Z ławy obrońcy i kibica (35). Andrzej Starzecki nie żyje

Wiadomość o śmierci Andrzeja Starzeckiego jest dla mnie szczególnie przykra, bo znam go już ponad 30 lat. Początek tej znajomości wiązał się z jego zawodem geodety. Dopiero po kilku latach dowiedziałem się, że Andrzej zamiast przystąpić do matury trafił do stalinowskiego więzienia. Już jako jedenastoletni chłopak w 1941 roku złożył ślubowanie harcerskie i pełnił funkcję łącznika wspomagając partyzantów. Po wojnie trafił do Katowic i ściśle związał się z harcerstwem wstępując do XXII Drużyny im. Andrzeja Małkowskiego. Równolegle Andrzej działał w Konspiracyjnym Harcerstwie Polskim. Młodzi ludzie uczyli się prawdziwej historii i dziejów Narodu Polskiego bez komunistycznej propagandy, organizowali akcje ulotkowe, jak również czynili przygotowania do podjęcia prawdziwej walki zbrojnej. Organizowali wyprawy za miasto, gdzie wprawiali się w strzelaniu. Grupa przyjaciół ze szkoły i harcerstwa założyła nielegalną organizację Polskie Siły Demokratyczne. Młodzi spiskowcy nawiązali kontrakty z dorosłym podziemiem wspomagając jego akcje.  We wrześniu 1948 roku następuje fala aresztowań i Andrzej Starzecki razem ze swoimi kolegami trafiają do aresztu. W czasie przeszukania znaleziono u niego pistolet, który jest głównym dowodem świadczącym na jego niekorzyść. Śledztwo jest brutalne. Osiemnastoletni Andrzej jest bity i torturowany. Po krótkim procesie zostaje skazany na karę 10 lat więzienia. Trafia do wiezienia w Katowicach, a następnie do ciężkiego więzienia we Wronkach. Na powitanie więźniowie rozbierani są do naga, następuje szczegółowa rewizja, po czym strażnicy urządzają ścieżkę zdrowia, tj. ustawiają się w dwuszeregu i kopią oraz biją przechodzących nowicjuszy pękami ciężkich kluczy. Później są równie ciężkie więzienia w Jaworznie i w Rawiczu. Więzienna gehenna trwa przez 5 lat, 3 miesiąca i 15 dni, a śmierć Stalina pozwoliła na wcześniejsze opuszczenie zakładu karnego.

Andrzej Starzecki swoją młodość, której główną częścią był pobyt w różnych więzieniach opisał we wspomnieniach zatytułowanych „Migawki”. To cenne świadectwo naocznego świadka komunistycznego reżimu nie znalazło wydawcy i dlatego Andrzej zdecydował się na publikację w niewielkim nakładzie. Osobiście rozniosłem tę książkę do różnych kołobrzeskich bibliotek mając nadzieję, że młodzi harcerze sięgną po wspomnienia swojego starszego kolegi. Oto ich krótki fragment:

„Przewożą nas do wiezienia przy ulicy Mikołowskiej i osadzają w tak zwanym „damskim”. Jest to pojedynczo stojący na terenie wiezienia blok czterokondygnacyjny w pobliżu budynku sądu, którego nazwa pochodzi sprzed wojny, kiedy to w całości zajmowały go kobiety, zajmujące teraz tylko dwie najwyższe kondygnacje. Pozostałe cele zajmują więźniowie, których śledztwo zakończono i oczekują oni na rozprawę, oraz tacy, których śledztw trwa już wiele miesięcy. Ci ostatni są jeszcze nadal przesłuchiwani w kilku przeznaczonych do tego celach na drugiej kondygnacji. Wchodzę do celi typowej dla wszystkich budowanych jeszcze w zaborze niemieckich więzień. Jest tu czterech więźniów, ja będę piątym, dwóch siedzi za szeptankę, czyli za mówienie o władzach, ustroju, oraz o ZSRR w sposób krytyczny lub opowiadanie nieprawomyślnych kawałów. Trzeci spędził wojnę w polskim wojsku na zachodzie, więc zgodnie ze stosowaną przez UB zasadą jest oskarżony o szpiegostwo, czwarty zaś aptekarz z Wodzisławia Śląskiego jako były akowiec zgodnie z wymienioną zasadą ubecką odpowiada za współpracę z Niemcami. Są to równie bzdurne oskarżenia, jak moja przynależność do PTAWD. Zaprzyjaźniam się z aptekarzem. Skracamy sobie monotonię więziennego dnia rozmową na tematy obojętne, a więc o mojej szkole, o tym, że na pewno stracę rok. Nasz szpieg przehandlował buty u porządkowych więźniów, za papierosy, chyba nie po raz pierwszy. Wracam więc do palenia, w przeciwieństwie do spokojnych dni, noce bywają niespokojne. Kilka razy w tygodniu około północy przyjeżdżają do więzienia ubowcy i prowadzą dalej długotrwałe śledztwa. Budzą nas wtedy w środku nocy ryki bólu przesłuchiwanych często do rana. Działający tutaj śledczy są wyjątkowo brutalni, między innymi  torturami używają do bicia nogę od fortepianu.”

Powstałe w 2010 roku Stowarzyszenie Przywracania Pamięci „Kołobrzeg 80” od kilku lat honoruje ludzi zasłużonych swoimi medalami „Za Zasługi dla Wolnej Polski”. Andrzej Starzecki otrzymał ten medal 8 grudnia 2012 roku w czasie uroczystości upamiętniających ofiary stanu wojennego. W krótkim wystąpieniu Andrzej Starzecki stwierdził, że nie spodziewał się tego wyróżnienia, gdyż musiał ukrywać swoją przeszłość, a pobyt w więzieniu z powodu walki o Wolną Polskę zamykał mu wszystkie drzwi. Wykształcenie musiał zdobywać na wieczorowych kursach ciężko pracując w kopalni. Traumatyczne przeżycia nie pozbawiły go ogromnej życzliwości, jaką miał w stosunku do ludzi. Andrzej był urodzonym gawędziarzem, który potrafił z ogromną erudycją prowadzić niezwykle interesujące rozmowy.

Odszedł wspaniały Człowiek, znakomity kołobrzeżanin. Z uszanowaniem pochylę się nad jego mogiłą.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.