2. Stan wojenny.

Każda kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego wywołuje ożywione dyskusje. Prezentowane są reportaże z manifestacji pod domem Wojciecha Jaruzelskiego. Od kilkunastu lat zaczęli tam przychodzić ludzie i zapalać znicze, aby zaprotestować przeciwko zbrodniom stanu wojennego. Przychodzą też osoby, dla których Jaruzelski jest bohaterem. Młody obrońca Jaruzelskiego stwierdził w telewizji, że wprowadzenie stanu wojennego miało zapobiec większemu złu, gdyż „Solidarność” parła do konfrontacji i wywołała kryzys gospodarczy. Młodzieniec ten zapewne nie wie, że powstanie „Solidarności” było efektem bezprzykładnej zapaści gospodarczej spowodowanej wyłącznie wprowadzeniem „wziętych z księżyca” zasad ekonomii socjalistycznej.

            W 1981 r. rząd Jaruzelskiego nic nie zrobił, aby naprawić gospodarkę, a zapaść ekonomiczna pogłębiała się. Jakie miało to skutki dla zwykłych ludzi, czytamy w felietonie opublikowanym w „Gońcu Kołobrzeskim” nr 16 z listopada 1981 r.[1]

            „Noc z piątku na sobotę, ‘wolną sobotę’. Godzina 3.45, wracam do domu zasiedziawszy się nieco w redakcji. Zbaczam pod pobliski ‘sam’, wiem, że tam stoją.

            Świt jeszcze daleko, ale przy oświetlonych witrynach widzę już z daleka kilkanaście sylwetek drepczących w miejscu, z boku dwa samochody wypełnione sennymi pasażerami. Wiem, że stoją, bo jeszcze poprzedniego dnia spotkałem w kolejce znajomego, który zapoznał mnie
z zawiłą procedurą od piątkowego rytuału: od piątkowego wieczoru do sobotniego poranka, dziś jest pierwszy, wie już, jakie gatunki mięsa czekają na najwytrwalszych w samowych lodówkach. Nad ranem, kiedy półgłosem prowadzimy rozmowę, a stojący w kolejce spoglądają nieufnie czy nie mam zamiaru nieuczciwie wcisnąć się w ich zorganizowany szyk, jest już ponad pięćdziesięciu ludzi. Widzę jedynie kilkunastu – żony puściliśmy tymczasem do domów, niebawem wrócą. Harmonię rozbija jakaś emerytka, która próbuje zignorować powstałą między ludźmi bez zapisu umowę i zjawiając się nad ranem bezpardonowo oświadcza, że przysługuje jej prawo pierwszeństwa. Ot normalne kolejkowe nieporozumienie.

            Znajomy żali się, że musi tak co tydzień, że nie chcą dawać przydziału na cały miesiąc, – co w sposób oczywisty ograniczyłoby nocne biwaki pod samem. Rozmowa monotematyczna, włączamy wyobraźnię. Idzie zima, więc np. nic by nie stało na przeszkodzie, aby po przesunięciu zamków na inne drzwi, udostępnić nocnej kolejce przedsionek, i widniej i cieplej – może to zasugerować ‘Solidarności’ w WSS „Społem”…

            Tak, tu jeszcze wiele można zrobić, jakieś krzesła, radio, za szybą telewizor. A jak w to jeszcze zaangażować ‘solidarnościowe’ siły, to jedno wielkie urozmaicenie… RZECZPOSPOLITEJ PROWIZORYCZNEJ.”

            W tym samym numerze „Gońca Kołobrzeskiego” znalazła się notatka Jerzego Styczyńskiego:

            „W ostatnich dniach na jezdniach w pobliżu ‘Elwy’ pojawiły się malowane hasła: „3500 – za mało żeby przeżyć, za dużo żeby umrzeć”, „telewizja kłamie”, „ile zarabia minister, ile zarabia robotnik, który go utrzymuje”, „władza dla ludu, czy lud dla władzy”, „najedzona władza nie chce zrozumieć głodnych robotników”. Jeszcze podczas malowania na miejscu „akcji”, pojawiła się milicja, były pytania, próby legitymowania, (co się nie powiodło, jako że robotnicy nie nawykli nosić dowodów osobistych w roboczych kombinezonach). Zadano również pytanie, „kto pozwolił?”, na co w odpowiedzi padło – wojewoda. Tak właśnie Komitet Strajkowy przekuł
w czyn sugestie wojewody, aby może zastosować inne niż strajk formy protestu. Po czym obmalowanymi ulicami przejechała kawalkada milicyjnych wozów. W odpowiedzi „Elwa” postanowiła „wydzierżawić” płot okalający ratusz. Na nim to pojawiły się nowe hasła: „środki masowego przekazu – środkami masowego rażenia”, „zejdziemy z płotów, gdy wejdziemy na anteny i ekrany””.

            Takie nastroje społeczne były tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. Dyktatura wojskowa tylko pogłębiła kryzys gospodarczy. Porównywanie Jaruzelskiego do Pinocheta jest jak najbardziej nieuzasadnione. W chwili, kiedy Pinochet dokonywał przewrotu wojskowego, Chile pod władzą komunistów na czele z Allende – było na krawędzi bankructwa. Kilkanaście lat rządów Pinocheta spowodowało, że gospodarka Chile była najbardziej kwitnąca w Ameryce Południowej. Tymczasem po kilku latach tzw. reform Jaruzelskiego w sklepach był tylko ocet
i musztarda, a inflacja wynosiła kilka tysięcy procent. Nie ulega wątpliwości, że stan wojenny cofnął rozwój kraju o kilka lat. Prawdopodobnie tym młodym zwolennikom Jaruzelskiego brakuje podstawowej wiedzy.

            W radiu słyszałem dyskusję, w której mężczyzna tytułowany profesorem twierdził, że przed wprowadzeniem stanu wojennego bał się o swoje życie i spał z tasakiem pod poduszką, bo na jego drzwiach zaznaczono kredą krzyż. Szeptana propaganda esbecka głosiła, że to „Solidarność” zaznaczała drzwi działaczy partyjnych i żołnierzy zawodowych, aby ich wymordować. Przed wprowadzeniem stanu wojennego dążono w ten sposób do zmobilizowania wojska, milicji i działaczy partyjnych do zwarcia szeregów. Przeżyłem to na własnej skórze, bo byłem w tym czasie w wojsku jako podchorąży. Dowódca pułku na zebraniu kadry w grudniu 1981 roku oświadczył, że w siedzibie „Solidarności” w Skierniewicach przechowywane były „urządzenia do obcinania głów”. Rozpowszechniano pogłoski
o magazynach broni przygotowywanych przez „Solidarność”. Obecnie te kłamstwa reżimu Jaruzelskiego można skonfrontować z dokumentami. 16 grudnia 1981 r. funkcjonariusze milicji Stefan Bartos i Jerzy Zawartko dokonali przeszukania pomieszczeń należących do „Solidarności” w Kołobrzegu.[2] Z protokołów wynika, że z pomieszczeń zabrano dokumentację i materiały biurowe zgromadzone w sześciu kartonach. Nie znaleziono jakiejkolwiek broni, bądź dokumentów przygotowujących „Solidarność” do siłowych rozwiązań. W tym czasie dokonano również przeszukań we wszystkich innych MKZ-tach oraz w Regionie „Pobrzeże” NSZZ „Solidarność” w Koszalinie – z podobnym wynikiem. Profesor ten wbrew oczywistym faktom i ustaleniom, iż to SB rysowała krzyże na drzwiach – nadal wierzy propagandzie reżimu Jaruzelskiego i powtarza je publicznie.

            13 grudnia 1981 r. rozpoczął się stan wojenny. Poprzedziły go wielomiesięczne przygotowania, które faktycznie zaczęły się tuż po obaleniu ekipy Gierka[3]. Przygotowania prowadzono wielotorowo. Początkowo zastosowano taktykę „odcinkowych konfrontacji”, która polegała na synchronizacji akcji politycznych i propagandowych. Władze wywoływały nieustanne kryzysy nagłaśniając je w środkach masowej komunikacji, jako nieodpowiedzialne zachowania „Solidarności”.[4] Wojciech Polak sytuacje kryzysowe z lat 1980-1981 dzieli na trzy kategorie. Pierwsza to kryzysy wynikające z działań władzy mających na celu ograniczanie rozwoju i wpływów „Solidarności”. Druga to kryzysy prowokowane przez władze w tym celu, aby zmęczyć społeczeństwo i ukazać rzekomo konfrontacyjną działalność „Solidarności”. Miały wywołać tęsknotę za ładem, stabilizacją i stanowiły część przygotowań do stanu wojennego. Trzecia to kryzysy związane z nasilającą się groźbą interwencji sowieckiej.

            Bezpośrednie przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego polegały na opracowaniu szczegółowych planów. Odnośnie aspektów prawnych zwyciężyła koncepcja, aby stan wojenny wprowadzać nie za pomocą ustawy sejmowej, lecz dekretem Rady Państwa, gdyż groziłoby to dekonspiracją. Była to koncepcja gen. Tadeusza Hupałowskiego ze Sztabu Generalnego, który argumentował, że dekret Rady Państwa gwarantuje zaskoczenie.[5] Już
13 września 1981 roku wszystkie najważniejsze dokumenty stanu wojennego zostały wydrukowane. Dla zachowania pełnej konspiracji nastąpiło to w Związku Radzieckim. Obwieszczenie o wprowadzeniu stanu wojennego nie miało daty ani też nie było podpisane. Zauważył to adwokat Władysław Siła – Nowicki, który w czasie procesu organizatorów strajku w Zakładach Mechanicznych „Ursus” stwierdził, że łatwo się domyślić, dlaczego nie ma podpisu i daty – bo kiedy to drukowano, to jeszcze nie było wiadomo, kto będzie Przewodniczącym Rady Państwa, ani też kiedy stan wojenny będzie wprowadzony. Dokumenty wprowadzające stan wojenny zostały rozesłane do wojewodów i komend wojewódzkich MO w dniach 17-18 września 1981 roku w ramach operacji „Sasanka”.[6] Opracowano szczegółowe sygnały, które miały poprzedzać wprowadzenie stanu wojennego. Hasła te zdeponowane były we wszystkich Komendach Wojewódzkich w zalakowanych kopertach, a miano je otworzyć na hasło „Synchronizacja”. Zostało ono przekazane 12 grudnia o godz. 16 i zawierało między innymi rozkaz rozpoczęcia akcji o kryptonimach „Azalia”, „Jodła” i „Klon”. Kryptonim „Azalia” oznaczał opanowanie środków łączności i wyłączenie telefonów. W ramach tej akcji w Kołobrzegu między innymi zajęto centralę telefoniczną. Wobec biernego oporu obsługi, w celu przerwania łączności rozbito część urządzeń, gdyż żołnierze nie potrafili ich wyłączyć. W ramach akcji „Jodła” podjęto bezpośrednie przygotowania do internowań. Przez cały okres „Solidarności” trwało aktualizowanie list osób przeznaczonych do aresztowania. Podstawowym kryterium była ocena zdolności przywódczych, osoby o takich cechach znalazły się na listach.

W Kołobrzegu w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku internowano Janusza Grudnika
i Lecha Kozerę. Do mieszkania Janusza Grudnika o pierwszej w nocy przyszło pięć osób. Po dokonaniu przeszukania przewieziono go do aresztu w Komendzie Miejskiej MO
w Kołobrzegu. Spotkał tam Lecha Kozerę, którego zatrzymano na ulicy, gdy wracał z imienin. Obaj wspominają, że zdziwieni byli zachowaniem Komendanta MO Tadeusza Harasimowicza, który pytał ich, co się dzieje. Wieczorem „Nyską” zostali przewiezieni do Zakładu Karnego w Wierzchowie, w którym jeden barak przeznaczono dla internowanych.[7]

15 grudnia 1981 r. internowano Andrzeja Chorążego, a kilka dni później (23 grudnia 1981 r.) Wiesława Szostałę. Obaj trafili do Zakładu Karnego w Wierzchowie. Najwcześniej, bo 23 grudnia 1981 roku uchylono decyzję o internowaniu Andrzeja Chorążego.[8] Pod koniec grudnia zwolniono z internowania Janusza Grudnika, Lecha Kozerę zwolniono 14 lutego 1982 r., a Wiktora Szostałę 1 maja 1982 r.

            Jedyne opracowanie dotyczące stanu wojennego w Kołobrzegu zawarte jest w pracy Jacka Pechmana, Wojciecha Czaplewskiego i Roberta Dziemby „Zima wasza…”. Zamieszczono tam kilkanaście wspomnień czołowych kołobrzeskich działaczy dotyczących pierwszych dni stanu wojennego w Kołobrzegu. Henryk Bieńkowski tak wspomina ten trudny czas:

             „No i stało się. Pamiętam, że 13 grudnia 1981 roku wstałem około 5 rano. Chciałem uruchomić radio czy telewizor, ale nie było programu. Sprawdziłem telefon – brak sygnału. Było to bardzo podejrzane. Ubrałem się i poszedłem do „Elwy”. Tam, zgodnie z instrukcją związkową, spakowałem wszystkie najważniejsze dokumenty, w tym przede wszystkim listę członków. Ukryłem to na terenie zakładu. Zrobiłem to na tyle skutecznie, że gdy wróciłem do „Elwy”
w poniedziałek, okazało się, iż strażnicy ze straży przemysłowej na polecenie dyrektora próbowali te dokumenty odnaleźć i przejąć, ale bez rezultatu. Zażądali ode mnie wydania tych dokumentów, ale odmówiłem, tłumacząc, że ich po prostu nie mam.

            13 grudnia, po wyjściu z zakładu, udałem się do siedziby kołobrzeskiej „Solidarności” przy ulicy Granicznej. Tam były już najważniejsze postacie w związku, jak Piotr Pawłowski czy Andrzej Chorąży. Potem poszliśmy do konkatedry na rozmowę z księdzem Józefem Słomskim. Mieliśmy wiele pytań, przede wszystkim o to, co dalej robić i czy ksiądz ma jakieś instrukcje
z Episkopatu lub inne informacje. Ksiądz Słomski nas uspokajał i prosił, abyśmy nie podejmowali żadnych pochopnych decyzji.

            14 grudnia, w poniedziałek, z inspiracji Komisji Zakładowej „Solidarność” odbył się wiec na drugim piętrze „Elwy”. Wywiesiliśmy biało-czerwone flagi z czarnym kirem, a załoga odmówiła powrotu do pracy. Ten protest trwał cztery czy pięć dni, jak dobrze pamiętam. Przychodził do nas ówczesny sekretarz PZPR w Kołobrzegu – Bolesław Chylak, dzisiejszy radca prawny, który apelował do nas, abyśmy się rozeszli, żebyśmy nie protestowali, bo tu chodzi
o dobro kraju. Tłumaczył nam twardo, że „Solidarność”, to organizacja działająca przeciwko systemowi socjalistycznemu, itd. Te jego wykłady były bezskuteczne. Pamiętam, że 17 lub 18 grudnia przyszedł do nas Komisarz Wojskowy. Poprosił mnie na rozmowę i powiedział, że albo ja zaapeluję do pracowników o to, aby zaprzestali dalszego protestu, albo w ciągu 48 godzin rozpocznie się pacyfikacja „Elwy” przez oddziały ZOMO. W zakładzie przeważającą część załogi stanowiły kobiety. Przekazałem tę informację pracownikom i na wiecu, nie bez oporu, podjęliśmy decyzję, że nie będziemy protestować.”[9]

            Strajk w „Elwie” był jedynym dużym protestem w Kołobrzegu po wprowadzeniu stanu wojennego.

            Natychmiast po 13 grudnia 1981 r. rozpoczęto akcję „Klon”, która polegała głównie na prowadzeniu rozmów ostrzegawczych z działaczami „Solidarności” i nakłanianiu ich do podpisywania deklaracji lojalności. W pierwszej kolejności rozmowy takie przeprowadzono
z osobami internowanymi oraz z czołowymi działaczami „Solidarności”. Jak wspomina Wiktor Szostało, gdy zgłosił się 23 grudnia 1981 r. na Komendę Wojewódzką MO w Koszalinie, w pierwszej kolejności zaproponowano mu podpisanie „lojalki” oraz wystąpienie w telewizji z oświadczeniem, że odcina się od „Solidarności” i wzywa do podporządkowania się stanowi wojennemu.[10] Wiktor Szostało zdecydowanie odmówił podpisania „lojalki” oraz wystąpienia w telewizji, co niewątpliwie spowodowało zastosowanie internowania. Istnieje uzasadnione przypuszczenie, a w niektórych wypadkach pewność, że część internowanych zgodziła się na podjęcie współpracy w zamian za uchylenie internowania. Odnośnie podpisywania tzw. „lojalek”, to trudno tym oświadczeniom nadać jakikolwiek sens prawny. Oświadczenia te nie były bowiem składane pod groźbą odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego zeznania, a tym samym niedotrzymanie takiego oświadczenia nie rodziło samo w sobie żadnej sankcji karnej. Miały one różnoraką treść, ale wspólnym elementem było zobowiązanie się do przestrzegania prawa, bądź porządku prawnego. Każdy obywatel winien przestrzegać prawa, bez składania jakiegokolwiek dodatkowego oświadczenia. Tym bardziej prawa winni przestrzegać urzędnicy, nauczyciele, prokuratorzy, sędziowie. Składanie przez funkcjonariuszy państwa oświadczeń rodzi podejrzenie, że junta wojskowa, zdając sobie sprawę z dokonania faktycznego zamachu stanu na porządek konstytucyjny, chce poprzez oświadczenia podporządkować sobie urzędników i obywateli mających mandat społeczny[11] (na przykład działaczy „Solidarności”). Przeprowadzenie rozmów w ramach akcji „Klon” miało cel uboczny, aby przy tej okazji nakłonić do podjęcia współpracy.

            Wprowadzenie stanu wojennego rozpoczęło represje karne zakrojone na szeroką skalę. 21 lutego 1982 r. aresztowano w Kołobrzegu Ryszarda Szpryngwalda za wręczenie żołnierzowi ulotki i za to Sąd Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy skazał go na karę 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.[12]

Aresztowanie Ernesta Drobka, Eugeniusza Millera i Henryka Styczyńskiego nastąpiło 11 marca 1982 r. pod zarzutem, że w styczniu i w lutym 1982 r. w Kołobrzegu wykonywali napisy na murach znieważające Wojskową Radę Ocalenia Narodowego i Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą i za to Sąd Rejonowy w Kołobrzegu wymierzył im kary po rok i 6 miesięcy pozbawienia wolności.[13]

1 kwietnia 1982 r. aresztowano Irmgardę Szarawarską za wywieszanie ulotek lżących ustrój PRL przez nazywanie go ustrojem przemocy i bezprawia oraz lżenie naczelnych organów PRL przez określenie działaczy partyjnych i państwowych zdrajcami narodu i za to Sąd Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy skazał ją na 3 lata pozbawienia wolności i 2 lata pozbawienia praw publicznych.[14]

Adama Kluskę aresztowano 16 kwietnia 1982 r. za to, że 30 marca 1982 r. na terenie Polskiej Żeglugi Bałtyckiej w Kołobrzegu publicznie lżył ustrój PRL i jej naczelne organa, malując napisy żądające skończenia z komunizmem i PZPR oraz nawołujące do obalenia obecnej władzy i za to Sąd Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy skazał go na karę roku pozbawienia wolności (prokurator żądał 4 lat pozbawienia wolności).[15]

            Największy rozgłos nadano sprawie aresztowania 19 sierpnia 1982 roku Piotra Pawłowskiego, czołowego działacza kołobrzeskiej „Solidarności”. Sąd Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy uznał go winnym przewożenia samochodem w celu rozpowszechniania ulotek lżących i wyszydzających ustrój PRL przez określenie go mianem ustroju przemocy i bezprawia, a także lżących naczelne organa władzy PRL przez określenie ich mianem zdrajców narodu i za to skazał go na 3 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności
i 2 lata pozbawienia praw publicznych.[16]

            Zarzut namalowania w Dygowie farbą olejną napisu „Jaruzelski zdrajca narodu” stał się podstawą do aresztowania Wacława Ciesielskiego, pracownika PŻB w Kołobrzegu, któremu przedstawiono zarzut lżenia naczelnego organa PRL, jakim jest Prezes Rady Ministrów. Wojskowy Sąd Garnizonowy w Koszalinie skazał go na 2 lata pozbawienia wolności
z warunkowym jej zawieszeniem za 3 lata.[17]

            Stanisławowi Kuryłkowi postawiono zarzut, że od 8 lutego do 16 marca 1982 r.
w Kołobrzegu rozpowszechniał fałszywe wiadomości, które mogły wyrządzić poważną szkodę interesom PRL przez sporządzenie ulotek pismem maszynowym zawierających treści antypaństwowe. Sprawca został wykryty dopiero w 1983 roku i dlatego sprawa została umorzona na mocy amnestii.[18]

            Ten krótki przegląd spraw karnych dotyczących czynów w okresie od stycznia do września 1982 roku pozwala zorientować się, że głównymi formami oporu w Kołobrzegu było kolportowanie ulotek i pism oraz wykonanie różnorodnych napisów farbami na murach skierowanych przeciwko reżimowi Jaruzelskiego. Odsetek wykrytych sprawców był bardzo niewielki w porównaniu do ilości i różnorodności rozrzucanych ulotek, kolportowanych pism oraz wykonywanych na murach napisów. Trudno w tym zakresie przeprowadzić jakąkolwiek statystykę, aby ustalić ilość osób zaangażowanych. Powszechność tego zjawiska w 1982 roku
w Kołobrzegu pozwala na przyjęcie z dużą dozą prawdopodobieństwa, iż tych ludzi było co najmniej kilkuset. Na przykład według relacji Janusza Szmita na terenie PPiUR „Barka” kolportażem ulotek stale zajmowało się kilkanaście osób. Podobna sytuacja była na terenie „Elwy”, natomiast w PŻB zajmowało się tym kilkadziesiąt osób.[19] Porównanie liczby spraw wykrytych do ilości kolporterów prowadzi do wniosku, że Służba Bezpieczeństwa nie była zbyt sprawna. O rozmiarze zjawiska świadczą również prowadzone przez Służbę Bezpieczeństwa Sprawy Operacyjne o kryptonimach „Ewa”, „Opornik”, „Konstruktor”, „Działacz”, „Krab”.[20] Część wykrytych spraw Służba Bezpieczeństwa starała się wykorzystywać w sposób operacyjny poprzez pozyskiwanie kolporterów do tajnej współpracy. Nie zmienia to jednak ogólnego wniosku, że na polu nielegalnego kolportażu oraz akcji ulotkowych zdecydowanie wygrywało podziemie.

Oprócz karnych stosowano represje administracyjne. Kolegia do spraw Wykroczeń w okresie 8 miesięcy 1982 roku rozpoznały w całym dawnym województwie koszalińskim 1707 wniosków o ukaranie za nieprzestrzeganie przepisów stanu wojennego. Tylko niewielka ich część dotyczyła spraw o charakterze politycznym. Dekret o stanie wojennym w art. 50 wprowadzał przepisy ograniczające swobody i prawa obywatelskie. Spośród 1707 spraw tylko 25 osób ukarano za uczestniczenie w strajku lub akcji protestacyjnej (art. 50 §1 dekretu). Ukarano 139 osób za zmianę miejsca pobytu albo pobyt w strefie nadgranicznej bez zezwolenia (art. 50 §2 dekretu). Za naruszenie ograniczenia swobody poruszania się (art. 50 §3 dekretu) ukarano rekordową liczbę 1471 osób. Uprawianie turystyki, sportów żeglarskich lub wioślarskich na morskich wodach wewnętrznych lub terytorialnych było zabronione i karane na podstawie art. 50 §4 dekretu. Na kolegium za nieposiadanie dowodu osobistego trafiło 45 osób (art. 50 §5 dekretu). Na mocy art. 50 §6, §7 i §8 dekretu o stanie wojennym karano również za wykonywanie zdjęć fotograficznych zakazanych obiektów i przewożenie przesyłek bez spełnienia wymaganych warunków[21].

Z dzisiejszej perspektywy kuriozalne były przypadki ścigania za noszenie znaczków „Solidarności” i wymierzania za to wysokich grzywien. Za ilustrację może posłużyć sprawa pana Wincentego Szymańskiego z Kołobrzegu, który 13 maja 1982 r. wracał pociągiem z Gdyni. Plutonowy Krzysztof Olkiewicz z posterunku kolejowego MO w Koszalinie zakwestionował wpięty w klapę jego marynarki mały znaczek o wymiarach 1 cm x 1 cm przedstawiający na biało-czerwonym tle znak orła i napis „Solidarność”. Dzielny milicjant po wykryciu tego „groźnego” dla porządku publicznego wykroczenia spisał protokół odebrania przedmiotu, tj. owego malutkiego znaczka[22]. Milicja Obywatelska sporządziła wniosek o ukaranie i zarzuciła Wincentemu Szymańskiemu, że w pociągu nr 5801 relacji Gdynia-Szczecin na trasie Słupsk-Ręblino nosił publicznie odznakę zawieszonego Związku Zawodowego NSZZ „Solidarność” na lewej klapie marynarki, nie dopełniając obowiązku uzyskania wymaganego zezwolenia na ustanowienie i używanie odznaki organizacyjnej, co stanowi wykroczenie z art. 62 §2 k.w. Kolegium w Słupsku ukarało Wincentego Szymańskiego karą 2.000 zł grzywny, 15 zł kosztów i orzekło przepadek znaczka[23].

            Kołobrzeska opozycja w sposób publiczny manifestowała swój sprzeciw przeciwko stanowi wojennemu, zapalając znicze i składając kwiaty pod „ołtarzykiem” przy Katedrze. Niektóre osoby czyniły to codziennie[24]. Szczególne nasilenie tych demonstracji miało miejsce każdego 13-tego miesiąca dla zaprotestowania przeciwko stanowi wojennemu oraz z okazji
3-go Maja, innych świąt i rocznicy utworzenia „Solidarności”. Przed spodziewanymi demonstracjami 31 sierpnia 1982 r. zatrzymano w areszcie czołowych działaczy[25]. Kwiaty i wiązanki na „ołtarzyku” składano też przy innych okazjach. Jak wynika z informacji dotyczącej sytuacji polityczno-operacyjnej województwa koszalińskiego za okres 1-18 sierpnia 1982 r.:

„Podczas uroczystości ku czci O.M. Kolbego w Kołobrzegu w dniu 18.08.br na istniejącym na zewnątrz konkatedry ołtarzyku pojawiły się wiązanki kwiatów i świece. Jeden z bukietów przewiązany był szarfami, na których widniały napisy „Solidarność”, „Jesteśmy”, „Pomordowanym”.[26]

Podsumowując pierwsze dziesięć miesięcy obowiązywania stanu wojennego
w Kołobrzegu, należy zauważyć, iż nie zostały stworzone ogólnomiejskie struktury. Działalność opozycji była rozproszona i koncentrowała się głównie w zakładach pracy. W tym okresie działacze, którzy byli znani w czasie legalnej „Solidarności”, musieli zachowywać się bardzo ostrożnie, gdyż byli pod stałą kontrolą Służby Bezpieczeństwa. Wiktor Szostało po opuszczeniu internowania był obserwowany i jego koledzy wprost mu oświadczyli, aby nie szukał z nimi kontaktu, gdyż jest spalony i może ściągnąć im na głowy esbeków. Działalność konspiracyjną podejmowali ludzie, którzy wcześniej byli zupełnie nieznani, jak na przykład Janusz Szmit z „Barki”. Brak formalnych struktur i pojawienie się nowych działaczy miało również pozytywny skutek, gdyż SB trudniej było wykryć „wrogą działalność”.



[1] IPN Sz 00107/85, t. 16, k. 340-343. Sprawa Obiektowa „Związkowiec”.

[2] IPN Sz 00108/46. Notatka służbowa z 16 grudnia 1981 r. – „W dniu dzisiejszym wraz z grupą funkcjonariuszy tut. KM MO dokonano przeszukania pomieszczeń zajmowanych przez Delegaturę Regionalnego Komitetu NSZZ „Solidarność” w Kołobrzegu na ul. Granicznej 6. W przeszukaniu, jako świadek brała udział Ob. Lipska Maria, zam. Kołobrzeg, ul. Walki Młodych 23 m. 8 – przedstawiciel Urzędu Miejskiego w Kołobrzegu. Po przybyciu na miejsce stwierdzono, iż założona w związku z zawieszeniem działalności Związku plomba z pieczęciami lakowymi na drzwiach biura jest uszkodzona, to jest przerwana taśma łącząca nałożone na dwa skrzydła drzwi pieczęcie lakowe. Po otwarciu drzwi właściwymi kluczami stwierdzono, iż przeszukaniu należy poddać trzy pokoje, łazienkę i korytarz, pomieszczenia umeblowane wyposażone w oświetlenie elektryczne. Poza stalową szafą biurową inne szafy oraz szuflady w biurkach nie były zamknięte. Wszystkie pomieszczenia wewnątrz nie miały zamkniętych na zamki drzwi. W wyniku przeszukania zabrano z pomieszczeń dokumentację, materiały biurowe, które spisano w protokole przeszukania. Po zabraniu wymienionych w protokole przeszukania przedmiotów pomieszczenia zamknięto, drzwi wejściowe zaplombowano naklejonym paskiem papieru z podpisami osób biorących udział w przeszukaniu, na którego brzegu nałożono pieczęcie lakowe okrągłe z godłem i napisem Urząd Miejski w Kołobrzegu. Zabrane
z pomieszczenia NSZZ „Solidarność” przedmioty zabezpieczono w KM MO Kołobrzeg.

[3] Wojciech Polak, „Stan wojenny – pierwsze dni” przesuwa ten termin na 16 sierpnia 1980 r., gdy Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Kowalczyk zarządzeniem nr 031/80 powołał Sztab MSW do kierowania operacją „Lato 80”, która trwała aż do wprowadzenia stanu wojennego.

[4] Tamże, s. 29.

[5] Lech Kowalski, „Generał ze skazą. Biografia wojskowa gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego”, Warszawa 2001 r.,
s. 399-416.

[6] Wojciech Polak, „Stan wojenny…”, s. 74.

[7] Według relacji Janusza Grudnika i Lecha Kozery znajdujących się w zbiorach Edwarda Stępnia.

[8] IPN Sz 00108/114, t. 2, a także IPN Sz 266/31. Akta internowanego Andrzeja Chorążego, z których wynika, że decyzję o internowaniu nr 42 podjęto 13 grudnia 1981 r., a została ona doręczona 16 grudnia 1981 r. Decyzję
o uchyleniu internowania podjęto 22 grudnia 1981 r., a zwolnienie nastąpiło dzień później.

[9] Jacek Pechman, Wojciech Czaplewski i Robert Dziemba, „Zima wasza…”, s. 18-19.

[10] Relacja Wiktora Szostały złożona autorowi.

[11] W doktrynie przeważa pogląd, że wprowadzenie stanu wojennego było nielegalne, a ograniczyć swobody obywateli może jedynie Sejm poprzez zmianę konstytucji. Utworzona Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON) była ciałem nielegalnym, bez umocowania prawnego.

[12] Zobacz więcej w części III, rozdział 3, „Sprawa Ryszarda Szpryngwalda”.

[13] Zobacz więcej w części III, rozdział 4, „Sprawa Ernesta Drobka, Eugeniusza Millera i Henryka Styczyńskiego”.

[14] Zobacz więcej w rozdziale „Sprawa Irmgardy Szarawarskiej”.

[15] Zobacz więcej w rozdziale „Sprawa Adama Kluski”.

[16] Zobacz więcej w rozdziale „Sprawa Piotra Pawłowskiego”.

[17] Zobacz więcej w rozdziale „Sprawa Wacława Ciesielskiego”.

[18] Zobacz więcej w rozdziale „Sprawa Stanisława Kuryłka”.

[19] Relacje Janusza Szmita, Janusza Grudnika, Lecha Kozery.

[20] Sprawy te zostały przedstawione w części II.

[21] IPN Sz 30/1. Informacja o wykorzystaniu przepisów dekretu z 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym za okres od 13 grudnia 1981 r. do 31 sierpnia 1982 r. na terenie województwa koszalińskiego.

[22] Protokół odebrania przedmiotów od Wincentego Szymańskiego w zbiorach autora.

[23] Orzeczenie Kolegium ds. Wykroczeń przy Prezydencie Miasta Słupska nr rej. 1221/82 z dnia 30.07.1982
r. znajdujące się w zbiorach autora. Aby uniknąć tego rodzaju spraw ludzie masowo nosili przypięty niewielki opornik, co oznaczało opór przeciwko komunie. Opornik taki był zazwyczaj elementem radia bądź telewizora
i trudno było postawić formalny zarzut, że jest to odznaka zakazanej organizacji.

[24] Według relacji Zofii Szymańskiej, każdego dnia zapalała ona znicz dla upamiętnienia ofiar stanu wojennego
i często składała kwiaty. W ten sam sposób postępowało wiele innych osób. Z polecenia Służby Bezpieczeństwa znicze i kwiaty usuwano. Relacja znajdująca się w zbiorach autora. Niektórzy opozycjoniści nazywają „ołtarzyk” – „krzyżem Solidarności”.

[25] IPN Sz  00106/289, k. 42. Telefonogram Wiceministra Spraw Wewnętrznych gen. bryg. Wł. Ciastonia do wszystkich jednostek SB o treści: „1. W związku z informacjami o podejmowanych w szeregu miejscowościach przygotowaniach do zbiorowych naruszeń porządku publicznego w dniach 31 sierpnia 1982 r. polecam:

–          izolować w drodze zatrzymań, aresztowań lub internowań osoby pełniące funkcję łączników między nielegalnymi strukturami organizacyjnymi i nieformalnymi wrogimi grupami w poszczególnych środowiskach oraz ujawnione osoby z kierownictwa tych struktur i grup. Działania te winny doprowadzić do sparaliżowania działalności podziemia.

2. W oparciu o posiadane rozpoznanie przygotować akcję internowania osób uczestniczących w działaniach mających na celu wywołanie strajków, akcji protestacyjnych lub manifestacji oraz osób, które w sprzyjającej sytuacji mogą podjąć tego rodzaju działalność. Przez przygotowanie akcji należy rozumieć wytypowanie tych osób i zbieranie niezbędnych danych, przygotowanie planu realizacji i dokumentacji dot. internowania, tak by zagwarantować sprawne przeprowadzenie akcji w czasie kilku godzin po przekazaniu decyzji.

–          Informacje o liczbie osób przewidzianych do internowania przesłać do biura śledczego MSW w terminie do
24. bm. godz. 16.00. o decyzji w sprawie internowania nastąpi dodatkowe powiadomienie.

3. Wytypować i przeprowadzić w ramach prowadzonych postępowań karnych przeszukania u osób podejrzewanych o uczestnictwo w nielegalnej działalności konspiracyjnej i prezentujących zdecydowanie negatywne postawy polityczne. Akcję przeszukań przeprowadzić w dniach 25 i 26 sierpnia br.

4. Nadal aktualne jest zadanie likwidowania wszystkich punktów nielegalnej poligrafii. W szczególności tych,
w których wytwarzane są ulotki i inne wydawnictwa nawołujące do wywołania zaburzeń w sierpniu br.”

[26] IPN Sz 00108/85, t. 2, k. 19-25. Informacja przygotowana przez płk SB J. Pytla na posiedzenie Wojewódzkiego Komitetu Obrony w Koszalinie z 19 sierpnia 1982 r.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.