Wojsko walczy ze społeczeństwem

Redaktor Jarosław Banaś: Z opozycjonistą Sławojem Kiginą i badaczem historii najnowszej Edwardem Stępniem, prawnikiem, umówiłem się na ulicy Koszalińskiej w Kołobrzegu. Niebawem 13 grudnia – parę słów refleksji, bo to miejsce zapisało się w historii współczesnej Kołobrzegu i Polski jako miejsce, z którego w kierunku Gdańska, tutaj właśnie tą ulicą Koszalińską w stronę Koszalina, bo nie było jeszcze S6, ruszyło Wojsko Polskie.

Edward Stępień: Właśnie z tego miejsca ruszyło Wojsko Polskie, żeby zwalczać Solidarność, czyli znaczną część Narodu Polskiego. Nie przynosi to i nie przynosiło wówczas chluby Wojsku Polskiemu.

Sławoj Kigina: To nie tylko to miejsce, bo ja mieszkałem na ulicy Dworcowej, kiedy ogłoszono stan wojenny i ja na ulicy Dworcowej słyszałem czołgi, które wyjeżdżały też z jednostek z ulicy Jedności Narodowej na Gdańsk, na Trójmiasto. Ludowe Wojsko Polskie, bo tak się ono wtedy nazywało, nie ma absolutnie powodu, żeby być dumnym ze swoich dokonań w walce z opozycją. To czołgi Ludowego Wojska Polskiego rozbijały bramy kopalni Wujek, gdzie zostało potem zabitych dziewięciu górników. Jest rok 1956, Poznań, dywizje generała Stanisława Popławskiego. Potem rok 1970 – to też stąd, z tego miejsca, gdzie stoimy, wyjeżdżało Ludowe Wojsko Polskie do Gdańska i do Gdyni. Potem rok 1980, stan wojenny, wojsko przysłużyło się do tego, żeby tłumić powstańczy, wolnościowy zryw. Ludowe Wojsko Polskie nie ma powodu do tego, żeby być dumne ze swoich poczynań.

Edward Stępień: Nie wszyscy byli zachwyceni tym, że muszą walczyć z własnym społeczeństwem. Z przykrością należy stwierdzić, że większość robiła to z przekonaniem. Były chlubne wyjątki. Należy przede wszystkim wskazać na Andrzeja Wronę. Właśnie stąd, gdzie stoimy, kapral podchorąży Wrona wyjechał skotem w kierunku na Gdańsk. W trakcie jazdy zaczął rozmawiać z żołnierzami podróżującymi wspólnie w skocie i przekonywać ich, aby nie używali broni przeciwko obywatelom polskim. Natychmiast po przyjeździe ta informacja, treść tych rozmów, dostała się do przełożonych, pojawili się funkcjonariusze Prokuratury Marynarki Wojennej, aresztowano Pana Andrzeja Wronę i skazano go w rezultacie na 3 lata pozbawienia wolności. Znaczną cześć tej kary odbył. Drugim takim przypadkiem jest Zbigniew Lipiński. On nie pochodził z Kołobrzegu, tylko z pobliskiego Białogardu. Pracował w Białogardzie w zakładach Unitra-Unitech. W nocy z 13 na 14 grudnia został powołany do ZOMO. Zgrupowanie tego ZOMO było w Unieściu, w jednym z ośrodków wczasowych i wówczas Pan Zbigniew Lipiński odmówił przyjęcia pałki bojowej i miotacza gazu, gdyż zdawał sobie sprawę, że oddział ZOMO jest szykowany, aby rozprawić się z największym strajkiem w województwie, który miał miejsce właśnie w Białogardzie w Unitrze-Unitech. Powiedział wprost, że nie przyjmuje, ponieważ nie chce występować przeciwko swoim kolegom i walić ich tą metrową pałką szturmową. Również i jego natychmiast aresztowano i również w jego przypadku zapadł wyrok 3 lata pozbawienia wolności. Powinniśmy wspominać o dzielnych ludziach, którzy mieli odwagę, aby odmówić walki z własnym społeczeństwem, własnymi kolegami, którzy mieli odwagę, żeby przeciwstawić się tym działaniom, narażając własne życie, bo te 3 lata pozbawienia wolności to były kary, jak wówczas uważano w wojsku, bardzo łagodne. Za niewykonanie rozkazu w obliczu wroga, bo społeczeństwo polskie tak traktowano, groziła nawet kara śmierci.

Jarosław Banaś: Kolejna rocznica, którą powinno się bardzo wnikliwie omawiać z racji tego, że tutaj, w Kołobrzegu, stacjonowało Ludowe Wojsko Polskie i może się mylę, ale prawdopodobnie, jak co roku, skończy się na mszy za Ojczyznę, opozycjoniści w malejącej liczbie zapalą świece pod Katedrą i to będzie cały akcent kołobrzeski stanu wojennego. Czy się mylę?

Edward Stępień: Tak zapewne będzie. Nasze stowarzyszenie zamówiło mszę w intencji ofiar stanu wojennego, która odbędzie się 13 grudnia o godzinie 17.00, na którą serdecznie zapraszam.

Sławoj Kigina: Ci ludzie, którzy cierpieli w stanie wojennym, którzy ginęli, są warci, zasługują na to, żeby im oddawać hołd, żeby ich czcić. Na szczęście mamy już Wojsko Polskie, które – jak widzimy teraz w związku z sytuacją na granicy – robi co może, żeby utrzymać porządek, żeby granica była ważnym elementem naszej państwowości i to jest optymistyczne. Ja myślę, że z tego powodu możemy być z dzisiejszego wojska dumni, ale też to wojsko jest inne. Już nie ma tam politruków, już nie ma w rocie przysięgi akapitu mówiącego o tym, że będziemy ramię w ramię z armią radziecką walczyć o pokój, bo to tak się nazywało wtedy. Dzisiaj wojsko jest już inne i wojska obrony terytorialnej, którymi się posługuje Państwo Polskie w różnych sytuacjach, w powodziach, pożarach, w pandemii. W tej chwili są bardzo przydatni na granicy. Tak że to jest ten optymistyczny element dzisiejszego wojska. Wbrew temu, że ktoś chciał nam te jednostki deprecjonować i ośmieszać. Nie. Bardzo są potrzebni.

Wyemitowano 12.12.2021 r.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.