Czy można zlikwidować podziały w Solidarności?

Redaktor Jarosław Banaś: Trwa ,,Studio Kołobrzeg” na antenie Polskiego Radia Koszalin. Dzisiaj, zgodnie z zapowiedzią, panel historyczny. Sławoj Kigina, działacz solidarnościowy, a także archiwista tych działań, Edward Stępień, autor książki o Solidarności w Kołobrzegu. Witam Panów serdecznie i dziękuję za przybycie. Jesteście troszeczkę podenerwowani, wzruszeni. Kolejny sierpień i tym razem będziemy znowu analizować, że Polska jest podzielona i dorobek sierpnia nam przepada. Sławoj Kigina.

Sławoj Kigina: Niestety. Jest mi bardzo przykro, bo jako uczestnik tamtych wydarzeń mam szczególne powody, żeby ubolewać nad tym, że ta Polska jest tak rozdarta. Spodziewałem się, że rewolucja 1980 roku spowoduje, że Polska będzie w końcu wolna, że będzie ojczyzną wszystkich Polaków. Niestety tak nie jest. Dzisiaj się okazuje, że znowu, już trzecie chyba pokolenie żołnierzy Armii Krajowej, WIN-u i innych walczy z trzecim pokoleniem ludzi związanych z armią sowiecką, z komunizmem, ze Służbą Bezpieczeństwa. Przykre to jest bardzo, bo chcielibyśmy, żeby wreszcie zapanowała jedność.

Jarosław Banaś: Popracujmy teraz nad tym, żeby tknąć w Polaków nadzieję. Żeby tę nadzieję tknąć, to trzeba mieć wiedzę historyczną. Pan Edward Stępień opracowuje historię najnowszą Kołobrzegu. Proszę powiedzieć, jak ta praca historyka amatora, bo jest Pan prawnikiem i to jest działalność dodatkowa, ale jak to wygląda w kontekście tego, co mówił Sławoj?

Edward Stępień: Historycy też są bardzo podzieleni. Ludzie niezajmujący się tymi tematami nie wiedzą, ale są dwie grupy historyków. Jedni uważają, że całą opozycję po II wojnie światowej tworzyli dysydenci z PZPR-u, jak na przykład Modzelewski, Kuroń i że cały opór przeciwko komunizmowi zaczął się w połowie lat 60., i został zainicjowany właśnie przez tych dysydentów z PZPR-u. Natomiast druga grupa historyków tworzy pewną całość, że opór z II wojny światowej został przedłużony w latach 40. i 50., aż Lalek zginął w 1963 roku, ale również tworzyła się opozycja antykomunistyczna, niebędąca w żadnym związku z PZPR-rem, na przykład ROPCiO czy też KPN, organizacje, które nie miały jakichkolwiek wspólnych korzeni z PZPR-em, a od samego początku działały na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. To, co się teraz dzieje, jest efektem pewnych podziałów, które istnieją w Polsce od kilkudziesięciu lat i to się w zasadzie nie zmienia.

Jarosław Banaś: Panie Mecenasie, jaką drogą pójść? Powiedzmy jeszcze dla porządku, że Pan Edward Stępień jest autorem książki ,,Kołobrzeg – twierdza Solidarności”. Ta książka jest jeszcze do kupienia. Ona wyszła w 2010 roku i Pan Sławoj ma tam swoje miejsce na kartach.

Edward Stępień: Tak, oczywiście. W książce wymieniam cały szereg ludzi, którzy wówczas działali w Solidarności, jak Szostało, Pawłowski. Ci ludzie są niejako już w tej chwili po drugiej stronie barykady, niż jest Pan Sławoj Kigina. Oni kiedyś byli w tej jednej Solidarności, a w tej chwili są przeciwnikami politycznymi.

Jarosław Banaś: Panie Sławoju, w takim razie powiem, że trudno jest Panu podać receptę, a chcę uniknąć tego żalu, który przebija ze słów. Nasi samorządowcy, politycy siedzą tutaj obok nas. Pijemy kawę w hotelu Marine. Co oni muszą wiedzieć? Co trzeba robić w Polsce? Jak Karinie, która w tym czasie jeszcze była w brzuszku mamy, przekazać ten dorobek, tę schedę i powiedzieć, że to jest wartość?

Sławoj Kigina: To jest bardzo trudne, ponieważ w mojej subiektywnej ocenie u naszych przeciwników politycznych jest takie przekonanie, że oni są lepsi, że zasługują na więcej, że im się należy. Natomiast ci, którzy są po drugiej stronie, czyli ludzie związani kiedyś z Porozumieniem Centrum, z szeroko rozumianą prawicą, uważają, że wypadałoby naprawić te krzywdy wobec nich, które się zadziały od początku Okrągłego Stołu po dzień dzisiejszy. W Kołobrzegu jest to szczególnie trudne, jeżeli chodzi o to pojednanie, ponieważ Kołobrzeg jest miastem garnizonowym. Kołobrzeg jest miastem, gdzie było wiele wojska. Wojsko niestety nie zasłużyło się jakoś bardzo chlubnie w dziejach historii polskiej, bo to są lata, kiedy Wojsko Polskie użyto przeciwko Narodowi Polskiemu – to są lata 1956, 1970, 1980. Ci ludzie uważają, że wszystko, co zrobili, jest w porządku. Natomiast ta druga strona uważa, że nie. Nie powinno tak być, że wojsko strzela do bezbronnych obywateli.

Karina Dmyterko: Ja bym chciała nawiązać do tego podziału, o którym Pan na początku powiedział, ponieważ ten podział to nie jest jakaś zaszłość w moim rozumieniu, tylko ten podział jest cały czas odnawiany pokoleniowo. Ludzie są cały czas bardzo podzieleni i to nie jest zaszłość historyczna, tylko aktualna sytuacja polityczna. Ale mi się wydaje, że my mamy taką skłonność do podziałów. Tak jak kiedyś byli ci, którzy strzelali i ci, do których strzelano. Moje pytanie jest takie, po co budujemy barykady między Polakiem a Polakiem? Czy to jest jakaś nasza cecha narodowa, czy my lubimy być zawsze przeciwko sobie?

Sławoj Kigina: Jest to kłopot. Cecha narodowa, pewnie jest jakiś element, wynikający jeszcze z Sarmacji, z tego, o czym pisali pisarze, że Polacy mają w sobie pierwiastek może nie agresji, ale anarchii. To też pewnie się z tym wiąże, ale dlaczego nie akceptują drugiej strony. Są ludzie, którzy na rewolucji, w której ja brałem udział, zyskali, czyli są ludzie, mówiąc niedelikatnie, którzy się dorwali do piersi, mają mleko, i zostali ci, którzy się nie załapali i są zupełnie bez korzyści.

Karina Dmyterko: Drudzy robili, ot po prostu, w imię ojczyzny, a nie dla korzyści.

Sławoj Kigina: A ci pierwsi robili to dla korzyści i dzisiaj uważają, że robili to bardzo dobrze, bardzo słusznie, że jest źle, że Duda wygrał, bo lepiej by było, jakby wygrali Europejczycy, ci, którzy chcą Europy. My też chcemy Europy, tylko my chcemy Europy do współpracy, do pomocy, a nie do tego, żeby Europa nam tu sprowadzała LGBT i inne grupy tego rodzaju.

Jarosław Banaś: Panie Mecenasie, czy te podziały takimi pracami, jak Pańska książka można zasypać? Oczywiście pytanie podstawowe i do Sławoja, i do Pana Mecenasa Edwarda. Czy nie macie poczucia, że my o historii za mało mówimy, za mało wiemy? Ona zeszła jakby z głównego nurtu rozmowy o Polsce. Bardzo proszę.

Edward Stępień: Moja książka prezentuje podejście naukowe na tyle, na ile byłem w stanie to zrobić, chociaż korzystałem z pomocy kilku profesorów pod względem metodologicznym. Historia ma to do siebie, że opisuje pewne fakty, pomijając oceny zdarzeń. Jeżeli pojawiają się już oceny, to w jakimś niewielkim zakresie. Moja książka opisuje tych ludzi, którzy wówczas działali w Kołobrzegu, nie patrząc na to, co ci ludzie robią obecnie, czym się zajmują, jakie postawy prezentują. Ja po prostu pokazałem tych ludzi w ich działaniu historycznym. Nie byłem nigdy członkiem Solidarności, to należy podkreślić, natomiast tę Solidarność noszę w sercu i zawsze nosiłem. Po napisaniu tej książki chciałem zintegrować środowisko, które już wtedy było bardzo mocno podzielone, tworząc Stowarzyszenie Przywracania Pamięci ,,Kołobrzeg 80”. Do tego stowarzyszenia zostali zaproszeni wszyscy ludzie, którzy przewijają się przez karty tej książki, bez względu na ich obecną postawę. Wychodziłem z założenia, że trzeba to środowisko zintegrować. Może nie pod względem politycznym, bo się nie da, tylko pod względem pewnej wspólnej przeszłości. Żeby zajęli się propagowaniem tej wspólnej przeszłości. Okazało się, że nawet takie ograniczenie jest niemożliwe do spełnienia, bo ci ludzie nie są w stanie wspólnie działać w zakresie nawet swoich heroicznych postaw w przeszłości.

Jarosław Banaś: To jest problem. Musimy się powoli żegnać. Pana Sławoja jeszcze poproszę o głos, tylko zbuduję napięcie i powiem, że proszę się nie martwić, bo jeżeli będziecie uprzejmi, to jeszcze za tydzień i za dwa tygodnie, i za trzy zapraszam już w tej chwili do mówienia o historii współczesnej Kołobrzegu. Pytanie końcowe i wypowiedź końcowa Pana Kiginy. Proszę się odnieść do tego, co powiedział Pan Edward Stępień. Czy ta książka wniosła do zasypywania podziałów jakiś dorobek?

Sławoj Kigina: Wielkie słowa uznania się należą Edwardowi za to, że napisał tę książkę, że ta książka powstała, bo jest to element prawdy historycznej, którą młodzież powinna poznawać, którą powinniśmy przekazać. Teraz powiem o tym, bo Pan zapytał, jak to jest z historią na temat Solidarności. Uważam, że w Kołobrzegu jest szczególnie źle. Jeżeli Pan popatrzy na konkursy czy na inne imprezy organizowane przez na przykład województwo zachodniopomorskie, gdzie bierze w tych imprezach historycznych udział młodzież, to kołobrzeska młodzież jest zawsze z tyłu, jeżeli chodzi o wiedzę na temat Solidarności. Są na szarym końcu. Młodzież kołobrzeska bardzo niewiele wie o Solidarności. Przykro mi, że tak jest. Teraz powiem o przyczynie. Jeżeli ja, będąc radnym w pierwszej kadencji, widzę, że Naczelnikiem Wydziału Oświaty w Starostwie Powiatowym jest były Sekretarz Komitetu PZPR w Dygowie, to nie sposób wierzyć w to, że taki człowiek będzie propagował patriotyzm, że będzie mówił o miłości do Polski, nawet jeżeli ma wpływ niewielki na program w szkołach, jeśli on żyje tamtym systemem.

Jarosław Banaś: Więcej za tydzień o tej samej porze w ,,Studiu Kołobrzeg” na antenie Polskiego Radia Koszalin, a dzisiaj bardzo serdecznie dziękuję. Sławoj Kigina i Edward Stępień byli gośćmi, którzy zostawiają nas w troszeczkę smutnym nastroju, ale myślę, że na koniec sierpnia zbudujemy relację bardziej optymistyczną i bez podziałów.

Wyemitowano 1.08.2020 r

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.