Z ławy obrońcy i kibica (29). Kosza czas zacząć

Mamy mocno zmienioną drużynę. Za sobą sześć meczów kontrolnych. Przed nami nowy sezon.

 

            W sierpniu odbyła się konferencja prasowa „Kotwicy”, podczas której przedstawiono program przygotowań do nowego sezonu koszykówki. Jak dotąd jest on realizowany z żelazną konsekwencją i wszystkie zapowiedzi są spełniane. Z jednym małym wyjątkiem. W planie było pozyskanie wysokiego polskiego zawodnika na pozycję „5” i jak dotąd pozostaje to niezrealizowane. Niewykluczone, że skromny budżet nie pozwoli na ten ostatni wydatek. Należy życzyć Kotwicy, aby rzutem na taśmę znalazła fundusze i sprawnego dryblasa z polskim paszportem. Z sześciu meczów sparingowych wynika, że obrona w strefie podkoszowej mocno kuleje. Ujawniło się to już w dwóch pierwszych meczach z Wilkami Morskimi ze Szczecina. Bojko, Mróz i Kowalczuk byli lepsi od naszych podkoszowych. Przewaga ta była również bardzo widoczna w meczach z Prokomem, a ze Spójnią przegraliśmy zbiórki 43:42. Odnotować trzeba, że w tym ostatnim meczu zadebiutował kołobrzeski junior Paweł Lasota. Raz rzucił za dwa i trafił, ale musiał kryć wyższego o głowę przeciwnika. Robił to z wielkim sercem i walczył dzielnie, ale pozycja środkowego, na której musiał grać nie jest odpowiednia do jego warunków. Przez dwie minuty spędzone na parkiecie pokazał, że ma talent i papiery na granie. Z wysokich Marko Djuric gra na swoim zwykłym poziomie. To waleczny zawodnik, a jego główną zaletą jest umiejętność mobilizowania kolegów z drużyny. Z nowych nabytków Quarran Calhun to typowa „4”, a nawet niski skrzydłowy z umiejętnością rzutów z dystansu. W walce podkoszowej sprawuje się przeciętnie, a momentami jest bardzo niefrasobliwy. W sumie to dobry nabytek, ale wyraźnie brak mu koncentracji. Obecnie trzecim pod względem wzrostu jest Bartek Ciechociński. To jeszcze bardzo młody zawodnik o dużych możliwościach. Pokazał kilka zagrań, że ręce same składają się do oklasków, ale zdarzają się mu gorsze okresy w grze. Miejmy nadzieję, że jego talent rozbłyśnie właśnie w Kołobrzegu. O Marku Piechowiczu można w zasadzie powiedzieć to samo z tą różnicą, że jest znacznie starszy. Potrafi rzucić zza łuku, wejść pod kosz, a nawet rozegrać piłkę. Gra bardzo nierówno, ale do sezonu zostało trochę czasu. Z wyższych zawodników pozostali jeszcze kołobrzeżanie Łukasz Wichniarz i Wojciech Złoty. Łukasz dobrze przepracował okres przygotowawczy. Jest szybki i wytrzymały, z czym w poprzednich sezonach nie zawsze było dobrze. Poważnie szwankuje skuteczność, ale jest on utalentowany rzutowo, więc w następnych meczach spodziewam się wyraźnego postępu. W trudnej sytuacji jest Wojtek Złoty. Stracił z powodu kontuzji poprzedni sezon. W pierwszym sparingu zagrał nienajlepiej. Piłka wypadała mu z rąk i popełniał stratę za stratą. Następnego dnia zobaczyłem Wojtka takiego, jakiego zawsze chciałbym oglądać – przebojowego, szybkiego, o dużym parciu na kosz. W pierwszym meczu z Prokomem, a było to 13 w piątek, Wojtek Złoty doznał kontuzji stawu skokowego. Już powoli trenuje, ale na niedzielny mecz z AZS-em nie był jeszcze gotowy. Trzynastka była też przykra dla Grzegorza Arabasa. W ferworze walki Szczotka wbił Grzegorzowi palec w oko i do końca meczu wyeliminował go z gry. Na szczęcie nie było to nic groźnego i możemy go nadal oglądać, podziwiać jego zaangażowanie w grę i niezwykłą waleczność. Mamy w Kołobrzegu przyjemność oglądać Grzegorza od kilku lat – niektóre mecze mogą mu nie wyjść, ale nigdy nie zabrakło mu ambicji, sportowej zadziorności i wielkiej pasji. Koszykówka to sport dla ludzi inteligentnych i myślących. Dlatego Grzegorz odnosi w tej dyscyplinie sukcesy.

            Skoro odtarliśmy do pozycji rzucającego obrońcy, to pojawił się nowy gracz Adam Parzych. To niewątpliwie solidny zawodnik o dobrym przeglądzie boiska i niezłym rzucie z dystansu. Ten ostatni element zaprezentował w meczy ze swoją poprzednią drużyną Spójnią Stargard Szczeciński. Oddał 7 rzutów z gry, z czego 5 trafił uzyskując 71,4% celności. Równie dobrze poszło mu w rzutach osobistych, bo na 7 prób 6 było celnych. Zdobycz 18 punktów to drugi wynik w drużynie. Te osiągnięcia pokazują, że Parzych może być bardzo przydatny i jest w stanie pociągnąć drużynę.

            Z boiskowych jedynek lepsze wrażenie sprawia Jordan Callahan. Jest bardzo ruchliwy i świetnie rzuca. W obu ostatnich meczach zdobył najwięcej punktów. Jednak po trzy asysty w meczach ze Spójnią i z AZS-em nie rzuca na kolana. Tym bardziej, że przytrafiło się dla pełnej równowagi 6 strat w dwóch meczach. Jess Sapp przyjechał do Kołobrzegu dość późno i bardzo powoli wchodzi w sezon. Ze Spójnią w ciągu 17 minut na parkiecie jego osiągnięcia to 2 asysty, 4 zbiórki i 0 punktów. Z AZS-em było już lepiej, gdyż przez 22 minuty miał 10 asyst i 1 przechwyt przy tylko 2 stratach, 3 zbiórki i 9 punktów. Postęp jest więc bardzo wyraźny i oby tak dalej.

Z krótkiego przeglądu Czarodziejów z Wydm niewiele można napisać o środkowym Terellu Parks. Przyjechał do Kołobrzegu z niewielką kontuzją, ale na boisku jeszcze się nie pojawił. Obserwowałem go w czasie ćwiczeń rehabilitacyjnych. Jest dobrze zbudowany, ma dobrą koordynację ruchową i wygląda, że będzie ostoją walki pod koszami. Należy ufać, że trener ma dobrego nosa i po raz kolejny sprowadził gwiazdę za niewielkie pieniądze. Jak pisałem na początku brak piątki to nasza największa bolączka. Z AZS-em przegraliśmy zbiórki  44 do 35, a ze Spójnią też było nienajlepiej, o czym już pisałem.

Drużyna jest ciekawa. Widać, że panuje w niej dobra atmosfera. Są więc realne szanse na pierwszą ósemkę. Oby tylko nie zdarzyło się tak jak w drugim meczu z Prokomem, gdy pięciu naszych koszykarzy było poza grą z powodu kontuzji. Jestem optymistą, bo obserwuję z meczu na mecz dużą poprawę, co świadczy o solidnej i spokojnej pracy szkoleniowej. Niedzielny mecz z AZS-em pokazał, że dwukrotnej przewagi budżetu nie widać na boisku. Kotwica miała bardzo słabe 6 minut (od 3 do 9) w pierwszej kwarcie. Jak się okazało były to decydujące minuty dla ostatecznego wyniku, bo przegraliśmy 82-77. Mecz z AZS-em to już historia i miejmy nadzieję, że gdy zagramy o punkty w pełnym składzie, to dwukrotnie pokonamy powiat koszaliński.

Zbliżają się rozgrywki i czas najwyższy kupić karnety. Jeśli sprzedaż dobrze pójdzie, to być może znajdą się fundusze na jakże potrzebnego polskiego środkowego. Nawet gdyby nie starczyło to niezwykle ważna jest pełna hala i gorący doping. Z tym ostatnim jest różnie. Klub kibica działa choć nieraz wydaje się, że zeszli do podziemia. Przedkładam Panu Prezesowi autorski pomysł na gromki doping na każdym meczu. Karnety na sektory tradycyjne zajmowane przez Klub Kibica proponuję sprzedać po mocno obniżonej cenie, na przykład 150 zł lub 200 zł rozłożone na 2-3 raty odpowiednio do kieszeni młodego człowieka. A może bardziej zasobni w środki pieniężne kibice przy okazji zapłaty za własny karnet zapłacą jeszcze jeden dla młodego kibica? Takie bezpłatne ulgowe karnety mógłby rozdzielać Klub Kibica  pomiędzy swoich członków, których nie stać nawet na zwykły bilet. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale lepszy taki niż żaden. A może któryś z czytelników wpadnie na ciekawszy. Być może trzeba się zastanowić jak zapewnić wstęp na mecze wszystkim członkom grup młodzieżowych uprawiających w Kołobrzegu koszykówkę.

Na koniec prośba znacznej grupy kibiców. W czasie przerw czuję się jakbym trafił na Sunrise lub do dyskoteki. Gusty muzyczne są różne – DJ musi ten fakt uwzględnić i puszczać muzykę bardziej uniwersalną, a nie tylko dla wybranych fanów techno. Mogłoby być ciszej, bo niektórzy kibice chcą wymienić w przerwie uwagi, a rozmowa na „dyskotece” w jaką zmienia się hala jest niemożliwa. Oglądam w tej chwili mecz w siatkówce Polska-Słowacja i muzyka jest znakomicie dostosowana do widowiska. Dobre wzory są – wystarczy spróbować naśladować.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.