9. Sprawa Stanisława Kuryłka

 

Sprawa Operacyjnego Rozpracowania „Mewa” założona została 10 lutego 1982 r. z powodu ujawnienia kilka dni wcześniej kolportażu w Kołobrzegu ulotek nawołujących do oporu wobec władz komunistycznych i do przeciwstawienia się stanowi wojennemu. W okresie od 10 lutego do
25 marca 1982 roku SB sześciokrotnie wykryła ulotki pisane na tej samej maszynie, a ogółem w różnych punktach miasta przejęła 73 sztuki ulotek.

Szef koszalińskiej SB podjął decyzję o powołaniu specjalnej grupy operacyjno-koordynacyjnej, której celem było wszechstronne rozpoznanie niektórych środowisk z terenu Kołobrzegu. SB swoją uwagę koncentrowała na pracownikach służby zdrowia, nauczycielach, inteligencji technicznej oraz duchowieństwie. Wytypowano w ten sposób szereg osób podejrzanych
o prowadzenie konspiracyjnej działalności, z czego u dziewięciu dokonano przeszukań[1], znajdując przy tej okazji 30 egzemplarzy nielegalnej prasy.
Z trzynastoma osobami przeprowadzono tzw. rozmowy ostrzegawcze, których głównym celem było zastraszenie.

31 sierpnia 1983 roku w czasie manifestacji przed Katedrą w Kołobrzegu wylegitymowano portierkę w PP Uzdrowisko w Kołobrzegu, w towarzystwie której był niewidomy Stanisław Kuryłek[2], z wykształcenia prawnik, a zatrudniony jako masażysta w Sanatorium „Jantar” w Kołobrzegu. Następnie dokonano przeszukania u tejże kobiety i znaleziono ulotki oraz różne pisma, które SB określiła jako wrogie. Natomiast podczas przeszukania mieszkania Stanisława Kuryłka zakwestionowano maszynę do pisania,
a biegły stwierdził, że prawdopodobnie na niej pisano ulotki[3].

Ponieważ SB nie miała wystarczających dowodów, aby skierować sprawę do sądu, przedłożono prokuratorowi w dniu 7 grudnia 1983 roku wniosek, aby postępowanie umorzyć z powodu znikomego społecznego niebezpieczeństwa[4].

Prokuratura w Kołobrzegu przez długi okres czasu nie podejmowała żadnych czynności. W dniu 15 maja 1984 roku Prokurator Bogdan Lewandowski przedstawił Stanisławowi Kuryłkowi zarzut, że w okresie od 8 lutego do 16 marca 1982 roku w Kołobrzegu rozpowszechniał fałszywe wiadomości, które mogły wyrządzić poważną szkodę interesom Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, przez sporządzanie ulotek pismem maszynowym, zawierających treści antypaństwowe, kolportowanych następnie na terenie Kołobrzegu, tj. o czyn z art. 273 §2 kodeksu karnego[5]. Stanisław Kuryłek nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Według obiektywnych kryteriów treść ulotek nie była fałszywą wiadomością. Prokurator Lewandowski nie sporządził aktu oskarżenia, a wystąpił do sądu, aby umorzyć sprawę na mocy amnestii.

Sąd Rejonowy w Kołobrzegu postanowieniem z 25 lipca 1984 roku zastosował amnestię i dodatkowo orzekł przepadek maszyny do pisania[6]. Zażalenie wniesione przez adwokata Wiesława Uptasa[7] okazało się nieskuteczne, gdyż Sąd Wojewódzki w Koszalinie utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie.

Wskutek rewizji nadzwyczajnej wniesionej przez Ministra Sprawiedliwości[8] Sąd Najwyższy Izba Karna w Warszawie wyrokiem z dnia
20 grudnia 1990 r. uchylił oba zaskarżone postanowienia i postępowania karne umorzył oraz zarządził zwrot maszyny do pisania[9].



[1] Przeszukań dokonano między innymi u Leokadii Dybalskiej, Heleny Kluski, Leszka Turskiego, Zofii Szymańskiej, Wojciecha Krzewiny – odręczne notatki adw. Wiesława Uptasa z akt Ko 62/84, znajdujące się w zbiorach autora.

[2] Stanisław Kuryłek, syn Edwarda i Anny, ur. 21.08.1936 r. w Ostrowie Mazowieckim,
o wykształceniu wyższym prawniczym, z zawodu masażysta-fizjoterapeuta w Sanatorium „Jantar” w Kołobrzegu, gdzie był wiceprzewodniczącym Rady Zakładowej „Solidarność”, żonaty,

[3] IPN Sz 00124/271, Sprawa Operacyjnego Rozpracowania „Mewa”. Edward Stępień, „Gazeta Kołobrzeska” nr 19 (731) z dnia 8 maja 2009 roku, „SOR kryptonim „Mewa” cz. I ”, oraz Edward Stępień, „Gazeta Kołobrzeska” nr 20 (732) z dnia 15 maja 2009 roku, „SOR kryptonim „Mewa”. Niewidomy opozycjonista”. Niewątpliwie maszyna do pisania marki Rheinmatalli nr 2465 stanowiąca własność Stanisława Kuryłka, znalazła się w posiadaniu SB, ale jest niewytłumaczalne, jak do tego doszło. W dniu 31 sierpnia 1983 roku w mieszkaniu Stanisława Kuryłka przeszukania dokonał por. SB Roman Pawłowski i wyraźnie napisał w protokole, że w toku przeszukania trzech pokoi i kuchni nie znaleziono żadnych przedmiotów mogących stanowić dowód przestępstwa oraz nic nie zatrzymano (IPN Sz 00124/271, k. 199-200). W rewizji Nadzwyczajnej Ministra Sprawiedliwości z dnia
26 czerwca 1990 roku, SK III 631/98/90 wskazano, że w październiku 1983 roku zabrano Kuryłkowi maszynę do pisania, ale w aktach sprawy brak jest protokołu przeszukania mieszkania i pokwitowania jej odbioru. Opinia biegłego nie zachowała się, ale Minister Sprawiedliwości w cytowanej rewizji nadzwyczajnej stwierdził, iż „…nie można wykluczyć możliwości sporządzenia tych ulotek…” na maszynie do pisania stanowiącej własność oskarżonego, jednak „…brak jest materialnych podstaw do sformułowania kategorycznych wniosków”(k. 24 akt II Ko 62/84 Sądu Rejonowego w Kołobrzegu).

[4] IPN Sz 124/271, k. 230. W piśmie tym naczelnik Wydziału Śledczego SB ppłk Kazimierz Frydrychowicz napisał w uzasadnieniu: „W wyniku przeprowadzonej ekspertyzy zabezpieczonych ulotek będących przedmiotem kolportażu i zabezpieczoną do badań maszynę do pisania marki Rheinmatalli nr 2465 należącą do Stanisława Kuryłka tut. Pracownia Dokumentów Wydziału Kryminalistyki WUSW wydała jednoznaczną opinię, że właśnie na tej maszynie wykonano matryce dowodowych ulotek (opinia w załączeniu).” Pismo to sporządzono w dniu 7 grudnia 1983 roku, natomiast, jak wynika z rewizji nadzwyczajnej, opinia biegłego została sporządzona trzy miesiące później, bo w lutym 1984 roku. Okoliczności te są zdumiewające, gdyż jak można było dołączyć opinię, którą sporządzono trzy miesiące później? Czy tę wcześniejszą opinię, jako spreparowaną, usunięto po cichu z akt? Pytania można mnożyć.

[5] Uzasadnienie postanowienia o przedstawieniu zarzutów znajdujące się w zbiorach
Edwarda Stępnia. Sprawa była prowadzona pod sygn. akt Ds. 69/84.

[6] IPN Sz 00124/271, k. 240 – 242. Sprawa odbyła się w dniu 25 lipca 1984 r. i została rozpoznana pod sygn. akt II Ko 62/84. Obrońca adw. Wiesław Uptas.

[7] Zażalenie z dnia 1 sierpnia 1984 r. oraz oświadczenie Stanisława Kuryłka adresowane do Sądu Rejonowego w Kołobrzegu z dnia 5.07.1984 r. znajdujące się w zbiorach Edwarda Stępnia.

[8] Sygn. akt SK III 631/98/90

[9] Sygn. akt V KRN 290/90. Sąd w składzie: SSN A. Murzynowski, SSN A. Michalczyk (spr), SSA J. Wojciechowski. W wyroku Sąd Najwyższy nie przychylił się do wniosku Ministra Sprawiedliwości i nie zwrócił sprawy do prokuratury, aby uzupełniła postępowanie, lecz je umorzył stojąc na stanowisku, iż w oparciu o dowody znajdujące się w aktach żadne z nich nie świadczy o winie Stanisława Kuryłka, a tym samym nie można było wobec osoby niewinnej stosować amnestii (amnestię można stosować jedynie wobec osoby, której wina jest bezsporna).

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.