3. Sprawa Ryszarda Szpryngwalda

Ryszard Szpryngwald[1], pracownik jednego z przedsiębiorstw budowlanych w Warszawie, ciężko zachorował, a Ośrodek Medycyny Pracy Budowlanych dla poratowania jego zdrowia i rehabilitacji skierował go na leczenie sanatoryjne do sanatorium Kielczanka w Kołobrzegu. Pan Ryszard Szpryngwald pędził spokojne, ustabilizowane i pracowite życie. Miał odznakę racjonalizatora produkcji, był honorowym dawcą krwi, miał żonę i dwoje dzieci. W pracy był lubiany, o czym świadczy, że został wiceprzewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w macierzystym zakładzie pracy. W dniu 18 lutego 1982 roku kuracjusz przyjechał pociągiem do Kołobrzegu i podjął leczenie sanatoryjne. Jednym ze sposobów poprawy stanu zdrowia są długie spacery nad morzem i wdychanie powietrza o specyficznym składzie, z jakiego słynie nadmorskie uzdrowisko. Ulubionym miejscem spacerów kuracjuszy jest kołobrzeskie molo. W dniu 21 lutego, w trzecim miesiącu obowiązywania stanu wojennego pan Ryszard Szpryngwald przechadzając się po molo natknął się na trzyosobowy patrol żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza i wdał się z nimi w pogawędkę, pytając „jak tam chłopaki leci”. W czasie tej krótkiej rozmowy jednemu z żołnierzy dał ulotkę mówiąc, aby sobie poczytali[2]. Panowie rozstali się, ale po chwili dowódca patrolu uznał, że być może spotkali groźnego terrorystę i postanowił zatrzymać kuracjusza. W ten sposób została uruchomiona machina stanu wojennego. Wojskowa Służba Wewnętrzna przeszukała jego pokój w Kielczance
i znaleziono jeszcze trzy inne ulotki. W dniu 23 lutego 1982 roku eskorta wojskowa przywiozła pana Ryszarda Szpryngwalda do Koszalina i postawiła przed obliczem podprokuratora Wojskowej Prokuratury Garnizonowej
w Koszalinie, ppor. mgr Janusza Rychlińskiego. Pan prokurator po gruntownym zapoznaniu się z treścią ulotek uznał, iż naruszony został art. 48 ust. 1
i 4 dekretu Rady Państwa z dnia 12 grudnia 1981 roku o stanie wojennym
i przedstawił zarzut, że:

„W dniu 21 lutego 1982 roku w Kołobrzegu w zamiarze osłabienia gotowości obronnej PRL rozpowszechniał wśród żołnierzy Wojska Polskiego drukowaną ulotkę wzywająca żołnierzy do nieposłuszeństwa wobec przełożonych, oraz zawierającą nieprawdziwe informacje o nastrojach wśród żołnierzy WP, polegające na gotowości do okazywania nieposłuszeństwa wobec swoich przełożonych”[3].

W czasie przesłuchania podejrzany Ryszard Szpryngwald nie przyznał się do tego zarzutu twierdząc, że w posiadanie ulotek wszedł w sposób przypadkowy, jak również, iż nie działał w celu osłabienia gotowości obronnej PRL. Pan ppor. mgr Janusz Rychliński nie uznał tego tłumaczenia za uzasadnione i tego samego dnia wydał postanowienie o jego tymczasowym aresztowaniu na okres 3 miesięcy[4].

            W trakcie krótkiego śledztwa przesłuchano owych trzech żołnierzy
z patrolu, którzy stwierdzili, że tylko jeden z nich – dowódca patrolu, rzucił okiem na ulotkę nie czytając jej. Z zeznań tych oraz z okoliczności sprawy wynikało też, iż nie uległa osłabieniu gotowość obronna żołnierzy patrolu, gdyż w sposób błyskawiczny dokonali zatrzymania kuracjusza, a więc potwierdzili znakomite przygotowanie.

            W ostatnich latach przez Polskę przetoczyła się dyskusja w różnych mediach na temat rzekomo zbawiennych skutków szybkiego postępowania sądowego dla praworządności i wzmocnienia bezpieczeństwa obywateli. Dziwiło mnie, że żaden z dyskutantów nie przywołał doświadczeń stanu wojennego. Dekrety z 12 grudnia 1981 roku przewidywały tzw. tryb doraźny, który nakazywał, aby najpóźniej w terminie jednego miesiąca od wszczęcia sprawy zakończyć ją wyrokiem. Dekrety o stanie wojennym były realizowane w praktyce, o czym świadczy omawiana sprawa. W dniu
21 lutego 1982 roku zatrzymano naszego kuracjusza, a już w dniu 9 marca 1982 roku, a więc po upływie 16 dni akt oskarżenia był złożony w sądzie Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy. Wyrok w trybie doraźnym zapadł w dniu 19 marca 1982 roku. Pan ppor. Janusz Rychliński
w przemówieniu końcowym domagał się wymierzenia kary 5 lat pozbawienia wolności i kary dodatkowej 4 lat pozbawienia praw publicznych i wskazywał na szczególnie wysokie społeczne niebezpieczeństwo czynu, gdyż oskarżony podjął próbę działań wymierzonych wprost w dyscyplinę i jedność polityczną Wojska Polskiego, a na dodatek w okresie obowiązywania stanu wojennego, a więc w okresie, kiedy na armii spoczywa obowiązek utrzymania porządku i jedności państwa polskiego[5]. Sąd Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy na sesji wyjazdowej w Koszalinie, pod przewodnictwem sędziego porucznika Bogdana Rychlickiego, uznał kuracjusza za winnego i skazał go za to na karę 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz karę dodatkową pozbawienia praw publicznych na okres
3 lat[6]. Wyrok ten zgodnie z surowymi przepisami stanu wojennego był od chwili wydania prawomocny, podlegał wykonaniu, a tym samym złamana została powszechnie stosowana w cywilizowanym świecie zasada dwuinstancyjności postępowania sądowego. Dopiero w niepodległej Polsce
w 1994 roku Sąd Najwyższy uwzględnił rewizję nadzwyczajną prokuratora
i uniewinnił Ryszarda Szpryngwalda od popełnienia przypisanego mu przestępstwa[7]. W uzasadnieniu tego wyroku, druzgocącej krytyce poddano wyrok Sądu Wojskowego z 19 marca 1982 roku wskazując, że cyt.:

„By można było uznać, że ktoś rozpowszechnia wiadomości, należałoby mu udowodnić, że chce lub godzi się na to, że dotrą one do nieograniczonego kręgu osób.

W świetle zebranych dowodów – wyjaśnień oskarżonego i zeznań członków patrolu – przyjęcie przez sąd pierwszej instancji, że taki właśnie zamiar miał Ryszard Szpryngwald było dowolne. Nie zostało więc wyczerpane jedno ze znamion przypisanego przestępstwa, na co zwrócono uwagę
w rewizji nadzwyczajnej.

W przekonaniu Sądu Najwyższego ulotka – ze względu na ogólnikową treść i okoliczności, w których została wręczona – nie mogła też osłabić gotowości obronnej Państwa.

Trzeba bowiem podkreślić, że członek patrolu, który je otrzymał, już po pobieżnym zapoznaniu się z jej treścią, spowodował zatrzymanie Ryszarda Szpryngwalda.”

            Sąd Najwyższy stwierdził więc, że nawet na podstawie obowiązujących w 1982 roku przepisów prawa karnego Ryszard Szpryngwald był niewinny, gdyż nie złamał wówczas obowiązującego prawa. Jakie są więc losy osób, których działania doprowadziły do pozbawienia wolności niewinnego człowieka? Wszak pozbawienie wolności stanowi zawsze przestępstwo niezależnie od tego, kto go popełnia. Pan podprokurator Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Koszalinie ppor. Janusz Rychliński nadal wykorzystuje swoje bogate doświadczenie życiowe oraz wiedzę zdobytą w licznych podobnych sprawach i od początku lat 90-tych jest Szefem Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. Pan sędzia porucznik Bogdan Rychlicki w uznaniu zasług awansował do stopnia pułkownika, a w latach 90-tych, a więc już
w wolnej, demokratycznej Polsce, był sędzią Izby Wojskowej Sądu Najwyższego i brał udział w rozpoznawaniu rewizji nadzwyczajnych w podobnych sprawach. Muszę przyznać, że nie jest wcale zabawne, gdy czytam uzasadnienie wyroku wydanego przez Pana Sędziego Sądu POW w Bydgoszczy porucznika Bogdana Rychlickiego w sprawie Ryszarda Szpryngwalda oraz wprost odwrotne poglądy pana sędziego Izby Wojskowej Sądu Najwyższego pułkownika Bogdana Rychlickiego w sprawach rehabilitacyjnych kilka lat później. Zastanawiam się, czy istotnie w ciągu kilku lat nastąpiła tak radykalna rzeczywista zmiana poglądów, czy też jest to jedynie przejaw relatywizmu i konformizmu[8]. Nie mnie – skromnemu adwokatowi z Kołobrzegu, wydawać sądy o osobach publicznych i możnych tego świata.



[1] Ryszard Tadeusz Szpryngwald, ur. 11 kwietnia 1949 roku w Warszawie, obywatelstwa
i narodowości polskiej, zamieszkały w Warszawie, o wykształceniu zasadniczym zawodowym, z zawodu ślusarz – mechanik, zatrudniony w Warszawskim Przedsiębiorstwie Budownictwa Przemysłowego w Warszawie, żonaty, ojciec dwojga dzieci w wieku 7 i 10 lat, niekarany, wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”.

[2] IPN Sz 385/88, akta nadzoru PgŚlII 21/82 Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Koszalinie.

[3] Tamże, k. 5. Postanowienie o przedstawieniu zarzutów z dnia 23 lutego 1982 roku.

[4] Tamże, k. 8. Uzasadnienie postanowienia o tymczasowym aresztowaniu było lapidarne
i składało się z dwóch zdań. W pierwszym przytoczono treść zarzutu, a w drugim Prokurator napisał, cyt.: „Tymczasowe aresztowanie uzasadnione jest przepisem art. 8 ust. 1 dekretu z dnia 12.12.1981 roku o postępowaniach szczególnych w sprawach o przestępstwa i wykroczenia w czasie obowiązywania stanu wojennego, gdyż zgodnie z tym przepisem
w przypadku prowadzenia postępowania w trybie doraźnym aresztowanie jest obligatoryjne”. Areszt zastosowano na 3 miesiące, a więc średnio jedno zdanie pozbawiało wolności na półtora miesiąca.

[5] Tamże, k. 28. Karta udziału w postępowaniu sądowym. Wniosek oskarżyciela por. Janusza Rychlińskiego przewidywał 4 lata pozbawienia wolności, ale przełożony zakredytował, że wniosek Prokuratora to 5 lat pozbawienia wolności i 4 lata pozbawienia praw publicznych, oraz k. 30, zawierająca tezy przemówienia oskarżycielskiego sporządzone przez ppor. Janusza Rychlińskiego.

[6] Tamże. Wyrok z dnia 19 marca 1982 roku, sygn. akt So.W 141/82. W trzyosobowym zawodowym składzie byli ponadto sędziowie płk Kazimierz Litwiński i kpt. Bogdan Szerszenowicz.

[7] Tamże, wyrok z dnia 30 sierpnia 1994 roku Sądu Najwyższego Izba Wojskowa w składzie: Przewodniczący Sędzia Sądu Najwyższego płk Jerzy Steckiewicz (sprawozdawca), Sędziowie Sądu Najwyższego płk Marian Baliński, płk Wiesław Maciak.

[8] Edward Stępień, „Gazeta Kołobrzeska” nr 3 (715) z dnia 16 stycznia 2009 roku „Wczasy w Kołobrzegu nie zawsze korzystne dla zdrowia”.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.