Z ławy obrońcy i kibica (54) Dobre obyczaje, a piłka nożna

 1 marca 2016 roku, gdy kilkusetosobowy pochód (w tym liczna grupa kibiców) ruszał spod Katedry pod pomnik komandora Mieszkowskiego, aby uczcić pamięć Żołnierzy Wyklętych, w RCK prezentowano drużynę piłki nożnej Kotwicy. Nasunęło mi się wówczas pytanie czy jest to przypadek.

 

W Wielki Piątek o godzinie 1800, gdy wszystkie kościoły w Kołobrzegu zapełnione były wiernymi uczestniczącymi w uroczystościach upamiętniających męczeńską śmierć i złożenie Jezusa do grobu, w tym samym czasie na kołobrzeskim stadionie Kotwica rozgrywała swój mecz ligowy, który komentowano jako nudny i nieciekawy. Jest zbyt dużo powtarzających się elementów antypatriotycznych i antyreligijnych w działaniach klubu, aby był to czysty przypadek.

Polska piłka nożna rodziła się w czasach, gdy byliśmy pozbawieni wolności. Kluby piłkarskie ze Lwowa i Krakowa były ośrodkami dążeń niepodległościowych, a ludzie gromadzący się na meczach mogli wyrażać swoje odczucia patriotyczne. Po odzyskaniu niepodległości międzynarodowe mecze reprezentacji Polski był znakomitą okazją do integracji Polaków z trzech zaborów. Za czasów komuny stadiony piłki nożnej były jedynym miejscem, gdzie wielotysięczny tłum mógł okazywać przywiązanie do barw narodowych. Do legendy przeszedł mecz z 1957 r. Polska – ZSSR, a zdobywca dwóch bramek Gerard Cieślik stał się niekwestionowanym bohaterem narodowym. W czasach moich studiów chodziłem regularnie na wszystkie mecze w trójmieście i pamiętam spotkanie Lechii Gdańsk z Widzewem Łódź. Na stadion weszło wówczas dziesięć tysięcy więcej ludzi, niż mieściły trybuny, a zgromadzeni ludzie na widok uzbrojonych zomowców skandowali „gestapo, gestapo”. Czuć było wówczas na stadionie wielką rodzącą się siłę, która zaledwie w cztery lata później zaowocowała wybuchem zrywu niepodległościowego. W latach 80. młodzież biorąca udział w demonstracjach przeciwko totalitarnej władzy organizowała się wcześniej jako grupy kibiców. SB starała się więc penetrować środowisko kibiców i przeciwdziałać ich patriotycznym działaniom. Kontynuował to niestety Donald Tusk rozpętując wojnę wymierzoną w kibiców, z których kilku trafiło do aresztu. Zastanawiam się więc, czy zachowanie klubu piłkarskiego Kotwica Kołobrzeg stanowi niejako naturalną kontynuację wcześniejszej polityki. W Kołobrzegu od pięciu lat organizowane są wyłącznie siłami społecznymi uroczystości dla upamiętnienia 1 marca Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Początkowo była to grupka kilkunastu osób, która z każdym kolejnym rokiem powiększała się. W zeszłym roku liczba uczestników przekroczyła kilkaset osób, a stało się to między innymi dzięki licznemu udziałowi młodzieży zorganizowanej w klubie kibica Kotwicy. W tym roku było podobnie. Jestem przekonany, że władze klubu, jak i Prezydent wiedzieli, że kibice Kotwicy Kołobrzeg wybierają się 1 marca o 1800 na patriotyczną manifestację. Dla kogo więc zorganizowano o tej samej godzinie prezentację drużyny piłki nożnej przez wiosennymi rozgrywkami? Pan Prezydent wręczał koszulki, a w tym samym czasie obok RCK przechodzili kibice skandując: „Żołnierzy Wyklętych Kołobrzeg pamięta”.

Znakiem rozpoznawczym polskich piłkarzy stał się znak krzyża kreślony ręką przed wejściem na murawę. Działo się to w sytuacji, gdy dla komunistów oczkiem w głowie była piłka nożna, a władze centrali PZPN obsadzone były najbardziej zaufanymi towarzyszami. Niestety po 1990 r. ci wypróbowani towarzysze nadal okupowali PZPN już jako członkowie SLD. Poprzedni wieloletni prezes Grzegorz Lato to równocześnie prominentny działacz SLD. Dobre obyczaje nakazują, aby bez względu na poglądy polityczne, uszanować przekonania religijne piłkarzy i kibiców i nie zmuszać ich do wyboru mecz bądź kościół. Zwykła przyzwoitość nakazuje, aby mecze piłki nożnej organizować w taki sposób, aby nie kolidowały z najważniejszymi uroczystościami religijnymi. Nic nie stało na przeszkodzie, aby mecz rozegrać w Wielki Piątek o godzinie 1600 bądź o godzinie 2000 tak, aby kibice mogli pójść do kościoła i na mecz. Godzina rozegrana spotkania nie ma specjalnego znaczenia, skoro stadion jest wyposażony w oświetlenie. Jeden z internautów napisał, że w czasie meczu bardzo wymarzł. Istotnie sztuczne oświetlenie znajduje zastosowanie głównie w krajach śródziemnomorskich, w których za dnia temperatura jest zbyt wysoka, aby rozgrywać mecze. Bardziej komfortowo można to robić po zapadnięciu zmroku, gdy jest chłodniej. W naszej strefie geograficznej w marcu rozgrywanie meczów drugiej ligi (które nie są transmitowane przez ogólnopolską bądź zagraniczna telewizję) po zapadnięciu zmroku wydaje się być zwykłą głupotą i niepotrzebnym wydatkiem na oświetlenie, skoro po zmierzchu robi się znacznie zimniej i trzeba być naprawdę wiernym fanem, żeby wysiedzieć prawie dwie godziny w temperaturze bliskiej zera. Mecz mógł zostać rozegrany w sobotę przy świetle dziennym. Świeciło wówczas słońce i były zdecydowanie lepsze warunki do gry i kibicowania. Ponawiam pytanie: dlaczego władze klubu za publiczne pieniądze organizują mecz w Wielki Piątek w czasie głównych uroczystości kościelnych. W piętnastu krajach Unii Europejskiej Wielki Piątek jest dniem wolnym od pracy. Również i u nas coraz częściej słychać postulaty, aby tego dnia skrócić pracę do czterech godzin właśnie z uwagi na szczególny charakter uroczystości kościelnych.

Piłkarze Kotwicy Kołobrzeg kosztują budżet miasta coraz więcej. W ostatnim roku obcięto dotacje prawie wszystkim pozostałym dyscyplinom sportowym. Czy społeczne pieniądze mają służyć zwalczaniu patriotyzmu i chrześcijaństwa?

Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.