Granica szeroko zamknięta

Redaktor Mariusz Wolański: W ,,Studiu Kołobrzeg” w Polskim Radiu Koszalin kontynuujemy temat rozpoczęty w dyskusji z drem Pawłem Skubiszem. Teraz koncentrujemy się na Kołobrzegu. Ze mną Mecenas Edward Stępień, współautor książki ,,Granica szeroko zamknięta”.

Edward Stępień: Myślę, że historia ucieczek to jest PRL w pigułce, bo poprzez ucieczki można dowiedzieć się, czym w istocie był PRL. Jaka była gospodarka, jaka była polityka, jak traktowano ludzi, jak pozbawiano ludzi wolności. To była kwintesencja komunizmu, kwintesencja PRL-u. Granica szeroko na pewno zamknięta. ,,Szeroko”, czyli dokładnie zamknięta, ze wszystkich stron, uniemożliwiająca ludziom poczucie wolności.

Mariusz Wolański: Rzeczywiście. Bardzo często się mówi, że różne były motywy, dla których ludzie uciekali – to ekonomiczne, to chcieli sobie życie poprawić, to względy polityczne. Ale to wszystko można sprowadzić do jednego mianownika. W związku z tym, że było tak źle w Polsce, to się przekładało przecież na wszelkie sfery życia człowieka.

Edward Stępień: Tak, było takie popularne powiedzenie, że ludzie głosują nogami. Do Polski nie uciekano, tylko z Polski uciekano i to uciekano na ten zgniły zachód, który propaganda PRL-u przedstawiała zawsze w jak najgorszym świetle. Pomimo że ludzie wiedzieli, że to jest kłamstwo, że to jest oszustwo, że to nieprawda i uciekali do tego ,,złego kapitalizmu”, który był tak w PRL-u przedstawiany. Nawet mówiono, że ,,uciekamy, a ostatni gasi światło”. Do tego nie doszło na szczęście, bo zostali ludzie, którzy walczyli i doprowadzili do tego, że mamy w tej chwili poczucie wolności. Chciałbym powiedzieć, że zainteresowałem się ucieczkami z tego powodu, że po pierwsze jest to naprawdę ciekawe i sensacyjne są wprost historie, a po drugie, że oddają istotę PRL-u tamtych czasów. W trakcie naszego spotkania w bibliotece padło pytanie, ile z Kołobrzegu było ucieczek. Otóż ja przebadałem osobiście ponad sto przypadków na podstawie dostępnych dokumentów. O wszystkich przypadkach nie wiem, bo część była również i takich zdarzeń, że ktoś znikał, nie wiedziano, co się z nim stało, były jakieś ślady na plaży, że ktoś przeciągał łódź, ale nie wiadomo, kto to zrobił. Czy ten, który gdzieś tam zaginął na południu Polski, to był ten sam, który przeciągał tę łódkę, czy też to była inna osoba. Jest sporo przypadków takich, gdzie nie ma żadnych materiałów. Poza tym komuniści wcale nie chcieli się chwalić, że ludzie z PRL-u uciekają, bo to było hańbiące dla państwa, że ludzie je opuszczają. Tak samo niekorzystna dla Polski jest masowa migracja zarobkowa, która nastąpiła w latach 90. i zaraz na początku XXI wieku, bo to oznaczało, że ludzie w Polsce nie mają jak realizować swojego życia, że z powodów ekonomicznych ich życie jest pozbawione sensu i możliwości rozwoju. To, że wyjechało w latach 90 około 2 mln ludzi, najlepiej świadczy o tym, jaka była wtedy gospodarka, jakie były możliwości i perspektywy, jak młodzi ludzie na to patrzyli.

Mariusz Wolański: W książce, o której mówimy i była przedmiotem spotkania w bibliotece, skoncentrował się Pan w swoich badaniach na Kołobrzegu, który był bardzo specyficzny ze względu na położenie geograficzne.

Edward Stępień: Tak, ponieważ takie było moje założenie badawcze, że chciałbym, aby to było jedno miejsce i dzięki temu mogłem prześledzić, jak się Kołobrzeg w miarę upływu lat pod kątem ucieczek zmieniał. Jak się zmieniały przepisy, jak się zmieniało nastawienie, jaka była ewolucja w ogóle tego tematu. Na przykład można zauważyć, że za czasów stalinizmu, a więc do 1956 roku, uciekinierów traktowano bardzo surowo. Były przypadki wyroków śmierci. Karę śmierci orzeczono na przykład wobec Wojciecha Suchockiego w 1949 roku już za samą próbę ucieczki. Wspólnie z kilkoma kolegami chcieli uciec i to zostało wykryte. Podporucznik Roman Kamiński na kutrze próbował uciekać. Też został zatrzymany przez WOP, orzeczono karę śmierci, później zamieniono na dożywocie. Na początku lat 50. te ucieczki były prawie niemożliwe, ponieważ codziennie bronowano plażę. W strefie nadgranicznej, czyli w Kołobrzegu, mogli przebywać tylko i wyłącznie ludzie, którzy mieli specjalne zezwolenia. Natomiast, jeżeli ktoś podpadał w jakikolwiek sposób władzom komunistycznym, to zabierano mu to pozwolenie na osiedlenie się w strefie nadgranicznej i musiał opuścić Kołobrzeg. Samo wypłynięcie na ryby przez rybaków wiązało się z tym, że oni nie mogli opuszczać strefy nadgranicznej. Mogli łapać ryby tylko do 3 mil i dalej im nie wolno było w ogóle wypływać. Ci, którzy wypływali kutrami na dalsze połowy, byli bardzo ściśle inwigilowani przez ograny bezpieczeństwa. Bardzo często na takich kutrach przebywali funkcjonariusze UB. Sytuacja zmieniła się z chwilą ,,odwilży” w październiku 1956 roku. Rybacy dostali książeczki rybackie, które pozwalały im nawet na zawinięcie do obcych portów, jak również zmniejszyła się ilość funkcjonariuszy UB i to znacznie, kilkakrotnie, więc przestali oni kontrolować wszystko i wszystkich. Poza tym zaniechano bronowania plaży. Kołobrzeg przestał być strefą nadgraniczną, w której przebywanie było możliwe tylko za zezwoleniem, więc tych ucieczek było więcej i wprost SB żaliła się w swoich raportach, że poluzowanie różnych przepisów prawnych powoduje zwiększenie ilości ucieczek. Sądy zamiast wymierzać karę śmierci, wymierzały łagodne wyroki, na przykład rok pozbawienia wolności w zawieszeniu. To były typowe wtedy wyroki. Późny Gomułka, czyli koniec lat 60. – w przypadku nieudanych ucieczek zapadają wyroki o wiele wyższe – po kilka lat pozbawienia wolności. Wprawdzie w mojej książce na ten temat nie wspominam, ale w ,,Roczniku Kołobrzeskim 2021” znajduje się mój artykuł opisujący ucieczkę ,,Żurawia”, okrętu Marynarki Wojennej, na którym po wypłynięciu z Kołobrzegu 1 sierpnia 1951 roku wybuchł bunt. W wyniku tego buntu kilku marynarzy, a konkretnie siedmiu, opanowało cały statek. Uwięziono oficerów i statek szczęśliwie dopłynął do Szwecji, do portu Ystad. Po drodze było mnóstwo różnych niedogodności. Marynarze obawiali się, że mogą zostać zatopieni. Ale najdziwniejszy w tym wszystkim jest sposób zachowania władz komunistycznych. Otóż zostało w Szwecji 12 marynarzy i tych skazano na karę śmierci, natomiast pozostali powrócili i skoro przyprowadzili okręt, to można by się spodziewać, że zostaną udekorowani medalami. Tymczasem zostali aresztowani, odbył się pokazowy proces i otrzymali kary po 15, 12, 9 lat więzienia. Nawet wsadzono do więzienia takiego marynarza, który był informatorem i donosił na swoich kolegów. Jak okrętem powrócił do Gdyni, również składał informacje, a pomimo to skazano go na 9 lat pozbawienia wolności. To były czasy stalinowskie. O ile czasy gomułkowskie były trochę lepsze, to jednakże nie można powiedzieć, żeby były zdecydowanie dobre, bo polityka graniczna była restrykcyjna. Nie pozwalano ludziom korzystać ze swoich uprawnień. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na aspekt prawny. Otóż Polska w 1977 roku ratyfikowała Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych, i tam napisano wprost, że każdy człowiek ma prawo wybrać kraj, w którym chce mieszkać i ma prawo swobodnie podróżować. Otóż władze komunistyczne ogłosiły, że oto podpisują taki ważny dokument międzynarodowy, tylko że nikt nie pokazał jego treści. W trakcie strajków Solidarności w 1980 roku domagano się opublikowania tego Paktu i wtedy dopiero władze komunistyczne po raz pierwszy ugięły się pod presją i żądaniami, i pokazały dokument, który rząd PRL-u podpisał, i w którym zobowiązał się wobec całej Europy, że będzie przestrzegał tych zasad, a nie przestrzegał, co świadczy o charakterze PRL-u.

Mariusz Wolański: Jeżeli mogę zapytać o taką najbardziej spektakularną ucieczkę.

Edward Stępień: Jedna z takich najbardziej spektakularnych, chociaż powiem, że co najmniej kilkanaście mam na myśli, odbyła się 15 marca 1986 roku. Na połowy wyruszały dwa kutry, KOŁ-11 i KOŁ-9 i w trakcie odprawy na kuter KOŁ-9 weszli WOP-iści, którzy dokonywali przeszukania, sprawdzali dokumenty. W tym czasie mój młodszy kolega, który kończył też Technikum Rybołówstwa Morskiego, Darek, był żołnierzem WOP-u i był uzbrojony w karabin maszynowy Kbk-AK z 30 nabojami w ładownicy, gdyż miał ochraniać ten kuter. Jak już WOP-iści zeszli, to on wtedy wskoczył na pokład i porwał ten kuter, wyprowadził w morze, strzelając w powietrze, żeby trochę przestraszyć załogę i żeby załoga szybko wykonywała jego polecenia. Kuter przepłynął w sumie 17 mil morskich, był już poza wodami terytorialnymi, w połowie drogi na Bornholm. W tym czasie helikopter krążył nad uciekającym kutrem, OP-ciak wypłynął z portu kołobrzeskiego i też go ścigał. W zasadzie, z tego co wiem tak trochę nieoficjalnie, to był rozkaz, że jeżeli ten kuter się nie podda, to należy go zatopić, żeby nie dopuścić do ucieczki. Takie były zachowania władz komunistycznych. Darek uległ tej presji. Dowódca mu obiecał na oficerskie słowo honoru, że jak powróci, to nie będzie miał żadnej sprawy karnej, że uznają, że działał w warunkach stresu, że miał ciężkie przeżycia rodzinne i nie zostanie w żaden sposób ukarany. On wrócił. Zdawał sobie sprawę, że mogą go zastrzelić. Są zdjęcia z tego zdarzenia i widać, jak Darek zgięty w pół chowa się za burtą, obserwując, co się dzieje, bo się spodziewa, że snajperzy mogą go ustrzelić, zanim on dopłynie do portu. Faktycznie snajperzy byli rozstawieni i byli przygotowani na to, że go zastrzelą. Oficerskie słowo honoru oficera Ludowego Wojska Polskiego nic nie było warte, ponieważ nie dotrzymał słowa tenże oficer i Darka aresztowano. Wojskowy Sąd Garnizonowy w Koszalinie skazał go na karę 3 lata pozbawienia wolności i rzeczywiście wyrok był, jak na te czasy, bardzo łagodny, ale orzeczenie psychiatrów stanowiło, że działał w stanie silnego wzburzenia i być może zachował się nie do końca rozsądnie w tej sytuacji.

Mariusz Wolański: Bardzo Panu dziękuję za tę rozmowę. Na pewno do niej wrócimy, dlatego że tych sytuacji na pewno jest więcej i warto o nich mówić. Tymczasem bardzo dziękuję za spotkanie.

Edward Stępień: A ja polecam i zachęcam do tego, żeby nabyć książkę ,,Granica szeroko zamknięta”. Można ją kupić w księgarni IPN-u bądź w naszej księgarni, tutaj pod moim gabinetem na ul. Ratuszowej 3 jest księgarnia naukowa.

Wyemitowano 26.11.2022 r.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.