu wieków, a ojciec znalazł się w tym rejonie dopiero w okresie międzywojennym. Mój przodek Franciszek Stępień jako żołnierz Piłsudskiego otrzymał w Gawii Piaskach nadanie ziemskie. W 1940 roku cała moja rodzina – za wyjątkiem ojca, któremu udało się uciec – została wywieziona na Syberię. Po wojnie nie mogli powrócić na swoją ziemię i przygarnął ich Białogard. Moim rodzicom udało się wyjechać dopiero 1957 roku i dołączyliśmy w Białogardzie do reszty rodziny. Mieliśmy dom przy Wojska Polskiego 15 naprzeciwko restauracji Centralna, a później Polonia. Dom ten razem z innymi w 1974 roku został zburzony i tak przerwały się moje kontakty z Białogardem, ale serce nadal pozostało w tym mieście. Chodziłem do Szkoły Podstawowej nr 5 przy ulicy Świdwińskiej. Trafiłem do niezwykłej klasy oznaczonej literą „B”. Uczyłem się dobrze i miałem same piątki i jedną czwórkę z rosyjskiego, którym mówiłem wcześniej niż językiem polskim. W mojej klasie cztery osoby miały piątki od góry do dołu. Byli to w kolejności alfabetycznej Aleksander Kwaśniewski, Danuta Nowicka, Janina Olechnowicz i Jacek Tkaczuk. Kilka innych osób, tak jak i ja, miało piątki i jedną czwórkę: Grzegorz Protasiuk – wybitny grafik, Andrzej Szwęk – znakomity trener zapasów, Irka Zielińska, Sławek Komorniczak i Czesiek Pawtel. Kilku dalszych kolegów miało tak dobre stopnie, że mogli być prymusami w innych klasach na przykład w „C” (chodziła tam Ania Sztark), w której najlepszy uczeń miał piątki i cztery czwórki. W ósmej klasie rywalizowałem z Olkiem Kwaśniewskim o stanowisko gospodarza klasy. Nasz znakomity wychowawcza, geograf pan Zieliński, przeprowadził tajne wybory i okazało się, że wygrałem przygniatającą przewagą głosów. Żaden z biografów Olka nie opisuje tej pierwszej klęski wyborczej przyszłego prezydenta. Czas mojej młodości w Białogardzie to nie tylko szkoła, ale przede wszystkim sport. Najpierw grałem
w koszykówkę w naszej Iskrze, a od pierwszego treningu (było to we wrześniu 1967 roku) trenowałem zapasy w Orle pod okiem Mieczysława Lisa. Następnie zapragnąłem życia na morzu i zacząłem naukę w Technikum Rybołówstwa Morskiego w Kołobrzegu. Nigdy nie zerwałem więzów z Białogardem, nadal mieszka w nim moja rodzina i są groby przodków. Zamierzając opublikować cykl artykułów dotyczących najnowszej historii Białogardu chcę
w ten sposób oddać moją sympatię do tego miasta i wspaniałych ludzi w nim mieszkających.

Z powodu nawału zajęć zawodowych oraz różnych prac badawczych, nie mogę obiecać, że artykuły będą ukazywały się regularnie. Będę się starał, aby przynajmniej raz z miesiącu zamieścić nowy materiał. Przede wszystkim chcę przywrócił pamięć o wspaniałych dokonaniach białogardzkiej „Solidarności” i heroicznych postawach wielu osób. Chciałbym przy tej okazji pokazać sylwetki esbeków i ich niechlubną rolę w dziejach miasta. Nie wykluczam również ujawnienia tajnych współpracowników. Ten ostatni temat to margines moich zainteresowań, bo nie staram się gonić za tanią sensacją, a ponadto uważam, że w większości przypadków zostali szantażem bądź w inny sposób zmuszeni do zaprzedania duszy diabłu. Całe odium zła winno spaść na esbeków, którym wprawdzie ostatnio nieco obcięto emerytury, ale i tak są wyższe od przeciętnych. Sprawy te są przedmiotem mojej pierwszej książki pt. „Kołobrzeg-twierdza „Solidarności”, która podobno jest jeszcze do nabycia w Księgarni Matras przy ulicy Wojska Polskiego w Białogardzie. Ponadto piszę też cykl artykułów pod wspólnym tytułem „Kołobrzeg w archiwum IPN”, które są do przeczytania na stronie www.miastokolobrzeg.pl w dziale historia lub www.edwardstepien.pl. Na mojej stronie internetowej znajduje się artykuł dotyczący wydarzeń z sierpnia 1985 roku w Białogardzie pt. „Opozycja w cieniu kościołów na przykładzie Białogardu, Kołobrzegu, Koszalina i Słupska.” Został on zamieszczony w wydanej przez IPN Oddział w Szczecinie książce „Kościół katolicki w realiach władzy komunistycznej na Pomorzu Środkowym
w latach 1945-1989”.

Znakomity grafik Białogardzianin Marek Kopczyński zrobił mi zaszczyt i narysował moją karykaturę, która będzie towarzyszyła wszystkim artykułom z cyklu „Tajna historia Białogardu”.

 Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.