Czy Służba Bezpieczeństwa nadal istnieje ?

Redaktor Mariusz Wolański: W ,,Studiu Kołobrzeg” w Polskim Radiu Koszalin panel solidarnościowy. Dziś po raz pierwszy w ,,Studiu Kołobrzeg” gościmy jednego z opozycjonistów antykomunistycznych z owego czasu, sprzed czterdziestu lat, Pana Kazimierza Mireckiego. Panie Kazimierzu, Pan na pewno obserwuje, słucha Pan naszych spotkań ze swoimi kolegami z tamtych czasów. Jak Pan przeżywa te wspomnienia?

Kazimierz Mirecki: Po pierwsze to wielkie dzięki dla tych, którzy przypomnieli sobie o tym temacie i że on wraca. W tamtym czasie robiliśmy to nie dla sławy, ale dla zaspokojenia tego, co serce dyktowało. Od wielu lat jesteśmy w marazmie, a niektórzy w ogóle zniechęceni do podejmowania tematu Solidarności, bo wyczuwa się, jakby to nikogo nie interesowało. Indywidualne osoby zdarzają się. Choćby Edward, który napisał książkę, która zrobiła bardzo dużo.

Mariusz Wolański: W naszych panelach solidarnościowych książka Pana Edwarda ,,Kołobrzeg – Twierdza Solidarności” jest niemalże Biblią. Bardzo często jest przywoływana, bezcenna pozycja oczywiście.

Kazimierz Mirecki: Dokładnie tak. Ja podziwiam, że Edward włożył dużo swojego czasu, żeby ta książka powstała. W książce na 80% opisano cały tok powstawania tego ruchu i te wszystkie utrudnienia, na które trafialiśmy. Myśmy w tym czasie nie przywiązywali wagi do dat, a do tego, co się robiło. No chyba że były jakieś takie detale typu jakieś ,,kuku”, jakie bezpieka zrobiła. Moim podstawowym działaniem było 13 bieżące, codzienne dbanie o ten nasz ,,ołtarzyk” (zdjęcie poniżej), gdzie bez jakichś specjalnych starań doświadczyliśmy autentycznych, z serca dyktowanych spotkań. Kto otrzymywał od bezpieki razy z tego tytułu, to otrzymywał, ale poparcie czuliśmy. Natomiast ja na co dzień przy tym ołtarzyku byłem, nim wsiadłem do pociągu i jechałem za karę do Koszalina do pracy, bo już dla mnie w Kołobrzegu nie było miejsca po tym, w co się zaangażowałem. Dzień w dzień ten ołtarzyk odbudowywałem, bo był niszczony. Na bazie wosku pozyskanego ze zniczy używanych, wyrzuconych na cmentarzu i z jakichś sznurówek, i innych rzeczy, robiłem codziennie kilka, kilkanaście zniczy, które dzień w dzień rano tam zapalałem. Po pracy, po powrocie z Koszalina, wracałem i również patrzyłem, w jakim to stanie jest i co ewentualnie trzeba naprawić. Robiłem to, co można było robić na przekór tym, którym to bardzo przeszkadzało.

Mariusz Wolański: A czy Pan czuje rozczarowanie widząc, że współcześnie nie do końca ta pamięć jest kultywowana, te wartości nie są tak hołubione, jak powinny.

Kazimierz Mirecki: Ja bym nie używał określenia hołubione. Natomiast na pewno, z całą stanowczością potwierdzę brak zainteresowania, brak pamięci nowej Solidarności, która rzeczywiście w tej chwili jest. Zero 14 kontaktu, zero pamięci o tych ludziach, którzy musieli opuścić Kołobrzeg, wielu musiało opuścić ten kraj. O tych ludziach się nie pamięta. Są wyjątkowe, sporadyczne działania, które podejmujecie teraz Państwo, wcześniej Edward z książką.

Mariusz Wolański: No właśnie, Panie Edwardzie, co raz wracamy do tematu Służby Bezpieczeństwa, funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy mają się bardzo dobrze. Teraz mieliśmy nadzieję, że troszeczkę tej sprawiedliwości będzie. Niestety Sąd Najwyższy przyjmuje takie stanowisko, jakie przyjmuje. Tutaj znowu mamy dylemat.

Edward Stępień: Sądy w trójpodziale władz są od stosowania prawa. Od tworzenia prawa jest władza ustawodawcza, a od sprawowania bieżącej władzy administracyjnej jest rząd. Trójpodział władz jest w znacznym stopniu zachwiany, ponieważ sądy przypisują sobie zupełnie bezpodstawnie prerogatywy władzy ustawodawczej. Sąd, wydając jakieś orzeczenie czy podejmując, jak Sąd Najwyższy, uchwałę w rozszerzonym składzie, powinien podejmować tę uchwałę w ramach obowiązywania danej ustawy. Chodzi o interpretację ustawy. Do tego powołany jest sąd, czyli do stosowania prawa. Coraz częściej się zdarza, że sąd wykracza poza swoje prerogatywy stosowania prawa, a staje się ustawodawcą. Bo jak inaczej nazwać taką sytuację, że Sąd Najwyższy mówi: nie należy stosować tej ustawy, trzeba zindywidualizować każdą sytuację, czyli badać, co dany funkcjonariusz faktycznie robił, a nie opierać się na ustawie, która przyporządkowuje odpowiedzialność za przynależność do organizacji. Jeżeli jest to niezgodne z Konstytucją, to sądy powszechne nie mają w Polsce kompetencji do badania zgodności ustaw z Konstytucją. Jedynie Trybunał 15 Konstytucyjny ma takie uprawnienia i to jest wyraźnie w naszym porządku prawnym wskazane. To, co mówię, to nie jest pogląd, który pojawił się w ostatnich pięciu latach. W poprzednim okresie, czyli od chwili utworzenia Trybunału Konstytucyjnego do 2015 roku, była ustawiczna walka Trybunału Konstytucyjnego z Sądem Najwyższym. Trybunał Konstytucyjny w tym poprzednim składzie, akceptowanym przez wszystkich, sprzeciwiał się orzeczeniom Sądu Najwyższego, który wkraczał w kompetencje Trybunału Konstytucyjnego. Przez kilkanaście lat była ostra walka, która się toczy nadal, która nie ustała, aby określić kompetencje różnych organów.

Mariusz Wolański: Czyli musimy czekać na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, a widoków na to, kiedy się Trybunał Konstytucyjny za tę ustawę dezubekizacyjną weźmie, nie ma.

Edward Stępień: Przypuszczam, że w najbliższym czasie będzie orzeczenie i to orzeczenie kończy sprawę. Jeżeli Trybunał Konstytucyjny uzna, że jakieś konkretne przepisy tej ustawy są niezgodne z Konstytucją, to ma różne możliwości – uchyli, nakaże uchylić, i rząd i sejm musi się temu podporządkować. Nie ma żadnego odwrotu, nie ma odwołania od rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego. Organizacje sądownicze europejskie nie są instancją nadrzędną nad polskim Trybunałem Konstytucyjnym. Tak samo stwierdził Trybunał Konstytucyjny Niemiec, że nie uznaje nadrzędności nad sobą żadnych instytucji sądowniczych europejskich.

Mariusz Wolański: Lobby esbeckie jest bardzo silne w naszym kraju. To widać, że wpływ mają bardzo ogromny i mimo upływającego czasu, to 16 się nic nie zmienia, a czasami nawet można mieć wrażenie, że jeszcze bardziej się umacniają.

Edward Stępień: Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że w chwili rozwiązywania SB, do tej organizacji należało około 30 000 oficerów. Poza tym SB, mało kto wie, tworzyła system PESEL w 1982 roku, jak rozpoczął się stan wojenny. Utworzono go w celu inwigilacji całego społeczeństwa. System PESEL trwa i dopiero ostatnio zaczęto wymieniać ludzi, którzy są zatrudnieni w systemie PESEL. To są wszystko emerytowani oficerowie i to wysokiej rangi od podpułkownika wzwyż, którzy byli w SB, i przez całą III Rzeczpospolitą byli esbecy mieli dostęp do wszystkich danych osobowych. Proszę zwrócić uwagę, że oni w zasadzie przejęli władzę ekonomiczną. Średnio na jednego esbeka przypadało około dziesięciu tajnych współpracowników. Niektórzy mieli więcej tych tajnych współpracowników. Powiązania pomiędzy oficerami prowadzącymi a tajnymi współpracownikami nie wygasły z chwilą rozwiązania SB, co miało miejsce w sierpniu 1990 roku. Te relacje nadal trwają.

Mariusz Wolański: Jak się Panu tego słucha, Panie Kazimierzu?

Kazimierz Mirecki: Z przerażeniem. Oczywiście w całej rozciągłości popieram to, co Edward mówi. Cały czas mi po głowie w tym momencie chodzi myśl, dlaczego Czesi, dlaczego Niemcy potrafili temat załatwić krótko i węzłowato. Jedna decyzja – esbecja out na mnóstwo lat. Zero. Nie ma odwołań, sądów wyższej instancji, cudów na kiju. Byłeś, wiedziałeś, w coś łapy wsadził, korzystałeś z profitów, odpowiadaj. Trudno. 17 Przecież nikt tych ludzi nie krzywdzi. Nikt im nie każe na ulicy żebrać o jedzenie. Ile obniżono, to obniżono.

Mariusz Wolański: Obniżono do średniej emerytury.

Kazimierz Mirecki: I co, i kuku się stało? Średnia to jeszcze mało? Niech zobaczą, ilu ma poniżej średniej. Ilu ludzi straciło zdrowie i życie przez ich decyzje? Dla mnie ta słynna ,,krecha”, która była ogłoszona przez naszego byłego premiera spowodowała to, co spowodowała. Jak się zamknęło temat i nie wyczyściło się tematu do końca, że koniec zajmowania stanowisk publicznych etc. do któregoś tam pokolenia. To powinno być raz przecięte i koniec. Nie ma.

Mariusz Wolański: I wtedy byśmy do tematu nie wracali, a tymczasem do tego tematu wracać będziemy. Jeszcze jedno zdanie, proszę bardzo, Edward Stępień.

Edward Stępień: Chciałbym uzupełnić: na przykład na terenie Kołobrzegu w 1982 roku wymieniono wszystkich dyrektorów banków i ci, powołani w 1982 roku, a więc w stanie wojennym, dyrektorzy banków, przetrwali do 2000 roku. To była władza ekonomiczna. Esbecy usadowili się w gospodarce, ale o tym zapominamy. Proszę zwrócić uwagę, kto prowadzi agencje detektywistyczne i ochrony mienia? W 90% to są byli funkcjonariusze SB, którzy mają pod bronią w tej chwili armię 200 000 ludzi. Łącznie wszystkie agencje ochrony zatrudniają 200 000 ludzi. To jest armia większa niż Wojsko Polskie, które liczy 120–130 000. To są uzbrojeni ludzie, którzy mają monitoringi, mają dostęp do wiedzy, mają 18 klucze, potrafią wszędzie wejść. Co więcej, oni nie dopuszczają, aby ktoś spoza ich układu otworzył agencję detektywistyczną lub ochrony. Znam przypadek w Koszalinie, że jeden pan spoza układu esbeckiego próbował założyć agencję detektywistyczną. Esbecy to są fachowcy jakby nie było, stworzyli taką sytuację, że został aresztowany. Podrzucono mu różne rzeczy, przypisano mu przestępstwa, których faktycznie nie popełnił. Stworzono pozorne dowody i w ten sposób wyeliminowano go z konkurencji.

Mariusz Wolański: Będziemy mieli jeszcze niejedną okazję do tego, żeby drążyć temat, bo drążyć go trzeba, Nawet to, co Pan powiedział, wskazuje na to, że nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego. Edward Stępień i Kazimierz Mirecki byli gośćmi ,,Studia Kołobrzeg” w Polskim Radiu Koszalin.

Wyemitowano 17.01.2020 r.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.