Kołobrzeg z archiwum IPN – 12 (50). Sowieckie bandy w powiecie kołobrzeskim w 1946 r.

Przez cały okres PRL-u istniała jedyna oficjalna wersja roli Armii Czerwonej podczas zajmowania ziem należących do II Rzeczypospolitej oraz ziem zachodnich
i północnych, które przypadły Polsce po II wojnie światowej. Propaganda komunistyczna głosiła, że proces wyzwolenia Polski rozpoczął się w lipcu 1944 roku wraz z wkroczeniem sowietów na Lubelszczyznę, zupełnie pomijając przesuwanie się frontu przez kresy: województw wileńskiego, nowogródzkiego, poleskiego, wołyńskiego, tarnopolskiego, stanisławowskiego i lwowskiego. Działania Armii Czerwonej określano jako „wyzwolenie” pomimo, że znaczna część ludności panicznie bała się owych „wyzwolicieli”. Tego samego terminu „wyzwolenie” używano na określenie przesuwania się frontu przez ziemie zachodnie i północne pomimo, że stosunkowo nieznaczny odsetek autochtonów  identyfikował się z polskością.

Ustne przekazy pokolenia pamiętającego wkroczenie Armii Czerwonej na ziemie polskie w 1944 r. i 1945 r. były jednoznacznie negatywne. Sowieci jawili się jako horda oberwańców rabująca ze szczególnym upodobaniem buty i zegarki. Czerwonoarmiści budzili strach szczególnie w młodych kobietach, a gwałty na dużą skalę są stałym elementem wspomnień świadków. Mit oficjalnej propagandy prezentujący sowietów jako wyzwolicieli entuzjastycznie witanych przez ludność Polski zderzał się z mitem dzikiej azjatyckiej hordy niosącej spustoszenie, jaki wyłaniał się z przekazów naocznych obserwatorów.

Swobodna dyskusja „wyzwolili” czy „zdobyli” stała się możliwa dopiero po 1989 roku wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości. W krótkim artykule nie sposób jest dokonać wszechstronnej analizy tych pojęć i dlatego przedstawię tylko wybrany wycinek zagadnienia jako mój głos w tej dyskusji. Stawiam roboczą tezę, że aby ocenić, czy Armia Czerwona „zdobyła” terytorium czy też je „wyzwoliła” należy ustalić między innymi, jak zachowują się żołnierze tej armii wobec ludności po ustaniu walk. Analizy tej dokonam w oparciu o zachowania się żołnierzy sowieckich w 1946 roku na terenie powiatu kołobrzeskiego przedstawionych w meldunkach i raportach funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kołobrzegu.

Prezentowane dokumenty znajdują się w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Szczecinie, sygn. akt IPN Sz 00103/23. W przeważającej części są one lakoniczne, ale równocześnie bardzo wymowne.

W pierwszym raporcie z pracy dekadowej za okres od 5 do 15 stycznia 1946 roku sporządzonym przez funkcjonariusza PUBP w Kołobrzegu Jerzego Wiśniewskiego, a kierowany do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Koszalinie, zapisano:

„Na terenie miasta Kołobrzegu dotychczas żadnych przejawów bandytyzmu ze strony Polskiej nie notowaliśmy, jak również i w Powiecie.

Zdarzają się tylko wypadki ze strony poszczególnych żołnierzy Radzieckich, którzy często napadają na mieszkańców.

Ze strony Polskiej przejawów bandyctwa lub rabunków nie notowaliśmy, jedynie tylko jak wynika według doniesień naszych informatorów posiadają broń krótką i długą, którą my im odbieramy.

Tłumaczą się oni tym, że posiadają ją jedynie tylko w celach obronnych, szczególnie przed maruderami Radzieckimi, którzy często nachodzą mieszkańców.” [we wszystkich cytatach pisownia oryginalna]

Następny raport z dnia 17 stycznia 1946 roku sporządzony przez kierownika sekcji Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kołobrzegu Stefana Kuświka zawiera podobną treść:

„Na terenie miasta Kołobrzegu i powiatu dotychczas żadnych przejawów bandytyzmu ze strony polskiej nie notowaliśmy, jak również i w Powiecie. Zdarzają się tylko wypadki ze strony poszczególnych żołnierzy sowieckich, którzy często napadają na mieszkańców Kołobrzegu. Ze strony Polskiej przejawów bandyctwa lub rabunków nie notowaliśmy, jedynie tylko jak wynika według doniesień naszych informatorów posiada broń krótką i długą, którą my im odpieramy. Tłumaczą się oni tym, że posiadają ją jedynie tylko w celach obronnych, szczególnie przed maruderami sowieckimi.”

Sprawozdanie za okres (prawdopodobnie) od 27 listopada 1945 roku do 1 stycznia 1946 roku ponownie przytacza, że jedynie niebezpieczne zdarzenia na terenie Kołobrzegu to rabunki i kradzieże dokonywane przez żołnierzy radzieckich. Wskazuje się również, że stosunek do rządu Jedności Narodowej jest tylko w 50% dobry, a jako przyczynę tak złych nastrojów podano zniechęcenie zdarzającymi się rabunkami ze strony sowietów.

W raporcie z pracy dekadowej za okres od 25 stycznia 1946 roku do 5 lutego 1946 roku sporządzonym przez Jerzego Wiśniewskiego zapisano, że na terenie powiatu Kołobrzeg dotychczas nie stwierdzono istnienia band zorganizowanych, lecz istnieją wypadki uprawniania bandytyzmu przeważnie w formie rabunkowej przez osoby w mundurach sowieckich. W dalszej części zostały one skonkretyzowane:

„Na Gminie Borki były 3 napady dokonane w mundurach sowieckich, którzy rabowali ludności  bydło i wiele różnych rzeczy.

„Na Gminie Stolniewo był napad na zegarmistrza przez Rosjan, którzy zrabowali mu 5 zegarków i jeden rower męski.”

W raporcie tym nie wspomina się, że w tym czasie w Świeciu grupa sześciu żołnierzy sowieckich pod dowództwem kapitana napadła na ludzi bawiących się na weselu. Rosjanie zabili jednego z mężczyzn, a kobietę postrzelili w ucho. Po sterroryzowaniu ludzi zabrali wódkę i żywność. Na pomoc Polakom pośpieszyli dwaj milicjanci z posterunku w Siemyślu. Wywiązała się potyczka, w wyniku której zginął polski milicjant Horla, a raniony został żołnierz sowiecki. Z pobliskiego Trzebiatowa przybyły posiłki sowieckie i wywiązała się strzelanina, która trwała kilka godzin.

Kolejny raport z 5 marca 1946 roku jest bardzo podobny do poprzednich:

„Na terenie Kołobrzegu dotychczas żadnych przejawów bandytyzmu ze strony Polskiej nie notowaliśmy, jak ruwnierz i w Powiecie.

Zdazaja sie wypatki tylko ze strony poszczegulnych zolnierzy Radzieckich, Którzy często napaduja na mieszkańcow. Ze strony Polskiej przejawow bandyctwa lub rabonków nie notowaliśmy, jedynie tylko jak wynika według doniesien naszych informatorow posiada bron krotka i dloga, ktora my im odbieramy. Tlomacza się oni tym, że posiadaja ja jedynie tylko w celach obronnych szczegulnie przed maruderami Radzieckimi, ktorzy czesto nychodza mieszkańcow.” [być może maszyna nie miała czcionek z literami polskimi, ale i tak ilość błędów jest znamienna]. Identycznej treści jest raport dekadowy z 15 marca 1946 roku.

Niezwykle ciekawe jest sprawozdanie dekadowe z dnia 7 czerwca 1946 roku. Opisuje ono między innymi mord o podłożu rabunkowym dokonany przez żołnierza sowieckiego w okolicach Charzyna. Furmanką jechała kobieta wraz z chłopcem (personaliów nie podano) i wówczas padły strzały, które ugodziły młodzieńca. Z lasu wybiegł żołnierz sowiecki, który myśląc, że zabił chłopaka, zrzucił go z wozu do rowu i zakrył gałęziami, a następnie odjechał furmanką zabierając kobietę. Chłopiec, gdy oprzytomniał wyczołgał się z rowu, a przejeżdżający motorem kierownik miejscowej gorzelni zabrał go do szpitala. Tam chłopiec opowiedział milicjantowi o napadzie. Zatrzymano bandytę, gdy chciał sprzedać zrabowanego konia. Po dwóch dniach poszukiwań odkryto w lesie przykryte trawą zwłoki kobiety. Nie wiadomo, jakie były dalsze losy bandyty w radzieckim mundurze, gdyż żołnierz został przekazany Prokuraturze Sowieckiej w Karlinie.

W raporcie z dnia 25 kwietnia 1946 roku powtarza się informacja, w której mieszkańcy powiatu kołobrzeskiego tłumaczą, iż muszą posiadać broń krótką i długą, aby się bronić przed osobnikami w mundurach radzieckich.

Ciekawa informacja znajduje się w sprawozdaniu z dnia 6 maja 1946 roku podpisanym przez szefa UB Jana Wiśniewskiego:

„Ludność powiatu Kołobrzeg obecnie spokojnie żyje, ponieważ były prowadzone napady przez osobników w mundurach Sowieckich. Obecnie przestały, ponieważ przyjechały wojska sowieckie z Danii z Komendantem Generałem, który trzyma wojsko pod dyscypliną.”

Idylla nie trwała zbyt długo, gdyż w meldunku z dnia 7 grudnia 1946 roku czytamy:

„W dniu 24/25.XI.1946 r. około godziny 1-j żołnierze Armji Czeronej w ilości 10 żołnierzy dokonali napadu rabunkowego na Ob. Birzeckiego Ignacego mieszkańca wsi Morowo gm. Charzyno. Do mieszkania wtargnęli przez uprzednio wybite okno. Po sterroryzowaniu domowników zrabowali 6000 złotych, ubrania męskie, damskie, bieliznę pościelową, buty i inne rzeczy. Zostali jednak rozpoznani przez poszkodowanego i kiedy posterunek gminy M.O. zareagował u ich komendanta o wydanie żołnierzy lub zrabowane rzeczy odmówił, jednostka ta stacjonuje we wsi Iwin gm. Zemysl powiat Kołobrzeski, sprawę tą przekazały władze starocińskie i M.O. do właściwej Prokuratury Armji Radzieckiej.”

Jak należy ocenić te dokumenty? Zostały wytworzone przez Urząd Bezpieczeństwa, a mając na uwadze rodowód tajnej policji i jej całkowite podporządkowanie sowietom, to należy uznać, że mogą one ukrywać znaczną część prawdy. Natomiast nie wydaje się prawdopodobne, aby meldunki przedstawiały okoliczności, które faktycznie nie zaistniały.

Uważam, że wymowa przytoczonych dokumentów jest jednoznaczna. Armia Sowiecka ziemię powiatu kołobrzeskiego oraz inne ziemie zachodnie i północne traktowała jako terytorium podbite, a ludność polska żyła w ciągłym strachu przed grasującymi bandami żołnierzy sowieckich. Meldunki zawierają tylko jeden aspekt sprawy, tj. zachowanie się żołnierzy sowieckich wobec ludności polskiej. Należy zwrócić uwagę, że nie ma żadnych odniesień do ludności cywilnej niemieckiej i nie ma żadnych informacji o zorganizowanym rabunku zakładów przemysłowych, taboru kolejowego, wyrywania szyn i innych tego typu przejawach grabieży mienia na ogromną skalę.

Zaprezentowane dokumenty przemawiają za przyjęciem tezy, iż sowieci ziemię powiatu kołobrzeskiego oraz inne ziemie zachodnie i północne uznawali za łup należny zdobywcom. Mit wyzwolenia był więc prezentowany na potrzeby propagandowe i miał niewielki związek z rzeczywistością. Wszelkie fakty dotyczące rabunków dokonywanych przez żołnierzy sowieckich były skrzętnie ukrywane i przez kilkadziesiąt lat nie wolno było przytaczać zdarzeń wstydliwych dla sowietów oraz polskich komunistów. W tej sytuacji istniały tylko ustne przekazy naocznych świadków, którzy opowiadali o powszechnych grabieżach, morderstwach i gwałtach na bezbronnej ludności cywilnej dokonywanych przez czerwonoarmistów. Ilość tych relacji rodziła w społeczeństwie polskim przekonanie, że oddają one prawdziwy stan rzeczy. Obecnie możemy skorzystać z dokumentów potwierdzających ustne przekazy, a tym samym w miarę prowadzenia dalszych badań mit o „wyzwoleniu” musi być poddany szczególnie krytycznej ocenie.

Powyższy referat wygłosiłem podczas międzynarodowej konferencji „Propaganda w służbie wojny i pokoju” w dniu 18 marca 2011 r. zorganizowanej przez Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.