Wstęp

Ważne jest pierwsze słowo. Początek, który zachęci Czytelnika. Mój początek przygody z badaniami naukowymi był dość przypadkowy. Obserwowałem dyskusję wokół teczek i tajnych agentów i byłem nimi zniesmaczony, gdyż goniono za sensacją, a pomijano istotę problemu. Uważałem, że publicyści powinni zająć się katami, a nie ofiarami, i powinniśmy jako społeczność dokonać rzetelnego rozliczenia zbrodni popełnionych przez policję polityczną, a nie koncentrować się na narzędziach, jakimi byli tajni współpracownicy. Zadałem sobie pytanie, czy istnieją instrumenty prawne, aby osądzić esbeków za łamanie godności, upodlenia i prześladowania. Ustawa, która definiuje zbrodnie komunistyczne, stwierdza, że nie ulegają one przedawnieniu, ale w praktycznym stosowaniu przysparza ona liczne trudności. Za zbrodnię komunistyczną uznaje się między innymi przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy SB (art. 246 k.k. z 1969 r.). Kiedy esbek postępował zgodnie z obowiązującym wówczas prawem, a co stanowi jego przekroczenie? Czy werbunek tajnego współpracownika mieścił się w ramach pisanego porządku prawnego? Czy werbunek z użyciem szantażu i gróźb bezprawnych to działanie zgodne z prawem? Takich pytań było więcej, a odpowiedzi w literaturze nie było. Zachęcony przykładem Bronisława Wildsteina, postanowiłem poszukać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania w Instytucie Pamięci Narodowej w Gdańsku. Dowiedziałem się tam, że owszem, mogę prowadzić badania naukowe, ale pod warunkiem, że będę miał rekomendację. W ten sposób trafiłem do profesora Tadeusza Maciejewskiego, historyka prawa z Uniwersytetu Gdańskiego. Uzgodniliśmy, że drogą do uzyskania odpowiedzi będzie podjęcie badań archiwalnych akt dotyczących procesów politycznych i ich naturalnego początku, jakim były sprawy operacyjne. Pięć lat temu dostałem do ręki po raz pierwszy akta z nadrukiem „ściśle tajne”, a w miarę upływu lat ich ilość szła w setki, aż przekroczyła tysiąc. Stwierdziłem, że żadnych emocji ani zainteresowania nie budzą we mnie losy tajnych współpracowników i nie starałem się dochodzić, kto nimi był, a kto nie. W tym momencie być może zniechęcę grupę potencjalnych czytelników, którzy pałają ciekawością, kto zhańbił się współpracą z SB. Zapewniam jednak, że zajęciem znacznie ciekawszym jest poznawanie losów ludzi dzielnych i szlachetnych, którzy podejmowali się rzeczy niezwykłych, a dziś ich czyny poszły w zapomnienie. Obecnie w większości bohaterowie lat 80-tych żyją na uboczu głównego nurtu, a Najjaśniejsza Rzeczypospolita zdaje się już nie pamiętać, że zawdzięcza im swój niepodległy byt i niezliczone możliwości demokratycznego rozwoju, bez policji politycznej i bez przygniatającego buta „wielkiego brata”.

Forsowana jest opinia pewnego „skoczka”, który twierdzi, że sam jeden obalił komunę. Postanowiłem wykazać, że było inaczej. Komunę pokonał zbiorowy wysiłek znacznej części społeczeństwa. Postawiłem sobie za zadanie wykazanie również, że dzielna część społeczeństwa, która podjęła walkę z komuną, nie grupowała się w kilkunastu dużych ośrodkach miejskich, ale dobrze zorganizowane i aktywne skupiska oporu istniały w setkach miast, miasteczek, a nawet wsi. Przykładem mogą być Kołobrzeg i Białogard – miasta mojej młodości. Wydawałoby się, że warunki zewnętrzne są wybitnie niekorzystne, gdyż w obu stacjonowały garnizony Armii Czerwonej, szczególnie silny i liczny w Białogardzie. W Kołobrzegu dodatkowo niekorzystnym czynnikiem była znaczna ilość wojska, które, jak powszechnie wiadomo, poddane było silnej indoktrynacji komunistycznej. Tymczasem w obu tych miastach „Solidarność” rozwijała się błyskawicznie, zdobywając ogromne rzesze członków, spośród których wyłoniło się wielu autentycznych przywódców.

W wielu zakładach pracy do „Solidarności” wstąpiło sto procent załogi. Takim chlubnym przykładem może być Spółdzielnia Transportu Wiejskiego w Kołobrzegu oraz Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” w Kołobrzegu. Wśród zapisanych było wielu członków PZPR, którzy dokonywali wówczas ważnych, życiowych wyborów. „Solidarność” w Kołobrzegu zajmowała się wszystkimi istotnymi dla ludzi problemami, w tym również zaopatrzeniem, mieszkaniami, przedszkolami i dziesiątkami spraw bytowych. W każdym, nawet małym zakładzie powstała organizacja związkowa, a „Solidarność” utworzyli nawet niezależni twórcy oraz pracownicy Sądu kołobrzeskiego, w tym wszyscy sędziowie za wyjątkiem prezesa. „Solidarność” kołobrzeska stanowiła potężną siłę, na jej czele było co najmniej kilkudziesięciu bardzo aktywnych działaczy, a wielu z nich miało wybitne cechy przywódcze. Istniała również grupa kilkuset „pracusiów”, którzy nie bacząc na zaszczyty wykonywali mozolną pracę u podstaw, a bez ich zaangażowania trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie Związku.

W zamyśle książka ma stanowić osobisty mały pomnik wystawiony kołobrzeskim liderom, jak również setkom często bezimiennych aktywistów, dzięki którym możemy żyć w wolnej Polsce. Książką oddaję hołd i chylę przed nimi czoło.

Tytuł tej książki może wydać się zbyt patetyczny czy nieuzasadniony, ale osobiście uważam, że jest w pełni adekwatny do masowego charakteru „Solidarności” w okresie jej karnawału w latach 1980-1981. Ponadto przez cały okres lat 80-tych istniało silne podziemie niepodległościowe, działające w różnorodnych formach, które sprawiało ogromne kłopoty SB. Pomimo że w obronnych murach było sporo wyłomów, a liczba obrońców topniała, to kołobrzeska twierdza „Solidarności” nigdy nie została zdobyta, a załoga nawet w najcięższym okresie nie wywiesiła białych flag.

Książka składa się z pięciu podstawowych rozdziałów podzielonych na punkty. Pierwszy rozdział dotyczy historii ruchu społecznego „Solidarność” w Kołobrzegu w okresie od jego narodzin w sierpniu 1980 r. aż do reaktywizacji w 1989 r. Pojęcie „ruch społeczny” jest powszechnie używane dla niezwykłego zjawiska, jakim była „Solidarność” lat 80-tych, która wykonywała funkcje związkowe, ale przede wszystkim zastępowała w totalitarnym państwie wszelkie organizacje swobodnie działające w państwach demokratycznych.

Rozdział drugi dotyczy działań Służby Bezpieczeństwa wobec różnorakiej opozycji w Kołobrzegu. Opozycja to nie tylko dawni działacze „Solidarności”, ale również liczne grono osób skupionych wokół Kościoła, a także rodzące się nowe formy oporu, jak na przykład Ruch „Wolność i Pokój”. Poszczególne punkty w ramach tego rozdziału odpowiadają sprawom operacyjnym prowadzonym przez Służbę Bezpieczeństwa. Z uwagi na niewystarczający stan moich badań archiwalnych, w rozdziale tym nie ująłem spraw operacyjnych prowadzonych przez inne służby specjalne, jak na przykład Graniczny Punkt Kontroli w Kołobrzegu. Rozdział ten został poprzedzony punktem dotyczącym organizacji, struktury i obsady personalnej Służby Bezpieczeństwa w Kołobrzegu. Również i w tym przypadku mogę zasygnalizować, że prowadzę badania archiwalne, mające na celu dokonanie rzetelnych ustaleń. Badania te nie są zakończone i z tego powodu punkt ten traktuję jako zasygnalizowanie problemów, które stoją przede mną, a które mam nadzieję w przyszłości pokonać, aby udostępnić czytelnikom w miarę
pełny obraz.

W rozdziale trzecim przedstawiam czternaście spraw politycznych wobec 21 osób. Według mojego rozeznania są to najprawdopodobniej wszystkie sprawy polityczne, jakie toczyły się przeciwko kołobrzeżanom lub w sprawach, które miały miejsce na terenie Kołobrzegu. Rozdział trzeci poprzedzony jest punktem dotyczącym genezy i teorii przestępstw politycznych. Na potrzeby niniejszego opracowania jedynie zasygnalizowałem teoretyczne problemy związane z teorią przestępstw politycznych. Obecnie prowadzę badania w tym zakresie i zamierzam wyniki mojej pracy przedstawić w przygotowywanej równolegle publikacji, dotyczącej przestępstw politycznych na terenie Pomorza Środkowego, tj. dawnych województw koszalińskiego i słupskiego. Rozdział trzeci nie obejmuje spraw o dezercję i nielegalne przekroczenie granicy, których było kilkadziesiąt i miały one niewątpliwie charakter polityczny. O sprawach tych piszę w następnym, czwartym rozdziale. Ma on charakter mieszany, bowiem opisuję w nim niektóre sprawy o nielegalne przekroczenie granicy i dezercję, jak również zawiera on sprawy operacyjne ściśle związane z ucieczkami. Również i w tym przypadku mogę z ubolewaniem stwierdzić, że stan moich badań jest fragmentaryczny, bowiem dopiero od niedawna dotarłem do materiałów archiwalnych Granicznego Punktu Kontrolnego w Kołobrzegu. Akta tych spraw operacyjnych przez długie lata III Rzeczypospolitej były utajnione, gdyż traktowano je jako wojskowe sprawy kontrwywiadowcze i wywiadowcze. W ostatnim czasie przekazano je do archiwum IPN i odtajniono. Obecnie trwa przekazywanie akt do poszczególnych oddziałów IPN oraz opracowywanie ich pod względem archiwalnym. Okoliczności te powodują, że do badań jak dotychczas udostępniona jest jedynie część tych zasobów. Te obiektywne przeszkody powodują, że brak jest opracowań dotyczących działalności Granicznych Punktów Kontrolnych i jest to temat badaczom nieznany.

Największy problem miałem z redakcją rozdziału piątego, który w założeniu miał zawierać biogramy najbardziej aktywnych działaczy „Solidarności” i opozycji. W książce zamieściłem 33 biogramy, przy czym mam ogromny niedosyt, bowiem z różnych przyczyn w części tej zabrakło osób, które jak najbardziej zasługują, aby je wyróżnić chociażby w tak skromny sposób. Dla przykładu mogę wyrazić ubolewanie, że nie udało mi się dotrzeć do Łucji Końko, Marii Peradzińskiej – Sapiejki, Leszka Jankowskiego, Izydora Węcławowicza, Leonida Kilara, Jerzego Sobonia, Włodzimierza Hessy, Sławomira Bulkowskiego, Elżbiety Plewko, Danuty Kowalczyk, Stefana Laskowskiego, Tadeusza Rutkowskiego, Andrzeja Heciaka, Alicji Adomat, Irmgardy Szarawarskiej i wielu innych osób, które wymieniam w różnych częściach tej książki. Wszystkie wymienione i niewymienione osoby, poprzez swoje wybitne dokonania na rzecz przywrócenia niepodległego bytu Rzeczypospolitej, zasługują na to, aby zamieścić ich biogramy. Mam nadzieję, że moje uchybienie zostanie mi wybaczone. Żywię również przekonanie, że na temat historii najnowszej Kołobrzegu ukażą się następne, bardziej bogate i wszechstronniejsze opracowania. Liczę na to, że moja praca okaże się zaczynem, który zaktywizuje środowisko działaczy opozycyjnych lat 80-tych i pojawią się pozycje pamiętnikarskie i opracowania oparte na nieznanych dotychczas dokumentach i bogactwie pamięci uczestników.

Uzupełnieniem tej książki jest dokumentacja fotograficzna oraz reprodukcje różnych autentycznych dokumentów. Część pochodzi z akt wytworzonych przez Służbę Bezpieczeństwa, natomiast część została mi udostępniona przez kołobrzeskich działaczy opozycji. Wszystkim osobom, które ze mną współdziałały i oddały swoje cenne pamiątki, składam serdeczne podziękowania. W rozdziale drugim publikuję również jako pierwszy zdjęcia funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy byli najbardziej aktywni w Kołobrzegu. Dotychczas Instytut Pamięci Narodowej publikował zdjęcia obejmujące tylko i wyłącznie kadry kierownicze SB, pozostawiając „białe pole” podoficerów, chorążych i oficerów SB, którzy aktywnie działali, zwalczając „Solidarność” i wszelkie przejawy niezależnej myśli. Ludzie ci żyją wśród nas, wtopili się w społeczeństwo, brali dotychczas horrendalnie wysokie emerytury. Opozycjoniści kołobrzescy opowiadali mi o prześladowaniach i nieludzkim traktowaniu przez policję polityczną. Częstokroć nie wiedzą, jakie nazwiska nosili esbecy, ale traumatyczne przeżycia wyryły w ich pamięci twarze prześladowców. Czas więc ujawnić prawdę i skończyć z anonimowością. W indeksie dokonałem segregacji, oddzieliłem esbeków i tajnych współpracowników od reszty osób. Specyficzny język esbecji i rusycyzmy, które były bezpośrednim wynikiem podległości pod sowieckie KGB, spowodowały, iż zamieściłem krótki słowniczek pojęć pochodzących z nowomowy policji politycznej, których język polski nie przyswoił. Przytoczone powyżej okoliczności spowodowały, że zdecydowałem się zamieścić obszerne cytaty dokumentów wytworzonych przez SB.

W bibliografii zamieściłem wykaz jednostek archiwalnych, z których bezpośrednio korzystałem przy pisaniu pracy. Wiedzę swoją czerpałem także z licznych dokumentów znajdujących się w archiwach, które znalazły się poza spisem. Książka w przeważającej części oparta jest na materiałach przechowywanych w Instytucie Pamięci Narodowej, głównie w oddziałach w Szczecinie, Gdańsku i Bydgoszczy. Dokumenty te nie były wcześniej publikowane i zazwyczaj byłem pierwszym ich czytelnikiem po odtajnieniu. Zasoby archiwalne z powodu ich ogromu nie są w sposób wystarczający opracowane i z tego powodu odnalezienie interesujących materiałów nastręczało ogromne trudności. Jako przykład mogę wskazać dokumenty zgromadzone w Sprawie Operacyjnego Rozpracowania kryptonim „Alfa”. Początkowo, gdy zwracałem się o nie, uzyskiwałem informację, że brak ich w zasobach archiwalnych i prawdopodobnie zostały zniszczone. Po roku, dzięki wysiłkowi archiwistów otrzymałem do badań kilka tomów SOR „Alfa”, zawierających bezcenne informacje na temat dezerterów z Polskiej Żeglugi Bałtyckiej w Kołobrzegu. Już po zakończeniu pisania pracy odnalazły się kolejne dokumenty dotyczące tej sprawy, które niestety musiałem już
pominąć.

W tym miejscu pragnę podziękować wszystkim archiwistom zatrudnionym w Instytucie Pamięci Narodowej. Bez ich zbiorowego wysiłku praca ta byłaby niemożliwa. Szczególne podziękowania składam Paniom Magdalenie Semczyszyn, Magdzie Dźwigał i Ewie Muzyczuk z IPN Oddział w Szczecinie oraz Pani Marzenie Kruk z IPN Oddział w Gdańsku, które wykazały się w kontaktach ze mną anielską cierpliwością i okazały mi ogromną życzliwość. Bez ich pomocy byłbym jak dziecko we mgle. Moja lista podziękowań odnośnie pracowników IPN w Szczecinie byłaby bardzo długa. Mogę podsumować, że przez kilka lat spotkałem się tylko i wyłącznie z przychylnością i życzliwością wszystkich pracowników szczecińskiego oddziału, za co serdecznie dziękuję.

Zazwyczaj badania naukowe opierają się na poprzednich zdobyczach i do zasobów wiedzy już istniejących dokładane są nowe elementy. Niestety nie mogłem być kontynuatorem wcześniejszych badań, gdyż takich nie było. Najbardziej istotną pracą jest książka Adama Frydrysiaka „Solidarność w województwie koszalińskim 1980-1989”, Koszalin 2006 r. Cenna jest również praca „Twarze koszalińskiej bezpieki. Obsada stanowisk kierowniczych Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa województwa koszalińskiego”, pod redakcją Pawła Knapa, Marcina Ozgi, Pawła Skubisza, Szczecin 2008 r., oraz publikacja Krzysztofa Bukowskiego „Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego na Środkowym Pomorzu w latach 1945-1956”. Jedyną publikacją z historii Kołobrzegu lat 80-tych jest „Zima wasza…” Jacka Pechmana, Wojciecha Czaplewskiego, Roberta Dziemby, która zawiera relacje opozycjonistów dotyczące 13 grudnia 1981 r. Jest również kilka prac o milicji i SB w Kołobrzegu, wydanych w latach 80-tych i pisanych na polityczne zamówienie, które z powodu licznych przekłamań mają małą wartość i są nieprzydatne. Ponadto w „Gazecie Kołobrzeskiej” opublikowałem 41 artykułów, które wykorzystałem przy pisaniu niniejszej książki. Wielokrotnie za ich pośrednictwem zwracałem się z apelami, aby świadkowie opisywanych przeze mnie wydarzeń zgłaszali się do mnie w celu podzielenia się swoimi wspomnieniami i refleksjami. Niestety odzew był bardzo niewielki, a na liczne apele odpowiedziały panie Zbigniewa Buszta, Elżbieta Garbacz oraz panowie Janusz Grudnik i Wojciech Krzewina. Nie miałem więc możliwości, aby w szeroki sposób dokonać konfrontacji dokumentów wytworzonych przez policję polityczną, a zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej, z relacjami żyjących uczestników zdarzeń. W tej sytuacji przeważająca większość moich dociekań opierała się na istniejących zbiorach. W wielu przypadkach dostrzegałem zafałszowania, a nieraz istniały wyraźne sprzeczności pomiędzy poszczególnymi dokumentami. Przedstawione w niniejszej pracy tezy należy przede wszystkim traktować jako opis istniejącego stanu zasobów archiwalnych, jako początek badań i punkt wyjścia do ustalenia faktów. Muszę również wspomnieć, że wiele istotnych dokumentów zostało bezpowrotnie utraconych w ostatnich latach, gdyż zniszczono akta sądowe i prokuratorskie spraw o charakterze politycznym i nie przekazano ich do archiwum IPN. Mogłem więc jedynie korzystać z zapisów w różnego rodzaju repertoriach sądów i prokuratur. Prowadzone badania ku mojej ogromnej satysfakcji doprowadziły w kilku przypadkach do uzyskania unieważnienia krzywdzących wyroków. Na przykład kilkuletnie starania pozwoliły na odtworzenie zaginionych wcześniej akt dotyczących pana Władysława Klimiuka. Wyniki tych badań mogłem zaprezentować nie tylko w książce, ale również i przed sądem.

Podczas redagowania części piątej spotkałem się z ogromną życzliwością wszystkich osób, których biogramy sporządziłem, uzyskując od nich wszelką niezbędną pomoc, za którą serdecznie dziękuję. Wszystkie te osoby łączy wspólna cecha – niezwykła skromność i krytyczny dystans do własnych dokonań. Twierdzą oni, że nie są bohaterami i robili jedynie to, co uważali za słuszne dla umiłowanej Ojczyzny, nie licząc na żadne apanaże i wyróżnienia. Rozmawiałem z nimi w ostatnich dniach pisania książki i obecnie bardzo żałuję, że nie doszło do tych rozmów wcześniej, gdyż niewątpliwie praca ta byłaby bogatsza.

Od uczestników tamtych zdarzeń spodziewam się zarzutów, że pominąłem wiele ważnych spraw, które miały miejsce w Kołobrzegu w latach 80-tych. Jeżeli padną takie zarzuty, to mogę już teraz jedynie zgodzić się z nimi, gdyż istotnie odczuwam wielki niedosyt, że do wielu ważnych wydarzeń odniosłem się pobieżnie bądź w ogóle je pominąłem. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że praca nie pretenduje do miana wyczerpującego i kompletnego kompendium wiedzy o latach 80-tych w Kołobrzegu, a stanowi jedynie wstęp do dalszych badań.

Na końcu chciałbym podziękować osobom, które bezpośrednio przyczyniły się do powstania tej książki. Pani Krystyna Skakuj i Wojciech Czaplewski służyli mi radą i wskazówkami odnośnie zawiłości języka polskiego. Pan Adam Gołąbek – dzielny, młody człowiek – przepisał całą książkę i sporządził indeksy, wykazując się znakomitym opanowaniem informatyki i tajemnic tkwiących w moim komputerze. Przede wszystkim jednak chcę podziękować mojej żonie Wirginii, która przez wiele lat wspierała mnie w moich poszukiwaniach badawczych na wszystkich możliwych polach, jak również sporządziła projekt okładki.

Napisane przez:

Komentowanie zakończone.