Z ławy obrońcy i kibica (45) O niezawisłości sądów PRL

Okrągła rocznica porozumień sierpniowych skłania do ponownego odczytania punktu 4 dotyczącego uwolnienia więźniów politycznych.

 

W Stoczni Gdańskiej 31 sierpnia 1980 roku podpisano porozumienie, na mocy którego postanowiono między innymi uwolnić więźniów politycznych, w tym Edmunda Zadrożyńskiego, Jana Kozłowskiego i Marka Kozłowskiego. Władza polityczna i przedstawiciele strajkujących zgodnie zmienili wyroki sądów. Politycy mogą „mieszać się” do orzeczeń sądów wydając akty amnestyjne bądź stosując prawo łaski. W tych przypadkach sądy potulnie wykonały polecenie polityczne wynikające z zawartego porozumienia.

Dysponuję różnymi materiałami archiwalnymi dotyczącymi mieszkańca Słupska Marka Kozłowskiego (AIPN Gd 012/37, AIPN Sz 385/18), z których wynika, że w 1980 roku miał 28 lat i dość bogatą przeszłość kryminalną. Na początku 1979 roku opuścił więzienie i nawiązał kontakt z działaczami KSS KOR Zbigniewem i Zofią Romaszewskimi, Anną Kowalską, Jackiem Kuroniem i Janem Lityńskim. Za ich pośrednictwem podjął współpracę z Radiem Wolna Europa, którą informował o przypadkach łamania prawa w komunistycznych więzieniach. Pracując jako sanitariusz w słupskim pogotowiu opisywał nędzę ówczesnej służby zdrowia. Zajmował się też kolportażem wydawnictw korowskich na Pomorzu Środkowym, a ożywiona działalność Marka Kozłowskiego wzbudziła zainteresowanie esbeków. Ekipa Gierka prowadziła politykę zwalczania opozycji bez wzbudzania rozgłosu. Oskarżono więc Marka Kozłowskiego nie o to co faktycznie robił, ale za wyimaginowane przestępstwa pospolite, tj. za groźby karalne wobec pani Bożeny (przez litość nie podam jej nazwiska) oraz za stawianie tzw. biernego oporu i znieważenie funkcjonariuszy MO Adamczyka i Modzelewskiego. Aresztowanie pod zarzutami przestępstw z art. 166 k.k., art. 235 k.k. w zw. z art. 59 §1 k.k. i art. 236 k.k. nastąpiło w dniu 30 kwietnia 1980 roku. Bronili go znakomici adwokaci Jacek Taylor i Władysław Siła-Nowicki, których wspomagała Anna Skowrońska. Sąd Rejonowy w Słupsku wyrokiem z dnia 1 lipca 1980 roku skazał Marka Kozłowskiego na karę łączną 1 roku i 7 miesięcy pozbawienia wolności. Z Aresztu Śledczego w Słupsku trafił do zakładów karnych w Wierzchowie Pomorskim, a następnie do Nowogardu. Marka Kozłowskiego wychowawcy w więzieniu charakteryzowali jako osobę butną, wrogo ustosunkowaną do ustroju socjalistycznego i PRL. Przez cztery miesiące skierowali dwanaście wniosków o wymierzenie kar dyscyplinarnych – za spanie w porze dziennej w ubraniu, odgrażanie się funkcjonariuszowi Służby Więziennej, nielegalne posiadanie pieniędzy, zasłanianie wizjera w celi, nieutrzymywanie należytej odległości podczas spacerów, zakłócenie spokoju poprzez krzyki, niewstawanie na pobudkę, nienależyte ścielenie łóżka. Ostatnia wymierzona w dniu 28 sierpnia 1980 roku kara 14 dni twardego łoża nie została w całości wykonana, bo 2 września Sąd uchylił areszt. Jak do tego doszło możemy dowiedzieć się ze stenogramów negocjacji w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku.

W dniu 23 sierpnia wicepremier Mieczysław Jagielski odnosząc się do postulatu uwolnienia więźniów politycznych stwierdził:

„Postuluje się zwolnienie więźniów politycznych, wymieniając nazwiska trzech, którzy skazani zostali przez sądy za przestępstwa kryminalne, kradzież i udział w bójce. Są to wyroki wydane przez sądy niezawisłe po przeprowadzeniu normalnego, jawnego postępowania dowodowego.”

W trakcie rozmów 28 sierpnia Andrzej Gwiazda ripostował:

„Wszyscy trzej byli działaczami społecznymi, niezależnymi działaczami społecznymi, nie wchodzącymi w żadną oficjalną strukturę stowarzyszeń. Działali na własną rękę i wszyscy zostali skazani, wszyscy trzej z paragrafów kryminalnych (…). Interesowałem się tymi procesami i w opinii prawników przebieg tych procesów trudno byłoby powiązać z praworządnością i zasadami wymiaru sprawiedliwości.

(…) Następnie nazwisko Marka Kozłowskiego, pielęgniarza ze Słupska. Po odbyciu kary więzienia za przestępstwo, którego to wyroku i procesu nie mam zamiaru w tej chwili podważać, ujawnił czyny niezgodne z prawem dokonane przez służbę więzienną i MO. Dwóch funkcjonariuszy zostało za to skazanych. Został teraz oskarżony o przestępstwa, że groził kobiecie śmiercią czy pobiciem, czy morderstwem. Materiał dowodowy w tej sprawie również budzi poważne wątpliwości (…). Żyjemy w kraju, w którym jedność narodu jest wymuszana pałką policyjną. (oklaski).”

W dalszej części:

„Mieczysław Jagielski – ja panu powiem, że ja mam tutaj napisane informacje na ten temat. Pan je czytał, prawda (…). Ja mogę powiedzieć, kto z jakiego artykułu, w jakim procesie został oskarżony (…). Natomiast myślę, że jeżeli jest to prawda w każdej z tych, o której pan mówił, co do której zachodzą nowe okoliczności, to można przeprowadzić rewizję procesu sądowego.

Andrzej Gwiazda – Fajnie!

Alina Pieńkowska – Ale jaką mamy gwarancję, że proces ten odbędzie się zgodnie z przepisami prawa, dotyczącymi działalności sądów (…). Dlatego domagamy się uwolnienia (…)”

Jak wiadomo 31 sierpnia uzgodniono wszystkie punkty porozumienia:

„Bogdan Lis – Postulując czwarty (…) podpunkt b uwolnić wszystkich więźniów politycznych, w tym Edmunda Zadrożyńskiego, Jana Kozłowskiego i Marka Kozłowskiego (…).

Mieczysław Jagielski – ponieważ punkt został odczytany, ja w duchu zrozumienia sprawy, zrozumienia wagi sprawy zgadzam się na ten punkt, podpisuję ten punkt. (oklaski).”

Rzekomo niezawisły Sąd w Słupsku wykonał punkt 4b porozumień gdańskich i 2 września 1980 roku uchylił areszt, a następnie 9 września zmienił wyrok i uniewinnił Marka Kozłowskiego od gróźb karalnych (art. 166 k.k.), a za bierny opór funkcjonariuszom MO skazał go na 4 miesiące pozbawienia wolności, tj. na taką karę, jaką faktycznie odbył. W 1989 roku uznano, że nie należy usuwać dyspozycyjnych sędziów, gdyż zakładano, że środowisko samo się ich pozbędzie. Tak się jednak nie stało, gdyż zadziałała solidarność korporacyjna i uznano, że zasada nieusuwalności z zawodu ma bezwzględne pierwszeństwo.

Adam Strzembosz Prezes Sądu Najwyższego i Maria Stanowska w książce „Sędziowie warszawscy w czasie próby 1981–1988”, Wydawnictwo IPN, Warszawa 2005 poddają druzgocącej krytyce wyroki sądów warszawskich z okresu stanu wojennego. Autorzy z ubolewaniem stwierdzają, iż żadnej odpowiedzialności nie ponieśli sędziowie wydający oczywiście niesłuszne, drakońskie wyroki, które spełniały oczekiwania junty Jaruzelskiego i Kiszczaka. Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej wszczął wiele śledztw przeciwko dyspozycyjnym sędziom, ale seria orzeczeń Sądu Najwyższego uniemożliwiła ich dalsze prowadzenie. Zbrodnie sądowe sędziów będących w istocie działaczami PZPR pozostają bezkarne.

Być może dlatego prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku w czasie afery Amber Gold ochoczo zgodził się na wszystkie telefoniczne propozycje urzędnika Urzędu Rady Ministrów. Była to jednak prowokacja dziennikarska i dlatego usłużny politykom prezes stracił stanowisko, ale nadal jest sędzią.

 

Edward Stępień

 

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.