Z ławy obrońcy i kibica (40). Morsowanie – viagra XXI wieku?

To tytuł jednego z artykułów przygotowanej do publikacji książki „Wpływ morsowania na organizm człowieka” pod redakcją Hanny Krauss i Ryszarda Woźniaka.

Od piątku 2 stycznia do 6 stycznia 2015 roku w Kołobrzegu trwać będzie III. Światowy Festiwal Morsowania. Szczegółowy program był omawiany na konferencji 29 grudnia 2014 roku (zobacz: http://miastokolobrzeg.pl/wiadomosci/9448-morsy-chc-pobi-kolejny-rekord-wiata.html), a ponadto jest opublikowany na stronie http://morsowanie.kolobrzeg.pl. W zeszłym sezonie Kołobrzeżanie wspólnie z morsami z całej Polski (80 klubów) oraz z kilku innych krajów ustanowili rekord Guinnessa w równoczesnym wejściu 1352 osób do lodowatej wody. Byłem w tej gromadce, z czego jestem dumny. Zachęcam wszystkich bez względu na przekonania polityczne czy światopoglądowe do korzystania z uroków zimnych kąpieli. Regularnie zanurzam się razem z innymi morsami już czwarty sezon. Moja przygoda zaczęła się 25 lat temu, gdy wspólnie z dwoma kolegami pojechaliśmy do Szwecji, aby podnieść w górę o pół metra stary drewniany dom. Były to czasy schyłku komuny i galopującej inflacji, w których szwedzka korona stała niezwykle dobrze. Roboty wykonywaliśmy tuż przy jeziorze i kilka razy dziennie systematycznie pływałem. Na początku września było już dość zimno, padał deszcz ze śniegiem, a „swensony” już chodzili w ciepłych kurtkach. Kiedy widzieli mnie pływającego w jeziorze mówili, że jestem szalony pomimo, że ja osobiście nie odczuwałem dyskomfortu, a wprost przeciwnie – kąpiele sprawiały mi wielką przyjemność. Te pierwsze doświadczenia spowodowały chęć kontynuacji. Niestety w tym czasie nie było jeszcze mody w Kołobrzegu na morsowanie. W sezonie 2011/2012 pojawiła się zorganizowana grupa i natychmiast do niej dołączyłem. Z perspektywy kilku lat mogę stwierdzić, że morsowanie to przede wszystkim fajny sposób spędzana czasu wymuszający ruch na świeżym powietrzu. Na pytanie, kto może zostać morsem odpowiedź jest krótka – każdy wieku od 3 do 133 lat. Często słyszę od znajomych, że nie wyobrażają sobie wejścia do zimnej wody, bo nie lubią zimna i nie biorą nawet zimnego prysznica. Odpowiadam wówczas, że jestem wybitnie ciepłolubny i nigdy nie wchodzę pod zimny prysznic, a pomimo to uwielbiam zimne kąpiele, bo jest to fantastyczne uczucie pobudzające cały organizm i dający ogromną dawkę adrenaliny. Żeby zostać morsem nie potrzeba długotrwałych przygotowań, a jedynym warunkiem jest chęć spróbowania. Zapewniam, że po pierwszym następują kolejne i z każdym następnym zanurzeniem odczuwa się coraz większą przyjemność.

Zaczynać należy pod okiem doświadczonego morsa. W moim przypadku każde zanurzenie poprzedzone jest około trzydziestominutową rozgrzewką. Przychodzę na plażę ubrany na tzw. cebulkę i zaczynam biegać truchtem i wykonuję ćwiczenia rozgrzewające poszczególne partie mięśni. Kiedy czuję, że zaczyna mi być gorąco zdejmuję kurtkę i dalej ćwiczę. W miarę upływu czasu zrzucam po kolei następne warstwy odzieży do chwili, aż zostanę w samych spodenkach kąpielowych. Przestrzegam zasady, aby rozbierać się w takim tempie, aby nie doprowadzić do zapocenia. Zapewniam, że ten sposób postępowania jest w pełni bezpieczny i będąc w samych kąpielówkach nie odczuwam zimna pomimo, że na dworze jest na przykład -5o, wieje wiatr i pada śnieg. Po zakończeniu rozgrzewki, gdy wchodzę do wody nie mam również odczucia zimna, a woda o temperaturze 0-(+4)o ma przyjemną dla ciała temperaturę. Zanurzenie następuje po szyję, przy czym dobrze mieć rękawiczki oraz ciepłą czapkę. Jeśli ktoś obserwował kąpiących się morsów, to na pewno ze zdziwieniem stwierdził, że wszyscy uśmiechają się, podskakują i są totalnie rozbawieni. Jest to działanie tzw. „hormonu szczęścia” i niemożliwa jest zimowa kąpiel z ponurą miną, dygotaniem i szczękaniem zębami. Długość przebywania w wodzie uzależniona jest od stażu morsowania. Na początek wystarczy jedna minuta, a każda następna kąpiel pozwala na wydłużanie czasu. W wodzie jesteśmy tak długo, jak sprawia nam to przyjemność, bo po pewnym czasie następują objawy zimna i trzeba wychodzić. Dla mnie przyjemna jest kąpiel do 15 minut pobytu w wodzie. Po wyjściu dobrze jest pobiegać i wykonać intensywną gimnastykę. Później w miarę szybko należy dobrze się wytrzeć i ubrać kontynuując gimnastykę. Cały cykl morsowania trwa więc około jednej godziny. W krótkim felietonie trudno, aby zawrzeć wszystkie dobre rady dla początkujących i dla pogłębienia wiedzy o morsowaniu odsyłam do moich kolegów i koleżanek z Kołobrzeskiego Klubu Morsów, a na pewno nikt nie odmówi pomocy.

W ramach corocznego festiwalu organizowana jest konferencja naukowa, podczas której wygłaszane są referaty dotyczące stanu badań nad nowym zjawiskiem, jakim jest morsowanie. Pomysłodawcą i organizatorem konferencji jest Regionalne Stowarzyszenie Turystyczno-Uzdrowiskowe w Kołobrzegu. Podsumowaniem trzyletniego cyklu konferencji jest przygotowywana książka „Wpływ morsowania na organizm człowieka” zawierająca niektóre artykuły naukowe przygotowywane na konferencję w latach 2013, 2014, 2015. Książkę otwiera przedmowa redaktorów Hanny Krauss i Ryszarda Woźniaka, a poszczególne artykuły noszą tytuły: „Historia kąpieli wodnych”; „Czy to dla zdrowia, czy dla uciechy morsy zimą pływają?”; „Termoregulacja organizmów stałocieplnych”; „Wpływ hipotermii na organizm człowieka, czyli co się stanie, gdy mors utknie w przeręblu?”; „Mechanizmy adaptacyjne i zdrowotne skutki morsowania”; „Morsowanie a dieta”; „Wybrane zagadnienia treningu”; „Układ odpornościowy- „biała armia” i jej metody walki u morsów”; „Stres oksydacyjny u osób korzystających z kąpieli zimowych”; „Morsowanie – viagra XXI wieku?”; „Rola Kołobrzeskiego Klubu Morsów w animacji nadmorskiej turystyki aktywnej”. Autorami są wybitni naukowcy między innymi dr hab. med. Hanna Krauss prof. UM i dr hab. med. Jacek Piątek prof. UM z Katedry i Zakładu Fizjologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, dr hab. n. med. Paweł Bogdański z Katedry Chorób Wewnętrznych, Zaburzeń Metabolicznych i Nadciśnienia Tętniczego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, dr hab. n. med. Alina Woźniak prof. UMK i dr hab. n. med. Celestyna Mila-Kierzenkowska z Katedry Biologii Medycznej Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. W krótkim felietonie nie sposób przytoczyć wszystkich autorów i nawet pokrótce omówić prezentowane w książce artykuły. Wszystkie są interesujące, przy czym nie mam wiedzy, aby dokonać ich oceny. Moją uwagę zwrócił artykuł „Mechanizmy adaptacyjne i zdrowotne skutki morsowania” autorstwa Zuzanny Chęcińskiej, Emilii Korek i Marty Jaskuła-Błaszak. Już na wstępie autorki wymieniają korzyści z zimowych kąpieli, do których zaliczają poprawę wydolności układu sercowo-naczyniowego, zwiększenie odporności organizmu na infekcje wirusowe, szczególnie przeziębienia, zmniejszenie objawów niektórych schorzeń (na przykład astmy i schorzeń reumatycznych), zahartowanie ciała, lepsze ukrwienie skóry, lepszą regulację i bardziej długotrwałą produkcję ciepła (termogeneza), zwiększenie tolerancji na niskie temperatury, poprawę nastroju i przeciwdziałanie stanom depresyjnym. W dalszej części autorki stwierdzają, że:

„Z raportu naukowców opublikowanego w czasopiśmie „Medical Hypothesis” wynika, że regularny kontakt z zimną wodą powoduje wykształcenie się odporności na niskie temperatury. Ponadto po wejściu do wody wydzielają się endorfiny, zwane „hormonami szczęścia”, które wywołują błogostan oraz działają podobnie do morfiny, powodując zmniejszenie bólu. Po wyjściu z wody zakres ruchu stawów znacznie się zwiększa i taki stan utrzymuje się przez kilka godzin. Morsowanie w morzu to również zabieg pielęgnujący urodę. Szczególnie panie wchodzą zimą do wody dla urody. Słona woda działa na skórę wygładzająco, nawilżająco i poprawia ukrwienie. Ma działanie także odprężające, usuwa stres i zmęczenie. Regularne kąpiele w słonej zimnej wodzie zaleca się także osobom, które mają kłopoty ze skórą, gdy cierpią na schorzenia dermatologiczne i alergie.”

Z własnego doświadczenia w pełni potwierdzam spostrzeżenia autorek. Na pewno wydzielają się endorfiny zwane „hormonami szczęścia”, co widać na twarzach morsów. Niewymuszone uśmiechy od ucha do ucha nieodmiennie towarzyszą morsom i foczkom. Autorki przeprowadziły badania podczas I Światowego Zlotu Morsów w Kołobrzegu przed sezonem kąpieli zimowych, w trakcie zimy (podczas II Światowego Zlotu Morsów w Kołobrzegu) i wiosną po zakończeniu sezonu morsowania. Udowodniono, że morsy zapadają na choroby górnych dróg oddechowych 40% rzadziej, niż osoby nieuprawiające morsowania. Autorki swoje badania dotyczące deklarowanej częstości występowania przeziębień w procentach w ciągu roku przedstawiły w formie tabeli.

Niezwykle optymistyczne wnioski sformułowali autorzy Damian Skrypnik i Paweł Bogdański w artykule „Morsowanie – viagra XXI wieku?”.

„Morsowanie w bardzo pozytywny sposób wpływa na gospodarkę węglowodanową. Udowodniono, że kąpiele w mroźnej wodzie, trwające od 2 do 10 minut, zażywane co najmniej raz w tygodniu przez okres 2,5 miesiąca, powodują aż 50-procentowy spadek stężenia insuliny we krwi, co przyczynia się do znacznego spadku insulino odporności – zjawiska odpowiedzialnego za występowanie cukrzycy typu 2. Co więcej – morsowanie doprowadza do poprawy funkcji śródbłonka naczyniowego, zapobiegając w ten sposób miażdżycy i jej powikłaniom, takim jak choroba niedokrwienna serca czy dysfunkcja wzwodu.

Jak przedstawiono powyżej – morsowanie jest skuteczną metodą terapii zaburzeń potencji. Jego istotną zaletą, dającą mu przewagę nad leczeniem tradycyjnym, jest brak działań niepożądanych. Istnieje więc szansa, że regularne uprawianie morsowania stanie się Viagrą XXI w.”

Mam nadzieję, że ten wybór kilku fragmentów z książki zachęci do jej przeczytania, a przede wszystkim skłoni do czynnego uprawiania morsowania. Spotkajmy się na plaży – do zanurzenia – jak pozdrawiają się morsy.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.