Żołnierze Wyklęci – kaci bezkarni

Redaktor Mariusz Wolański: Dziś mamy bardzo szczególny temat. Zbliża się 1 marca, Dzień Żołnierzy Wyklętych i Niezłomnych. W Kołobrzegu będziemy obchodzili te uroczystości w godny sposób. Poza tym, że jest Pan badaczem dziejów ruchu Solidarność, to w tym przypadku reprezentuje Pan Stowarzyszenie Przywracania Pamięci ,,Kołobrzeg 80”   i kwestia losów Żołnierzy Wyklętych leży Panu na sercu.

Edward Stępień: Tak, od samego początku nasze stowarzyszenie jest współorganizatorem uroczystości Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, bo taką nazwę oficjalnie nosi to święto. Od 2012 roku w Kołobrzegu są organizowane te uroczystości. W tym roku chciałbym wszystkich słuchaczy zaprosić na te uroczystości do Kołobrzegu. Zaczynają się 1 marca, czyli w środę, o godzinie 17.00 uroczystą mszą świętą  w Kościele Św. Marcina, tj. przy ulicy Portowej, naprzeciwko Szkoły Podstawowej nr 1. Po mszy zgromadzeni przejdą chodnikami pod pomnik Komandora Mieszkowskiego. Dlaczego tam? Był taki rok, kiedy uroczystości te organizowaliśmy pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego, ale doszliśmy do wniosku i chyba jest to wybór słuszny, że Mieszkowski jak nikt inny zasługuje na miano Żołnierza Niezłomnego. Niedawno w Radiu Koszalin przytaczałem treść przysięgi komandora Mieszkowskiego, którą on składał w okresie międzywojennym i dotrzymał tej przysięgi. Chciałbym zwrócić uwagę, że pomnik komandora Mieszkowskiego był pomysłem grupy osób, które były kiedyś związane z PZPR-em. Oni wystawili ten pomnik, ale ich założeniem było, żeby uczcić Mieszkowskiego jako Pierwszego Komendanta Portu w Kołobrzegu. Trochę niechcący okazało się, że ten pierwszy komendant jest oprócz tego jeszcze Żołnierzem Niezłomnym, że był niesłusznie oskarżony o szpiegostwo, że miał bardzo ciężkie śledztwo i był poddawany torturom. W końcu skazano go na karę śmierci i wrzucono do dołu, nieoznakowanej jamy na tak zwanej ,,Łączce”. Jest pewne znamienne zdarzenie. Jednym z  oficerów informacji wojskowej, który przesłuchiwał komandora Mieszkowskiego, był Jerzy Wenelczyk. Tenże Jerzy Wenelczyk w 1956 roku jako zbrodniarz stalinowski został wyrzucony ze służby. W 1956 roku, a więc jak Gomułka doszedł do władzy, powołano Komisję Mazura, która miała rozliczyć stalinowskich prokuratorów, sędziów z Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i z Informacji Wojskowej. Ta komisja ustaliła, że Wenelczyk popełnił ogromną ilość czynów karalnych. Przypisano mu kilkadziesiąt. Zarzucano mu, że stosował ,,stójki”, czyli przesłuchiwany przez kilkadziesiąt godzin musiał stać nieruchomo, pozbawienie snu, przetrzymywanie w antysanitarnych warunkach, karcery i inne udręki – to jeden taki zarzut. Drugi – wymuszanie fałszywych samooskarżeń i oskarżeń innych osób według z góry opracowanych koncepcji drogą stosowania przestępczych metod śledczych. Trzeci – zakładanie teczek rozpracowania bez żadnej potrzeby i uzasadnienia. Czwarty – szantaż, groźby i terror w stosunku do rodzin osób zatrzymanych. W raporcie Mazura wymieniono ponad 37 takich zarzutów. Wenelczyk na początku lat 80. został przez towarzysza generała Jaruzelskiego przywrócony do wszystkich swoich godności, honorów i awansowano go na pułkownika. W 1984 roku zmarł i położono go, jak i innych zbrodniarzy ubeckich, właśnie na ,,Łączce”, żeby przykryć jamy bohaterów. Mieszkowskiego znaleziono dosłownie metr od grobu Wenelczyka. Kat i ofiara spoczywali w jednym miejscu, przy czym kat miał piękny nagrobek, bo byłem na tej ,,Łączce” i widziałem ten grób. Jeszcze kilka lat temu grób Jerzego Wenelczyka istniał i przypuszczano, że Pileckiego pochowano dokładnie pod tym grobem. Zobaczcie Państwo, jak te losy katów i Żołnierzy Niezłomnych potrafią splatać się ze sobą. Chciałbym podać jeszcze jeden charakterystyczny przykład. Mianowicie w 2014 roku uroczyście pogrzebano w Koszalinie pana pułkownika Wacława Krzyżanowskiego. Pan Wacław Krzyżanowski był prokuratorem  i zasłynął z tego tytułu, że żądał kary śmierci dla Inki. Tę karę śmierci wykonano, jak wiemy. W roku 2014 jest honorowa asysta, wojsko odprowadza swojego zasłużonego zmarłego kolegę. Czy tak powinno być? Czy wojsko powinno nadal służyć ubowcom, tym ludziom, którzy z prawem nie mieli nic wspólnego? To byli zwykli bandyci, popełniający przestępstwa, zbrodnie sądowe. Weźmy pod uwagę, że faktycznie wykonanych wyroków śmierci w tamtym czasie było ponad 5 000, natomiast druga część, mniej więcej 5 000, to były wyroki śmierci, które zasądzono, ale nie wykonano, zamieniono na dożywocie, później przychodziły kolejne amnestie i faktycznie w 1956 roku ci ludzie opuścili więzienia. W tym roku będziemy szli ulicą Portową. Obok jest taki zaułek nad Parsętą. Tam jest willa pana Ryszarda Wierciocha, który nie żyje już kilkanaście lat. To również jest bardzo ciekawa postać. Kołobrzeżanin, który przed wojną skończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Później był żołnierzem w Obronie Warszawy, był w AK, walczył w powstaniu warszawskim, ale w 1945 roku wstąpił do wojska i został sędzią wojskowym. W latach 1945 – 1951 był sędzią wojskowym w Lublinie. Pani profesor Leszczyńska opisała działalność sędziów sądów w Lublinie w tamtych czasach. Jedną z głównych, niechlubnych postaci był właśnie Ryszard Wiercioch, któremu udokumentowała 35 wyroków śmierci na partyzantach, na Żołnierzach Wyklętych. Poznałem Ryszarda Wierciocha i on wszystkim nowo napotkanym opowiadał, wprost chełpił się, że ,,Wiecie Państwo, w Lublinie to jest taka aleja na cmentarzu nazywana ››Wierciochówką‹‹, bo tam jest 56 grobów osób, które skazałem na karę śmierci”. Dużo w tym było przesady, ponieważ większość tych osób, na których wykonano wyroki śmierci, wrzucono do bezimiennych jam. Nikt im nie robił żadnych pogrzebów i nie chował na normalnym cmentarzu. Wykopywano jamy byle gdzie i wrzucano tam naszych bohaterów bezczeszcząc ich ciała i chcąc, aby byli właśnie wyklęci. Myślę, że w tej chwili powinniśmy używać określenia ,,niezłomni”, bo oni nie są już ,,wyklęci”. Zaczynamy przywracać ich godność i bohaterstwo. Przestajemy o nich mówić per ,,bandyci”, tylko mówimy ,,wspaniali, dzielni bohaterowie, którzy walczyli  o wolną, niepodległą Polskę”.

Mariusz Wolański: Proszę zauważyć, że mówi Pan ,,zaczynamy”, ,,już tego nie robimy”, a tyle lat wolnej Polski. W dalszym ciągu są ogromne opory, żeby oddzielić katów od tych żołnierzy. Skąd się to bierze? Czy rzeczywiście to jest tak bardzo zakorzenione w nas przez te wszystkie lata indoktrynacji i demoralizacji Narodu Polskiego?

Edward Stępień: Tak, oczywiście. Po części ma Pan rację. Ten proces się nie zakończył i pewnie nieprędko się zakończy. Żołnierze Wyklęci są według naszej opinii żołnierzami niezłomnymi. Ale są liczne środowiska, które nadal mówią, że są bandytami. Słynny casus Łupaszki – żołnierz absolutnie bez skazy, który walczył dzielnie o niepodległość Polski, który likwidował kolaborantów, czyli tych, którzy zdradzili Polskę, poszli na współpracę z okupantem sowieckim. On ich likwidował, bo to jest prawo wojenne. Likwidowanie kolaborantów jest nie tylko uprawnieniem, ale i obowiązkiem podziemia. W trakcie II wojny światowej nasze podziemie wydało wielką liczbę wyroków śmierci na kolaborantów. Kolaboracja to problem każdego narodu. W tej chwili może się o tym za dużo nie mówi, ale na Ukrainie mamy ogromną kolaborację, czyli współpracę niektórych środowisk, szczególnie rosyjskojęzycznych, z Rosją. Oni dostrzegają ten problem i go zwalczają. Zwalczają kolaborację. Łupaszko nie robił nic innego, jak tylko zwalczał kolaborantów. Wysyłał im na przykład pisma mówiące ,,Masz się poprawić. Jak się nie poprawisz i nadal będziesz kolaborantem, to wykonamy na tobie wyrok śmierci”. To było jasne i proste postawienie sprawy. Mówienie o takim człowieku, że to jest bandyta, jest dla mnie oburzające.

Mariusz Wolański: Oczywiście, jest to oburzające, jest to zdumiewające, niezrozumiałe. Można jeszcze tych przymiotników wiele wymieniać, ale nie jest to przypadkiem, że akurat Łupaszkę jako bandytę nazywają ci sami ludzie, te same środowiska, które uważają Ryszarda Kuklińskiego za zdrajcę, to są ci sami ludzie, którzy mają wątpliwości, czy są przeciwni temu, żeby między Dębami Katyńskimi położyć Obelisk Katyński i tak dalej. Tutaj przypadków nie ma.

Wyemitowano 25.02.2023 r.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.