Musimy się bronić przed kłamstwem i pomówieniami

Redaktor Mariusz Wolański: Dzisiaj wracamy do postaci Papieża Jana Pawła II. Poprosiłem Pana o analizę, o spojrzenie okiem badacza na tę rzetelność, bo pracując naukowo, dla Pana podstawą wszelkiego rodzaju twierdzeń, tekstów, które Pan pisze, słów, które Pan wypowiada, jest rzetelne opracowanie materiałów źródłowych. Wtedy dopiero można cokolwiek powiedzieć. Tutaj jest bardzo dziwna sytuacja, że podstawą do formułowania tego rodzaju oskarżeń, jakie padły pod adresem Jana Pawła II, są między innymi, a może nawet przede wszystkim, wytwory Służb Bezpieczeństwa.

Edward Stępień: Panie Redaktorze, ja oprócz tego, że badam te dokumenty, to jestem również adwokatem, a więc na co dzień zajmuję się analizą różnych dokumentów, dowodów, zeznań świadków, najprzeróżniejszych innych dokumentów, które są w sprawach karnych, cywilnych. Jest pewien sposób argumentacji, który musi przede wszystkim opierać się na logice i rzetelności. Natomiast dostrzegam właśnie tym okiem badacza i adwokata jakąś niefrasobliwość reportażu ,,Franciszkańska 3”. Obejrzałem jeszcze raz, po raz drugi, tę audycję i jestem zadziwiony sposobem narracji. Zaczyna się od przypadku księdza Sadusia. Z faktu, że kardynał Wojtyła odwiedził przez jeden dzień Sadusia w jego nowej parafii w Austrii, wyciągane są daleko idące wnioski. Na przykład, że skoro Karol Wojtyła jako arcybiskup, był w Austrii i był na tej plebanii, to ma świadczyć, że oni się w jakiś sposób szczególny przyjaźnili, a przede wszystkim, że Karol Wojtyła popierał niemoralne zachowania Sadusia. Poza tym, pan Overbeek mówi tak: ,,Rozmawiałem z dwoma mężczyznami. Nie chcieli mi nic powiedzieć”. I wyciąga z tego wniosek, że oni byli molestowani przez Sadusia. Nie można takiego sposobu prezentacji materiałów przeprowadzać, bo to jest po prostu nieuczciwe. Są zasady, które obowiązują przy pracach historycznych. Jest Pan redaktorem, ja sobie nie wyobrażam, żeby Pan się zachował w swoich relacjach w sposób podobny do pana Gutowskiego. On jeszcze mówi, że nad tym materiałem pracował przez ponad dwa lata, a Overbeek, że on jeszcze dłużej pracował nad swoją książką. Powtarza się jak mantrę ,,Kardynał Wojtyła o tym wiedział”. O czym wiedział? Na jakiej podstawie wiedział? Otóż na przykład na takiej, że przeniósł księdza z jednej parafii do drugiej. Przecież jeżeli chodzimy do kościoła, to wiemy, że ciągle księża się zmieniają   ̶  dwa lata, zmiana i wikary przechodzi na inną parafię. Robi to biskup, może biskup pomocniczy, może kanclerz kurii. Karol Wojtyła był naukowcem, profesorem, wykładał. W tym czasie, kiedy był arcybiskupem, był profesorem, pisał książki, rozprawy filozoficzne. Bardzo mało zajmował się sprawami bieżącymi archidiecezji czy diecezji, przenosił to na inne osoby. Nie zajmował się na przykład w ogóle sprawami rachunkowymi, materialnymi, pozostawiał to innym swoim współpracownikom.

Mariusz Wolański: Także personalnymi sprawami się nie zajmował.

Edward Stępień: Nie zajmował się. On mógł nawet nie wiedzieć, który ksiądz, w jakiej aktualnie jest parafii i dlaczego jest przenoszony. W tym materiale próbuje się postawić taką tezę: ,,Skoro przeniesiono księdza Loranca czy Surgenta, to oznacza, że Wojtyła po pierwsze wiedział, że to jest homoseksualista, a po drugie chciał go w ten sposób ukryć”. Pan Overbeek tak mówi. Jakie są na to dowody, że wiedział? Z czego miałaby wypłynąć ta wiedza? Oczywiście, jeżeli księdza aresztowano, to Biskup od razu o tym wiedział i natychmiast podejmował niezbędne kroki. Aresztowano księży Loranca i Surgenta. Nie starał się jakoś ich wybronić, czy nie dopuścić do tego aresztowania, zacierać ślady, nie kazał świadkom, żeby zeznawali nieprawdę,  nie mataczył i tak dalej. Zachował się  w sposób taki, jak każdy obywatel w tej sytuacji powinien się zachować, to znaczy przyjął do wiadomości, że są dowody. Sąd skazał jednego i drugiego na karę więzienia, poszli do więzienia, siedzieli, odbywali kary.

Mariusz Wolański: Nie ma wątpliwości, przynajmniej Pan nie ma wątpliwości co do tego, że jest to konsekwentna walka z Kościołem. Bardzo często powtarzane są takie słynne słowa Prymasa Stefana Wyszyńskiego: ,,Jeśli będą chcieli zniszczyć naród, to zaczną od Kościoła”.

Edward Stępień: Od Kościoła i od przywódców kościelnych. Taki sposób postępowania był od samego początku PRL-u. Atakowano Prymasa Wyszyńskiego, uwięziono go bez wyroku, prawie 3 lata siedział pod zamknięciem i nadzorem. To było faktyczne więzienie, całkowicie bezprawne. Nie toczyło się żadne postępowanie, żadne śledztwo. Później proces kurii krakowskiej, biskupa Kaczmarka. Można wymieniać te procesy. Ja sobie przypominam, że aresztowano księdza Czesława Berkę  w Białogardzie i mój tata zbierał pieniądze, żeby wykupić tego księdza  z więzienia. To była połowa lat 60., za Gomułki, kiedy było tysiąclecie chrześcijaństwa, a jednocześnie Gomułka sabotował te obchody tysiąclecia chrześcijaństwa i wprowadzał swoje własne. Przede wszystkim uderzano w hierarchię, więc doszli do wniosku, że jak uderzą najwyżej,  w Papieża, to ludzie odejdą od Kościoła. Taki jest cel, żeby ludzie przestali wierzyć. W programie ,,Franciszkańska 3” jedna pani, która jest przedstawiana jako uczennica Jana Pawła II, że studiowała u niego, wprost powiedziała, że ,,Póki co, to jeszcze wierzę, ale jeżeli takie informacje będą, to przestanę wierzyć, odejdę od Kościoła”. Chodzi o to, żeby ludzi odciągnąć od Kościoła. Nie rozumiem  ̶  ci ludzie zachowują się w sposób, jakby mieli rozdwojenie jaźni  ̶  z jednej strony hołubią homoseksualistów, że oni powinni mieć wszelkie prawa  do wychowania dzieci, do małżeństw i tak dalej, powinni być jakąś specjalną, uprzywilejowaną grupą ludzi, a z drugiej strony, jeżeli ksiądz jest homoseksualistą, to wylewają na niego kubeł pomyj. Homoseksualista tak, ale jeżeli to jest homoseksualista w sutannie, to wielkie larum. Jest margines księży, którzy powinni być wydalani ze stanu duchownego i ja uważam, że nie powinno być jakiejkolwiek wątpliwości w tym zakresie. Księża popełniający przestępstwa pedofilii to jest absolutny margines, to jest około dwóch procent ogółu pedofilii. Ja w Kołobrzegu znam liczne przypadki pedofilii, bo nieraz sam w sądach występuję czy to po stronie ofiar, czy też broniąc tych pedofili, bo każdemu należy się obrona i każdemu należy się pomoc prawna. Wiem, że w Kołobrzegu jest mniej więcej taki sam procent. Mamy jeden przypadek księdza pedofila i kilkadziesiąt przypadków pedofilii popełnianych zazwyczaj przez nauczycieli.

Mariusz Wolański: Oczywistą rzeczą jest to, że pedofila należy szukać w najbliższym otoczeniu dziecka. Przecież to jest oczywista sprawa.

Edward Stępień: Tak, oczywiście, tylko pedofilia to jest narzędzie do walki z Kościołem. Nie mówi się o innych pedofilach, nie mówi się, jakie oni funkcje społeczne wykonują. Jeżeli się mówi ,,pedofil”, to od razu ,,ksiądz”, to od razu ,,Kościół”, to od razu, że księdza pedofila Kościół chroni. Sprawia się wrażenie, że problem pedofilii to jest wyłącznie problem Kościoła, a to jest margines.

Mariusz Wolański: To jest według zasady, że kłamstwo powtarzane wielokrotnie, czy jakakolwiek myśl powtarzana wielokrotnie i powielana cały czas, staje się prawdziwa. Ludzie po prostu w to wierzą i o to chodziło przeciwnikom Kościoła, żeby takie myślenie u ludzi wypracować. Chciałbym zapytać na koniec naszego spotkania o taką refleksję: czy uważa Pan, że to poruszenie, które jest w społeczeństwie polskim po tym zamieszaniu związanym z kalumniami wobec Jana Pawła II  ̶  między innymi w Kołobrzegu, w Koszalinie, te manifestacje ludzi, te zgromadzenia modlitewne  ̶  czy to daje nadzieję na to, że jednak to nie umarło, te wartości nie umarły w ludziach, że te wartości i nauka Jana Pawła II, ona się obroni?

Edward Stępień: Ja uważam, że Polacy są szczególnie przekorni. Wiele nawróceń było w okresie, kiedy Kościół był najbardziej prześladowany. Jeżeli ludzie dostrzegają, że Kościół zaczyna być prześladowany bez żadnego powodu, bez żadnej przyczyny, tylko dlatego, że jest grupa osób, która chce na tym zbić jakiś kapitał, czy to polityczny czy społeczny, to ludzie się od razu zaczynają buntować. Myślę, że wiele osób, które przyszło na tę manifestację, to tak na co dzień nie chodzi do kościoła, ale poczuli zagrożenie tradycji, że ktoś czyha na autorytet. Jan Paweł II miał ogromny, przeogromny autorytet. Ludzie, nawet ci, którzy nie chodzili do kościoła, którzy uważali siebie za agnostyków, uważnie słuchali Jana Pawła II, słuchali tego, co on mówi, jak mówi, jak przemawia i to trafiało do nich. Atak na Jana Pawła II to dla mnie jest świętokradztwo, mówiąc wprost. Każdy człowiek ma wady, grzeszy. Przecież Papież też spowiadał się, też jest tylko człowiekiem, ale przypisywanie mu takich potworności, jakie próbuje się zrobić, to przekracza wszelkie granice. Jak Urban obrażał Papieża, to nikt na to nie zwracał uwagi, bo wiadomo, że Goebbels stanu wojennego kłamie i niech tam sobie kłamie. Ale sytuacja zmieniła się, gdy największa stacja komercyjna w Polsce zaczyna puszczać takie materiały, jak zaczyna wykorzystywać do tego teczki esbeckie, a wcześniej ta sama stacja twierdziła, że to jest szambo, a ci, którzy badają te teczki, to szambonurkowie, że to jest studnia zła. Przecież Michnik powiedział tak: ,,Należy to zabetonować i żeby przez 100 lat nikt tego na oczy nie widział”. Nagle ni stąd, ni zowąd, ci sami ludzie nie mówią: ,,My się przez te 30 lat myliliśmy”. Nagle doszli do wniosku, że te teczki esbeckie można wykorzystać przeciwko naszej świętości, Janowi Pawłowi II. Wykorzystuje się to w sposób straszny. Dla mnie ten program był okropny, bo z tego programu szedł przekaz negatywny, absolutnie nieuprawniony. To były zagrywki socjotechniczne, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i z prawdą. Overbeek w tym programie mówi: ,,Sapieha to był homoseksualista, a najbardziej to lubił Karola Wojtyłę”, bo go preferował. Co się w ten sposób sugeruje? Że Jan Paweł II był wykorzystywany seksualnie. Dla mnie było zupełnie kuriozum, jak zaczęto mówić, że Karol Wojtyła zrobił doktorat, napisał pracę doktorską, będąc jeszcze praktycznie studentem, a nie miał magisterium, jak to możliwe? Można napisać doktorat, nie mając jakiegokolwiek wykształcenia. Żeby napisać doktorat, to nie trzeba być magistrem. Jeżeli profesor mówi takie rzeczy, że ona się dziwi, że napisał doktorat, nie mając magistra, to ta pani profesor chyba ludziom ciemnotę próbuje wcisnąć. Świadczy to właśnie o wielkości Karola Wojtyły, że napisał doktorat i to jeszcze w całości po łacinie. Inny argument, że jeszcze jak był na studiach, to już został asystentem. Co stoi na przeszkodzie, żeby zostać asystentem profesora? Przecież profesor widział ogromne zdolności, ogromny talent, mądrość, intelekt Karola Wojtyły i już go ze studiów ściągnął. Rzadko się zdarza, ale w naszej historii mieliśmy tylko jednego takiego Karola Wojtyłę. Szkoda, że ich więcej nie było na 1000 lat. Całe szczęście, że nam się jeden trafił i teraz nie pozwólmy zdeptać tego naszego ogromnego autorytetu. Zgadzam się, że Jan Paweł II, jego wielkość, sama się obroni, ale przez niego chcą nas, katolików, zdeptać. Przed tym musimy się bronić. Każdy z nas musi na miarę swoich sił i możliwości bronić się.

Wyemitowano 08.04.2023 r.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.