14. Sprawa Operacyjnego Rozpracowania – kryptonim „Kaktus”. Ruch „Wolność i Pokój”

Ruch „Wolność i Pokój”[1](„WiP”) i głoszone idee pacyfistyczne mają w Polsce długą tradycję. Pierwsze poglądy potępiające wojnę przybyły na ziemie polskie prawdopodobnie wraz z chrześcijaństwem. Reguły licznych zakonów odrzucały przemoc.

W wiekach średnich panował etos rycerstwa, w którym akcentowano, że można jedynie prowadzić wojny sprawiedliwe. Widziałem zdjęcie, przedstawiające współczesnych „rycerzy” potykających się na polu grunwaldzkim w obecności widzów. W 1410 roku było podobnie, bowiem zmagania rycerzy pod Grunwaldem obserwowała ludność z okolicznych wzgórz, tak jak współcześni widzowie. Żadnemu z rycerzy nie mogło nawet przyjść do głowy, że można zaatakować bezbronnych.

Zdziczenie obyczajów przyszło wraz z renesansem, a wojny stawały się coraz bardziej okrutne. Tego rodzaju zmiany wywoływały opór i próby przeciwdziałania. Reformacja przyniosła liczne prądy również o charakterze pacyfistycznym, a jego wyrazicielami byli między innymi kwakrzy. W Polsce głosicielami tej idei byli głównie bracia polscy, którzy demonstrowali swoje poglądy nosząc drewniane miecze.

W XIX wieku narodził się współczesny pacyfizm, a za jego kulminację możemy uznać ustanowienie przyznawanej od 1907 roku Pokojowej Nagrody Nobla. Ruchy pacyfistyczne miały również istotny wpływ na przebieg Konferencji Pokojowej w Hadze w 1907 roku, która zakończyła się przyjęciem konwencji mających na celu złagodzenie najbardziej dotkliwych skutków wojny.

W Polsce po objęciu władzy przez komunistów autentyczne ruchy pacyfistyczne były dławione w zarodku. Powstała natomiast ich karykatura – „Ruch Obrońców Pokoju”, jako część Światowej Rady Pokoju kierowanej przez sowieckie KGB. W latach 70-tych na czele polskiego „Ruchu Obrońców Pokoju” stał Józef Cyrankiewicz – były premier, który w 1956 roku wsławił się stwierdzeniem:

„Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie, w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podwyższenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny.”[2]

Pierwszy masowy ruch pacyfistyczny w PRL-u wiąże się z kontrkulturą hipisowską. W warunkach państwa totalitarnego i powszechnego obowiązku służby wojskowej polscy hipisi po raz pierwszy na szerszą skalę robili wszystko, aby nie iść „w kamasze”. Władze komunistyczne były niejako w rozkroku – propagandowo nagłaśniały hipisów amerykańskich oraz zachodnioeuropejskich z ich sprzeciwem wobec wojny wietnamskiej, a tymczasem rodzime „dzieci kwiaty” odmawiały służby wojskowej. Ukrywano poglądy polskich hipisów, jako sprzeczne z interesem państwa należącego do Układu Warszawskiego.

Powstanie „Solidarności” spowodowało gwałtowne odrodzenie się ruchów pacyfistycznych. W tym czasie byłem w Szkole Podchorążych Rezerwy, dwóch moich kolegów stwierdziło, że z powodu swoich poglądów nie wezmą broni do ręki. Postawy takie były przez wojsko tolerowane, a kolegom – pacyfistom dawano różne zajęcia typu gospodarczego.

Sytuacja zmieniła się wraz z wprowadzeniem stanu wojennego. Przykładem mogą być losy Zbigniewa Lipińskiego z Białogardu. W dniu 14 grudnia 1981 roku został on powołany do Pułku Manewrowego Rezerwowego Obwodu Milicji Obywatelskiej, czyli tzw. „ROMO”, który miał tymczasową siedzibę w Unieściu. Kiedy chciano mu przydzielić pałkę gumową i ręczny miotacz gazu, szeregowy Zbigniew Lipiński odmówił ich przyjęcia i stwierdził, że nie zamierza używać tych przedmiotów przeciwko kolegom z pracy, którzy podjęli strajk w „Unitrze” w Białogardzie. Zbigniew Lipiński został aresztowany, a następnie skazany przez Sąd Wojskowy na karę trzech lat pozbawienia wolności.[3]

Podobne przypadki władze stanu wojennego skrzętnie ukrywały, a w niepodległej Rzeczypospolitej znacznie więcej uwagi poświęca się gloryfikowaniu Wojciecha Jaruzelskiego i jego kompanów z zorganizowanej grupy przestępczej, aniżeli oddaniu należnego hołdu samotnym bohaterom, którzy w pojedynkę sprzeciwiali się armii i cywilnemu aparatowi przemocy.

Od samego początku Ruch „Wolność i Pokój” przyjął założenie, że należy występować w konkretnych sprawach, a nie w imię ogólnikowych haseł, działalność zaś prowadzić w sposób jawny. W deklaracji ideowej Ruch „Wolność i Pokój” zapowiadał walkę
o podstawowe prawa człowieka, wyzwolenie narodowe, przyłączenie się do międzynarodowego ruchu na rzecz pokoju, konieczność zmiany roty przysięgi wojskowej
i stworzenie możliwości cywilnej służby zastępczej oraz skuteczną ochronę środowiska[4].

Deklarację tę odczytano 7 listopada 1985 roku w Machowej koło Tarnowa, gdzie odprawiono mszę świętą w intencji obywatela austriackiego Otto Schimka. W 1944 roku mając 19 lat, jako żołnierz Wermachtu odmówił on uczestniczenia w egzekucji ludności polskiej, za co – jak najbardziej „zgodnie z prawem”, został rozstrzelany na podstawie wyroku Wojskowego Sądu Polowego. Otto Schimek stał się patronem Ruchu „Wolność i Pokój”. Komunistyczne władze podjęły nadzwyczajne działania, aby nie dopuścić „wipowców” do złożenia wieńca na jego grobie.

Ruch „Wolność i Pokój” formalnie powstał 14 kwietnia 1985 roku w Krakowie. Czołową postacią tego ugrupowania był Jan Maria Rokita.[5] W deklaracji założycielskiej wskazywano, że władze totalitarne państwa komunistycznego bezprawnie przechwyciły ideę pokoju i dlatego należy przywrócić prawdziwe znaczenie temu słowu, wzorowane na orędziach Jana Pawła II. Wskazywano, że nie można oddzielić działań na rzecz pokoju z walką o podstawowe prawa człowieka, łamane powszechnie przez reżim Jaruzelskiego.

Ruch „Wolność i Pokój” był zlepkiem różnych poglądów – od skrajnie prawicowych do skrajnie lewicowych, a nawet lewackich, jednakże był zdolny do wypromowania wspólnych idei, jak na przykład ochrona środowiska. W kwietniu 1986 roku po katastrofie w Czarnobylu Ruch „Wolność i Pokój” organizował tzw. sittingi. Polegały one na tym, iż jego członkowie siedzieli w głównych punktach miasta i trzymali plakaty z hasłami przeciwko zagrożeniom, jakie niesie energetyka jądrowa. Ponadto podjęto akcję przeciwko ściekom Huty Siechnice, które zagrażały skażeniem wody pitnej metalami ciężkimi. W Szczecinie „wipowcy” protestowali przeciwko zatruwaniu powietrza przez fabrykę nawozów sztucznych w Policach, a w Krakowie przez Hutę im. Lenina. Głośna była akcja „wipowców” w sprawie rezerwatu nietoperzy w poniemieckich bunkrach w Międzyrzeczu, w których chciano umieścić składowisko odpadów promieniotwórczych. Akcja ta zakończyła się pełnym sukcesem, gdyż w wyniku marszów protestacyjnych i głodówek władze zrezygnowały z zamysłu urządzenia tam składowiska śmieci promieniotwórczych. Protesty „wipowców” przeciwko ocieplaniu bloków mieszkalnych azbestem były mniej skuteczne, a skutki tego w Kołobrzegu do dzisiaj są przerażające.

Drugą wspólną inicjatywą „wipowców” była akcja odsyłania książeczek wojskowych na ręce Ministra Obrony Narodowej z listem wyjaśniającym przyczyny. Pierwsi swoje książeczki odesłali Jarek Czepczunowicz, Jarema Dubiel i Piotr Niemczyk. Wojciech Jankowski odmówił pójścia do wojska, chcąc odbywać służbę zastępczą, za co został aresztowany. Aresztowania spowodowały skutek odwrotny od zamierzonego, gdyż w różnych częściach Polski do protestu przystępowało coraz więcej osób. Jednym z ognisk tej akcji był Kołobrzeg[6].

         Bezpośrednią inspiracją do wykrystalizowania się Ruchu „Wolność i Pokój” była sprawa Marka Adamkiewicza ze Szczecina[7], który był działaczem Niezależnego Zrzeszenia Studentów (NZS), internowanym w stanie wojennym. Marek Adamkiewicz został powołany do Szkoły Podchorążych Rezerwy i zdecydowanie odmówił złożenia przysięgi wojskowej. Swoją decyzję uzasadnił tym, że nie może przysięgać wierności obcej armii, tj. Armii Czerwonej, ani władzy komunistycznej[8].

Przeniesiono go karnie do zasadniczej służby wojskowej w Jarominie koło Trzebiatowa, a 17 listopada 1984 roku został aresztowany. W dniu 18 grudnia 1984 roku Wojskowy Sąd Garnizonowy w Szczecinie skazał go na 2,5 roku pozbawienia wolności[9]. Młodzi działacze, głównie z NZS-u, zorganizowali szeroki ruch protestu w obronie Adamkiewicza, pisano petycje do władz i organizowano akcje ulotkowe. W marcu 1985 roku dwadzieścia osób podjęło w kościele w Podkowie Leśnej głodówkę protestacyjną[10]. Z bardziej znanych dziś osób, które podjęły głodówkę, należy wymienić Macieja Kuronia, Piotra Niemczyka czy Konstantego Radziwiłła.

Nazwisko Jacka Borcza pojawia się w materiałach Służby Bezpieczeństwa, jako działacza w Klubie Inteligencji Katolickiej (Sprawa Operacyjnego Rozpracowania kryptonim „Opornik”) oraz w ramach organizacji „Wolność i Pokój”, a także jako osoby skazanej na wieloletnie więzienie za odmowę służby wojskowej (w nowomowie esbeckiej napisano by, że „Borcz przechodzi przez materiały”).  Kiedy czytałem liczne dokumenty zgromadzone w Sprawie Operacyjnego Rozpracowania o kryptonimie „Kaktus” (SOR „Kaktus”), która jest przechowywana w Instytucie Pamięci Narodowej w Szczecinie pod sygnaturą IPN Sz 00105/496, najbardziej zaintrygowało mnie, iż wniosek o zakończenie tej sprawy dotyczącej grup „WiP” na terenie województwa koszalińskiego zakończono 14 maja 1990 roku[11]. Przypomnijmy, że dzień 4 czerwca 1989 roku przyjmuje się jako datę odzyskania niepodległości i początek III Rzeczypospolitej. Sprawę SOR „Kaktus” zakończono więc w czasie, gdy Ministrem Spraw Wewnętrznych był Krzysztof Kozłowski, rekomendowany przez premiera Mazowieckiego.[12]

            Początki SOR „Kaktus” zawarte są w notatce służbowej:

„1. W dniu 14 lutego 1986 r. w obecności Zastępcy Szefa WUSW ds.
SB w Koszalinie – płka A. Pudło odbyło się robocze spotkanie Szefa Wydziału WSW
8 Dywizji Zmechanizowanej – ppłka K. Kopackiego z przedstawicielami Departamentu
III MSW – ppłk M. Kijewskim, por. W. Ostaszewskim, Wydziału III WUSW w Gdańsku ppor. A. Filocha oraz kierownictwa Wydz. III WUSW w Koszalinie – mjr B. Małeckim i kpt.
K. Czarnowskim.

W spotkaniu uczestniczył również Naczelnik Wydziału Śledczego WUSW
w Koszalinie – ppłk K. Frydrychowicz.

2. Przedmiotem spotkania było podjęcie postanowień w związku z przekazaną przez Wydział WSW 8 Dywizji Zmechanizowanej informacją wskazującą na istnienie nielegalnej grupy na terenie Kołobrzegu.

3. W trakcie spotkania podjęto następujące postanowienia:

Na obecnym etapie wiedzy operacyjnej, odstąpić od działań likwidacyjnych wobec grupy, podejmując przedsięwzięcia zmierzające do pełnego rozpoznania zagrożenia; operacyjnego opanowania grupy oraz przejęcia inicjatyw.

– Wydział III WUSW w Koszalinie założy sprawę operacyjnego rozpracowania, która obejmie osoby wchodzące w skład grupy nie rozpracowanej dotychczas przez Wydział WSW 8 DZ w Koszalinie. Wobec wszystkich natomiast figurantów przechodzących w obu prowadzonych sprawach podejmowane przedsięwzięcia operacyjne będą konsultowane i koordynowane przez obie jednostki (Wydział III WUSW w Koszalinie i Wydział WSW 8 DZ w Koszalinie).

– W tym celu opracowany zostanie wspólny plan przedsięwzięć operacyjnych zmierzających do:

  1. a.       rozpoznania zamierzeń grupy i wyeliminowanie możliwości realizacji przez nią działań o charakterze terrorystycznym;
  2. b.       niedopuszczenia do masowego kolportażu ulotek na terenie jednostek wojskowych ochranianych przez Wydział WSW 8 DZ oraz miejscach publicznych;
  3. c.       ustalenia składu osobowego redakcji, założeń programowych, inspiratorów i bazy poligraficznej, przygotowywanego nielegalnego wydawnictwa pt. „Orkus”
    i podjęcia w stosownym czasie czynności przecinających dalszą nielegalną działalność propagandową.

– Wobec stwierdzenia faktu istnienia kanałów przerzutowych nielegalnej literatury
z Gdańska na teren Kołobrzegu, w dalszych działaniach operacyjnych uwzględnić bieżące współdziałanie z Wydziałem III WUSW w Gdańsku.

– Ponadto w trakcie spotkania uzgodniono głównie kierunki dalszego wykorzystania
w planowanych działaniach operacyjnych tw ps. „Strzelec” pozostającego na kontakcie Wydziału WSW 8 DZ.

Podpisali Szef Wydziału Wojskowej Służby Wewnętrznej 8 Dywizji Zmechanizowanej ppłk Kazimierz Kopacki oraz Naczelnik Wydziału III WUSW w Koszalinie mjr Bogusław Małecki”.

W aktach SOR „Kaktus” znajduje się kilkadziesiąt tzw. meldunków uzupełniających,
w których pod poszczególnymi datami zapisano w sposób skondensowany wydarzenia dotyczące rozpracowywanej grupy młodzieży. Autorem tych notatek był kpt. SB Krzysztof Czarnowski.

Pod datą 19 marca 1986 r.:

„W związku z wyprzedzającą informacją agenturalną o planowanym w dniu 86-03-19 wyjeździe do Gdańska łącznika rozpracowywanej grupy po odbiór nielegalnej literatury, podjęto działania zmierzające do operacyjnego zabezpieczenia tego wyjazdu i przekazania materiałów. Ustalono, że łącznik skontaktował się w Gdańsku z nn. mężczyzną, który wręczył mu za odpłatnością kilkadziesiąt periodyków sygnowanych przez „Solidarność Walczącą”, „Solidarność – tygodnik Mazowsze”, „Solidarność „Nasz Czas”, „Kontakty”, „Kadłub”, oraz około 40 egz. wydawnictw tematycznych różnych autorów nn. mężczyzna wręczył łącznikowi taśmę magnetofonową z archiwalnym zapisem wydarzeń rozgrywających się Szczecinie
i kilkanaście sztuk kalki firmy „Rex-Rotary”.

Ustalono rysopis nn. mężczyzny oraz adres pod jaki się udał po spotkaniu z łącznikiem. Informację na ten temat przekazano dla Wydz. III WUSW w Gdańsku.

Pod datą  26 marca 1986 r.:

„Wydział WSW 8 Dywizji Zmechanizowanej w Koszalinie poinformował nas
o przywiezieniu przez J. Borcza z Sopotu około 1.000 szt. ulotek zatytułowanych – „Gazeta uliczna PGN „Wolność”. Przewidywano kolportaż tych ulotek w dniu 27 bm. na terenie Kołobrzegu. Celem ograniczenia zasięgu kolportażu i ujęcia niektórych sprawców opracowano plan przedsięwzięć operacyjnych”.

Pod datą 27 marca 1986 r.:

„W wyniku działań podjętych wspólnie ze służbą MO zatrzymano współsprawcę kolportażu ww. ulotek, który ubezpieczał J. Borcza w momencie rozrzucenia przez niego ulotek na ul. Walki Młodych w Kołobrzegu.

Okazał się nim R.W. – uczeń Zasadniczej Szkoły Budowlanej w Kołobrzegu, urodz.
w 1969 r. Z uwagi na wiek R.W. (nieukończone 17 lat), jak również inne istotne okoliczności odstąpiono od przesłuchania zatrzymanego w trybie procesowym.

            Fakt kolportażu udokumentowano”[13].

Służba Bezpieczeństwa wykorzystała zatrzymanie młodego człowieka do zmuszenia go, aby podjął tajną współpracę. Nadano mu pseudonim „R.W.” Tajny współpracownik „R.W.” miał duże zasługi w rozpracowywaniu grupy „WiP” Jacka Borcza, gdyż uczestniczył w jej działaniach i składał szczegółowe meldunki.

Pod datą 17 kwietnia 1986 r.:

„Na polecenie Jacka Borcza do Gdańska wyjechał łącznik, który otrzymał za odpłatnością od mężczyzny opisanego w meldunku Nr 42/86 ponad 100 egz. różnych nielegalnych wydawnictw oraz rulon płótna do sitodruku. Szczegółową informację na ten temat przekazano dla Wydz. III WUSW w Gdańsku.

Stwierdzono, iż otrzymane materiały Borcz rozprowadza za pośrednictwem zaufanych osób, między innymi w środowisku młodzieży szkół ponadpodstawowych. Część tych wydawnictw przejęto poprzez osobowe źródła informacji posiadające bezpośrednie dotarcie do J.B.”[14]

Pod datą 26 kwietnia 1986 r.:

„W związku z potwierdzonymi informacjami operacyjnymi o zamierzonym przez
J. Borcza zakłóceniu obchodów 1-majowych w Kołobrzegu opracowano plan przedsięwzięć operacyjno-rozpoznawczych i zapobiegających zagrożeniom ze strony rozpracowywanej nielegalnej grupy.

W wyniku jego realizacji stworzono warunki uniemożliwiające Borczowi podłączenie się do urządzeń nagłaśniających oraz ograniczające rozmiar ewentualnego kolportażu ulotek.”

Pod datą 1 maja 1986 r.:

„J. Borcz wyjechał do Gdańska, aby tam wziąć udział w nielegalnym pochodzie. Wyjazd zabezpieczono poprzez osobowe źródło informacji. Wymieniono nie dotarł na miejsce zbiórki (Kościół św. Brygidy), gdyż został zatrzymany przez patrol MO do godz. 11-tej (…).

            Przed wyjazdem do Gdańska Borcz wyniósł ze swojego mieszkania nielegalną literaturę do zaufanej osoby mieszkającej w tym samym budynku. Podjęte zostały działania w celu identyfikacji tej osoby.

Uzyskano informację o kontaktowaniu się J. Borcza z nauczycielką j. polskiego
w Zasadniczej Szkole Budowlanej w Kołobrzegu Kasak Krystyną.

Wymieniona związana jest z klerem katolickim, bierze czynny udział w życiu Kościoła. Kieruje do Jacka Borcza wybranych przez siebie uczniów ZSB. Których ten wykorzystuje do nielegalnej działalności – dotychczas stwierdzono jeden tego rodzaju przypadek. Kasak zostanie objęta rozpracowywaniem w ramach sprawy „Kaktus””.[15]

Pod datą 3 lipca 1986 r:

„W toku rozpracowywania nielegalnej grupy w Kołobrzegu uzyskano z wiarygodnych źródeł operacyjnych informację o przygotowywaniu się do ucieczki do krajów zachodnich dwóch osób:

  1. 1.      Artura Tokarskiego, ur. w 1966 r. w Wałbrzychu;
  2. 2.      mężczyzny o nazwisku lub pseudonimie Kurczak (prawdopodobnie Janusz Kurczak).

Ucieczka podyktowana jest chęcią uniknięcia wcielenia do LWP celem odbycia zasadniczej służby wojskowej. Wymienione osoby planują przedostanie się na Zachód drogą morską przez Świnoujście – mają tam nawiązać kontakt z nn. mężczyzną, który za wynagrodzeniem byłby skłonny przeszmuglować ich drogą morską. Gdyby ten wariant nie mógł dojść do skutku A. Tokarski zdecydowany jest przedostać się do RFN przez Czechosłowację.”[16]

Pod datą 13 lipca 1986 r.:

„W lutym br. otrzymaliśmy z Wydziału WSW 8 DZ w Koszalinie informację dotyczącą mieszkańca Kołobrzegu Ob. Jacka Borcza, s. Bronisława, lat 20, zatrudnionego w hotelu „Solny” w charakterze cukiernika, z której wynikało, iż wymieniony przygotowuje się do czynnego zakłócenia XX Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu w drodze aktu terrorystycznego.

Wobec posiadania wówczas przez naszą służbę informacji o organizowaniu na terenie Kołobrzegu nielegalnej grupy młodzieżowej mogącej mieć związek z wymienionym
J. Borczem, przyjęliśmy z tutejszym Wydziałem WSW 8DZ wspólny plan działania celem rozpracowania i likwidacji grupy oraz zapobieżenia zamiarom figuranta.”[17]

Pod datą 7 września 1986 r.:

„Z wiarygodnych danych operacyjnych wynika, iż figurant przebywając u rodziny
w W-wie odwiedził Jacka Kuronia w jego mieszkaniu. Kuroń na wstępie ostrzegł figuranta, że zarówno mieszkanie jak i telefon są na podsłuchu.

Borcz miał przekazać dla Kuronia bliżej nieokreślone materiały do przedruku
– wychodząc zabrał kilka egzemplarzy „Mazowsza”, które wybrał spośród dużej ilości nielegalnych wydawnictw, jakie posiadał Kuroń.”[18]

Pod datą 11 września 1986 r.:[19]

„W ramach ogólnokrajowej akcji przeprowadzono z J. Borczem oraz z A. Tokarskim rozmowy profilaktyczno-ostrzegawcze. Borcz odmówił ujawnienia się i podpisania deklaracji o zaprzestaniu nielegalnej działalności. Był zdecydowany odbyć karę pozbawienia wolności na statusie więźnia politycznego za odmowę pełnienia służby wojskowej. W trakcie rozmowy silnie akcentował swoje związki z Kościołem rzymsko-katolickim. A. Tokarski zgłosił pisemną deklarację lojalności.” [20]

Pod datą 23 września 1986 r.:

„Borcz nie zgłosił się w tym terminie do WKU ani też do wyznaczonej jednostki wojskowej. W dalszym ciągu w rozmowach towarzyskich podtrzymuje wersję odmowy służenia w wojsku i gotowość poniesienia z związku z tym konsekwencji karnych.”

Pod datą 2 października 1986 r.:

„Z informacji uzyskanych w WKU Kołobrzeg wynika, że w Kłodzku zostali zatrzymani podczas próby nielegalnego przekraczania granicy dwaj mieszkańcy Kołobrzegu:

–         Arkadiusz Broniarek, lat 19;

–         Rafał Jakubiec, lat 19.

Motywem ich działania była chęć uniknięcia służby wojskowej. Broniarek utrzymywał kontakt z Jackiem Borczem, był podejrzany o przechowywanie ulotek szkalujących wojsko.

W ostatnim okresie Borcz zaniechał nielegalnej działalności. Ograniczył swoje kontakty; usunął z mieszkania kompromitujące materiały. Poinformował rodzinę o możliwości aresztowania uzyskując aprobatę ojca.

Dalsze przedsięwzięcia w sprawie ukierunkowane będą na operacyjne umocnienie się
w środowisku figuranta i paraliżowania prób naśladownictwa jego zachowania. Konieczne jest kontynuowanie rozpoznawania figuranta i innych członków nielegalnej grupy, między innymi ze względu na fakt, iż kompetentne organy wojskowe aktualnie przewidują rozwiązanie zaistniałej sytuacji w trybie procesowym.”

Głównym źródłem informacji dla SB w tej sprawie, jak i podobnych były „osobowe źródła informacji”, z których najważniejsi byli tajni współpracownicy określani skrótem „tw”. W niniejszej sprawie Służbie Bezpieczeństwa udało się pozyskać kilku istotnych „tw”
o pseudonimach „Strzelec”, „RW”, „Amadeo”, „Paszka”. Zostali oni wprowadzeni do grupy kołobrzeskiej „WiP” albo też byli to jej członkowie, których szantażem i groźbami zmuszono do podjęcia współpracy z SB.[21]

Tajni współpracownicy „Strzelec”, „RW”, „Amadeo”, „Paszka” dostarczali bardzo cennych informacji o Jacku Borczu i jego kolegach, tym niemniej SB nie dysponowała kompletną wiedzą. Tak na przykład wiedziano, iż nastąpił przerzut ulotek z Warszawy bądź
z Gdańska czy z Krakowa do Kołobrzegu, ale nie wiedziano, kto to zrobił, kiedy i w jaki sposób.  Dzięki informacjom uzyskanym od tajnych współpracowników, SB udało się w wielu wypadkach przechwycić część druków, ale nie była w stanie zapobiec licznym akcjom ulotkowym. SB uzyskała informację, że 6 lipca 1986 roku grupa Jacka Borcza dokona kolportażu ulotek w okolicach kołobrzeskiej Katedry[22]. W meldunku wskazano, iż podjęto działania w kierunku maksymalnego ograniczenia zasięgu kolportażu i ewentualnego ujęcia sprawcy na gorącym uczynku. Stwierdzono, że około godziny 1420 nieznany sprawca położył koło krzyża przed Katedrą plik ulotek sygnowanych przez Ruch „Wolność i Pokój”. Pomimo zakrojonych na szeroką skalę działań nie ujęto sprawcy, jak również zdołano przejąć tylko część ulotek, a pozostałe dostały się do rąk osób będących w pobliżu krzyża.

            Znaczna część materiałów operacyjnych zawartych w SOR „Kaktus” dotyczy uchylania się przez Jacka Borcza i Marka Mazurka od służby wojskowej. Z meldunków tych wynika, że bardzo angażował się w pomoc prawną nieżyjący już adwokat Wiesław Uptas, który pisał odwołania od orzeczeń Kolegium ds. Wykroczeń oraz zamierzał bronić Jacka Borcza w sprawie karnej o odmowę służby wojskowej[23]. SB podjęło działania, aby uniemożliwić te zamiary. Inwigilacja przeciwko adwokatowi Wiesławowi Uptasowi prowadzona była w ramach sprawy o kryptonimie „Bocian”[24].

Rozprawy w Kolegium były pilnie nadzorowane przez Służbę Bezpieczeństwa.
W jednym z meldunków informowano z satysfakcją, iż nie wpuszczono na salę rozpraw grupy młodzieży oraz emerytowanej nauczycielki Zbigniewy Buszty[25]. Było to ewidentne złamanie prawa, gdyż rozprawy przed Kolegium odbywały się w trybie jawnym i każdy miał prawo przysłuchiwać się posiedzeniom składu orzekającego. W innym wypadku SB jako sukces potraktowała uniemożliwienie dokonania nagrania przebiegu rozprawy przed Kolegium ds. Wykroczeń.

            Dla zobrazowania języka, jakim posługiwała się Służba Bezpieczeństwa w swoich materiałach operacyjnych oraz problematyki będącej w jej zainteresowaniu, przytoczę w całości jeden z meldunków znajdujących się w SOR „Kaktus”.

Meldunek uzupełniający nr 101/86[26]

Pod datą 14 czerwca 1986 r.:

„J. Borcz wyjechał do Gdańska z zamiarem przywiezienia maszyny do pisania.
Z uzyskanych informacji operacyjnych wynika, że zaoferowano mu starą maszynę, w związku z czym figurant zrezygnował z kupna. W Gdańsku nawiązał dalsze kontakty z członkami ruchu „Wolność i Pokój”, od których uzyskał obietnicę pomocy finansowej i w sprzęcie – m.in. ma otrzymać bezpłatnie maszynę do pisania.

Został również zaproszony do wzięcia udziału w tzw. „Ogólnopolskim zjeździe członków organizacji „Wolność i Pokój”.

Podjęto działania w kierunku operacyjnego zabezpieczenia udziału figuranta we wspomnianym zjeździe.”

Pod datą 20 czerwca 1986 r.:

„Figurant wraz z towarzyszącym mu członkiem rozpracowywanej nielegalnej grupy wyjechali do Gdyni, skąd w dniu 21 czerwca br. autobusem udali się do miejscowości Czarna Dąbrówka położonej w woj. słupskim. Po przybyciu na miejsce zostali ostrzeżeni przez dwóch n/n mężczyzn o „wpadce” w związku z czym nikt nie wysiadł, lecz kontynuowano jazdę do Słupska. Ze Słupska wyjechali pociągiem do Wejherowa – Śmiechowa, gdzie w domku letniskowym nr 3 w pobliżu jeziora – odbyło się spotkanie 16 członków ruchu „Wolność i Pokój” z Warszawy, Gdańska, Wrocławia i Kołobrzegu. W spotkaniu brała udział kobieta, cudzoziemka /prawdopodobnie z Kanady/ o imieniu Dajana. Spotkanie trwało do godz. 300 dnia następnego. Relację z jego przebiegu prześlemy do Wydz. II Dep. III MSW.

Z posiadanych informacji wynika, że figurant dążył będzie do utworzenia w Kołobrzegu ekspozytur Ruchu „Wolność i Pokój”, której ma zamiar zostać liderem. Organizowanie druku i kolportaż nielegalnych wydawnictw planuje przekazać wytypowanym członkom nielegalnej grupy zachowując nad tym nadzór.

Podjęto kroki w celu operacyjnego wykorzystania zaistniałej sytuacji oraz przygotowania działań o charakterze procesowym.

Odnośnie sygnalizowanego zamiaru zakłócenia przebiegu Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu poprzez spowodowanie wybuchu i użyciu gazów łzawiących nie uzyskano potwierdzenia.      

Uzyskano natomiast jednoźródłową agenturalną informację mówiącą o planowanym rozkolportowaniu podczas Festiwalu ulotek sygnowanych przez Ruch „Wolność i Pokój”.
W porozumieniu z Wydz. WSW 8 Dywizji Zmechanizowanej będziemy dążyć do zweryfikowania w/w informacji.

Podpisał Zastępca Naczelnika Wydziału III WUSW w Koszalinie kpt. Krzysztof Czarnowski.”

            Odnośnie tej ostatniej informacji, w ciągu kilku następnych lat kołobrzeska Służba Bezpieczeństwa prowadziła zakrojone na szeroką skalę działania, aby nie dopuścić do kolportowania ulotek w pobliżu amfiteatru w czasie trwania Festiwalu Piosenki Żołnierskiej.  Należy przyznać, że działania te były w większości przypadków skuteczne.

W ostatnim czasie ukazały się informacje, iż Polska zamierza zbudować elektrownię atomową. Wymienianych jest kilka lokalizacji, w tym również na terenie województwa zachodniopomorskiego. Szereg gmin zadeklarowało, że chętnie wyrazi zgodę, aby przyszła elektrownia atomowa powstała na jej terenie. Przypomnieć więc należy, że ponad 20 lat temu w latach 80-tych rozpoczęto budowę elektrowni atomowej w Żarnowcu, a ponadto planowano wybudowanie następnej nad jeziorem Kopań około 4 km od Darłowa. Ruch „Wolność
i Pokój”, który stawiał sobie między innymi cele ekologiczne, uznał, że budowa elektrowni atomowych zagraża środowisku naturalnemu człowieka i stwarza ogromne niebezpieczeństwo. Powyższy pogląd był bezpośrednim następstwem katastrofy elektrowni jądrowej w Czarnobylu na Ukrainie, która miała miejsce 26 kwietnia 1986 r. Początkowo w Polsce starano się ukryć tę katastrofę oraz fakt, że chmura radioaktywnego pyłu przechodziła nad Polską. Elektrownia w Żarnowcu była budowana dokładnie według takiej samej technologii, jak w Czarnobylu, a tym samym w pełni uzasadnione były obawy o bezpieczeństwo.

            Aktywną rolę w akcji sprzeciwu wobec budowy elektrowni atomowych odgrywali członkowie kołobrzeskiej grupy Ruchu „Wolność i Pokój”. Jak wynika z meldunku kpt. SB Krzysztofa Czarnowskiego ustalono, że 1 kwietnia 1987 roku Jacek Borcz kolportował nielegalne wydawnictwa. Ponadto posiadał on kilka egzemplarzy petycji do Sejmu PRL, zawierających żądanie wstrzymania budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu, z czego dwa egzemplarze przekazał zaufanym osobom w celu zbierania pod nią podpisów w szkołach
i internatach. SB ustaliła, że Jacek Borcz wraz z kolegami z „WiP” zamierzają przystąpić do zbierania podpisów w miejscach publicznych. W meldunku stwierdzono, iż SB, MO i grupa operacyjna Wojska Ochrony Pogranicza (WOP) w Kołobrzegu podjęły skoordynowane działania w kierunku przeciwdziałania planowanej akcji.  29 kwietnia zatrzymano Jacka Borcza oraz przeszukano jego mieszkanie, zabierając między innymi materiały przygotowane do publicznej zbiórki podpisów pod petycją do Sejmu PRL o przerwanie budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu.[27]

Kpt. SB Krzysztof Czarnowski miał pełną świadomość, że planowana przez Jacka Borcza i jego kolegów akcja jest w pełni legalna, bowiem Służba Bezpieczeństwa dysponowała opinią wydziału śledczego, z której wynikało, iż nie ma możliwości zastosowania w stosunku do osób zbierających podpisy środków karno-administracyjnych. Sprawa ta jest jednym z tysięcy przykładów potwierdzających, że Służba Bezpieczeństwa była organizacją przestępczą, świadomie łamiącą prawo obowiązujące w PRL-u.

28 maja 1987 r. Naczelnik Wydziału III SB w Koszalinie ppłk Bogusław Małecki przesłał do swoich przełożonych w Warszawie szyfrogram, w którym donosił, że grupa Jacka Borcza przywiozła z Gdańska 1000 sztuk ulotek zatytułowanych „Czy potrzebny nam Żarnowiec?”. W treści wyrażono negatywne opinie na temat budowy elektrowni
i zachęcano do przesyłania listów i petycji w tej sprawie na adres Sejmu PRL
w Warszawie. I tym razem SB uznała, że przesyłanie petycji do Sejmu jest szkodliwe
i niedozwolone. Ujęto Artura Tokarskiego w czasie kolportażu ulotek na terenie Liceum Ogólnokształcącego w Kołobrzegu i skierowano wniosek o ukaranie do Kolegium
ds. Wykroczeń. Kołobrzeskie Kolegium, wykazując całkowitą dyspozycyjność, wymierzyło Arturowi Tokarskiemu grzywnę w wysokości 40000 zł oraz orzekło przepadek zatrzymanych ulotek. W trakcie rozprawy sympatyk Ruchu „Wolność i Pokój” Dariusz Cieślak usiłował nagrać posiedzenie Kolegium, ale zostało to przez SB udaremnione.[28]

W aktach SOR „Kaktus” znajduje się szereg meldunków, z których wynika, że SB wielokrotnie ścigała grupę Jacka Borcza przy próbach kolportażu ulotek sprzeciwiających się budowie elektrowni atomowej. W trakcie jednej z tych akcji ujawniono, że z grupą współdziała Krzysztof Przybylski, który zatrudniony był jako telemonter w Urzędzie Telekomunikacji w Kołobrzegu. SB wykryła, iż wykorzystując dostęp do łączy podjął on próbę ustalenia telefonów znajdujących się na podsłuchu. W meldunku znajduje się informacja, iż SB zobowiązała kierownictwo Wojewódzkiego Urzędu Telekomunikacyjnego w Koszalinie do przeniesienia Krzysztofa Przybylskiego na takie stanowisko, które uniemożliwi mu dostęp do łączy[29]. W meldunku tym znalazła się również informacja, że Jacka Borcza poddano aktywnej kontroli operacyjnej, w wyniku której ustalono, że 10 lipca pojechał do Warszawy, aby wziąć udział w spotkaniu członków „WiP”. Przypuszczano, że miał tam zapoznać się z obsługą urządzeń poligraficznych oraz przywieść do Kołobrzegu nielegalne wydawnictwa.

Meldunek operacyjny z 1 września 1987 r.[30] informuje, że na terenie Kołobrzegu zatrzymano Artura Tokarskiego, Krzysztofa Przybylskiego, Dariusza Cieślaka, Ścibora Grochala i Jacka Dacha za kolportaż ulotek i skierowano wobec nich wnioski do Kolegium ds. Wykroczeń w Kołobrzegu. W celu rozbicia grupy „WiP” jej członkowie Jacek Dach i Ścibor Grochal otrzymali 24 września karty wcielenia do wojska. Zaszczyt służby wojskowej był więc faktycznie karą. Podkreślić należy, iż Służba Bezpieczeństwa w oparciu o materiały sprawy „Kaktus” opracowała informację przedstawiającą działalność rozpracowywanej grupy, którą przedłożono I Sekretarzowi Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Koszalinie. Ten najwyższy organ partyjny w województwie koszalińskim w pełni zaakceptował sprzeczne z prawem działania Służby Bezpieczeństwa.

Z meldunku z 9 października 1987 r. wynika, że w dniach od 13 do 20 września 1987 roku w Bydgoszczy odbyła się głodówka, w której wzięli udział Jacek Borcz, Artur Tokarski i Marek Mazurek. Ten ostatni nie stawił się do odbycia służby wojskowej,
a prokuratura wojskowa rozesłała za nim list gończy. Jacek Borcz sam zgłosił się do WKU, ale pomimo to został tymczasowo aresztowany. W toku rozprawy Jacka Borcza w sądzie w Koszalinie ujęto na sali rozpraw Marka Mazurka.[31]

Po aresztowaniu Jacka Borcza i Marka Mazurka grupa kołobrzeska „WiP” kontynuowała działalność, a najbardziej aktywnymi stali sie Artur Tokarski i Arkadiusz Broniarek. Działalność w tym czasie polegała głównie na przeprowadzaniu akcji ulotkowych
i rozprowadzaniu kolejnych numerów gazetki „Rewers” oraz innych wydawnictw – czasopism „Dezerter”, „PWA”, „Solidarność – Tygodnik Mazowsze”. Grupa kołobrzeska zamierzała dla uczczenia rocznicy 13 grudnia wywiesić transparent na dachu „Bryzy” oraz rozrzucić ulotki. Ostatecznie złożono jedynie kwiaty pod ołtarzykiem na ścianie Katedry.

Służba Bezpieczeństwa uzyskała od tajnych współpracowników „Amadeo” i „Paszka” informację, że 1 października 1988 r. w mieszkaniu ciotki Arkadiusza Broniarka spotkali się członkowie Ruchu „WiP” z Kołobrzegu, Koszalina i Darłowa. W trakcie dyskusji R. Bezimienny[32] zaproponował utworzenie wspólnej organizacji „WiP” Pomorza Środkowego, a także omawiano przeciwdziałanie planowanej budowie elektrowni jądrowej koło Darłowa. W celu koordynacji działań Arkadiusz Broniarek nawiązał kontakty z Jadwigą Gosiewską, przewodniczącą Obywatelskiego Komitetu „Czuwanie” w Darłowie. Współpraca ta zaowocowała zorganizowaniem w dniach 13-15 maja 1989 roku seminarium ekologicznego w Darłowie, w którym ponadto uczestniczyła fundacja ekologiczna z Poznania. W trakcie seminarium przedstawiono referaty dotyczące energetyki jądrowej w Europie, degradacji środowiska naturalnego powodowanego przez elektrownie jądrowe, działań proekologicznych
w społecznościach lokalnych, a także referaty dotyczące akcji bezpośredniej w ekologii oraz tzw. ekologii głębokiej. Seminarium przewodniczył Jacek Szymanderski, a oprócz polskich ekologów uczestniczyli przedstawiciele ruchów ekologicznych z USA, RFN, Szwajcarii, Australii, Anglii i Francji.

W tym czasie odbywała się kampania przedwyborcza do Sejmu. Służba Bezpieczeństwa aktywnie śledziła kandydatów „Solidarności”. Ustalono, że kandydat na posła Franciszek Sak wziął udział w manifestacji ekologicznej zorganizowanej przez Obywatelski Komitet „Czuwanie” oraz „WiP” – skierowanej przeciwko projektowanej budowie elektrowni atomowej nad jeziorem Kopań koło Darłowa. W meldunkach operacyjnych SB podkreślała, że członkowie „WiP” aktywnie włączyli się do kampanii wyborczej na rzecz „Solidarności”. Ich udział polegał głównie na kolportowaniu materiałów propagandowych i rozlepianiu plakatów. Działania te SB „zabezpieczała operacyjnie” poprzez swoje osobowe źródła informacji, a także uzyskiwano materiały fotograficzne. SB starała się przeciwdziałać organizowanym przez „WiP” happeningom uznając, że mogą one zakłócić porządek publiczny. Obecnie wiemy, że działania SB w kampanii przedwyborczej były całkowicie nieskuteczne, bowiem w wyborach do senatu na 100 miejsc „Solidarność” uzyskała 99 mandatów, a kandydat komunistów na senatora Aleksander Kwaśniewski uzyskał na naszym terenie znikomy procent poparcia.

Sprawa Operacyjnego Rozpracowania „Kaktus” zawiera różne ciekawe informacje ukryte w meldunkach operacyjnych, dotyczących grupy kołobrzeskich działaczy Ruchu „Wolność i Pokój”. W meldunku z 10 marca 1988 roku kapitan SB Krzysztof Czarnowski relacjonuje doniesienie tajnego współpracownika o pseudonimie „Paszka” dotyczącego seminarium Ruchu „WiP” w Warszawie, a w pewnym miejscu pisze:

„Na łamach tut. dziennika „Głos Pomorza” z naszej inspiracji [podkreślenie moje] ukazał się trzyczęściowy artykuł pt. „Tchórzostwo z dorobioną ideologią” (pierwszy odcinek opublikowano w dniu 24.02.br.), krytycznie oceniający działalność Ruchu „WiP” na przykładzie grupy kołobrzeskiej. „Bohaterowie” artykułu po jego przeczytaniu ocenili, że ich wypowiedzi i intencje zostały wypaczone, przez co zostali ośmieszeni w swoim środowisku.”

Zaciekawiony tą notatką sięgnąłem po archiwalne roczniki „Głosu Pomorza”
i faktycznie 24 lutego 1988 roku ukazał się artykuł pod tytułem „Tchórzostwo z dorobioną ideologią” podpisany przez Marylę Wronowską. Jeden z młodych działaczy „WiP” mówi pani redaktor:

„Nie piję. Na modnym ubraniu mi nie zależy. Ja wolę poczytać. Zainwestować
w rozum. – Chwalebna postawa – mówię. Mój entuzjazm nieco blednie, gdy dowiaduję się, że panowie nie oglądają telewizji, bo kłamie, nie czytają gazet, bo to fałsz i obłuda. A co czytają? Czego słuchają? Łatwo się domyśleć.”

Oburzenie pani redaktor wydaje mi się nieuzasadnione. Szukając artykułu przejrzałem kilkanaście numerów „Głosu Pomorza” z 1988 roku i oprócz relacji z egzekutywy oraz dzielnych przygotowań PGR-ów do prac polowych niewiele więcej można było wyczytać. Dwadzieścia lat minęło, a już nie pamiętamy, jak wyglądała prasa i o czym informował dziennik telewizyjny. Wracając do artykułów Maryli Wronowskiej – w pewnej chwili nachodzi panią redaktor taka oto refleksja:

„A walczcie sobie, walczcie – pomyślałam. Przecież to zupełna dziecinada. Kilku chłopców, prowadzonych na pasku przez starych repów z byłej „Solidarności”, urządza
w mieście radosną „zadymę”. Udało się rozrzucić kilka ulotek. W ich treści jest tyle samo niekonsekwencji, co w ich wypowiedziach.”

Podsumowanie artykułu jest jasne i zdecydowane:

„Ruch wkracza tam, gdzie brak wpływu rodziców – poza Karolem żaden z chłopców nie zaznał miłości ani ciepła rodzinnego domu; tam, gdzie szkoła źle wychowuje – wszyscy znani mi i nieznani „bohaterowie” ukończyli tę samą szkołę, dość głośną we wczesnych latach osiemdziesiątych (kilku pedagogów wybrało wolność na Zachodzie). Ruch bierze pod opiekę tchórzy i mimozowatych psychicznie młodzieńców, którzy boją się niewygód, rygoru, zorganizowanej pracy, dyscypliny, wysiłku i dorabia do swojej troskliwości ideologię. Potwierdzeniem może być spostrzeżenie, że w ruchu działają tylko ludzie w wieku poborowym. Starsi animatorzy, siedzący w stolicy, lub – w Gdańsku – podtrzymują młodzieńczy zapał dyrektywami i pieniędzmi na opłacenie grzywien. I myślą: przydałaby się głodówka, bo już dawno nic się nie działo. Proszę bardzo – najmniej odporny psychicznie Ryszard zgodzi się na głodówkę. Czy za darmo? Liderzy myślą dalej: idźcie do więzienia – o nic się nie martwcie, my wam pomożemy. Więc naiwni siedzą. „Robienie” za męczennika kończy się dość szybko. O wiele dłużej trwa więzienna proza. To nic, że cierpią ich rodziny.

Starszym panom potrzebny jest młody narybek i to do zupełnie innych celów, niż ten jaki głosi hasło „Wolność i pokój”, służące za parawan. Cóż naiwnych nie sieją, sami wschodzą…”

Następny artykuł z 2 marca 1988 roku kończy się w sposób równie pryncypialny:

„WiP dąży w efekcie do jednostronnego rozbrojenia Polski, następnie krajów – stron Układu Warszawskiego. To nie jest walka o pokój, lecz zachęta dla sił, którym się marzy zmiana powojennego układu terytorialnego i politycznego w Europie.”[33]

            Szczerze współczuję pani Maryli Wronowskiej, bo zaledwie w dwa lata później jej umiłowany Układ Warszawski rozsypał się jak domek z kart. Jakże ta „biedna” kobieta musiała rozpaczać, gdy z Bagicza koło Kołobrzegu wyjeżdżali jej ukochani sowieci, pozostawiając ją bez żadnej ochrony przed imperializmem.

            W dniu 6 kwietnia 1988 r. kpt. SB Krzysztof Czarnowski meldował przełożonym, cyt.:

„Zamieszczony z naszej inspiracji [podkreślenie moje] artykuł w miesiącu lutym br. na łamach dziennika „Głos Pomorza” trzyczęściowy artykuł „Tchórzostwo z dorobioną ideologią” (meldunek nr 25/88) spowodował napływ listów do redakcji. Jeden z nich zawierający krytykę postaw młodych ludzi odmawiających pełnienia służby wojskowej opublikowano w n-rze 73 „Głosu Pomorza” z dn. 28.03.br”

            Rzekomy list jest oczywiście anonimowy, a czytelnik pisze, że podziwia panią redaktor za taktowny sposób, w który opisała pseudobojowników o pokój. W dalszej części artykułu „Potępienie dekowników” pani redaktor daje własną receptę, jak należy postępować z bezczelnymi smarkaczami, którzy nie chcą składać przysięgi na wierność sojuszu z Armią Radziecką:

„Uważam, że skoro Ci ludzie odmawiają stanowczo służby wojskowej, należy skierować ich do specjalnych formacji i to poza miejscem zamieszkania.

Z uwagi na to, że tak miłują pokój, niech pracują dla pokoju. Ale nie dla swojego wygodnego życia, tylko dla dobra wszystkich Polaków. Myślę, że przyczynianie się do rozwoju naszej ojczyzny, polepszanie życia jego obywateli poprzez sumienną pracę w specjalnie utworzonych grupach nie jest sprzeczne z ich walką o pokój. Grupy należy jednakowo ubierać (nie umundurować) wykluczyć jakiekolwiek odznaki wojskowe w ubiorze (np. guziki z orłem itp.). Ludzie ci nie mogą hańbić godła polskiego. Formacje te powinny być skierowane do pracy w ważnym z punktu widzenia gospodarki narodowej, tj.: kopalnie, kolej, budownictwo, lasy, szpitale a także zakłady psychiatryczne itp.”

Na końcu pani Maryla Wronowska skromnie przyznaje, że ma odwagę cywilną
i dlatego podpisuje się pod artykułem imieniem i nazwiskiem. Czy pani redaktor Wronowskiej starczy odwagi cywilnej, aby opisać, jak wyglądała owa inspiracja SB? Czy opisze swoją działalność w innych podobnych sprawach? Powstaje oczywiste pytanie: czy ludzie, którzy na zamówienie policji politycznej pisali wredne artykuły poniżające opozycję mają moralne prawo nazywać się nadal redaktorami? Czy istnieje potrzeba, aby przypominać o tej nieodległej przeszłości, czy też za radą niektórych trzeba „to” głęboko zakopać, albo spalić bibliotekę, która przechowuje roczniki „Głosu Pomorza” z 1988 roku?

Kołobrzeska grupa Ruchu „Wolność i Pokój” była znaczącą siłą zarówno w odniesieniu do ogólnopolskiej struktury tej formacji, jak również do działań opozycyjnych na terenie Kołobrzegu. Grupę kołobrzeską „WiP-u” wymienia się powszechnie jako czołowy ośrodek tego ugrupowania. Działacze „WiP-u” z Kołobrzegu, oprócz działań na terenie miasta, uczestniczyli w wielu ogólnopolskich akcjach takich jak głodówki, sittingi, konferencje, akcje protestacyjne. O tym, jak duże znaczenie miała grupa kołobrzeska „WiP”, świadczy fakt, że wydawali oni swoją własną gazetkę „Rewers” w znacznym nakładzie, która była rozprowadzana nie tylko w Kołobrzegu, ale też w innych ośrodkach. Działacze „WiP-u” z Kołobrzegu czynnie włączali się w najbardziej spektakularne akcje, na przykład zwracanie książeczek wojskowych i odmowę służby wojskowej. Członkowie „WiP-u” Jacek Borcz i Marek Mazurek zostali skazani na kary pozbawienia wolności za odmowę służby wojskowej, z czego Jacek Borcz odbył znaczną część tej kary. Wobec dwóch innych członków prokuratura wojskowa wszczęła postępowania przygotowawcze. Członkowie grupy kołobrzeskiej wielokrotnie stawali przed Kolegiami do spraw Wykroczeń za kolportowanie ulotek i zwracanie książeczek wojskowych. Na terenie Kołobrzegu w drugiej połowie lat 80-tych obok osób skupionych wokół Klubu Inteligencji Katolickiej – „WiP” był najbardziej widoczną grupą opozycyjną. Obie te grupy przenikały się częściowo, bowiem niektórzy działacze „WiP-u”, jak np. Jacek Borcz, aktywnie uczestniczyli w działaniach podejmowanych przez Klub Inteligencji Katolickiej, o czym świadczą materiały wytworzone przez Służbę Bezpieczeństwa w ramach Sprawy Operacyjnego Rozpracowania „Opornik”[34].

Działający w ruchu „WiP” byli osobami bardzo młodymi i ze względu na swój wiek nie brali udziału w powstawaniu „Solidarności” w 1980 r. Nie mieli doświadczenia, które cechowało ich starszych kolegów, ale równocześnie nie byli obciążeni traumą i zniechęceniem, będącą udziałem wielu działaczy „Solidarności” po wprowadzeniu stanu wojennego. Ze względu na swój wiek oraz brak doświadczenia byli bardziej odważni i bezkompromisowi w swoich zachowaniach. Z drugiej strony cechy te spowodowały, że byli oni szczególnie podatni na infiltrację ze strony Służby Bezpieczeństwa, która zdołała umieścić w kołobrzeskiej grupie „WiP-u” co najmniej czterech tajnych współpracowników. Ponadto Służba Bezpieczeństwa skutecznie prowadziła różnego rodzaju akcje dezinformacyjne, przeciwdziałając w ten sposób wielu zamierzeniom.

Słabość Ruchu „Wolność i Pokój” polegała na braku sformalizowanego przywództwa oraz wielości nurtów ideologicznych. Miało to również i pozytywne następstwa, gdyż Służba Bezpieczeństwa nie była w stanie przejąć pełnej kontroli nad „WiP-em”. Osłabienie działalności ruchu nastąpiło po 1988 roku, a więc po zmianie przepisów dotyczących odbywania zastępczej służby wojskowej dla osób o przekonaniach pacyfistycznych i ze względu na reprezentowany światopogląd. Zmiana prawa spowodowała, że znaczna część młodych ludzi przestała aktywnie działać w ramach Ruchu „Wolność i Pokój”.

Kołobrzescy działacze nie przełożyli swojej aktywności w walce z komunistycznym aparatem ucisku na karierę polityczną w niepodległej Rzeczypospolitej. Kilku działaczy z Ruchu „WiP” z innych ośrodków zostało posłami, ale ich kariery polityczne, za wyjątkiem Jana Marii Rokity, w późniejszym czasie nie rozwijały się. Z grupy kołobrzeskiej nikt nie kontynuował działalności po transformacji ustrojowej nawet na poziomie lokalnym. Opozycyjna działalność kołobrzeskiej grupy „WiP” poszła w całkowite zapomnienie, a za rechot historii można uznać fakt, że honorowe obywatelstwo Kołobrzegu przyznano osobie, która w kolegium skazywała młodych opozycjonistów na wysokie grzywny. Przez cały okres dwudziestolecia za wyjątkiem moich artykułów w „Gazecie Kołobrzeskiej” nie ukazała się żadna, nawet najdrobniejsza wzmianka w lokalnych mediach, przypominająca istnienie i dokonania grupy kołobrzeskiej Ruchu „Wolność i Pokój”. Odbyło się wiele rocznicowych uroczystości poświęconych oporowi wobec komuny, ale również i tam zabrakło opozycjonistów spod znaku „WiP”. Z tego powodu można uznać, że Służba Bezpieczeństwa już po rozwiązaniu osiągnęła swoje cele, gdyż młodzi i niepokorni, pieczętujący się znakiem zaciśniętej pięści i gołąbka, poszli w zapomnienie.



[1] Literatura przedmiotu dotycząca Ruchu „Wolność i Pokój” jest bardzo skromna i brak jest monografii opisującej tę ważną dla opozycji grupę. O kołobrzeskich działaczach Ruchu „Wolność i Pokój” Edward Stępień opublikował w „Gazecie Kołobrzeskiej” artykuły: w numerze 15 (727) z dnia 10 kwietnia 2009 roku pt. „Sprawa Operacyjnego Rozpracowania – kryptonim „Kaktus” – część I”, w numerze 16 (728) z dnia 17 kwietnia 2009 roku pt. „Sprawa Operacyjnego Rozpracowania – kryptonim „Kaktus” – część II”, w numerze 175 (729) z dnia 24 kwietnia 2009 roku pt. „Sprawa Operacyjnego Rozpracowania – kryptonim „Kaktus” – część III. Ekolodzy przeciw elektrowni jądrowej”, w numerze 18 (730) z dnia 30 kwietnia 2009 roku pt. „Sprawa Operacyjnego Rozpracowania
– kryptonim „Kaktus” – część IV. „Wolna” prasa w PRL-u”, w numerze 43 (704) z dnia 24 października 2008 roku pt. „Jacek Borcz – więzień sumienia”. Jak dotychczas są to jedyne opracowania dotyczące kołobrzeskiej grupy „Wolność i Pokój”.

[2] W dniu 19 maja 1989 roku Ogólnopolski Komitet Pokoju przekształcił się w Ogólnopolską Koalicję Pokoju,
a jego przewodniczącym został ponownie Hieronim Kubiak. Honorowym przewodniczącym został Lech Wałęsa. W dniu 29 maja 1989 roku przeciwko objęciu przez Lecha Wałęsę funkcji honorowego przewodniczącego Ogólnopolskiej Koalicji Pokoju zaprotestowało 25 członków Ruchu „Wolność i Pokój” z Wrocławia. W liście otwartym napisali, że ta fasadowa instytucja nigdy nic nie zrobiła na rzecz zmiany przysięgi wojskowej, służby zastępczej, nigdy nie pomogła również przebywającym w więzieniu z powodu sprzeciwu sumienia.

Jacek Czaputowicz – „Działania Służby Bezpieczeństwa i kontrwywiadu wojskowego wobec Ruchu „Wolność
i Pokój” s. 299, w: „Jesteście naszą wielką szansą, młodzież na roztajach komunizmu 1944-1989”, pod redakcją Pawła Cerawki i Sławomira Stępnia, Warszawa 2009 r.

[3] Akta procesu toczącego się przed Sądem Pomorskiego Okręgu Wojskowego przechowywane są w Instytucie Pamięci Narodowej Oddział w Szczecinie pod sygn. akt IPN Sz 384/1.

[4] Cele określone w deklaracji ideowej „WiP” były traktowane przez władzę komunistyczną jako realne zagrożenie, co widać w licznych tajnych opracowaniach opisujących Ruch „Wolność i Pokój”. Zaliczyć do nich należy: J. Gluciński – „Ruch Wolność i Pokój, jako zagrożenie bezpieczeństwa wewnętrznego państwa”, praca dyplomowa Wyższej Szkoły Oficerskiej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych im. F. Dzierżyńskiego, Legionowo 1987 r.; T. Siemiątkowski – „Metody oddziaływania Ruchu Wolność i Pokój na młodzież przedpoborową i środowisko żołnierskie oraz zadania kontrwywiadu wojskowego i innych służb Wojska Polskiego w dziedzinie neutralizacji występujących zagrożeń”, praca magisterska, Akademia Spraw Wewnętrznych, Warszawa 1989 r.; F. Bielak, M. Zieliński – „Pacyfizm i pseudopacyfizm. Rola i miejsce we froncie antykomunistycznym”, Zarząd Polityczno-Wychowawczy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Warszawa 1987 r.

[5] W wolnej Polsce oprócz Jana Marii Rokity do Sejmu z listy Komitetu Obywatelskiego Ruchu „Wolność
i Pokój” weszli: Jarosław Gawlik z Wrocławia, Jarosław Kapsa z Częstochowy, Janusz Okrzesik z Opola, Marek Rusakiewicz z Gorzowa oraz Jacek Szymanderski z Warszawy.

[6] T. Siemiątkowski w przywołanej w przypisie 4 pracy magisterskiej (k. 108) twierdzi, że głównymi ośrodkami Ruchu „Wolność i Pokój” były Gdańsk, Warszawa, Wrocław, Kraków, Opole, Gliwice, Bydgoszcz, Poznań, Gorzów Wielkopolski i Kołobrzeg.

[7] IPN Sz 00105/496, k. 1, wniosek o zakończenie sprawy podpisał Naczelnik Wydziału Ochrony Konstytucyjnego Porządku Państwa Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Koszalinie – ppłk Bogusław Małecki. Wydział ten był faktyczną kontynuacją Służby Bezpieczeństwa.

[8] „Ja, obywatel Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, stając w szeregach Wojska Polskiego, przysięgam Narodowi Polskiemu być uczciwym, zdyscyplinowanym, mężnym i czujnym żołnierzem, wykonywać dokładnie rozkazy przełożonych i przepisy regulaminów, dochować ściśle tajemnicy wojskowej i państwowej, nie splamić nigdy honoru i godności żołnierza polskiego. Przysięgam służyć ze wszystkich sił Ojczyźnie, bronić niezłomnie praw ludu pracującego, zawarowanych w Konstytucji, stać nieugięcie na straży władzy ludowej, dochować wierności Rządowi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Przysięgam strzec niezłomnie wolności, niepodległości i granic Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przed zakusami imperializmu, stać nieugięcie na straży pokoju
w braterskim przymierzu z Armią Radziecką i innymi sojuszniczymi armiami
i w razie potrzeby nie szczędząc krwi ani życia mężnie walczyć w obronie Ojczyzny, o świętą sprawę niepodległości, wolności i szczęścia ludu. Gdybym nie bacząc na tę moją uroczystą przysięgę obowiązek wierności wobec Ojczyzny złamał, niechaj mnie dosięgnie surowa ręka sprawiedliwości ludowej”
– ustawa z dnia 22.11.1952 r. o przysiędze wojskowej (Dz. U. Nr 6 poz. 10 z 1952 r.). Pogrubione fragmenty przysięgi zostały zakwestionowane przez Marka Adamkiewicza.

Eryk Krasucki – „W kręgu postaw uczestników szczecińskiego Ruchu Wolność i Pokój”, s. 303 w: „Jesteście naszą wielką szansą, młodzież na roztajach komunizmu 1944-1989”, pod redakcją Pawła Cerawki i Sławomira Stępnia, Warszawa 2009 r.

[9] IPN Sz 363/113

[10]  W czasie głodówki Jacek Kuroń wygłosił wykład „Społeczeństwo polskie a ruchy pokojowe”. Wykład ten wywołał ożywioną dyskusję, która przyczyniła się do wypracowania głównych założeń rodzącego się ruchu. Więcej na ten temat w A. Smółka – „Między wolnością a pokojem” na stronie www.tezeusz.pl

[11] IPN Sz 00105/496, k. 67.

[12] Zachowane materiały SB wskazują, że przeprowadziła ona intensywne działania wobec Ruchu „Wolność
i Pokój” na przełomie 1989/1990. Przyczyniło się do tego stanowisko zajęte podczas Okrągłego Stołu, które faworyzowało organizacje oficjalne. Część działaczy „Solidarności” z Lechem Wałęsą na czele postrzegało „WiP” jako konkurencję, a poglądy pacyfistyczne były zwalczane.

[13] IPN Sz 00105/496, k. 3.

[14] Tamże, k. 5.

[15] Tamże, k. 6.

[16]  Tamże, k. 69.

[17] Tamże, k. 70.

[18] Jacek Kuroń był uważany przez większość „wipowców” za guru i cieszył się ogromnym autorytetem.

[19] IPN Sz 00105/496, k. 11.

[20] W dniu 11 września 1986 roku por. SB Jerzy Domagała sporządził notatkę służbową z rozmowy z Arturem Tokarskim, w której przyznał się on do zamiaru ucieczki za granicę statkiem. W przygotowaniach pomagał mu Jacek Borcz. Tego samego dnia Artur Tokarski podpisał oświadczenie, że „nie będzie prowadził działalności godzącej w ustrój PRL”, a także zobowiązał się do informowania organów SB o zauważonych faktach i przejawach wrogiej działalności. SB podjęła decyzję o „opracowaniu” Artura Tokarskiego pod względem operacyjno-ewidencyjnym jako kandydata na tajnego współpracownika. W ramach tych czynności sporządzono szczegółowy kwestionariusz dotyczący kandydata. Czynności wykonywał Inspektor Sekcji II SB Kołobrzeg plut. Janusz Świerczak pod nadzorem Władysława Futymy – Szefa SB w Kołobrzegu. W dniach 8 października
i 6 listopada 1986 roku J. Świerczak przeprowadził z Arturem Tokarskim rozmowy, z których wynikało, że jest on negatywnie nastawiony do współczesnej rzeczywistości, jak również „nie dostrzega dotychczasowych osiągnięć ustroju socjalistycznego”. Ujawnił swoje poglądy jako zdecydowanego przeciwnika zasadniczej służby wojskowej. Ponieważ w kolejnej rozmowie Artur Tokarski nie zmienił poglądów, SB uznała, że próba pozyskania do tajnej współpracy okazała się bezskuteczna i postanowiono ją zakończyć oraz złożyć materiały do archiwum. Komplet dokumentów w tej sprawie przechowywany jest w IPN Oddział Szczecin pod numerem IPN Sz 00123/4951.

[21] Nie potrafię zrozumieć, jak to się dzieje, że tajni współpracownicy spotykają się z potępieniem społecznym, natomiast funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy w sposób niedozwolony przez prawo zmuszali ludzi do niecnych zachowań, nie spotyka anatema i chodzą po naszych ulicach z podniesioną głową, a jeszcze do niedawna z portfelami wypchanymi wysokimi emeryturami. Zadziwiające jest również, dlaczego prokuratorzy IPN nie wszczynają postępowań karnych za zbrodnie komunistyczne esbekom, którzy przez szantaż, zastraszenie i zmuszanie rekrutowali tajnych współpracowników. Według kodeksu karnego obowiązującego w latach 80-tych szantaż i zmuszanie innych ludzi do określonych zachowań były przestępstwami, to dotyczyło również funkcjonariuszy państwa komunistycznego.

[22] Tamże, k. 9.

[23] Tamże, k. 13, meldunek uzupełniający nr 8/87.

[24] Niestety nie udało mi się odszukać tej sprawy w archiwum IPN, gdyż najprawdopodobniej została zniszczona przez SB w 1990 roku, tak jak setki tysięcy innych dokumentów. Pozostały jedynie zapisy ewidencyjne.

[25] Tamże, k. 12, meldunek uzupełniający nr 158/86 z dnia 3 grudnia 1986 r.

[26] IPN Sz 00105/496, k.8.

[27] Tamże, k. 15-16.

[28] Tamże, k. 17,19.

[29] Tamże, k. 20.

[30] Tamże, k. 22. Wszystkich obwiniono o wykroczenie z art. 52a §1 pkt 2 kodeksu wykroczeń. SB zarekwirowała 25 sztuk plakatów o wymiarze 50×70 cm o treści „Żądamy uwolnienia M. Wijasa, P. Różyckiego, O. Kacperka uwięzionych za odmowę służby wojskowej”, a także 5 plakatów o takich samych wymiarach o treści „MON-WON”. Ze wszystkimi uczestnikami akcji plakatowania przeprowadzono rozmowy ostrzegawcze, starając się wywrzeć nacisk, aby zaprzestali „wrogiej działalności”.

[31] Sprawy karne Jacka Borcza i Marka Mazurka opisałem w części „Procesy polityczne”.

[32] Co do tej osoby zachowały się wpisy w dzienniku rejestracyjnym, gdzie pod numerem 26.435 w dniu
24 listopada 1987 roku zarejestrowano go jako tw. „Paszka” (sygn. akt IPN Sz 00134/4 t. 3).

[33] Pani redaktor prawie dosłownie powtórzyła tezy J. Urbana wygłoszone w czasie konferencji prasowej w maju 1987 roku. „Rzeczpospolita” 18 maja 1987 r. Konferencja prasowa dla dziennikarzy zagranicznych.

[34] Sprawę Operacyjnego Rozpracowania „Opornik” opisuję w innym rozdziale.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.