Z ławy obrońcy i kibica (49) Pamiętna data

10 listopada 1982 roku odbyła się w Kołobrzegu największa manifestacja patriotyczna sprzeciwiająca się stanowi wojennemu.

 

Dla uczczenia tej ważnej rocznicy Stowarzyszenie Przywracania Pamięci „Kołobrzeg 80” jak co roku organizuje w dniu 10 listopada o godzinie 1700 uroczystości pod kołobrzeską Katedrą. Zapraszamy wszystkich Kołobrzeżan oraz przyjezdnych gości, którym bliskie są ideały wolności i niepodległości Rzeczypospolitej.

O manifestacji 10 listopada 1982 roku w Kołobrzegu napisałem kilka tekstów [czytaj] oraz poświęciłem jej cały rozdział mojej książki „Kołobrzeg – twierdza Solidarności” (można ją znaleźć na mojej stronie internetowej www.edwardstepien.pl. Te bardzo istotne dla Kołobrzegu wydarzenia ze stanu wojennego są mało znane bądź bagatelizowane i dlatego niezbędne jest chociażby krótkie ich przypomnienie.

10 listopada przypadała rocznica formalnej rejestracji „Solidarności” i dlatego w 1982 roku podziemie w całej Polsce postanowiło przypomnieć o tej dacie organizując manifestacje. Ponadto intencją było również uczczenie święta niepodległości 11 listopada. Młodszym czytelnikom należy się informacja, że komuniści zwalczali to święto, które było zakazane. Obecnie młodzi lewacy atakują marsze niepodległości i wykrzykują pod adresem jej uczestników „faszyści” zachowując się dokładnie tak samo, jak komuniści z lat 1944-1989, którzy takim mianem hańbili bohaterów, jak na przykład Pileckiego czy Fieldorfa.

Organizacja manifestacji była utrudniona, bo szereg opozycjonistów jak na przykład Sławomir Kigina, Henryk Bieńkowski i Janusz Grudnik zostali internowani w obozach wojskowych. Główny trud organizacyjny wziął na siebie Wojciech Krzewina i jego koledzy z Kombinatu Budowlanego w tym Dariusz Jurek, którzy wydrukowali ulotki i je rozprowadzili. Służba Bezpieczeństwa podjęła działania zastraszające w zakładach pracy, a młodzieży zakazano opuszczania internatów. Wieloosobowe patrole milicji i wojska miały również za zadanie przeciwdziałać gromadzeniu się ludzi. Patrole prowadziły akcje legitymowania i spisywania osób gromadzących się na Placu 18-go Marca i w pobliżu Katedry. Łącznie spisano dane osobowe 67 osób. Około 1530 w pobliżu Katedry zaczęli przybywać pierwsi manifestanci. Tak zwany ołtarzyk obłożony był wieńcami z czarnymi szarfami. Gdy zgromadziło się ponad 200 osób pojawiły się transparenty z napisem „Solidarność”. Śpiewano hymn, a Wojciech Krzewina intonował Rotę, a także pieśni religijne. Wznoszono okrzyki „zwycięstwo”, „niech żyje Solidarność”. Gdy o 1730 zakończyła się „Msza Święta” ludzie wychodzący ze świątyni przyłączyli się do demonstrantów. Nadal odbywało się spokojne zgromadzenie otoczone coraz gęstszym kordonem ZOMO. Przez megafony wezwano do rozejścia się, na co zebrani zareagowali okrzykami „niech żyje Solidarność” i gestapo. Tuż przed 1800 zwarty oddział ZOMO uderzając miarowo długimi pałkami ruszył na demonstrantów. Zgromadzeni cofali się, a na obrzeżach czekali cywilni funkcjonariusze SB, którzy dokonywali zatrzymań. Bezpośrednio zatrzymano siedmiu nieletnich i dwadzieścia osób dorosłych. Później w wyniku analizy zdjęć ustalono 19 dalszych uczestników demonstracji. Obecnie nie można ustalić jakimi przesłankami kierowali się esbecy nadzorujący represje. Część osób zwolniono, a wobec 28 osób skierowano wnioski o ukaranie, a w przypadku 5 osób wszczęto postępowanie karne w trybie przyspieszonym. Do Sądu trafiły sprawy Krzysztofa Raciniewskiego, Andrzeja Bogdana Głuszkowskiego. Ryszarda Sławomira Staluszko, Stefana Chwaleby i nieletniego Dariusza Malczaka. Sąd Rejonowy w Kołobrzegu w postępowaniu przyspieszonym skazał ich za znieważenie milicjantów (art. 236 k.k.) na kary pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem. Wobec 28 osób sprawy skierowano do Kolegium ds. Wykroczeń o popełnienie wykroczenia  z art. 50 k.w., tj. o udział w zbiegowisku w Kołobrzegu, którego nie opuścili pomimo wezwania przez funkcjonariuszy MO. Wysokimi grzywnami  zostali ukarani  Henryk Kuzański – 10.000 zł, Elżbieta Garbacz – 10.000 zł, Stanisław Gluba – 10.000 zł, Mieczysław Michalski – 10.000 zł, Janina Słomian – 3.000 zł, Sławomir Słomian – 10.000 zł, Zdzisław Grabowski – 8.000 zł, Grzegorz Kubacki – 7.000 zł, Czesław Pieś – 6.000 zł, Marek Proczek – 6.000 zł, Wojciech Wróblewski – 6.000 zł, Wojciech Krzewina – 12.000 zł, Zbigniew Krycki – 12.000 zł, Zenon Tomaszewski – 12.000 zł, Zbigniewa Buszta – 10.000 zł, Józef Moskwa – 8.000 zł, Jan Niemczycki – 12.000 zł, Leszek Szybisty –  15.000 zł, Roman Janiszewski – 10.000 zł, Andrzej Ogórek – 15.000 zł, Ryszard Karasiński – 10.000 zł, Kazimierz Durlik –  12.000 zł, Bogdan Spychała – 12.000 zł, Marek Stefański – 12.000 zł, Dariusz Małek – 8.000 zł. Grzywny były bardzo surowe, gdyż wymierzono je w kwocie stanowiącej równowartość dwu-trzy miesięcznych zarobków. Aby pomóc ukaranym w zakładach pracy organizowano zbiórki pieniędzy. Dwóch młodych ludzi zostało dotkliwie pobitych. 17-letni Henryk Brzuszek został uderzony kolbą karabinu w brzuch, a pomocy udzielił lekarz z pogotowia ratunkowego. Janusz Rosołowski, uczeń III klasy Zasadniczej Szkoły Budowlanej w Kołobrzegu został zatrzymany przez dwóch ubranych po cywilnemu milicjantów i przekazany zomowcom. Podprowadzono go pod radiowóz dowódcy zaparkowany w pobliżu Ratusza i tam zaczęto go bić pięściami. Zawiadomienie złożył nauczyciel Zenon Tomaszewski, który zauważył widoczne obrażenia. Prowadzone przez Ryszarda Pawelca czynności nie doprowadziły do ustalenia sprawców w mundurach.

Głównodowodzący milicją,  ZOMO i SB, która rozbiła manifestację pod kołobrzeską katedrą zmarł kilka dni temu. Kiszczak Czesław był prawomocnie skazany za dokonanie zamachu stanu, jakim było wprowadzenie stanu wojennego. Jego proces o zabójstwo górników z Kopalni „Wujek” nie zakończył się prawomocnym wyrokiem. Nasze Stowarzyszenie wielokrotnie postulowało o pozbawienie go stopnia generalskiego, ale nie było woli politycznej. Jeszcze niedawno z honorami państwowymi odbyły się pogrzeby Jaruzelskiego Wojciecha i Kociołka Stanisława, którzy wsławili się między innymi pacyfikacją robotników Gdyni w 1970 roku. Dla Kiszczaka Czesława nie ma już miejsca na wojskowych Powązkach w alei zasłużonych. To i dobrze, bo przez całe życie wiernie służył bolszewikom i Moskwa był jego stolicą. Należy mu się normalny pochówek, ale na żadne honory nie zasłużył.

10 listopada o godzinie 1700 pod kołobrzeską Katedrą jak co roku złożymy kwiaty i zapalimy znicze w podziękowaniu dla tych wszystkich ludzi, którzy mieli odwagę, aby publicznie zaprotestować i domagać się wolności. Rok 1989 nie spadł nam z nieba, ale został ciężko wywalczony przez dziesiątki tysięcy ludzi z całej Polski, w tym i z Kołobrzegu. Realia państwa totalitarnego były nieporównywalne do dzisiejszych stosunków. Trzeba było mieć odwagę, aby nie pójść na wybory czy też nie zapisać się do PZPR-u. W latach osiemdziesiątych ludzie dobrze pamiętali, że za opowiadanie kawałów czy też słuchanie Radia Wolna Europa szło się do więzienia. Udział w manifestacji narażał wszystkich uczestników na rozliczne szykany, z których najłagodniejsze to nieotrzymanie paszportu, bądź brak możliwości awansu zawodowego. Tak na przykład pani Zbigniewa Buszta została pozbawiona możliwości wykonywania zawodu nauczycielki pomimo, że swoją pracę wykonywała znakomicie. Czy kilkaset ludzi krzyczących pod Katedrą „niech żyje Solidarność” to bohaterowie, czy zgoła chuligani jak napisał to jeden z hejterów kilka lat temu? Chuliganami nazywali demonstrantów zomowcy bijący ich pałami po plecach.

Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.