9. Sprawa Operacyjnego Rozpracowania kryptonim ”PEGAZ”

Służba Bezpieczeństwa, nadając kryptonimy sprawom, często odwoływała się do skojarzeń. Tak na przykład pewnego marynarza śledzono pod kryptonimem „Traper”, przywódca grupy młodzieży był rozpoznawany pod hasłem „Kaktus”, sprawa działacza „Solidarności” toczyła się pod nazwą „Opornik”. Jak powszechnie wiadomo, Pegaz to skrzydlaty koń, który błyskawicznie pokonywał przestrzeń, dziki i nieuchwytny. Kołobrzeska SB nazwę „Pegaz” nadała Sprawie Operacyjnego Rozpracowania nr ewidencyjny 24600[1], gdyż figurant błyskawicznie znikał z miejsc zdarzenia, a zarządzone „polowanie” przez wiele miesięcy nie przynosiło żadnego rezultatu.

Na początek „Pegaz” uderzył w same szczyty kołobrzeskiej władzy. W nocy z 31 lipca na 1 sierpnia 1985 roku drzwi mieszkania I Sekretarza Komitetu Miejskiego PZPR towarzysza Michała Fedasza zostały oblane czerwoną farbą[2]. Dwanaście dni później podobny los spotkał drzwi Jerzego Roszkiewicza – Prezydenta Miasta Kołobrzeg. Podporucznik SB W. Żórawicz opracował plan przedsięwzięć operacyjnych przewidujący rozliczenie czynności, w tym również specjalne zlecenia otrzymali tajni współpracownicy o wdzięcznych pseudonimach „Helenka”, „Muszelka”, „Józek”[3]. Esbecy działając po omacku nie mogli nic ustalić[4], a tymczasem „Pegaz” krążył nad Kołobrzegiem i zadawał kolejne ciosy. Czerwoną farbą zalał cztery witryny sklepowe, w których umieszczone były plakaty wyborcze[5] oraz samochód dyrektora Zespołu Szkół Zawodowych[6].

W grudniu 1985 roku SB odnotowała, że zalano farbą tablicę PRON-u zawieszoną przy drzwiach wejściowych do Urzędu Gminy[7] (obecnie mieści się tam Powiatowy Urząd Pracy). PRON to Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego, powstały „spontanicznie” dla poparcia stanu wojennego, a w jego skład wchodziły różne organizacje, jak na przykład Liga Obrony Kraju, Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, Związek Nauczycielstwa Polskiego. „Pegaz” nie lubił również ORMO (Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej), gdyż tablicę tej organizacji zalał farbą. Pod koniec grudnia 1985 roku „Pegaz” ponownie zaatakował gablotę PRON udoskonalając swój terrorystyczny proceder. Badania wykazały, że farbę wlał do żarówki, którą następnie cisnął w gablotę z dalszej odległości.[8] Esbecy prowadzili obławę na rzadko spotykaną skalę. Do sprawdzenia wytypowano 35 osób ze środowiska plastyków, 11 osób ze środowiska działaczy „Solidarności” i 20 osób spośród młodzieży szkolnej. Dokonano kilku tajnych przeszukań. Do mieszkania jednego z działaczy „Solidarności” esbecy weszli współpracując z jego żoną. Początkowo jako potencjalnie podejrzanego wytypowano Romana Buczackiego. Kiedy trafił on do szpitala ze złamaną nogą, a ataki trwały nadal, uzyskał niezbite alibi.[9] Sprawą zainteresowała się centrala SB z Warszawy, a płk M. Kijowski dał szczególne wytyczne uznając, że do obławy na „Pegaza” mają czynnie włączyć się towarzysze z SB w Koszalinie.[10]

Tymczasem „Pegaz” nie ustawał „w sianiu terroru” (tak określiła to SB). Na ulicy Łopuskiego przy pawilonie „Jubiler” wypisał dużymi literami „Solidarność”. Napis miał 2,5 metra długości[11]. Na drzwiach „dzielnego” obywatela Pana Tadeusza, który przekazał w ręce esbeków kolportera ulotek, znalazł się napis: „Jeszcze się spotkamy”.

W ciągu 7 miesięcy (do lutego 1986 roku) odnotowano 16 przypadków oblania farbą różnych miejsc. SB postanowiła urządzić zasadzki. W marcu 1986 roku chor. E. Mościcki i chor. A. Wielgos chronili tablicę PRON, plutonowy A. Kraska i plutonowy J. Świeszczak ochraniali blok przy ulicy Bieruta, gdzie mieszkał I sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR, a por. R. Pawłowski i ppor. W. Żórawicz zaczaili się w pobliżu Pomnika Przyjaźni Polsko-Radzieckiej obok kina „Kalmar”. Funkcjonariusze SB pomimo marcowej pogody przez całą noc dzielnie trwali na wyznaczonych posterunkach i rano mogli z dumą zameldować swoim przełożonym, że zadanie wypełnili i uchronili gablotę od sprofanowania[12]. Ujawniam te fakty, aby unaocznić, jak odpowiedzialną i ważną służbę pełnili funkcjonariusze SB i z jakim poświęceniem stali na straży spokojnego snu kołobrzeżan, nie wspominając już o ochronie ważnych strategicznie punktów miasta (gablota PRON). Kołobrzescy posłowie Sebastian Karpiniuk i Czesław Hoc, zamiast wystąpić o nadanie odznaczeń dzielnym stróżom porządku, przegłosowali w 2009 r. zgodnie – pomimo dzielących ich różnic politycznych – ustawę odbierającą funkcjonariuszom SB przywileje emerytalne. Tylko SLD, pamiętając o licznych zasługach dla ochrony ładu i porządku, głosowała przeciwko.

Po tych dygresjach wróćmy do zdarzeń z wiosny 1986 roku. Jak się wydaje, „Pegaz” nie popierał przyjaźni polsko-radzieckiej, gdyż dwukrotnie oblał farbą pomnik przy „Kalmarze”. Na miejsce zdarzenia przybył pies tropiący wraz z przewodnikiem plutonowym Piotrem Szczygielskim. Pies jak i przewodnik nie podjęli tropu. „Pegaz” postanowił też rozreklamować skromnych funkcjonariuszy pisząc „UB” na domach gdzie mieszkali przy ulicach Zwycięzców, M. Fornalskiej, Pstrowskiego i Kamiennej. Aby nie było wątpliwości, do mieszkania kpt. SB H. Obodzińskiego wiodła dodatkowa strzałka z numerem mieszkania.[13] „Pegaz” dokonał „zamachu terrorystycznego” na plakat z napisem X Zjazd PZPR, do dzisiaj jednak pozostaje tajemnicą, dlaczego użył do tego farby w kolorze zielonym.[14]

Była to ostatnia udana akcja „Pegaza”. 27 maja 1986 r. przy próbie oblania farbą samochodu Bogdana Błaszczyka został ujęty. Pytany o motywy „Pegaz” wyjaśnił, że uważa się za męczennika prawdy, jest patriotą i nie lubi funkcjonariuszy, gdyż w przeszłości brutalnie go potraktowali. W jego mieszkaniu znaleziono farbę, żarówki oraz ulotki wskazujące, że oblewanie farbą nie było jego wyłącznym zajęciem.

Prokurator postawił zarzuty dotyczące niszczenia mienia, dwukrotnego znieważenia pomnika „Wdzięczności i Przyjaźni Polsko-Radzieckiej” oraz tego, że w celu wywołania niepokoju publicznego sporządzał, gromadził, przechowywał i rozpowszechniał w różnych miejscach w Kołobrzegu ulotki, tj. o czyny z art. 212 §1 k.k., art. 284 §2 k.k., art. 282 §1 k.k. Zdaniem prokuratora jedynym odpowiednim miejscem dla „Pegaza” była cela aresztu śledczego w Koszalinie.[15] Bezpieka nadal pracowała nad „Pegazem”. Do jego celi wsadzono tzw. „agenta celnego”, który szczegółowo opisywał wszystko to, co mówił i robił „Pegaz”. Esbecy byli jego stałymi gośćmi, próbując dowiedzieć się o kontaktach i ustalić pomocników. „Pegaz” załamał się, stał się nieufny i przestał się odzywać. Biegli lekarze stwierdzili ograniczenie w zdolności rozpoznawania znaczenia czynów, a niebawem objęła go amnestia, w następstwie czego opuścił areszt. Jeszcze przez kilka kolejnych lat esbecy kontrolowali jego zachowanie.

Opis wyczynów „Pegaza” mógłby wskazywać, iż jest to młodzieniec o bujnej wyobraźni i niepohamowanym temperamencie – taki współczesny watażka – Kmicic. Tymczasem „Pegaz” to stateczny 55 letni mężczyzna. Chciałem poznać go i wypytać o kulisy jego działalności, lecz niestety jest to już niemożliwe, gdyż zmarł. Od jego małżonki Bożeny Borkowskiej uzyskałem zgodę na ujawnienie, że „Pegazem” był Zygmunt Borkowski[16].

Kołobrzeska esbecja używała wszystkich sił i środków, aby ująć „Pegaza”. Od sierpnia 1985 r. do końca maja 1986 r., a więc przez 10 miesięcy było to niemożliwe. Zygmunt Borkowski w okresie karnawału „Solidarności” nie przejawiał szczególnej aktywności i nie był postacią znaną. Nie angażował się również w działalność opozycyjną po wprowadzeniu stanu wojennego. Swoje działania podejmował całkowicie samodzielnie i samotnie. Zapewne z tego powodu żaden z donosicieli ulokowanych w strukturach podziemia nie mógł wskazać sprawcy.



[1] IPN Sz 00105/226. Sprawa Operacyjnego Rozpracowania „Pegaz”.

[2] Tamże, k. 11. Meldunek operacyjny nr 52 z 15.08.1985 roku o wszczęciu Sprawy Operacyjnego Rozpracowania kryptonim „Pegaz” podpisany przez Szefa SB w Kołobrzegu Jana Wojtala i Zastępcę Naczelnika Wydziału III SB w Koszalinie por. Krzysztofa Czarnowskiego.

[3] Tamże, k. 12-14. Plan przedsięwzięć operacyjnych w Sprawie Operacyjnego Rozpracowania kryptonim „Pegaz” z 19 sierpnia 1985 roku. Szczegółowe zadania otrzymali esbecy Wojtal, Żórawicz, Mościcki, Majerowski, Pawłowski, a także zwrócono się o pomoc do zaprzyjaźnionego Granicznego Punktu Kontroli w Kołobrzegu oraz działającej w Kołobrzegu Grupy Operacyjnej Wydziału II Bałtyckiej Brygady WOP (był to tzw. wywiad WOP).

[4] Tamże, k. 15. Meldunek uzupełniający nr 57 z 4.09.1985 roku. Pokrzywdzeni, tj. Fedasz i Roszkiewicz nie byli w stanie wskazać, kto mógłby oblać ich drzwi farbą. Wszyscy esbecy i milicjanci otrzymali zadanie wytypowania potencjalnego sprawcy, ale nie zdołano uzyskać istotnych informacji.

[5] Tamże, k. 17. Meldunek operacyjny nr 81 z 9.10.1985 roku. Wszystkie witryny sklepowe zalano farbą w nocy z 6 na 7 października 1985 roku. Nie ustalono żadnych świadków zdarzenia, ale stwierdzono, że sprawca działał w podobny sposób, a więc może być to ta sama osoba.

[6] Tamże, k. 21-23. Analiza sporządzona poprzez ppor. SB Wojciecha Żórawicza. Przytoczono w niej, że 6 listopada 1985 roku oblano czerwoną farbą samochód Fiat 126p należący do znanego działacza społecznego.

[7] Tamże, k. 21-23. Oblanie farbą tablicy PRON ujawniono w dniu 4 grudnia 1985 roku. Tego samego dnia stwierdzono, że farbą oblano również drzwi Zespołu Szkół Zawodowych przy ul. Łopuskiego w Kołobrzegu.

[8] Tamże, k. 21-23. Po raz drugi gablota została zalana 30 grudnia 1985 r. Oba ataki na gablotę PRON różniły się nie tylko techniką zalania, ale również i kolorem użytej farby. Za pierwszym razem była to farba niebieska, a w drugim przypadku – biała.

[9] Tamże, k. 24. Meldunek uzupełniający nr 137. Polecenie dotarcia do Buczackiego jako potencjalnego sprawcy otrzymał tw ps. „Józek”. W chwili wytypowania był on zdrowy.  Polecenie wydał kpt. SB Krzysztof Czarnowski, który dowodził grupą operacyjną utworzoną specjalnie do ujęcia sprawcy.

[10] Tamże, k. 24. Pismo zatytułowane Uwagi do Sprawy Operacyjnego Rozpracowania kryptonim „Pegaz” z 15 stycznia 1986 r. podpisane przez ppłk M. Kijewskiego – St. Inspektora Zespołu do Zwalczania Terroryzmu Departamentu III MSW.

[11] Tamże, k. 27. Meldunek Uzupełniający nr 26/86 z 18 lutego1986 roku. Napis „Solidarność” ujawniono
13 lutego 1986 r. o godzinie 630. Wykonano go czarną farbą, a na przedłużeniu litery „N” chorągiewka skierowana była w lewo. Dzień wcześniej przy tej samej ulicy tą samą farbą wykonano napis na drzwiach Tadeusza Lewandowskiego, rencisty wojskowego, który miesiąc wcześniej 14 stycznia 1986 r. zatrzymał Andrzeja Karkoszkę roznoszącego ulotki (więcej w rozdziale Sprawa Andrzeja Karkoszki).

[12] Tamże, k. 28. Plan zasadzek z 13 marca 1986 r. w ramach SOR kryptonim „Pegaz” sporządził ppor. SB W. Żórawicz na polecenie ppłk. M. Kijowskiego z centrali SB z Warszawy. Zasadzki te zarządzono, gdyż 13 marca rano stwierdzono, że sprawca oblał farbą Pomnik Przyjaźni Polsko-Radzieckiej w parku obok Kina „Kalmar”. Zasadzki urządzono również 15 marca, ale bez żądnego rezultatu. Ponadto esbecy zasadzali się na „Pegaza”
w nocy przed 1 maja 1986 r.

[13] Tamże, k. 31. Meldunek uzupełniający Nr 64/16 z 21 kwietnia 1986 r. Wszystkie napisy sprawca namalował pędzlem o szerokości 5 cm farbą koloru niebieskiego. Wysokość liter wynosiła około 25 cm.

[14] Tamże, k. 34. Uzupełnienie meldunku nr 88/86 z 28 maja 1986 r. Atak na plakaty miał miejsce w nocy 22 na 23 maja 1986 roku i nastąpił przy użyciu żarówek wypełnionych farbą.

[15] Tamże, k. 35. Uzupełnienie meldunku nr 93/86 z dnia 5 czerwca 1986 roku zawierało szczegółowe zarzuty postawione Leonowi Borkowskiemu.

[16] Zygmunt Borkowski, ur. 11 kwietnia 1930 r. we Włocławku, zamieszkały w Kołobrzegu przy ulicy Pstrowskiego (obecnie Unii Lubelskiej), żonaty, ojciec jednego dziecka, pochodzenia robotniczego, o wykształceniu średnim ogólnym, z zawodu handlowiec, w chwili zatrzymania niepracujący, a ostatnio zatrudniony w Zakładzie Leczniczo-Wypoczynkowym „Ikar” w Kołobrzegu, lubiany przez sąsiadów, zwany „złotą rączką”, gdyż był chętny do pomocy.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.