Prawa nabyte niegodziwie

Redaktor Mariusz Wolański: Wracamy do tematu, o którym już niejednokrotnie rozmawialiśmy. Są okoliczności i wydarzenia, które prowokują nas do tego, żeby cały czas podejmować dyskusje. Dziś będziemy wracali do spraw prześladowania działaczy opozycji antykomunistycznej, działaczy kołobrzeskich, choć nie tylko, przez Służbę Bezpieczeństwa. Pan Sławoj Kigina był jedną z tych osób, które były inwigilowane, prześladowane przez Służbę Bezpieczeństwa. Panie Sławku, najpierw takie pytanie natury ogólnej  ̶  czy teraz, po latach życia w wolnej Polsce, ma Pan satysfakcję z tego, w jaki sposób Polska potraktowała takie osoby jak Pan, takich działaczy jak Pan? Czy sprawiedliwości stało się zadość, jeżeli chodzi o potraktowanie byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa?

Sławoj Kigina: Oczywiście, że nie jestem usatysfakcjonowany, bo ja mam zupełnie skrajny pogląd, jeżeli chodzi o Służbę Bezpieczeństwa. Pewnie to też jest wynikiem tego, że nie mogę być obiektywny w sytuacji, kiedy byłem osobą, nad którą się znęcała Służba Bezpieczeństwa. Ja byłem obiektem, którym interesowali się esbecy kołobrzescy, porucznik Szymanek, Kołodziejczyk, który potem był Komendantem Policji, Sobociński. To byli ci, którzy założyli sobie, że będą mnie bezpośrednio inwigilować, ścigać, wzywać na rozmowy kretyńskie  ̶  bo przecież te rozmowy z esbekami na Komendzie Policji to nie były żadne mądre, budujące rozmowy  ̶  to był bełkot, jeden wielki bełkot w wykonaniu tych esbeków. Dzisiaj uważam, że wielu z tych esbeków, którzy prześladowali mnie i wielu innych ludzi w Kołobrzegu i w Polsce, jakimś dziwnym trafem zostało pozytywnie zweryfikowanych. Na przykład Kołodziejczyk, który był pracownikiem Służby Bezpieczeństwa, a potem został wybrany Komendantem Policji już w wolnej Polsce, to jest jakieś nieporozumienie. Dlatego nie jestem zadowolony. Uważam, że Służba Bezpieczeństwa była organizacją, która była powołana głównie do tego, żeby utrzymywać Polskę w zniewoleniu, walczyć z ludźmi, którzy chcieli wolnej Polski. To, co dotyka dzisiaj niektórych funkcjonariuszy byłej Służby Bezpieczeństwa, że obniżono im emerytury, to uważam, że to jest stanowczo za mało.

Mariusz Wolański: Powiedział Pan o ustawie dezubekizacyjnej, o której też dyskutowaliśmy wielokrotnie tutaj w Studio Kołobrzeg. Dziś też do tego tematu wrócimy. Z nami jest też Edward Stępień, który bardzo dokładnie bada dzieje Solidarności  ̶  godziny spędzone w IPN-ie, przerzucone tony materiałów. No właśnie, ta ustawa dezubekizacyjna. Czy to sprawiedliwości stało się zadość Pana zdaniem? Czy to dobra ustawa? Czy ona spełniła takie oczekiwania, jakie były wobec tego dokumentu Pana zdaniem?

Edward Stępień: Ustawa jest bardzo dobra i spełniła moje oczekiwania,  i oczekiwania tych ludzi  ̶  tak jak Sławka  ̶  którzy byli prześladowani, gdyż przynajmniej ci ludzie, którzy go prześladowali, zostali pozbawieni emerytur, ale tych uzyskanych za tak zwaną ,,pracę”, którą wykonywali jako funkcjonariusze państwa totalitarnego. Ustawa z 16 grudnia 2016 roku, która nowelizowała przepisy emerytalne dla służb mundurowych, wyraźnie wyszczególniała, kogo to dotyczy. Między innymi jedną z takich grup uznanych za osoby, które wspierały państwo totalitarne i jemu służyły, to był Zwiad Wojsk Ochrony Pogranicza. Funkcjonariuszem Zwiadu WOP-u był niejaki pan Hadaś, który w tej chwili jest bardzo aktywny medialnie i przechwala się, że wygrał z Państwem Polskim sprawę o obniżenie mu emerytury, i że Państwo Polskie to złodzieje, bo ukradli mu pieniądze i to dwukrotnie. Taki przynajmniej jest tytuł publikacji w prasie: ,,Złodziej nas okradł i się cieszy, że okradł nas drugi raz”.

Mariusz Wolański: A chodzi o to, że zostało mu przyznane wyrównanie tej emerytury w wysokości ponad 100 000 zł, a w związku z tym będzie potraktowane to jako dochód i będzie opodatkowane w wysokości 32%,  i to pan Zbigniew Hadaś nazywa ,,złodziejstwem”.

Edward Stępień: Panie Redaktorze, ja nie znam tego wyroku. Wyrok zapadł 16 marca, wydał go Sąd Apelacyjny w Gdańsku, nie został ten wyrok opublikowany, a pan Hadaś nikomu go nie pokazał, tylko opowiada o tym wyroku. Jest to wyrok sądu drugiej instancji, z tego co mówi pan Hadaś, ale nie zapominajmy, że nie jest jeszcze zakończone postępowanie sądowe, gdyż służy jeszcze od tego wyroku skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego. Byłbym na miejscu tego pana wstrzemięźliwy z cieszeniem się i wyzywaniem rządu polskiego od złodziei. Rządu jak rządu  – społeczeństwa, które poprzez swoich przedstawicieli uchwaliło ustawę, która była ściśle wykonywana. Wprawdzie 3 lata temu rozmawialiśmy o takim wyroku Sądu Najwyższego, który stwierdził, że nie sama przynależność do organizacji totalitarnej powoduje obniżenie emerytury, ale Sąd Najwyższy niejako chciał zmodyfikować tę ustawę i stwierdził, że służba na rzecz państwa totalitarnego powinna być oceniana na podstawie wszystkich okoliczności sprawy, w tym także na podstawie indywidualnych czynów i ich weryfikacji pod kątem naruszenia podstawowych praw i wolności człowieka. Tak stanowi uchwała Sądu Najwyższego z 16 września 2020 roku. Tymczasem ustawa mówiła, że podstawą do obniżenia emerytury są jedynie akta osobowe, czyli że ktoś należał do tej organizacji. O panu Hadasiu, który posługuje się swoim nazwiskiem publicznie i wielokrotnie występował publicznie, udziela na lewo i prawo wywiadów, mam zgromadzone dosyć bogate dossier, co on faktycznie robił w Zwiadzie WOP.

Mariusz Wolański: Materiał pochodzi z akt Instytutu Pamięci Narodowej, dodajmy, i tam był publikowany.

Edward Stępień: Jestem w posiadaniu tych wszystkich akt i pan Hadaś, udzielając ostatnio wywiadu, powiedział coś takiego, że on przecież służył dla Polski, on służył dla umacniania integralności Polski i że on to w sądzie udowodnił. Mam poważne wątpliwości, czy Sąd Apelacyjny, uznając prawo pana Hadasia do emerytury, przyglądał się jego prawie  10-letniej działalności w Zwiadzie Wojsk Ochrony Pogranicza i później w GPK. Na przykład już w 1980 roku mam pierwszą informację, to jest Sprawa Obiektowa ,,Związkowiec”, tom 5, i jest meldunek ppor. Zbigniewa Hadasia, Pomocnika Kierownika Grupy Operacyjnej Kołobrzeg  o uzyskanej informacji od kontaktu operacyjnego pseudonim ,,Czesław”, dotyczącej agitacji rolników we wsi Czernin przez Pana Janusza Grudnika, który tutaj częstokroć występuje. KO ,,Czesław” przekazał, że do Czernina przyjechał Grudnik, który razem z Gajdą, Przewodniczącym Solidarności Rolników Indywidualnych, chodził po wiosce, od gospodarstwa do gospodarstwa i nakłaniał rolników do wstąpienia do Solidarności, i to jest podstawa do tego, żeby śledzić Pana Grudnika. Co mają Wojska Ochrony Pogranicza do Solidarności Rolników Indywidualnych w miejscowości Czernin? Musicie Państwo sami ocenić, jak również jak się to ma do integralności Polski i walki o dobro tego kraju. Bardzo ciekawe materiały są w aktach ,,Opornik” również z IPN-u. Akta dotyczą inwigilacji środowiska katolickiego. W tym środowisku jedną z czołowych postaci była Pani Zofia Szymańska. Pozdrawiam ją z tego miejsca. Ona bardzo dużo wie, ponieważ pan Hadaś, wspólnie z oficerem SB, Romanem Pawłowskim ̶ czyli tutaj współdziałanie jest ścisłe ̶ oni razem przeprowadzili rozmowę ostrzegawczą z Panią Szymańską. Zarzucono jej udział w prelekcji Kołodziejczuka na temat ,,Prawo polskie” (to był adwokat, który w salkach katechetycznych wykładał), odnośnie do kolportażu ulotek, których dokonywała Pani Szymańska oraz jej charakteru kontaktów  z Panią Dybalską, Busztową, Paciorkowską, Słomianinem i Nowosadko. Nowosadko to nauczyciel fizyki, który został wyrzucony z zawodu nauczycielskiego i w ogóle z kraju.

Mariusz Wolański: Za to, że wysłał gratulacje do Lecha Wałęsy z okazji przyznania mu Nagrody Nobla. Panie Sławku, do Sławoja Kiginy się w tej chwili zwracam, zanim będziemy kontynuowali, jak Pan skomentuje te rewelacje, doniesienia?

Sławoj Kigina: Jestem zdziwiony oczywiście, mając doświadczenie ze Służbą Bezpieczeństwa, trudno się dziwić, ale jednak się okazuje, że są rzeczy, które mnie zadziwiają. Nie wiedziałem o tym, że żołnierz Wojsk Ochrony Pogranicza, który mówi, że bronił granic państwa, że bronił jego integralności i tak dalej, że jeździł do Stramnicy, do Czernina i tam ,,w ramach obrony granic” straszył, inwigilował rolników. Dla mnie to jest coś zdumiewającego, ale ja nie jestem w stanie tutaj w szczegółach  o tym wszystkim opowiadać, chociaż te rzeczy, o których mówił Edward, jednak mnie zadziwiają.

Mariusz Wolański: Przejdźmy dalej.

Edward Stępień: Kontynuując ten wątek, po tej rozmowie, którą przeprowadził pan Hadaś i pan Pawłowski, czyli oficer SB i oficer Zwiadu Grupy Operacyjnej z Bałtyckiej Brygady WOP, chcieli się dowiedzieć, jaka będzie reakcja Pani Zofii Szymańskiej wobec tego straszenia, bo ją zastraszano w trakcie tej rozmowy. O tym miał się dowiedzieć tajny współpracownik o pseudonimie ,,Muszelka”. Kto był oficerem prowadzącym TW ,,Muszelka”? Pan Zbigniew Hadaś. Może nam powie w którymś z wywiadów, w jaki sposób pozyskał TW ,,Muszelka”. W aktach są doniesienia tego tajnego współpracownika, ale może by opowiedział, w jaki sposób łamał ludzkie charaktery i zmuszał ludzi do współpracy. Mamy kolejną sprawę: Kwestionariusz Ewidencyjny ,,Zapora”. Pan Hadaś prowadził tę sprawę przeciwko Pani Władysławie Reformat  ̶  ona już niestety nie żyje, ale miałem okazję jeszcze z nią rozmawiać  ̶  i przeciwko całej grupie członków Solidarności z ,,Bałtywii”.

Mariusz Wolański: ,,Bałtywia” to była, przypomnijmy, firma zajmująca się turystyką, kwaterunkiem.

Edward Stępień: Pan Hadaś wpisał jako powód wszczęcia inwigilacji ,,Wrogie ustosunkowanie Władysławy Reformat do rządu PRL”, jak również, że ,,po wprowadzeniu stanu wojennego nie zaprzestała działalności w zawieszonym związku Solidarności przy KPT ,,Bałtywia” w Kołobrzegu. Chciałbym Państwu jedną rzecz tutaj przytoczyć, bo do inwigilacji Pani Reformat (zdjęcie obok) powołał kontakt operacyjny ,,Ewa” i tajnego współpracownika ,,Osest”, którzy mieli mu donosić na tę panią. Postawił przed nimi takie zadania: ,,ustalić fakty prowadzenia wrogiej propagandy i rozpowszechniania ulotek o antyrządowej i antyradzieckiej treści”. Co pan Hadaś robił? Stał na straży wojsk radzieckich, Związku Radzieckiego i teraz pan Hadaś gdzie powinien udać się po tę emeryturę, którą słusznie zapracował? Chyba do Związku Radzieckiego. Może już nie ma tego państwa, ale powinien spróbować, bo z tego, co on pisał osobiście, to wynika, że stał na straży interesów Związku Radzieckiego.

Mariusz Wolański: Sławoj Kigina, proszę.

Sławoj Kigina: Ja chciałem wyrazić kolejne zdziwienie. Pan Hadaś tu mówi o tym, że stał na straży granicy państwa, że cały czas dbał o integralność tego państwa. Wypadałoby zapytać chyba, jak ta jego walka o integralność państwa wyglądała, jeżeli w Bagiczu stali Ruscy? Ci sami okupanci, co do których nie mamy wątpliwości, że byli okupantami. Czy Hadaś jeździł tam do nich i namawiał ich, żeby wyjechali? Czy może walczył przeciwko nim? Nie słyszałem o takiej sytuacji w wykonaniu pana Hadasia.

Edward Stępień: Pan Hadaś rolników inwigilował, inwigilował pracowników ,,Bałtywi”, ale też w jego zainteresowaniu była lokomotywownia w Kołobrzegu. Materiały wstępne kryptonim ,,Łącznik”. Tutaj znalazł się jego tajny współpracownik o pseudonimie ,,Longin”. Zobaczcie Państwo, jaki pan Hadaś był aktywny i ilu miał tajnych współpracowników  ̶  jak to oni mówili  ̶  na ,,swoim kontakcie”. Czyli najpierw musiał ich pozyskać, czyli zmusić do współpracy, a następnie zmuszał ich do tego, żeby mu donosili. Na co donosili? Otóż pojawiły się w lokomotywowni ulotki, które były wydane przez Solidarność poznańską. W związku z tym wszczęto sprawę, zaangażowano oprócz TW ,,Longina” jeszcze innych tajnych współpracowników o pseudonimach ,,Orzech”, ,,Alicja”. Pan Hadaś ustalił, kto mógł być w tym czasie na terenie zakładu pracy i podjął inwigilację w sumie 14 osób, pracowników lokomotywowni. Czy oni są mu wdzięczni? No nie wiem, chociaż jego przełożeni nie za bardzo byli zadowoleni, bowiem w tych aktach znajduje się również pismo pana podpułkownika Przybyłowicza, który dokonał oceny dotychczasowych działań pana Hadasia w sprawie i stwierdził, że ,,zaplanowane czynności prowadzone są opieszale, z naruszeniem planowanych terminów”. Czyli dla tego państwa totalitarnego specjalnie się nie wysilał, skoro przełożony tutaj mu taką połajankę zrobił. Pan Hadaś powinien być również dumny, bo ,,Ikar” – to jest tajny współpracownik – doniósł mu, że na terenie lokomotywowni są fotomontaże ośmieszające ministra Urbana. Pan Hadaś zmobilizował swoją agenturę, żeby ustalić, kto chce ośmieszać tego wspaniałego męża stanu, Jerzego Urbana. Niestety skończyło się tak, jak poprzednio, to znaczy nie ustalił, kto ośmiesza Jerzego Urbana. Tych pseudonimów, tajnych współpracowników, których prowadził pan Hadaś jest, jak Państwo widzicie, sporo. To nie są wszyscy. Dysponuję jeszcze wieloma dokumentami. Tytuł teczki – Tajny Współpracownik ,,Joseph”. Pozwolicie Państwo, że nie będę mówił, o kim mowa. W każdym razie są tutaj dokumenty wypełniane odręcznie przez pana Hadasia, który pozyskał tego tajnego współpracownika, który kręcił się po różnych knajpach, to było główne zajęcie tego pana. Wiadomo, że można zbierać różne informacje uzyskane od takiego tajnego współpracownika. Zastanawiam się cały czas, co to ma wspólnego z tym niby ,,kontrwywiadem”, w którym pan Hadaś pracował.

Mariusz Wolański: Proszę zauważyć, o jakim środowisku mówimy          ̶  mówimy o środowisku firmy ,,Bałtywia”, która zajmowała się turystyką, organizowaniem pobytu turystów w Kołobrzegu, mówimy o lokomotywowni, o kolejarzach. Czy to są środowiska, które zagrażają bytowi Państwa Polskiego?

Edward Stępień: Panie Redaktorze, nie całe środowisko, tylko działacze Solidarności, czyli ta dziesięciomilionowa organizacja, która domagała się wolności, była zagrożeniem, uderzała rzekomo w integralność Rzeczypospolitej. Dla kogo była zagrożeniem? Dla Związku Radzieckiego, więc te antyradzieckie nastroje trzeba badać i pan Hadaś robił to z pełnym przekonaniem. Dla mnie najdziwniejsza jest jedna rzecz, że w 1990 roku pan Zbigniew Hadaś pomyślnie przeszedł weryfikację. Dlaczego mógł przejść tę weryfikację? Otóż akta dotyczące Bałtyckiej Brygady WOP, GPK kołobrzeskiego aż do 2011 roku były tajne. Dokonywano weryfikacji nie znając dokonań takich ludzi, nie interesując się, co oni faktycznie robili. Oni przecież nie działali w interesie Polski, tylko działali przeciwko Solidarności, przeciwko ludziom, którzy dążyli do odzyskania przez Polskę pełnej niepodległości. Pan Hadaś wyraźnie stał na straży interesów państwa totalitarnego i właśnie tego rodzaju sformułowania są w ustawie, która pozbawia emerytur. Za okres, kiedy pracował faktycznie w Straży Granicznej, przysługiwała mu emerytura. Tylko że to już było krótko, więc w niewielkiej kwocie. Natomiast chciałbym, żebyście Państwo wiedzieli, z jakiego tytułu pan Hadaś dostawał wynagrodzenie. Otóż na przykład za zwerbowanie tajnego współpracownika dostawali pieniądze i to była podstawa emerytury, czyli za rzeczy niegodziwe otrzymywali emerytury. Spotkałem się w jednej z audycji odnoszącej się do pana Hadasia  z takim stwierdzeniem, że to są prawa nabyte, że nabył prawo do emerytury w określonej wysokości i to już jest koniec dyskusji na ten temat. Proszę Państwa, jest powszechny pogląd prawny, że prawa nabyte dotyczą tylko praw nabytych godziwie. Czy taka działalność, którą tutaj Państwu przedstawiłem, jest działalnością godziwą?

Mariusz Wolański: No właśnie, ja chciałbym zapytać o taką rzecz. Osoba, o której rozmawiamy, jest to osoba znana w Kołobrzegu.

Edward Stępień: Nie tylko znana, ale i popierana.

Mariusz Wolański: Do tego też zdążam, ale to może po kolei. Chciałbym najpierw powiedzieć o tym, że w radiu tego nie widać, ale tutaj,  w naszej redakcji, są po prostu akta, dokumenty potwierdzające to, co Pan Edward mówi, dostępne w Instytucie Pamięci Narodowej. Osoba pana Zbigniewa Hadasia, popierana przez wysokich urzędników samorządowych, osoba, która też bierze udział w różnych akcjach patriotycznych,    w grupach rekonstrukcyjnych podczas świąt narodowych. To jest troszeczkę paradoksalne. Panie Sławoju.

Sławoj Kigina: Moim zdaniem to jest profanacja tych uroczystości. Jeżeli tam się znajduje taki osobnik jak pan Hadaś, to absolutnie jest to profanacja, jest to jakaś aberracja. Trudno to bardzo jakoś precyzyjnie określić, natomiast chcę tutaj zwrócić uwagę na to, skąd się wziął temat pana Hadasia. Ten temat się wziął z audycji, która została nagrana przez Radio Kołobrzeg i ta audycja ,,jest w obrocie”  ̶  nazwijmy to  ̶  jeżeli chodzi o teren Kołobrzegu. Można jej wysłuchać. Pan Hadaś tam właśnie się charakteryzuje jako ten, który bardzo bronił niepodległości Polski, integralności granic i tak dalej. Ja uważam, że powinniśmy może trochę sfolgować z panem Hadasiem, bo on nie zasługuje na to, żeby mu taką reklamę robić. Dałbym sobie tutaj spokój z panem Hadasiem, natomiast pewnie jest warto, żeby jednak powiedzieć też jeszcze coś ogólnie o tym, jak oni sami siebie sytuowali w tamtym czasie. Oni mówili na przykład, że idą do pracy. Jak ja znam definicję pracy, którą sobie kiedyś przeczytałem, to praca jest miarą wysiłku włożonego przez człowieka w wytworzenie jakiegoś dobra. Bardzo przepraszam, jakie dobra tworzyli esbecy? Miałem sąsiada esbeka, który często wracał pijany ze Skanpolu, gdzie siedział w tej dziurze tam na dole w piwnicy i podsłuchiwał rozmowy obcokrajowców, bo całe jedno skrzydło Skanpolu było wyposażone w aparaturę podsłuchową. Wracał pijany, oczywiście zadowolony, bo nic nie robił. Jeżeli takie zadania wykonywane nazywali oni ,,pracą”, to jest kompletne nieporozumienie. Uczciwi ludzie wstawali rano, toaleta i szli do pracy, wytwarzali jakieś dobra, autentyczne dobra, które przysparzały wartości ekonomicznej. Natomiast jakie wartości tworzył esbek, który wstawał rano i szedł, zastanawiał się, kogo on dzisiaj będzie inwigilował, kogo będzie podsłuchiwał, jakiego TW zwerbuje i co tu jeszcze zrobić, żeby obronić tę Polskę przed ludźmi z Solidarności, bo ta Polska jednak musi tkwić w obozie radzieckim, musi być właśnie ,,ta”. Dla nich ta Polska, tamta Polska, była dobra, bo oni mieli swoje sklepy, mieli mieszkania, mieli wszelkie dobra, które były niedostępne dla zwykłych ludzi. Ich żony dostawały bardzo dobrą pracę, nawet jak nic nie robiły, to dostawały wysokie uposażenia. Znam przykłady, nie będę mówił, jak się nazywał, ale był jeden z banków w Kołobrzegu w tamtym czasie, gdzie pracowało parę osób związanych z mężami, którzy byli w Służbie Bezpieczeństwa. W takiej sytuacji nie można mówić, że oni wykonywali jakąś pracę.

Edward Stępień: Politycy miejscowi kołobrzescy w trakcie ostatniej kampanii wyborczej robili sobie zdjęcia z panem Przybyszem – esbekiem, z kilkoma innymi oficerami czy to SB, czy oficerami Zwiadu Wojsk Ochrony Pogranicza. Czy oni nie wiedzą, kim byli ci ludzie? Co oni faktycznie robili? Podejrzewam, że mają o tym jakieś blade pojęcie.

Mariusz Wolański: Przecież te dokumenty, o których Pan powiedział, są dostępne, opublikowane. Ja osobiście czytałem je wklepując tylko nazwisko w przeglądarkę. To wszystko można po prostu przeczytać. Każdy to wie.

Edward Stępień: Trzeba jeszcze chcieć przeczytać. Jeżeli ktoś wypiera tego rodzaju wiedzę i popiera tych mundurowych dla uzyskania kilku głosów… Chociaż w Kołobrzegu to nie jest dla uzyskania kilku głosów. Siedzimy tutaj, w studiu Radia Koszalin w Kołobrzegu i mamy całe osiedle obok, które było kiedyś zagospodarowane prawie w 100% przez oficerów wojskowych. Oni nadal są. Jeżeli się fotografuje z takimi ludźmi, to uzyskuje się naprawdę sporą ilość głosów, to jest polityka. Zastanawiam się, czy to jest polityka etyczna, czy propaguje się w ten sposób pozytywne wartości, czy też wartości, które absolutnie nie zasługują na naszą uwagę?

Mariusz Wolański: To są pytania retoryczne oczywiście, ale Panie Edwardzie, to jeszcze pytanie mam inne. W świetle polskiego prawa,  w świetle ustawy ,,dezubekizacyjnej” racja została jednak przyznana Zbigniewowi Hadasiowi. 

Edward Stępień: Tak, ubolewam. Są takie wyroki sądów, proszę zauważyć  ̶  bo ja, jak przeczytałem ten artykuł na temat pana Hadasia, zacząłem przeglądać orzecznictwo  ̶  sądy w Szczecinie zupełnie inaczej orzekają niż sądy w Gdańsku. Nawet pan Hadaś się na to żali, że tutaj esbecy w Szczecinie to wszystkie sprawy przegrywają, a w Gdańsku wygrywają. Te wyroki, moim zdaniem, są tak zwane contra legem, czyli przeciwko ustawie. Nie wiem, na co ten sąd się powołuje, który rozstrzygnął właśnie w taki a nie inny sposób, ale jest orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, wprawdzie nie dotyczy emerytury, ale renty inwalidzkiej, ale TK uznał, że ustawa z 2016 roku jest w pełni zgodna z Konstytucją. W Konstytucji, w art. 67 §1 mówi się, że każdy ma prawo do świadczeń emerytalnych, ale w §2 mówi się, że o tym, jakie to są uprawnienia i w jakim zakresie, to decyduje ustawa, czyli odsyła się do konkretnej ustawy. Jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na jedną sprawę. Jest domniemanie konstytucyjności każdej ustawy  ̶  to znaczy ustawa prawidłowo uchwalona (a ta była prawidłowa uchwalona), opublikowana, korzysta z domniemania, że jest ona zgodna z Konstytucją. To mniemanie może obalić tylko i wyłącznie Trybunał Konstytucyjny, orzekając o niezgodności z Konstytucją danej ustawy. Żaden sąd  ̶  rejonowy, okręgowy, apelacyjny, czy Sąd Najwyższy  ̶  nie mogą kwestionować konstytucyjności jakiejkolwiek ustawy. Oni muszą tę ustawę stosować. Jeżeli dochodzą do wniosku, że są wątpliwości, czy ona jest zgodna z Konstytucją czy nie, to należy odesłać sprawę do Trybunału Konstytucyjnego, który jest jedynym organem ̶ według konstytucji w Polsce obowiązującej  ̶  zdolnym do rozstrzygania tego rodzaju kwestii.

Mariusz Wolański: Myślę, że możemy zakończyć słowami Pana Sławoja Kiginy. Mianowicie żebyśmy nie koncentrowali się tylko i wyłącznie na jednej osobie. To na jej przykładzie pokazujemy, jakie są zjawiska w Polsce, jak jeszcze jest dużo do zrobienia w tej materii.

Sławoj Kigina: Dobrze, że mamy ze sobą prawnika  ̶  zresztą w mojej ocenie bardzo dobrego – prawnika, jakim jest Edward. To wszystko, co przedstawiał od początku audycji, to nie jest przedstawiane na podstawie plotek, donosów, tylko to są akta, które są zachowane w IPN-ie i on to doskonale tutaj tylko wychwycił. Natomiast ja z całą pewnością wiem, że Konstytucja mówi o tym, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Pan Hadaś, czy wielu innych esbeków, też muszą sobie zdać sprawę z tego, że nie mogą mieć emerytury wysokiej  ̶  ten pan mówił, że miał wcześniej emeryturę ponad 5 000 zł. Mój ojciec ciężko przepracował wiele lat w PRL-u. Miał emerytury na początku 1 200 zł, potem mu podnoszono, ostatecznie, kiedy zmarł, miał 1 800 zł emerytury. Mój ojciec pracował, tworzył jakieś dobra. Jakie dobra tworzył ten pan, czy w ogóle esbecy jakie tworzyli dobra? Pan ten i wielu innych uważają, że oni byli represjonowani, że będzie walczył, bo jest poszkodowany, bo wyliczał jakieś ofiary związane z tym, że ustawa o ,,dezubekizacji” zadziałała. Mówił o tym, że 64 osoby nie żyją już z powodu działania tej ustawy. Ja chciałem delikatnie przypomnieć, że w samym stanie wojennym zginęło ponad 100 ludzi Solidarności, nie licząc tych, którzy zmarli, bo karetka nie dojechała, bo telefony nie działały i tak dalej. Chciałbym zapytać tych wszystkich esbeków, którzy dzisiaj się żalą, czy pamiętają, jakie były ofiary stanu wojennego, do których śmierci oni sami się przyczynili? Już nie będę wspominał o księdzu Popiełuszce, czy innych ludziach, którzy naprawdę są dzisiaj na ołtarzach. Każdego oczywiście szkoda. Mnie też tych 64, o których mówił ten pan, też jest szkoda. Każdego człowieka szkoda, jeżeli umiera, ale  to trzeba wyważyć, mieć jakieś pojęcie o tym, jakie były sytuacje, gdy ludzie umierali w stanie wojennym, a jakie teraz. Nikt nikogo tutaj dzisiaj nie morzy głodem, nikt nikogo z esbeków nie zamyka w obozach internowania, nikt ich nie prześladuje, żyją. Czego im jeszcze trzeba? Nie rozumiem.

Mariusz Wolański: Będziemy oczywiście do tej sprawy jeszcze wracali, bo ona nie ma swojego końca, ale na tym na razie poprzestaniemy.

Wyemitowano 15.04.2023 r.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.