Z ławy obrońcy i kibica (41) – Młode wilczki Kotwicy 50

Młode wilczki Kotwicy 50

 

W czwartek 8 stycznia 2015 roku obserwowałem mecz kadetów Kotwicy 50 z rówieśnikami ze Stargardu Szczecińskiego i było to zajęcie bardzo przyjemne.

 

W rozgrywkach wojewódzkiej ligi kadetów do czwartkowego meczu Kotwica 50 zanotowała dziewięć zwycięstw i ani jednej porażki. Kadeci Spójni w tabeli zajmują trzecie miejsce i mają realne szanse, aby zakwalifikować się do drugiej tury rozgrywek, do której wchodzą trzy najlepsze drużyny z naszego województwa i grają z trzema drużynami z wielkopolski. Dotychczasowe mecze w ramach rozgrywek wojewódzkich są zaliczane w turnieju strefowym, a tym samym stawka czwartkowego meczu była bardzo wysoka. Nasi kadeci grali już ze Spójnią na wyjeździe i po wyrównanej grze zwyciężyli trzynastoma punktami. Na hali przy ulicy Wąskiej zwyciężyliśmy wysoko 94:57, w poszczególnych kwartach 26:19, 21:16, 28:8, 19:14. Cieszy mnie nie tyle wygrana ile ogromne zaangażowanie młodych koszykarzy i ich dobre przygotowanie techniczne. Widać ogromną, znakomitą pracę trenera kadetów Andrzeja Gryczki. Wszyscy zawodnicy, jak na swój wiek, mają dużą swobodę w prowadzeniu gry i bardzo dobre umiejętności techniczne. Grają niezwykle zespołowo i głównie dzięki temu górowali nad przeciwnikiem. Chłopcy są bardzo utalentowani rzutowo i zanotowali czternaście trafień za trzy punkty, co nie często zdarza się drużynom seniorów w ekstraklasie. Grała cała dwunastka i trudno wskazać, aby któryś z kadetów odstawał in minus od reszty kolegów. Są to jeszcze młodzi chłopcy i wyróżnianie kogokolwiek jest zdecydowanie przedwczesne. Uważam, że jeżeli będą czynić dalej postępy to w przyszłości Kołobrzeg będzie z nich dumny. Szkoda tylko, że na hali przy Wąskiej świetny mecz naszych kadetów obserwowało tylko kilkunastu kibiców. Ci, których nie było, niech żałują. Trochę mnie dziwi ta bierność i brak zainteresowania chociażby ze strony kolegów naszych kadetów, bądź ich bliskich. Sport młodzieżowy w Stanach Zjednoczonych cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Na mecze koszykówki nastolatków zjawia się pięćset do tysiąca kibiców, występują cheerleaderki i jest niesamowity tumult i doping. Widziałem nagrania z takich meczy i atmosfera w hali była zdecydowanie bardziej gorąca niż na zeszłorocznych meczach ekstraklasy. Widziałem też film, na którym drużyna średniej szkoły w koszykówce wybiera się na mecz do innego miasta. Chłopcy idą przez korytarze szkoły wypełnione tłumem uczniów, którzy zagrzewają ich do walki. Gra orkiestra szkolna i jest ogólna feta. Po obejrzeniu filmu już wiem z jakich powodów sport w Stanach Zjednoczonych osiąga tak zawrotne sukcesy.

Zapytałem trenera Andrzeja Greczkę o jego wrażenia z meczu z kadetami pierwszej drużyny Żaka Koszalin. Oto jego relacja:

„Tuż przed świętami – 21 grudnia spotkały się dwa niepokonane  dotychczas zespoły.
W hali Gwardii popularnym „kurniku” w obecności licznie zgromadzonej widowni, w tym silnej grupie naszych kibiców – rodziców rozegraliśmy najlepszy mecz w tym sezonie zwyciężając 65-57. Nasza wygrana ani przez chwilę nie była zagrożona – przewaga oscylowała cały czas w okolicach 15-u pkt, w 35 min prowadziliśmy 20 punktami.
Ostatnie 4-5 minut to prawdziwa wojna nerwów, „dziwne”  decyzje sędziów, liczne spięcia zawodników zakończone dyskwalifikacją naszego gracza – trzeba jednak przyznać, że po wyraźnej prowokacji ze strony gracza zespołu gospodarzy. Szkoda tych ostatnich paru minut, w nasze szeregi wdarła się zbyt duża nerwowość, straciliśmy parę piłek, oddaliśmy parę nieprzygotowanych i zbyt pochopnych rzutów i nie utrzymaliśmy wysokiego prowadzenia do końca meczu. W perspektywie marcowych baraży z Wielkopolską  było to bardzo cenne zwycięstwo.  Zwycięstwo w Koszalinie tym bardziej cieszy ,ponieważ po ubiegłorocznych 2-ch porażkach z zespołem koszalińskim to nie my byliśmy faworytem tego spotkania. Zagraliśmy twardo i agresywnie w defensywie, byliśmy strasznie zdeterminowani i żądni zwycięstwa. Na zakończenie pragnę dodać, że jeśli tak będziemy się ” bić ” w każdym meczu to jestem spokojny o wyniki kolejnych spotkań.”

Okazuje się, że nadal są derby i Kotwica 50 wychodzi z nich zwycięsko. Kotwa w górę. Mając taki świetny „narybek” i tak zaangażowanych ludzi jak Andrzej Greczko jest nadzieja na wyjście z koszykarskiego marazmu. Czy rzeczywiście Kołobrzegu nie stać na drużynę w I lidze?

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.