Kryptonim „Zdrajca” (12)

Wydział „W” Służby Bezpieczeństwa zajmował się perlustracją, tj. naruszając tajemnicę korespondencji przeglądał listy. W dniu 6 września 1971 roku esbeków zainteresował list Mariana ze Świnoujścia, który pisząc do Kazimierza z powiatu Morąg poinformował go, że planowana ucieczka ze starszym mężczyzną nie doszła do skutku, ponieważ zrezygnował i wyjechał do Gdańska. Marian żalił się też, że rodzina przebywająca w RFN nie chce go zaprosić. W tej sytuacji będzie szukał sposobu ucieczki na własną rękę. W liście wyrażał pretensję do Kazimierza, że stara się o wizę i boi się z nim zrealizować pomysł ucieczki. SB w Morągu zabrała informacje o adresie i w konkluzji stwierdziła, cyt.:

„Służba Bezpieczeństwa KPMO Morąg nie zamierza zabronić wyjazdu z kraju dla R. Kazimierza. Stwierdzając, że liczą się z tym, iż nie powróci do kraju lecz przy jego świadomości, poziomie i wiadomościach nie przedstawia on wartości w Anglii, podobnie jak obecnie w kraju. Ob. R. Kazimierz uważany jest za osobę społecznie nieużyteczną.”

Marian nie podał swojego nazwiska ani adresu, ale wskazał adres dla korespondencji swojej siostry. Na tej podstawie w ciągu kilku dni ustalono, że autorem listu jest Marian Dąbrowiecki zamieszkały na stałe w powiecie Legnica, a zatrudniony jako betoniarz na budowie w Świnoujściu i mieszkający czasowo w hotelu robotniczym przy ulicy Paderewskiego 17. 9 września 1971 roku SB przechwyciła kolejny list pisany przez Mariana Dąbrowieckiego, który utwierdził ją w przekonaniu, że istotnie planuje on ucieczkę drogą morską na Zachód.

14 września 1971 roku Wydział II Pomorskiej Brygady WOP założył Sprawę Operacyjnego Sprawdzenia pod kryptonimem „Zdrajca”, która za główny cel postawiła niedopuszczenie do nielegalnej ucieczki z kraju figuranta (tj. osoby rozpracowywanej) Mariana Dąbrowieckiego. W sporządzonym planie postanowiono pozyskać TW spośród jego kolegów z pracy oraz przy pomocy kontaktu operacyjnego, który był kierownikiem hotelu spowodować dokwaterowanie do jego pokoju tajnego agenta.

Poczynając od 25 września zarządzono całodobową obserwację figuranta przez oficerów Wydziału B Służby Bezpieczeństwa. Ustalono, że Marian Dąbrowiecki w dniu 27 września w Szczecinie kupił gumowy ponton i kurtkę imitującą skórę, a następnego dnia w Świnoujściu wiosła. Ustalono, że Dąbrowiecki odwiedził również sklep chemiczny, a zakupioną tam farbą przemalował wiosła na kolor stalowy.

Wopiści przypuszczali, że Marian Dąbrowiecki może zrealizować zamiar ucieczki przez przepłynięcie na redę i zablindowanie się na stojący tam statek, bądź pontonem dostanie się na statek w porcie od strony wody albo też w przypadku pogorszenia się pogody może spróbować zablindować się na statek PPDiUR „Odra”.

W wyniku obserwacji ustalono, że nie utrzymuje z nikim kontaktów, a do hotelowej świetlicy przychodzi głownie, aby obejrzeć prognozę pogody. W pokoju mieszkał sam i pod jego nieobecność dokonano przeszukania. Ustalono, że figurant przechowywał w pokoju ponton w niebieskim pokrowcu, wiosła oraz czekolady i konserwy. Nakazano, aby kierownik hotelu zaproponował Marianowi Dąbrowieckiemu przeprowadzkę do wieloosobowego pokoju pod pozorem konieczności wykonania tam remontu. Zakładano dwa możliwe cele. W nowym pokoju współlokatorem będzie tajny współpracownik, który podejmie bieżącą obserwację lub perspektywa dekonspiracji przyspieszy jego decyzję o ucieczce. Sprawdził się ten ostatni wariant, gdyż w dniu 3 października 1971 roku o godzinie 1255 Marian Dąbrowiecki wyszedł z hotelu ubrany jak do podróży i niósł worek z pontonem oraz wiosła zawinięte w papier. Oficerowie WOP-u podjęli za nim ciągłą obserwację. Figurant pojechał autobusem i promem na dworzec, a następnie wsiadł do autobusu jadącego do Kamienia Pomorskiego. Dwóch oficerów WOP podróżowało razem z nim, a trzeci jechał Syreną.

Obserwowany w Kamieniu Pomorskim przesiadł się do autobusu jadącego do Trzebiatowa, a razem z nim pojechał inny obserwator. W Trzebiatowie nadal prowadzono obserwacje, ale w pewnej chwili figurant wsiadł do taksówki i odjechał w nieznanym kierunku, a obserwacja była niemożliwa, gdyż wopiści w tym momencie nie mieli już samochodu. Wszczęto alarm i ściągnięto do Trzebiatowa posiłki oraz zaalarmowano pobliskie strażnice. Po pewnym czasie udało się odszukać taksówkarza, który poinformował, że zawiózł pasażera do Mrzeżyna. Rozpoczęto tam intensywne poszukiwania. Zauważono, że Marian Dąbrowiecki przebywa na wydmach i przygotowuje ponton. Pozwolono mu spuścić ponton na wodę i odpłynąć od brzegu, ale został zatrzymany o godzinie 1915 przez kuter patrolowy. W czasie przesłuchania 24 letni Dąbrowicki wyjaśnił, że z zamiarem ucieczki z kraju nosił się od trzech lat, a jego celem było przedostanie się do Danii lub Szwecji, by pozostać tam na stałe. Aby zrealizować zamiar podjął pracę w Gdańsku w stoczni w charakterze dźwigowego. Stwierdził, że z Gdańska jest zbyt daleko na Bornholm i dlatego przeniósł się do Świnoujścia. Obserwacja portu i morza doprowadziła go do wniosku, że z uwagi na dużą ilość okrętów wojennych i wopu wyruszenie w morze ze Świnoujścia jest bardzo niebezpieczne. Ocenił, że na wyspę jest znacznie bliżej z Mrzeżyna.

Dąbrowiecki trafił do wiezienia, a gdy wyszedł na wolność powrócił na Dolny Śląsk.

                                       Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.