Z ławy obrońcy i kibica (110) Dlaczego pomnik jest atakowany?

               Prawdopodobnie byłem pierwszą osobą, która w Kołobrzegu pisała o operacji polskiej, a w zasadzie antypolskiej, którą przeprowadzono w latach 1937-1938 na terenie Związku Sowieckiego. W felietonie ,,Morsowanie w Bajkale i nie tylko…” z dnia 16.05.2015 r. opisałem wizytę kołobrzeskich morsów m.in. w miejscowości Piwowaricha, niedaleko Irkucka. Była tam baza NKWD, na terenie której rozstrzelano co najmniej 15 tysięcy ludzi, których pogrzebano w zbiorowych mogiłach. W krótkim okresie ,,pierestrojki” rosyjski Memoriał przeprowadził prace badawcze i odkopano jeden masowy grób, zawierający około 4 tysięcy rozstrzelanych ludzi. Powiew wolności w Rosji trwał bardzo krótko i zabroniono prowadzenia dalszych prac. Spośród tych 4 tysięcy odkopanych ofiar, udało się ustalić nazwiska jedynie kilkuset. Było tam wiele nazwisk polskich, a upamiętniono je na dużej tablicy. Jest tam prosty pomnik z napisem ,, За Что”, czyli ,,za co”. Memoriał ustalił miejsce czterech masowych grobów, tj. dołów o rozmiarach 5m x 30m i o głębokości około 5m, w których ludzi kładziono warstwami, a ostatnia z nich przysypana jest około 50 cm ziemi. Groby te są zaznaczone symbolicznie krawężnikami. Na dużym terenie byłego obozu NKWD może być jeszcze więcej podobnych, masowych grobów. Wizyta na tym cmentarzu wywarła na mnie ogromne wrażenie. Pomimo, że zginęło tam i jest pogrzebanych co najmniej tysiąc Polaków, to nie ma nawet najmniejszego kamienia, upamiętniającego ten fakt. Najjaśniejsza Rzeczpospolita nie dba o swoich bohaterów, którzy zginęli tylko dlatego, że byli Polakami.

               Za tzw. ,,komuny” operacja polska z lat 1937-1938 była wydarzeniem kompletnie nieznanym. Wielki terror w Związku Sowieckim kojarzył się z czystkami wewnątrz aparatu władzy, tj. z rozstrzelaniem Tuchaczewskiego, Jagody, Zinowiewa i tysięcy innych komunistów, w tym również ponad trzech tysięcy członków Komunistycznej Partii Polski. To rosyjski Memoriał na przełomie lat 80. i 90. podał do wiadomości, że władze Związku Sowieckiego przeprowadziły zaplanowaną operację polską, którą rozpoczął rozkaz nr 00485 Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRS, a równocześnie Generalnego Komisarza Bezpieczeństwa Państwowego – Jeżowa (zwanego krwawym karłem). Rozkaz ten faktycznie przewidywał likwidację wszystkich Polaków przebywających na terenie Związku Sowieckiego. Stosowano trzy kryteria uznania danej osoby za Polaka, tj. katolickie wyznanie, urodzenie na terytorium Polski według granic sprzed pierwszego rozbioru, posiadanie polskiego nazwiska. Wszyscy Polacy zostali podzieleni na dwie kategorie. Pierwsza z nich miała zostać natychmiast rozstrzelana, a druga skazana na 5 do 10 lat łagru. Skazanie na rozstrzelanie nie odbywało się na podstawie wyroku sądowego, lecz w oparciu o listę sporządzoną przez funkcjonariusza NKWD, która podlegała zatwierdzeniu przez wyższy organ. W toku dotychczasowych badań, które są bardzo niepełne i niemożliwe aktualnie do dalszego prowadzenia, ujawniono około 150 miejsc, w których znajdują się masowe mogiły rozstrzelanych Polaków. Było to ludobójstwo, spełniające wszystkie elementy tego terminu zgodnie z międzynarodową konwencją. W ostatnich 15 latach ukazało się kilka książek dotyczących tego nieznanego wcześniej ludobójstwa Polaków, jednakże większość polskiego społeczeństwa nie ma jakiejkolwiek wiedzy na ten temat. Bardzo ucieszyła mnie więc wiadomość, że w Kołobrzegu pan Krzysztof Nowacki zawiązał komitet budowy pomnika, upamiętniającego zbrodnię na Polakach dokonaną przez sowietów w latach 1937-1938. Na budowę tego pomnika przeznaczył on dużą kwotę prywatnych pieniędzy. W tym czasie w Polsce nie było żadnego pomnika upamiętniającego tę wielką zbrodnię na narodzie polskim.

               Moim zdaniem pan Krzysztof Nowacki powinien spotkać się z powszechną przychylnością i poparciem, a tymczasem rzucano mu jedynie kłody pod nogi. Takie normalne, polskie piekło, nic nadzwyczajnego. Ma rację pan doktor Robert Dziemba, który w felietonie z dnia 12.06.2023 r. pisze , że dla pomnika znaleziono miejsce na drodze wyjazdowej z miasta przy cmentarzu wojennym. ,,Teraz upycha się tu rzeczy, których nikt nie chce w miejskim krajobrazie.” Pan doktor Dziemba zapewne pamięta, że pomnik pierwotnie miał stanąć w parku, niedaleko Ronda Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pojawił się wtedy protest Gminy Żydowskiej, bo podobno w tym miejscu był cmentarz żydowski. Pan doktor Dziemba jasno wykazał, że jest to nieprawda, ale pomimo to idea pomnika w tym miejscu upadła. Tajemne siły w Radzie Miasta nie zgodziły się również, aby pomnik znalazł się niedaleko Dębów Katyńskich na Placu Pionierów. Skoro oprawcą są Sowieci, a ofiarą Polacy, to taka idea nie może znaleźć się w kołobrzeskiej przestrzeni publicznej, tylko musi zostać ukryta przy drodze wyjazdowej. Nie mogę jednak zgodzić się z twierdzeniem pana doktora Dziemby, że pomnik był ,,bardzo oderwany od historycznej rzeczywistości danej społeczności”. Jestem przekonany, że nasza społeczność powinna i musi pamiętać o tysiącach rozstrzelanych Polaków tylko dlatego, że byli Polakami. Jak napisał Jerzy Niezbrzycki vel Ryszard Wraga ,,Nie umiemy bronić swoich praw, z przedziwną lekkomyślnością przechodzimy do porządku dziennego nad wyniszczaniem naszego potencjału biologicznego, nie szanujemy naszej krwi, naszych istnień, chociażby straty ich szły w tysiące, w miliony. Zawsze zresztą tak było i to jest najokropniejsze.” Nie rozumiem pana doktora Roberta Dziemby, który napisał: ,,Mnie osobiście pomnik przy cmentarzu obchodzi tyle, że zeszłoroczny śnieg” (felieton z dnia 14.08.2023 r.). Helena Trybel (matka byłego premiera Ukrainy Jurija Jechanurowa), której udało się przeżyć, stwierdziła, że ,,Być Polakiem w ZSRS w 1937 roku jest mniej więcej to samo, co być Żydem w III Rzeszy”.  Moim zdaniem różnica jest taka, że niektórym Żydom w III Rzeszy udało się uciec, natomiast niemożliwe to było w sytuacji Polaków w Związku Sowieckim.

               W felietonie z dnia 12.06.2023 r. pan doktor Robert Dziemba stawia pomnikowi kilka zarzutów twierdząc, że są to błędy.

1.      ,,Pamięci 200 tysięcy Polaków”. Pan doktor Dziemba twierdzi, że liczba ofiar operacji polskiej NKWD z lat 1937-1938 podawana przez historyków to 111091 osób. Pan doktor Dziemba dodaje, że niektórzy historycy szacują, że pozbawiono życia dwieście lub więcej tysięcy, ale w Krakowie wmurowano tablicę o treści ,,Pamięci co najmniej 111 tysięcy ofiar komunistycznego ludobójstwa” i dodaje z przekąsem, że ,,Widać w Krakowie wiedzą gorzej”.

 

Skąd wzięła się dokładna cyfra 111091? Została ona podana przez rosyjski Memoriał, gdyż odnaleziono listy osób rozstrzelanych i było ich dokładnie tyle. Konkretnie są to dane dwóch badaczy rosyjskich Gorłanowa i Mozochina. Jak wiadomo, rosyjski Memoriał został zdelegalizowany i nie ma możliwości prowadzenia badań, a rosyjskie archiwa zamknęły się dla badaczy. To, że odnaleziono tyle konkretnych osób rozstrzelanych nie znaczy, że są to listy kompletne. Dane te kończą się na 1 lipca 1938 r., a operacja polska trwała jeszcze kilka miesięcy i w tym czasie było około 100 tysięcy osób do rozstrzelania, niepotwierdzonych przez Komisję NKWD. Przed rozpoczęciem operacji polskiej w łagrach sowieckich przebywało co najmniej 17 tysięcy Polaków, a śmiertelność w 1938 roku wynosiła ponad 17%. Należy mieć również na uwadze, że część Polaków, kilkadziesiąt tysięcy osób, nie zostało od razu rozstrzelanych, tylko trafiła do łagrów i niewielu z nich przeżyło. W badaniach istotne jest porównanie ilości Polaków, którzy przebywali na terenie Związku Sowieckiego przed rozpoczęciem operacji antypolskiej i po jej zakończeniu. W krótkim felietonie trudno jest przytaczać wszystkie dane, które łącznie dają liczbę powyżej 200 tysięcy Polaków, którzy zginęli w wyniku operacji polskiej. Takie wspólne stanowisko przyjęli polscy naukowcy w 2017 roku. Tym samym, jeżeli już mamy zastrzeżenia do napisów na pomniku, to moim zdaniem prawidłowo powinno być ,,Pamięci ponad 200 tysięcy Polaków”.

 

2.      Odnośnie 500 tysięcy Nadberezyńców mordowanych i wywożonych na Syberię, to pan doktor Robert Dziemba nie wie, skąd wzięła się ta liczba i nie może jej potwierdzić. W licznych publikacjach określa się liczbę Nadberezyńców szacunkowo na 300 do 500 tysięcy i są one oparte o spisy ludności w Związku Sowieckim. Mając na uwadze, że przyznawanie się do polskości łączyło się z prawie pewnym wyrokiem śmierci, to należy z dużą dozą prawdopodobieństwa uznać, że bliższa prawdy jest liczba 500 tysięcy. Dzięki pomnikowi w przestrzeni publicznej zaczął funkcjonować zapomniany termin ,,Nadberezyńcy”. Poprzednio istniał on dzięki wspaniałej powieści Floriana Czarnyszewicza pt. ,,Nadberezyńcy”. Została ona wydana w 1942 roku w Argentynie i faktycznie w Polsce jest mało znana. Opowiada ona o dziejach polskiej drobnej szlachty, osiadłej pomiędzy rzekami Berezyną a Dnieprem, na terenie dzisiejszej wschodniej Białorusi. Polska, w wyniku paktu Piłsudski – Lenin, pozostawiła te tereny poza granicami Rzeczypospolitej, a w konsekwencji stali się oni ofiarami Stalina.

 

3.       Na pomniku użyty jest termin ,,Rosja Sowiecka”, co krytykuje pan doktor Dziemba. Twierdzi on, że jest to zwrot potoczny nazwy państwa rosyjskiego od rewolucji październikowej w 1917 r. do utworzenia w grudniu 1922 r. ZSRR, który jest odpowiedzialny za mord na Polakach. Co do zasady należy się z tym zgodzić, jednakże przy różnego rodzaju nazwach bardzo często używamy nazw polskich w odniesieniu do innych państw, które określają siebie w sposób odmienny. Finowie nie nazywają swojego kraju Finlandią ale Suomi, a Węgrzy określają siebie jako Madziarzy. W okresie międzywojennym w powszechnym użyciu było określanie Rosja Sowiecka na oznaczenie Związku Sowieckiego. Termin ten występuje w bardzo wielu publikacjach i był zgodnie w Polsce przyjmowany. Termin Związek Radziecki upowszechnili komuniści dopiero po II wojnie światowej. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że termin Rosja Sowiecka jednoznacznie wskazuje, kto jest zbrodniarzem. W 1922 roku w sposób sztuczny wydzielono z Rosji tzw. Socjalistyczne Republiki Wschodniej Białorusi i Wschodniej Ukrainy oraz Federację Zakaukaską. Związek Sowiecki był więc tworem sztucznym, a dla Polaków była to Rosja Sowiecka.

 

               Na pomniku znalazło się kilka błędów językowych, ale pan Krzysztof Nowacki stwierdził, że wszystkie one zostaną  w najbliższym czasie poprawione. Nie dotyczy to rzekomych błędów merytorycznych, które powyżej w skrótowy sposób omówiłem. Z powszechnych informacji wynika, iż nadzór budowlany nie zamierza nakazywać rozbiórki pomnika. Same tytuły ,,Tzw. Pomnik Nadberezyńców stanął niezgodnie z prawem?”, ,,Odsłonięto pomnik, być może niedługo będzie trzeba go rozebrać…” zapewne wywołały nieopisaną radość w pewnej ambasadzie. Oto Polacy własnymi rękoma chcą rozebrać pomnik przypominający okrucieństwo Rosji Sowieckiej. Radość ta była przedwczesna.

 
 

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.