1. Sprawa Obiektowa kryptonim ”Alfa”

Sprawa Obiektowa „Alfa” została założona – jak określiła to Służba Bezpieczeństwa – na „dezerterów” z jednostek pływających PP Polska Żegluga Bałtycka w Kołobrzegu. Dezerter to osoba uciekająca z wojska albo uchylająca się od służby wojskowej.[1] Tymczasem za dezerterów uznano osoby wykonujące normalną pracę na promach i statkach, w tym liczne grono kobiet. Stało się tak, bo uchwała Rady Państwa z 12 grudnia 1981 roku w sprawie wprowadzenia stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa[2] postanowiła, że w zakresie służby w jednostkach zmilitaryzowanych stosuje się przepisy art. 183 oraz art. 186-198 ustawy z 21 listopada 1967 roku o powszechnym obowiązku obrony PRL.[3] Odwołanie się do tych przepisów jest co najmniej niezrozumiałe, gdyż art. 183 obowiązującej wówczas ustawy o powszechnym obowiązku obrony PRL stanowił, że militaryzacją obejmuje się określone przez Komitet Obrony Kraju dziedziny administracji państwowej i gospodarki narodowej, albo poszczególne ich działy lub jednostki organizacyjne, które wykonują zadania szczególnie ważne z punktu widzenia obronności państwa, jego bezpieczeństwa i porządku publicznego, w przypadku ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny. Bezsporne jest, że nie ogłoszono mobilizacji, jak również nie był to czas wojny. Nie istniała więc podstawa do wprowadzeniu w oparciu o tę ustawę służby w zakładach zmilitaryzowanych, gdyż nie było ustawowej delegacji, na którą powoływała się cytowana uchwała Rady Państwa.

13 grudnia 1981 roku minister Urzędu Gospodarki Morskiej wydał zarządzenie nr 26 w sprawie objęcia militaryzacją niektórych jednostek organizacyjnych resortu gospodarki morskiej. Jako podstawę prawną zarządzenie wskazało cytowaną uchwałę Rady Państwa oraz uchwałę Komitetu Obrony Kraju nr 9/81 z 12 grudnia 1981 roku w sprawie militaryzacji. Załącznik nr 1 do tego zarządzenia obejmował wykaz jednostek organizacyjnych objętych militaryzacją.[4]

Aktem niższego rzędu było zarządzenie dyrektora PP Polska Żegluga Bałtycka w Kołobrzegu z 13 grudnia 1981 r. w sprawie objęcia PP PŻB
w Kołobrzegu militaryzacją. W zarządzeniu tym dyrektor powołał jako podstawę prawną cytowaną uchwałę Rady Państwa[5], uchwałę Komitetu Obrony Kraju nr 9/81 i zarządzenie nr 26 Ministra Urzędu Gospodarki Morskiej.
W §3 zapisano, że z dniem objęcia przedsiębiorstwa militaryzacją wszystkie zatrudnione osoby otrzymują przydział organizacyjno-mobilizacyjny w formie zbiorczej listy imiennej. Tego rodzaju listy rozesłano do jednostek pływających, ale odbyło się to z kilkudniowym opóźnieniem. Osoby, które tuż po wprowadzeniu stanu wojennego pozostały za granicą i nie podpisały zbiorowych list imiennych – nie były traktowane jako dezerterzy[6], natomiast pracownicy, którzy listy podpisali, a zeszli ze statku w obcym porcie i odmówili powrotu, ponosiły odpowiedzialność przewidzianą w części wojskowej kodeksu karnego za dezercję, tj. z art. 304 §3 k.k.[7] Cytowane zarządzenie dyrektora PP PŻB w Kołobrzegu w §4 pkt 9 zawierało quasi przepis karny, który stanowił, że „osoby powołane do pełnienia służby, tj. wszyscy zatrudnieni w przedsiębiorstwie, którzy nie zgłaszają się do tej służby w określonym terminie i miejscu oraz w razie dłuższego lub trwałego uchylania się od obowiązku pełnienia tej służby, a także w razie niewykonania lub odmowy wykonania polecenia przełożonego wydanego w sprawach służbowych – podlegają karze pozbawienia wolności od 2 lat do kary śmierci włącznie.”[8]

Jest to przykład „radosnej twórczości”, gdyż stosowany w takich przypadkach art. 304 §3 k.k. przewidywał zagrożenie od 3 do 15 lat. Groźba wyrażona w zarządzeniu dyrektora, że będzie to karane śmiercią, nie miała żadnej podstawy prawnej. Nie mogę zrozumieć, dlaczego dyrektor przedsiębiorstwa w zarządzeniu grozi podwładnym pracownikom karą śmierci. Przytoczony zapis zarządzenia stanowił wówczas przestępstwo z art. 246 §1 k.k., gdyż dyrektor ewidentnie jako funkcjonariusz przekroczył swoje
uprawnienia.

W ciągu jednego dnia pracownicy zaczynali być traktowani jak żołnierze i za niewykonanie polecenia służbowego groziła kara śmierci. W literaturze przedmiotu panuje przeważający pogląd, że wprowadzenie stanu wojennego za pomocą dekretu Rady Państwa w okresie sesji sejmowej było bezprawne i nieważne, a ponadto został wprowadzony z mocą wsteczną wbrew zasadzie „lex retro non agit”.[9] O ile jednak dekret Rady Państwa wydany w sposób prawidłowy ma moc ustawy, to ustawowej mocy żadną miarą nie ma uchwała Rady Państwa. Tymczasem militaryzację zakładów pracy w tym PŻB w Kołobrzegu oparto o uchwałę Rady Państwa z dnia
13 grudnia 1981 r. w sprawie wprowadzenia stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa. Niewątpliwie więc militaryzacje zakładów pracy wprowadzono bez jakiejkolwiek podstawy prawnej.

Mojego wyżej przedstawionego poglądu nie podzielały Prokuratury Wojskowe i Sądy, które w tamtym czasie wszczęły i prowadziły 34 sprawy przeciwko 62 „dezerterom” z PŻB. Przyjmowano, że popełnili oni przestępstwo z art. 304 §3 k.k.[10] Żadna z tych spraw nie odbyła się tuż po wprowadzeniu stanu wojennego, gdyż zapewne wówczas wyroki byłyby bardzo surowe. Specyfika tego przestępstwa polegała na tym, że jego dokonanie następowało na terytorium państwa obcego. Służba Bezpieczeństwa była zbyt słaba, aby dokonać zatrzymania siłą marynarza schodzącego ze statku. Zazwyczaj o fakcie pozostania w obcym porcie dowiadywano się dopiero
w czasie wyjścia statku w morze, gdy stwierdzono brak członka załogi. Po wprowadzeniu stanu wojennego sympatia zachodnioeuropejskich państw była zdecydowanie po stronie „Solidarności”. W przypadku „dezerterów” procedury przyznawania statusu uchodźcy politycznego i azylu były bardzo uproszczone i trwały stosunkowo krótko. W żadnej ze spraw nie doszło do ekstradycji uciekiniera ani też władze polskie nie podjęły próby, aby żądać wydania. Konwencje prawa międzynarodowego zezwalały na przepływ ludności pomiędzy państwami[11] i dlatego byłoby niemożliwe, aby np. Szwecja uznała, że zejście marynarza w porcie szwedzkim stanowi przestępstwo, które mogłoby spowodować ekstradycję. Wiedza, że marynarzowi w przypadku powrotu grozi surowa kara, ułatwiała przyznanie statusu uchodźcy politycznego.

Ponieważ Służba Bezpieczeństwa z podanych powyżej przyczyn miała niewielkie możliwości oddziaływania na „dezerterów” ograniczano się do:

1.      rejestracji przypadków dezercji;

2.      operacyjnego ustalenia okoliczności, a w szczególności czy uciekinier korzystał z pomocy innych osób;

3.      szczegółowego rozpoznania środowiska nowej emigracji;

4.      skłonienia jak największej ilości „dezerterów” do powrotu z maksymalnym wykorzystaniem takich przypadków do celów propagandowych bądź operacyjnych;

5.      wykorzystania przypadków dezercji do oddziaływania na rodziny pozostałe w kraju;

6.      odcięcia opozycji w kraju od jakiegokolwiek wpływu bądź pomocy ze strony „nowej emigracji”.

Sprawa Obiektowa „Alfa” może służyć jako ilustracja do wyżej przedstawionych poszczególnych „pól” działalności SB.

Ad. 1. W sprawie Obiektowej „Alfa” dokonano rejestracji 144 przypadków porzucenia pracy przez pracowników Polskiej Żeglugi Bałtyckiej
w Kołobrzegu[12] poprzez zejście w obcym porcie w okresie od 14 grudnia 1981 r. do 18 lutego 1988 r.

Meldunki operacyjne dotyczące ucieczek sporządzone były przez SB na sformalizowanych drukach obowiązujących od lat 70-tych ubiegłego wieku. Oprócz wskazania miejsca, czasu i numeru porządkowego zawierał on
8 rubryk. W rubryce nr 1 określani byli adresaci. Wszystkie meldunki adresowane były do Departamentu II centrali SB, zajmującego się wywiadem, wskazywano również konkretny wydział w tym departamencie. Najczęściej był to Wydział VIII lub XI. Ponadto meldunek kierowano do jednostki terenowej prowadzącej zbiorczą sprawę, tj. do SB w Koszalinie lub w Kołobrzegu.

W rubryce nr 2 opisywano, czego meldunek dotyczy. Przeważnie wskazywano, że odnosi się do dezercji marynarzy PP PŻB w Kołobrzegu lub sytuacji na konkretnym statku.

Rubryka 3 zawierała okoliczności uzyskania informacji, w tym datę, nazwisko esbeka, który informację przyjął, oraz źródło. Podawano najczęściej, że informacja pochodzi ze źródła oficjalnego np. kapitana statku lub wskazywano pseudonim tajnego współpracownika.

Rubryka 4 dotyczyła oceny informacji przez Wydział II KW MO. Należało podkreślić jedną lub kilka właściwych: „potwierdzona, niepotwierdzona, wiarygodna, wątpliwa, pogłębia rozpoznanie, możliwa do rozszerzenia, zawiera dezinformacje, niezgodna z kierunkiem zainteresowania pionu II.”

Rubryka 5 to ocena źródła i należało podkreślić właściwą: „sprawdzone, niesprawdzone, wiarygodne, stałe, przypadkowe, oficjalne, anonim.”

Rubryka 6 była przeznaczona na opis podjętych lub planowanych przedsięwzięć. Najczęściej zapisywano, że po powrocie statku przeprowadzone zostaną czynności wyjaśniające.

W rubryce 7 należało wpisać numery i daty poprzednich meldunków lub że jest to pierwszy meldunek w sprawie.

Najbardziej obszerna była rubryka nr 8, która zawierała podstawowe dane z poprzednich meldunków oraz syntetyczne omówienie nowo uzyskanych informacji. Dla zilustrowania tej rubryki przytoczę jej treść w meldunku nr 5/82 z 25 stycznia 1982 r.:

„W dniu 7.01.1982 r. w Holtenau (Śluza w Kanale Kilońskim) zszedł ze statku m/s „Hajnówka” kucharz: Orłowski Ryszard (…) i zgłosił się do niemieckich władz imigracyjnych.

Po zacumowaniu w Brunebuttel na statek przybyło dwóch umundurowanych przedstawicieli władz imigracyjnych, którzy poinformowali kapitana statku, że w.w. zgłosił chęć pozostania w RFN. Zażądali wydania książeczki żeglarskiej i pobrali ją za pokwitowaniem.

W dniu 20.01.1982 r. do PŻB wpłynął telex od kapitana m/s „Soła” z informacją o dezercji w dniu 14.01.1982 roku w Londynie niżej wymienionych członków załogi:

Krzysztofa Błaszczyka (…), zatr. na stanowisku II mechanika,

Michna Henryka (…), zatr. na stanowisku motorzysty.

W dniu 18.01.1982 r. w Ystad zdezerterował z promu m/f „Wawel” st. marynarz: Kobuszewski Józef (…).

Wszyscy wyżej wymienieni byli poinformowani o zmilitaryzowaniu PP Polska Żegluga Bałtycka w związku z wprowadzeniem na terenie kraju stanu wojennego. O uzyskanych informacjach dot. w.w. dezerterów powiadomimy w kolejnych meldunkach operacyjnych.”[13]

Duża ilość informacji o pozostaniu za granicą spowodowała, że w tym jednym konkretnym meldunku zawarto kilka zdarzeń z różnych krajów
i statków. W późniejszym czasie, gdy liczba ucieczek spadła, opisowa część meldunku była bardziej obszerna i dokładniejsza od zaprezentowanej powyżej.

Ad. 2. Operacyjne ustalenie okoliczności „dezercji” było zazwyczaj przesunięte w czasie, gdyż odbywało się po powrocie statku z rejsu, gdy można było skontaktować się z tajnymi współpracownikami znajdującymi się na statku. Służba Bezpieczeństwa dążyła, aby na każdym statku był co najmniej jeden tw. Obecny stan badań, nie pozwala na jednoznaczne ustalenie, jak było w rzeczywistości. W Sprawie Obiektowej „Alfa” znajduje się kilka meldunków SB w Świnoujściu, kierowanych do Naczelnika Wydziału XI Departamentu II MSW w Warszawie, o sytuacji operacyjnej w żegludze promowej w poszczególnych miesiącach. Przytacza się tam konkretne liczby. Było 13 tajnych współpracowników prowadzonych przez Grupę Operacyjną SB w Świnoujściu oraz 18 tw podległych Granicznemu Punktowi Kontroli w Świnoujściu, a więc razem 31.[14] Gdy uwzględni się, że tajni współpracownicy na promach podlegali również Wydziałowi II SB
w Szczecinie i Koszalinie, Grupie SB z Kołobrzegu, GPK Kołobrzeg oraz Wydziałowi II Bałtyckiej Brygady WOP w Koszalinie to liczba 31 zapewne się potroi. Na promach było zatrudnionych około 800-1000 ludzi, a tym samym należy ocenić, że tajni współpracownicy stanowili około 10% załóg pływających na promach w PŻB Kołobrzeg. Jeśli załoga promu liczyła
80 osób, to szacunkowo ośmiu było tajnymi współpracownikami. Małe statki pod banderą PŻB liczyły po kilkunastu członków załogi i dlatego przeciętnie było tam 1-2 tajnych współpracowników. Służba Bezpieczeństwa
w ramach operacyjnego ustalania okoliczności zbierała informacje o uciekinierach. Z relacji tajnych współpracowników zazwyczaj nic szczególnego nie wynikało. Typowym przykładem może być notatka służbowa sporządzona przez por. SB Z. Przybysza ze spotkania z tw pseudonim „Robert”
z 4 czerwca 1982 r.[15] Odnotowano w niej m.in.:

„Bliżej poznał również Hraczyńskiego Wiesława z Częstochowy, asystenta pokładowego z tego samego promu, który zdezerterował w Ystad w dniu 18.12.1981 roku. Tajny współpracownik zna również jego żonę, która niedawno była w PŻB w celu uregulowania spraw męża. Dezercja męża była dla niej całkowitym zaskoczeniem. Nigdy nic takiego nie planował, do dezercji wcześniej się nie przygotowywał. Świadczy o tym m. innymi fakt, że nie zabrał z sobą w rejs, podczas którego dokonał dezercji żadnych dokumentów mogących mu ułatwić podjęcie pracy (dyplomy, świadectwa itd.), ani też rzeczy osobistych.”

Przyczyny ucieczki, a w zasadzie ich brak i przypadkowy i nieprzemyślany jej charakter odnotowany został ponad 5 miesięcy po „dezercji”.

Drugim kanałem uzyskiwania informacji o „dezerterach” było przejmowanie na poczcie ich korespondencji kierowanej do kraju. Uciekinierzy byli zorientowani, że listy wysyłane oficjalną pocztą nie docierają do adresatów
i dlatego starali się znaleźć prywatne kanały przekazywania informacji do kraju. Najczęściej listy powierzali członkom załogi statków udających się do kraju. Nieraz za osoby zaufane brano tajnych współpracowników, którzy przekazywali SB otrzymane listy.

W stosunku do kilku „dezerterów” Służba Bezpieczeństwa podejmowała bardzo energiczne i zakrojone na dużą skalę działania operacyjne. Dotyczyło to spraw tajnych współpracowników, którzy „urwali się z paska SB” i bez jej wiedzy oraz zgody pozostali za granicą. Służba Bezpieczeństwa obawiała się, że dawni tw mogą za granicą ujawnić okoliczności współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa i jej tajniki pracy operacyjnej.

Przykładem mogą być losy tw pseudonim „Władek” zarejestrowanego 16 października 1979 r. pod nr 17392 przez por. SB J. Bednarskiego. Uzasadnieniem pozyskania była pełniona przez niego funkcja oficera na statku
i duże możliwości kontaktu z członkami załóg pływających. Motywem pozyskania była utrata książeczki żeglarskiej, co uniemożliwiało pływanie.
W zamian za współpracę tw „Władek” miał odzyskać książeczkę żeglarską.

W połowie 1982 roku tw „Władek” zszedł ze statku i pozostał w Anglii. W meldunku z 8 lipca 1982 roku napisano[16] m.in.

„W październiku 1979 r. (…) został pozyskany przez tut. Wydział w charakterze tajnego współpracownika (ps. „Władek” nr rej. 17392) i był wykorzystywany do zagadnienia międzynarodowego transportu morskiego. Przekazywane przez niego informacje dotyczyły załóg pływających, ich kontaktów w obcych portach oraz osób odwiedzających tam polskie statki. W okresie współpracy nie był wykorzystywany do realizacji zadań ofensywnych.

Na przestrzeni ostatnich miesięcy „Władek” przychodził na spotkania nieregularnie, a przekazywane przez niego informacje nie posiadały większej wartości operacyjnej. Z uzyskanych w tym czasie informacji od innych tajnych współpracowników wynika, że tw ps. „Władek” był gorącym zwolennikiem polityki NSZZ „Solidarność”, co zostało potwierdzone w czasie spotkań, w trakcie których unikał rozmów na temat działalności tego związku
i jego kierownictwa na terenie PŻB.

W kraju „Władek” posiada domek jednorodzinny, gdzie zamieszkuje jego żona wraz z dwojgiem dzieci w wieku 14 i 10 lat. Nie ujawniono, by posiadał za granicą jakąkolwiek rodzinę.

Biorąc pod uwagę silne więzy uczuciowe jakie łączyły go z dziećmi oraz zamiar otwarcia w przyszłości prywatnego zakładu samochodowego należy domniemywać, że decyzję o pozostaniu za granicą podjął nagle bez wcześniejszego przygotowania.”

Aż do 1985 roku starano się ustalić dalsze losy tw „Władka”. Wobec braku informacji, aby miał on zamiar powrócić do kraju, postawiono zakończyć sprawę i wykreślić go z rejestru tajnych współpracowników, a akta złożyć do archiwum[17].

Podobnie przebiegała sprawa z tw „Konwalią”, sklepową na promie pozyskaną do współpracy w lutym 1982 roku przez por. Aleksandra Świergonia z Granicznej Placówki Kontrolnej WOP w Świnoujściu. W połowie 1982 roku pozostała ona w porcie szwedzkim. Pomorska Brygada Wojsk Ochrony Pogranicza w Szczecinie wszczęła Sprawę Operacyjnego Sprawdzenia kryptonim „Rozwódka” w celu ustalenia przyczyn dezercji tajnego współpracownika[18]. Zaplanowano szczególną inwigilację wobec rodziny pozostałej
w kraju. Syntetyczny przebieg współpracy z tw „Konwalią” zawarto w meldunku[19]:

„Tw PS. „Konwalia” została pozyskana do współpracy w dniu 25.02.1981 r. przez ppor. Świergonia Aleksandra na zasadzie dobrowolności w celu operacyjnego zabezpieczenia żeglugi promowej i przez cały czas współpracy była w tym kierunku wykorzystywana.

W dniu 18.07.81 r. tw „Konwalia” została przekazana na łączność ppor. Gudzinowicza Kazimierza. Od dnia pozyskania do lipca 1981 roku nie odbyto ze źródłem żadnego spotkania, ponieważ wykorzystywała ona dni wolne i urlopy.

W okresie od 18.07.1981 r. do chwili przekazania na łączność ppor. Rusaka Wiesława w dniu 8.06.82 r. odbyto siedem spotkań, na których źródło przekazało dwie informacje w postaci charakterystyk osób zatrudnionych na promie m/f „Wawel”.

Po przekazaniu na łączność ppor. Rusaka nie przybyła na spotkanie
w dniu 15.06.82 r. z uwagi na warunki rodzinne, ale w dniu 7.07.82 r. umówione zostało ze źródłem spotkanie na 14.07.82 r., do którego nie doszło.

Tw „Konwalia” w trakcie rozmowy w czasie przekazania jej na łączność ppor. Rusaka na wyraźne pytanie oficera dotyczące ewentualnego pozostania w Szwecji, kategorycznie oświadczyła, że nigdy nie zdecydowałaby się na taki krok, nie chce i nie zerwie możliwości kontaktu z matką i Polską, te sprawy załatwiłaby ewentualnie na drodze legalnej i oświadczanie podobnej treści przekazała także ppor. Rusakowi w dniu 7.07.82 r.

Tw „Konwalia” była źródłem wyszkolonym w stopniu dostatecznym,
w czasie współpracy nie przekazywała informacji, które posiadałyby istotne wartości operacyjne.

Odmówiła udzielenia informacji na temat zawieszonego związku „Solidarność”, czując się bardzo mocno z nim związana.

Z uwagi na trudności w odbywaniu spotkań na terenie Szczecina rozpatrywano możliwość wprowadzenia jej do LK, do realizacji zamiaru nie doszło.”

Tw „Konwalia” dokonała w połowie 1983 roku kolejnego zwrotu w swoim życiu i powróciła do kraju. Do lutego 1984 roku trwały intensywne ustalenia, czy w czasie pobytu za granicą zdradziła ona fakt współpracy. Przyjęto, że tajny współpracownik nie ujawnił kontaktów i dlatego sprawę zakończono[20].

W lutym 1982 roku w Szwecji pozostał tajny współpracownik ps. „Karol”, co spowodowało zakończenie współpracy[21]. Również i w tym przypadku działania SB były bardziej energiczne.

Ad. 3. Szczegółowe rozpoznanie środowiska nowej emigracji było jednym z podstawowych zadań Służby Bezpieczeństwa. Bardzo skrupulatnie zbierano wszelkie oficjalne wystąpienia „dezerterów” w telewizji bądź artykuły pisane przez nich lub o nich w prasie zachodniej. Na przykład przytoczono tłumaczenie artykułu z duńskiej „Politikon” z dnia 4 listopada 1982 roku. Dotyczył on dwojga dezerterów z promu PŻB nazywanych Anna
i Piotr. W artykule opisano procedurę ubiegania się o uzyskanie azylu oraz przeszkody, jakie były udziałem polskich dezerterów[22].

Odnotowywano też wszelkie wystąpienia „dezerterów” w telewizji, radia i prasie. Ustalono między innymi, że w maju 1982 roku Marek Tarka, „dezerter” z promu „Pomerania”, 15 grudnia 1981 roku pojechał do Sztokholmu i tam udzielał wywiadów dla prasy, radia i telewizji[23]. Szczególne zainteresowanie Służby Bezpieczeństwa wzbudził „dezerter” z MF „Rogalin” Lucjan Latała. W notatce służbowej por. SB Z. Przybysz zanotował:

„W Londynie działa placówka „Solidarności”. Prawdopodobnie założona została jeszcze przed ogłoszeniem stanu wojennego. Jej kierownikiem jest niejaki Jaszczuszewski (bliższych danych brak). Zaproponował on wszystkim dezerterom włączenie się do prowadzonej przez placówkę działalności. Zgodził się jedynie Lucjan Latała zamieszkały w Gdańsku zatrudniony przed dezercją na m/f „Rogalin” w charakterze mł. stewarda. Został on zastępcą Jaszczuszewskiego. Stoja widywał go kilkakrotnie z biało czerwoną opaską na ramieniu i znaczkiem „Solidarności” w klapie. Organizacja ta posiada duże biuro w centrum Londynu. Pod koniec grudnia Jaszczuszewski i Latała brali czynny udział w wiecu organizowanym przed Ambasadą PRL w Londynie. Wystąpił na nim również Latała. Treści tego wystąpienia Stoja nie zna, gdyż w wiecu tym nie uczestniczył, a o fakcie dowiedział się od kolegów. Podobno w wiecu tym wzięło udział około 15 tys. osób.[24]

Z powyższej notatki wynika, że źródłem informacji byli „dezerterzy”, którzy zdecydowali się powrócić do kraju. Z ogólnej grupy 144 osób powróciło kilkunastu. Najczęściej tłumaczyli, że nie mogli przystosować się do życia na emigracji, a decyzję podjęli pod wpływem nagłego impulsu, bez przemyślenia całej sytuacji. Jako powód powrotu podawano też tęsknotę za rodziną pozostałą w kraju. Każdy przypadek powrotu SB starała się wykorzystać operacyjnie i wielokrotnie przeprowadzano wielogodzinne rozmowy, przymuszając powracających do szczegółowego opisania wszystkich aspektów pobytu na emigracji. Najwięcej osób powróciło ze Szwecji i dlatego nowa emigracja szwedzka została najlepiej rozpracowana. Ustalono, że:

„W obozach w miejscowościach Löderup, Tyringe, Ystad i Frostavallen na terenie Szwecji przebywali dezerterzy z promów Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, którzy zdezerterowali w porcie w Ystad, a ponadto marynarze ze statków PLO (kilku), osoby przebywające w Szwecji na podstawie aktualnych paszportów, które odmówiły powrotu oraz kilka osób, które nielegalnie wyjechały z kraju. Z posiadanego przez nas rozpoznania operacyjnego oraz rozmów przeprowadzonych po powrocie ze Szwecji z R. Szulkowskim,
W. Pulkowskim, G. Rutkowską, B. Cymanem i R. Mrula wynika, że wyżej wymienione kategorie osób trafiały w pierwszej kolejności do obozów
w Ystad i Löderup. Z obozów tych po tygodniu wszystkich jego mieszkańców przewieziono do Frostavallen (ok. 22 grudnia 1981 r.). Następnie w miesiącu marcu (ok. 8 marca 1982 r.) wszystkich ich przewieziono do obozu w miejscowości Tyringe, w tym że pewna grupa osób przewieziona została po kilku dniach w związku z remontami domków, w których ich zakwaterowano (z załączeniu szkice i opisy poszczególnych obozów).

(…) Na postawie informacji uzyskanych od powracających do kraju dezerterów stwierdziliśmy, że byli ani wielokrotnie indagowani, w tym głównie na tematy charakteru politycznego i społecznego. W składanych po powrocie oświadczeniach marynarze ci podkreślali, częste wizyty w obozach dziennikarzy, prasy i telewizji. Odnotowaliśmy ponadto fakt pobytu w obozie we Frostavallen wraz z grupą dziennikarzy dezertera Marka Tarki b. członka załogi m/f „Pomerania” aktywnie zaangażowanego w działalność szwedzkiej agendy „Solidarności”.

(…) Podczas pobytu w obozach dezerterzy i inne osoby nie otrzymywały żadnych odrębnych obozowych dokumentów. Wszystkim wręczono natomiast dokument stwierdzający zgodę władz szwedzkich na roczny pobyt i podjęcie pracy na terenie Szwecji oraz tzw. „Resedekument – konwention 51”, które powracający zobowiązani byli zdać na przejściu granicznym. Według ich relacji, azyl polityczny władze szwedzkie udzieliły wszystkim osobom przebywającym w obozach lecz w różnych terminach. Przyczyn takiego sposobu załatwiania problemu azylu nie znamy.”[25]

Szczegółowo rozpoznano Szwedów opiekujących się polskimi emigrantami, a w przypadku braku danych osobowych opisano ich wygląd i cechy charakterystyczne. Sporządzono plany obozów w Szwecji, w których przebywali „dezerterzy” i dokładne ich opisy:

„Obóz dla dezerterów w miejscowości Tyringe położony w odległości około 12 km od Hesleholm mieścił się w budynkach hotelu (pensjonatu).
W budynku głównym znajdowały się pomieszczenia biura socjalnego obsługującego dezerterów (AMS), pomieszczenia służby zdrowia oraz w piwnicy stołówki. Dezerterzy i osoby odmawiające powrotu zakwaterowane były
w domkach jednorodzinnych (z których jeden był własnością prywatną i wynajmowano w nim jedynie dwa pomieszczenia) zlokalizowanych w pobliżu pensjonatu. Pensjonat w czasie pobytu w nim dezerterów wykorzystywany był przez Szwedów. Obiekt nie był strzeżony. Podobnie jak we Frostavallen obowiązywało meldowanie w AMS wyjazdów poza Tyringe. (…) Wyposażenie pomieszczeń w których przebywali dezerterzy było skromne, składały się na nie podstawowe meble. W każdym budynku znajdowały się do wspólnego korzystania kuchnia oraz pomieszczenia sanitarne. Obiekt był wykorzystywany w okresie od 8.03.1982 r. Z obozu w Tyringe dezerterzy kierowani są do przydzielonych im mieszkań w różnych miastach Szwecji m.in. Malmoe, Goeteborg, Sölvesborg.”

Równie szczegółowo opisano obóz we Frostavallen koło Höör, Löderup koło Ystad, w Ystad, a także w miejscowości Flenie:

„Obóz dla dezerterów [Frostavallen] położony jest około 3 km od Höör. Dezerterzy zakwaterowani zostali w skrzydle A ośrodka wczasowego wykorzystywanego dotychczas przez Szwedów (budynek stary ze skromnie wyposażonymi pokojami czteroosobowymi – piętrowe łóżka, stolik, krzesła, szafa). W nowo zbudowanym skrzydle B przez okres pobytu we Frostavallen dezerterów zamieszkiwali turyści szwedzcy.

Ta część budynku wyposażona jest komfortowo. W ośrodku w tym okresie organizowane były również wystawy np. gołębi pocztowych. Dezerterzy korzystali na miejscu ze stołówki usytuowanej w sąsiednim budynku. Z informacji uzyskanej od tłumaczki w obiekcie tym zamieszkiwali 25 lat temu emigranci węgierscy. W obozie obowiązywały przepisy charakteru ogólnego (podobnie jak w Ystad), ponadto zobowiązano jego mieszkańców do przestrzegania zakazu poruszania się po prywatnych posiadłościach. Obiekt nie był strzeżony, mieszkańcy mieli możliwość swobodnego poruszania się.
W przypadku wyjazdu poza Frostavallen obowiązywała zasada zgłaszania tego faktu w recepcji lub u „starosty” Tomasza Majewskiego (dezerter
z PŻB), co argumentowano sprawami prowiantowania. Obiekt wykorzystywany był w okresie od 22.12.1981 r. do 8.03.1982 r. (plus kilka dni).

(…) Do zakwaterowania dezerterów w miejscowości Löderup, położonej na wschód od Ystad wykorzystano pomieszczenia domu starców. Skrzydło
A zamieszkiwane było przez Cyganów. W skrzydle C mieszkali uciekinierzy
z Polski m.in. Jan Zimny, Marian Karpiel i osoba o imieniu Zdzisław (nazywany powszechnie przez mieszkańców „Dziki”). Marynarze z PŻB zamieszkiwali w skrzydle B. Ustaliliśmy, że przebywali tam Wojciech Pulkowski, Ryszard Szulkowski, Rafał Cierpka oraz „turysta” Włodzimierz Bak. Obiekt nie był strzeżony. Mieszkańcy obozu mogli swobodnie poruszać się w terenie. Obiekt wykorzystywany był w okresie od 13 do 22.12.1981 r.

(…) Obóz[w Ystad] dla dezerterów z PŻB oraz osób, które wyjechały
z Polski przed wprowadzeniem stanu wojennego, używany do tego celu
w okresie od 13.12.1981 r. do 22.12.1981 r. Znajdował się w odległości około 3 km w kierunku wschodnim od Ystad na terenie campingowego ośrodka wypoczynkowego w odległości 300 m na północ od szosy do Simrishamn. Obóz składał się z szeregu wolno stojących domków wykorzystywanych dotychczas w celach rekreacyjnych. Obiekt nie był strzeżony.

(…) Ośrodek we Flenie k. Sztokholmu (ok. 50-60 km) składał się z budynku szkoły, dwóch bloków mieszkalnych, dwóch mniejszych budynków w których mieściły się przedszkola. W Ośrodku tym nie obowiązywał żaden specjalny regulamin, a jego mieszkańcy mogli go swobodnie opuszczać. Głównie mieszkańcami ośrodka byli Wietnamczycy oraz Malajczycy, a ponadto kilku Polaków.

Z informacji przez nas posiadanych wynika, że Polacy przebywali tam przynajmniej od września 1982 roku do końca tego roku.”

Zaskakujące jest, że w każdym przypadku podkreśla się, iż obozy nie są strzeżone, a przebywający w nich Polacy mogą z nich swobodnie wychodzić. Zapewne grupie esbeków pod kierunkiem mjr. Jana Wojtala nie za bardzo mieściło się to w głowach. Informacje co do poszczególnych obozów były bardzo precyzyjne i dokładnie opisano pokoje z nazwiskami wszystkich przebywających w nich Polaków oraz jakie funkcje pełnili.

Ad. 4. W latach 40-tych Urząd Bezpieczeństwa podejmował różne działania, aby skłonić Polaków na emigracji do powrotu. Podobnie zachowywała się Służba Bezpieczeństwa po wprowadzeniu stanu wojennego. Dość szybko zorientowano się, że wprowadzenie surowych sankcji karnych za dezercję
w stosunku do załóg pływających okazało się całkowicie nieskuteczne, gdyż wszczęte sprawy karne przeciwko dezerterom z PŻB musiano zawieszać[26]. Rozsyłanie listów gończych mogło mieć jedynie wymowę propagandową, gdyż było całkowicie nieskuteczne. Jak wcześniej wspomniałem, pomimo iż zarzucano „dezerterom” popełnienie przestępstw zagrożonych karą co najmniej 3 lat pozbawienia wolności, to władze polskie w żadnym przypadku nie wystąpiły o ekstradycję uciekinierów, mając zapewne świadomość, że będą to wnioski nieskuteczne i mogą narazić reżim Jaruzelskiego na dodatkową krytykę państw zachodnioeuropejskich. Postanowiono więc złagodzić oblicze junty i zaczęto rozgłaszać, że powrót do Polski nie będzie się wiązał z koniecznością trafiania na długie lata do więzienia. Potwierdzeniem stosowania tej polityki może być pismo Dyrektora Departamentu Konsularnego St. Pichla z dnia 21 lipca 1982 roku zaadresowane do Dyrektora Gabinetu Ministra Urzędu Gospodarki Morskiej[27]:

„Departament Konsularny Ministerstwa Spraw Zagranicznych uprzejmie informuje, że w ostatnim okresie zwiększyło się zainteresowanie powrotem do kraju wśród byłych członków załóg statków polskich, którzy po 13 grudnia 1981 roku nie powrócili do kraju. Osoby te interesują się głównie konsekwencjami, jakie mogą je spotkać po powrocie i czy mogą liczyć na wyrozumiałość władz.

Według informacji Prokuratury Generalnej, w przypadku powrotu byłych członków załóg statków, organa ścigania o ile nie potwierdzą faktu popełnienia innych przestępstw bądź aktywnej działalności antykrajowej w trakcie pobytu za granicą, stosują umorzenie postępowania powołując się na znikomą szkodliwość czynu. Praktyka ta ma na celu zachęcenie do powrotu tych osób, które taką możliwość rozważają.

W powyższym kontekście, zaniepokojenie budzą informacje o stosowaniu kar dyscyplinarnych i administracyjnych wobec osób, które powróciły do kraju. Fakty takie podaje załączona informacja czasopisma „Tu i Teraz”
z 30.06.1982 r. Opisane w tym artykule postępowanie poddaje w wątpliwość intencje władz wyrozumiałego traktowania osób powracających do kraju,
a także jest czynnikiem zniechęcającym do powrotu.

Departament będzie zobowiązany za informacje w powyższej sprawie oraz o podjętym przeciwdziałaniu.”

Polskie placówki dyplomatyczne miały główny udział w procesie nakłaniania „dezerterów” do powrotów. Przed podjęciem decyzji marynarze kontaktowali się z konsulatami, pytając, co się stanie, gdy wrócą do kraju. Zapewniano ich wówczas, że sprawy karne będą umorzone i nie poniosą żadnych konsekwencji. Spośród uciekinierów tylko niewielka część zdecydowała się wrócić. Faktycznie represje były minimalne, gdyż prokuratura wojskowa podejmowała decyzję o umorzeniu sprawy z powodu znikomego społecznego niebezpieczeństwa czynu lub kierowano sprawę do sądu wojskowego, który wymierzał karę w zawieszeniu[28]. Jednakże zanim tak się stało, powracający „dezerter” musiał szczerze opowiedzieć, co robił w czasie ucieczki, z kim się spotykał, czy zdradził tajemnice. Nakłaniano również „dezerterów”, aby wystąpili w telewizji i opowiedzieli, jakich prześladowań doznali na emigracji[29]. W kilku przypadkach doszło do takich akcji propagandowych. Ponadto Służba Bezpieczeństwa powroty marynarzy próbowała wykorzystać do werbunku na tajnych współpracowników obiecując, że sprawa karna zostanie umorzona, ale pod warunkiem podjęcia współpracy. Obiecywano również powrót na pływanie, co w tym czasie oznaczało dostatnie życie o standardzie nieporównanie wyższym aniżeli praca na lądzie. W jednym przypadku przywrócenie do pracy po powrocie i to na stanowisko wyższe okazało się nietrafione. Dowódca GPK w Gdańsku napisał do SB
w Kołobrzegu[30]:

„W ostatnim okresie uzyskano informację traktującą o niezadowoleniu
i komentarzach znacznej części załogi promu „Silesia” a wynikających
z zamustrowania na prom kucharza ob. Cymana Bolesława. Sam fakt jego zamustrowania po stosunkowo krótkim okresie po powrocie z zagranicy (dezercji) wywołał już niezdrowe nastroje wśród załogi pływającej, a szczególnie wśród osób oczekujących na zamustrowanie.

Atmosfera i komentarze jakie w tym czasie powstały nie były ciekawe jednak należało oczekiwać, że sytuacja ulegnie poprawie chociażby ze względu na fakt, że Cyman nie był szefem kuchni lecz I kucharzem.

Jednakże w obecnym czasie kiedy Cyman wykonuje obowiązki szefa kuchni, a więc jest przełożonym określonej grupy osób sytuacja bardziej się zaogniła. Należy zaznaczyć, że niechęć załogi i jej nieprzychylne komentarze nie odnoszą się wyłącznie do Cymana lecz przede wszystkim do polityki kadrowej.

(…) Należy również stwierdzić, że Cyman podejrzewany jest przez większość załogi o współpracę z SB i donosicielstwo na rzecz Dyrekcji PŻB. Powyższe spowodowało, że został on całkowicie odizolowany od załogi.

Nasz informator stwierdza przy tym, że jego awans i powierzenie obowiązków kierownika określonej grupy osób stało się dla Cymana przykrym przywilejem i zamiast podania mu we właściwy sposób pomocnej ręki wyrządzono moralną krzywdę.”

Powyższego pisma nie należy odczytywać jako samokrytyki, ale stwierdzenie, że izolacja załogi powoduje, że pan Cyman utracił przydatność operacyjną.

W lipcu 1984 roku ogłoszono amnestię, która dała możliwość zakończenia spraw karnych prowadzonych w związku z dezercjami. Po umorzeniu spraw na mocy amnestii „dezerterzy” mogli odwiedzać rodziny w kraju nie obawiając się aresztowania.

Ad. 5. Ponieważ „dezerterzy” byli poza zasięgiem, policja polityczna wykorzystywała powstałą sytuację do wywierania wpływu na rodzinę pozostałą w kraju. Zdecydowana większość „dezerterów” to mężczyźni, którzy pozostawili w Polsce żony i dzieci. W sposób naturalny podejmowali starania, aby sprowadzić najbliższych. Nie ma takiego przypadku, aby wyjazd małżonka bądź dzieci odbył się bezproblemowo. Esbecja piętrzyła rozliczne trudności bądź też w Wydziale Paszportowym oświadczano wprost, że małżonek nigdy nie otrzyma zgody na wyjazd.

Opór bezpieki pokonywano w różny sposób. Zdarzały się przypadki, że zapisywano się na wycieczkę np. do Turcji, a stamtąd żona przedostawała się do miejsca pobytu męża. Były również przypadki, że zrozpaczeni mężowie wszczynali pod polską ambasadą protesty. Tak na przykład Marek Tarka i dwóch jego kolegów po wielu bezskutecznych próbach sprowadzenia rodzin do Szwecji założyli pod polskim konsulatem w Sztokholmie pikietę. Rozbili namiot na trawniku i wywiesili transparent, że będą tak długo w nim siedzieli, aż ich rodziny otrzymają zezwolenie na przyjazd. Protest ten wywołał ożywione komentarze w prasie i telewizji szwedzkiej, a media nadały tej sprawie duży rozgłos. Pikieta zakończyła się całkowitym sukcesem, gdyż polskie władze konsularne, aby zażegnać złe wrażenie, obiecały, że nie będą robiły trudności w połączeniu rodzin i słowa dotrzymały[31]. Były również liczne przypadki, że długotrwała rozłąka i brak możliwości kontaktu spowodowały rozpad rodziny. Były to niewątpliwie uboczne skutki stanu wojennego i braku poszanowania praw obywatelskich.

Każdy przypadek „dezercji” dawał esbekom pretekst do prowadzenia przesłuchań członków rodziny. Wypytywano o najdrobniejsze szczegóły poprzedzające pozostanie za granicą, jak również przypadki kontaktowania się z rodziną i plany „dezertera” na przyszłość. Poprzez rodzinę starano się nakłonić uciekiniera do powrotu. Tak na przykład w rozmowie z ojcem Romana Boguckiego esbek wypytywał go o szczegóły pobytu syna za granicą oraz o jego sprawy osobiste. Przedmiotem rozmowy były również ustalenie jego planów na przyszłość[32]. Ponadto wypytywano ojca, czy Roman Bogucki zamierza przyjąć obywatelstwo szwedzkie oraz czy ubiega się o azyl.

Dość nietypową sprawę opisuje notatka służbowa z dnia 8 września 1982 roku. Pan Stanisław Wiaderny podjął starania, aby Służba Bezpieczeństwa zwróciła mu dokumenty jego córki Barbary Wiaderny, która zeszła z promu „Pomerania” w dniu 15 grudnia 1981 roku w Ystad. Dokumenty dotyczące jej kwalifikacji zawodowych pozostały w kraju. W lipcu 1982 roku do Szwecji jechała jej znajoma, która zabrała z domu dokumenty, aby przekazać je Barbarze Wiaderny. W czasie odprawy celnej zostały one zatrzymane, gdyż celnicy twierdzili, iż wywóz jest nielegalny i przekazano papiery Służbie Bezpieczeństwa.

Ubieganie się przez pana Stanisława Widernego zwrotu dokumentów córki stało się pretekstem, aby wezwać go do Wydziału Paszportowego, który stanowił agendę Służby Bezpieczeństwa, celem przeprowadzenia rozmowy. Wypytywano go o wszelkie szczegóły związane z ucieczką i pobytem córki w Szwecji, jak również o jej dalsze plany. Na zakończenie zwrócono mu dokumenty córki, bowiem ich przetrzymywanie było pozbawione jakichkolwiek podstaw prawnych[33].

Ad. 6 Służba Bezpieczeństwa bardzo obawiała się, że „dezerterzy” podejmą za granicą działania mające na celu wsparcie krajowej „Solidarności”. Po wprowadzeniu stanu wojennego we Francji przebywający tam działacze utworzyli Komitet Koordynacyjny NSZZ „Solidarność”. Podobny Komitet utworzono też w Szwajcarii. W grudniu 1981 roku powstało Biuro „Solidarności” w Sztokholmie, w którym aktywnie działał „dezerter” Marek Tarka, mieszkaniec Kołobrzegu[34]. Podobne komitety działały w innych krajach europejskich oraz w Stanach Zjednoczonych. W Brukseli utworzono Biuro Koordynacyjne „Solidarności” za Granicą, którego pracami kierował Mirosław Chojecki[35].

Służba Bezpieczeństwa zdawała sobie sprawę, że wszystkie te organizacje zbierają fundusze, za które nabywają urządzenia poligraficzne oraz przekazują środki finansowe na zasilenie działalności opozycji w kraju. Starano się więc przeciąć kanały przerzutowe. Konkretne działania Służby Bezpieczeństwa opisuję w rozdziale dotyczącym Sprawy Operacyjnej kryptonim „Stacja”. Służba Bezpieczeństwa śledziła też osoby, które miały kontakty
z działaczami opozycji za granicą. Przykładem może być sprawa pod kryptonimem „Traper”. Wszyscy tajni współpracownicy zatrudnieni na jednostkach pływających mieli za zadanie przekazywać wszelkie informacje dotyczące kontaktów działaczy opozycji za granicą z załogami polskich statków. W sposób operacyjny Służba Bezpieczeństwa starała się przejmować wszelkie przesyłki idące drogą nieoficjalną z kraju i w drugą stronę. Szczególną uwagę zwracano na druki i książki wydane za granicą, a przeznaczone do rozpowszechniania w kraju. Na polu tym SB nie odnosiła dużych sukcesów, pomimo iż od czasu do czasu nagłaśniano przypadki przejęcia nielegalnych wydawnictw i urządzeń poligraficznych. W Sprawie Obiektowej „Alfa” nie odnotowano żadnego takiego przypadku.

Sprawa Obiektowa „Alfa” została zamknięta 7 grudnia 1989 roku, a więc w czasie gdy według obecnych poglądów działał już demokratyczny rząd.

Należy zauważyć, iż pod koniec 1989 roku nadal mianem „dezerterów” określano osoby, które pozostały za granicą, pomimo że od sześciu lat zniesiony był stan wojenny i nie funkcjonowało ustawodawstwo stanu wojennego. Do archiwum złożono dokumenty dotyczące 76 osób, stwierdzając, że osoby te nie prowadzą wrogiej działalności. Sprawy innych osób wyłączono wcześniej do odrębnych postępowań.

Największe nasilenie „dezercji” przypadało na pierwsze dni po wprowadzeniu stanu wojennego. W okresie od 14 grudnia do 28 grudnia 1981 roku za granicą pozostało 56 pracowników PP Polska Żegluga Bałtycka w Kołobrzegu. W pierwszych sześciu miesiącach 1982 roku pozostało 37 osób,
w drugim półroczu 1982 roku pozostało 13 osób, w 1983 pozostały cztery osoby,  w 1984 roku – 12 osób. Inni pracownicy pozostali w kolejnych latach. Bez trudu można więc zauważyć, że w dwóch pierwszych tygodniach stanu wojennego pozostało około 40% wszystkich tzw. „dezerterów”. Główny kierunek ucieczek to Szwecja, w której pozostały 74 osoby, w Niemczech zachodnich – 25 osób, we Francji – 14 osób, w Anglii – 13 osób, a w Danii
7 osób. Wiązało się to z największą częstotliwością zawijania promów PŻB do Szwecji, jak również przychylnością władz szwedzkich w stosunku do uciekinierów politycznych. Głównym miejscem zejść ze statków był port Ystad, w którym zdezerterowało 65 osób, w Nynäshamn – 4 osoby, a pięć osób w kilku innych portach szwedzkich. Odnośnie Niemiec rekordzistą był port w Travemünde, gdzie pozostało 19 osób. W Anglii 11 osób pozostało
w Londynie, a w Danii wszystkie siedem osób poprosiło o azyl w Kopenhadze. Spośród jednostek pływających rekordzistą był prom „Wawel”, z którego zdezerterowało łącznie 41 osób. W tym swoistym rankingu drugie miejsce zajmuje prom „Rogalin” – 26 osób, kolejne „Pomerania” – 20 osób, „Wilanów” – 13 osób, „Świetlik” – 10 osób, „Silesia” – 9 osób, a „Nimfa”
– 5 osób. Z pozostałych niewielkich statków pływających pod banderą PŻB zeszło łącznie 20 osób.

Przyglądając się SOR „Alfa” nie mam wątpliwości, że jej prowadzenie pozostawało w ścisłym związku z totalitarnym charakterem państwa, które traktowało swoich obywateli jak niewolników, granice otoczone były zasiekami z drutów kolczastych i polami minowymi. Dlatego najłatwiejszym sposobem opuszczenia „obozu” było pozostanie w obcym porcie. Obecnie trudno ocenić, jakie były motywy, które miały decydujący wpływ na podjęcie decyzji o pozostaniu. W pierwszym okresie działał szok wywołany wprowadzeniem stanu wojennego. W następnych dwóch latach głównym motywem decyzji była niezgoda na pozostawanie w kraju niedemokratycznym, którego gospodarka była w stanie całkowitego rozkładu i nie dawała perspektyw na przyszłość. Znaczna część „dezerterów” podejmowała swoje decyzje z powodów ekonomicznych, uznając, że życie w socjalizmie nie daje jakichkolwiek szans rozwoju. Często motywy natury politycznej i ekonomicznej mieszały się ze sobą, co jasno wynika z wypowiedzi „dezerterów”. Moim zdaniem nadużyciem często stosowanym jest porównywanie obecnej fali emigracji zarobkowej do dramatycznych decyzji, jakie musieli podejmować pracownicy PŻB, decydując się na pozostanie za granicą. Decyzji tych nie można porównywać, bowiem całkowicie odmienne były warunki.


[1] Definicja według „Nowego Słownika Języka Polskiego PWN”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002 r.

[2] Dz. U. Nr 29 poz. 155 z 1981 r.

[3] Ustawa o powszechnym obowiązku obrony Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (tekst jednolity), Dz. U. 1979 Nr 18 poz. 118 ze zm. Dz. U. 1979 Nr 15 poz. 97.

[4] IPN Sz 00106/253, k. 3-5. Zarządzenie jest sporządzone pismem maszynowym i miało wykropkowane miejsca numer  26 (dopisano odręcznie), z dnia (podpisano odręcznie
13 grudnia), a przy odwołaniu się do Uchwały Rady Państwa po słowach „z dnia” pozostało wolne miejsce. Ponadto wypełniono odręcznie numer uchwały KOK oraz datę tej uchwały, a także z jaką datą objęto militaryzacją zakład pracy. Wygląd zarządzenia jednoznacznie wskazuje, że było ono wcześniej przygotowane, a następnie w pośpiechu w sposób niedokładny uzupełniono jego treść. Jak się wydaje minister Stanisław Bejger, który je podpisał, nie znał uchwały Rady Państwa, na którą się powoływał, gdyż nie wskazał jej daty. Niestety w aktach tych nie ma załącznika nr 1.

[5] Tamże, k. 10-14. Charakterystyczne było, że powołano się na uchwałę Rady Państwa bez wpisania daty tej uchwały, a więc również i dyrektor naczelny Jerzy Grudziński, który podpisał zarządzenie, nie znał jej treści. Obecnie nie ulega wątpliwości, że Dziennik Ustaw nr 29 zawierający uchwałę Rady Państwa dotarł do adresatów najwcześniej 17 grudnia.

[6] Osoby takie były przekonane, że w Polsce toczą się przeciwko nim postępowania karne
o dezercję. Rozmawiałem z Markiem Tarką, który pozostał w Szwecji 15 grudnia 1985 roku i był pewien, że są za nim rozesłane listy gończe, a w przypadku powrotu do kraju zostanie potraktowany jako dezerter. Faktycznie nie prowadzono przeciwko Markowi Tarce ani osobom, które pozostały w pierwszych trzech dniach stanu wojennego za granicą postępowań karnych, gdyż nie podpisali oni zbiorowych list imiennych.

[7] Art. 304 §3 k.k. stanowił, że karze przewidzianej w §2 (nie krócej niż 3 lata) podlega żołnierz, który dopuszcza się dezercji z zamiarem ucieczki za granicę lub urzeczywistnia taki zamiar w czasie trwania dezercji albo przebywając za granicą uchyla się od powrotu do kraju. Przepis ten przyjmowany jest wprost za przestępstwo polityczne ze względu na przedmiot ochrony. Zobacz Zdzisław Ciopiński, „Przestępstwo polityczne w ujęciu porównawczym”, Zeszyty Naukowe ASW nr 45, Warszawa 1986 r., s. 108. Podobnie Henryk Popławski, „Przestępstwo polityczne”, Zeszyty Naukowe ASW nr 42, Warszawa 1986 r.,
s. 125, 126.

[8] IPN Sz 00106/253, k. 13. Zarządzenie nr 35/274/81 przewidywało, że osoby pełniące służbę w jednostce zmilitaryzowanej są obowiązane wykonywać polecenia przełożonych wydane w sprawach służbowych, które są równoznaczne z rozkazem w warunkach służby wojskowej w czasie wojny, a stosunek służbowy nie może być jednostronnie rozwiązany przez osobę pełniącą służbę do czasu odwołania militaryzacji. W §7 zapisano, że dobowa norma czasu pracy mogła być przedłużona do 12 godzin, a kierownik mógł zarządzić wykonywanie pracy w dniu ustawowo wolnym od pracy. Następny §8 przewidywał, że urlopy wypoczynkowe zostają zniesione, a kierownik jednostki zmilitaryzowanej mógł w przypadkach losowych udzielić urlopu okolicznościowego na pisemny uzasadniony wniosek.

[9] Tak przyjmuje to Janusz Kochanowski i Tadeusz de Virion w glosie od wyroku z 1 marca 1982 r., sygn. akt V KRN 50/82, w którym Sąd Najwyższy przyjął, że brak ogłoszenia dekretu w Dzienniku Ustaw nie uzasadnia możliwości powoływania się na nieświadomość
i bezprawność czynu, skoro dekret został podany do wiadomości przez środki masowego przekazu. W glosie do tego wyroku opublikowanym w „Państwie i Prawie” nr 9/82 autorzy zauważyli, że twierdzenie SN mogłoby być trafne, o ile uznać Dziennik Telewizyjny za organ promulgacyjny, albo gdyby art. 61 dekretu o stanie wojennym ustanawiał wejście
w życie z dniem uchwalenia. Tymczasem dekret stanowił, że wchodzi on w życie z dniem ogłoszenia, a Dziennik Ustaw ukazał się z datą 14  grudnia 1981 r., a najwcześniej dotarł do adresatów 17 grudnia 1981 r. Stanowisko to poparł Stanisław Maurer w artykule „Dwa sporne zagadnienia (na tle glosy J. Kochanowskiego i T. de  Virion)”, opublikowanym
w „Państwie i Prawie”, który zwrócił uwagę, że w ratyfikowanym przez Polskę Międzynarodowym Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych w art. 15 zapisano: „Nikt nie może być skazany za czyn i zaniedbanie, które w myśl prawa wewnętrznego lub międzynarodowego nie stanowiłoby przestępstwa w chwili ich popełnienia”, a więc Polska wyrzekła się bez żadnych wyjątków stosowania przepisów prawa działających wstecz. Problem ten ostatnio powrócił do publicznej dyskusji, gdy rozważano odpowiedzialność karną sędziów, którzy wydawali wyroki za przestępstwa popełniane w pierwszych dniach stanu wojennego, gdy nie było jeszcze Dziennika Ustawy z tekstem dekretu.

[10] Podejrzanymi w poszczególnych sprawach byli: 1. Krzysztof Burkiewicz, Krzysztof Cegliński, Zbigniew Taciak – IPN Sz 00106/203, sprawa prowadzona przez Wojskową Prokuraturę Garnizonową w Koszalinie (dalej WPG) pod sygn. akt Pg.Śl II  35/82. 2. Waldemar Ostrowski, Jolanta Olech, Jan Sołtysek, Józef Aksamit – IPN Sz 00106/234, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 96/82. 3. Andrzej Gieszczyk – IPN Sz 00106/252, WPG Koszalin, sygn. akt Pg.Śl II 2/83. 4. Józef Aksamit – IPN Sz 372/299, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 96/83. 5. Robert Gromulski – IPN Sz 00106/246, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 136/82. 6. Mariusz Pawlak, Bogdan Dwulit – IPN Sz 00106/249, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 142/82. 7. Irena Mikołaczyk – IPN Sz 00106/240, WPG Koszalin, sygn. akt Pg.Śl 124/82.
8. Marian Czarnecki – IPN Sz 00106/253, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 147/82.
9. Zbigniew Widuch, Reginald Halicki – IPN Sz 00106/230, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 90/82. 10. Lech Brzostowski, Zbigniew Gabryszywski – IPN Sz 00106/241, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 125/82. 11. Adam Przetocznik, Jerzy Winiarski, Ireneusz Kopczyński – IPN Sz 00106/2263, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 76/82. 12. Rajmund Skorek – IPN Sz 00106/254, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 134/82. 13. Mirosław Kustusz – IPN Sz 00106/245, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 135/82. 14. Marlena Wycinek – IPN Sz 00106/244, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 133/82. 15. Jan Waszt – IPN Sz 00106/243, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 132/82. 16. Roman Bogucki – IPN Sz 0095/1425, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl. II 7/84. 17. Władysław Kitschke – IPN Sz 00106/255, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 143/82. 18. Władysław Augustynowicz – IPN Sz 00106/219, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 57/82. 19. Jan Cherek, Anna Król – IPN Sz 00106/215, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 49/82. 20. Ludwik Kisieliński, Tomasz Majewski, Ryszard Bussler, Mirosław Królak, Zygmunt Lewalski, Czesław Byczyński, Zbigniew Włoch, Jan Marszałek, Andrzej Delikat, Maria Piszyk, Alina Furga, Wiesław Hraczyński – IPN Sz 00106/211, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 43/82. 21. Jerzy Butok, Ryszard Zakrzewski, Bolesław Prus – IPN Sz 00106/204, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 36/82. 22. Halina Paprocka – IPN Sz 00106/205, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 37/82. 23. Maria Adamów – IPN Sz 00106/216, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 50/82. 24. Jolanta Binkiewicz, Witold Tkaczyk – IPN Sz 00106/210, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 42/82. 25. Irena Hawraniak, Marlena Drozdowska – IPN Sz 00106/218, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 54/82. 26. Tadeusz Bitowt – IPN Sz 00106/217, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 53/82. 27. Jan Dzięgiel, Jadwiga Zdyb – IPN Sz 00106/223, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 64/82. 28. Jerzy Antoszkiewicz – IPN Sz 00106/212, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 56/82. 29. Józef Kobuszewski – IPN Sz 387/6, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 44/82. 30. Janusz Wierzyński – IPN Sz 00106/214, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl II 48/82. 31. Krzysztof Błaszczyk, Henryk Michna – IPN Sz 00106/209, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl. II 40/82. 32. Wincenty Hinz – IPN Sz 00106/208, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl. II 39/82. 33. Ryszard Orłowski – IPN Sz 00106/207, WPG Koszalin, sygn. akt Pg. Śl. II 38/82.

[11] Zobacz Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych (używany skrót MPPOiP) przyjęty na konferencji ONZ w Nowym Jorku w 1966 r. Polska ratyfikowała Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych w 1977 r. (Dz. U. Nr 38 poz. 167 z 1977 r.). W artykule 12 pkt 2 zapisano: „Każdy człowiek ma prawo opuścić jakikolwiek kraj, włączając w to swój własny.”

[12] IPN Sz 00105/385, t. 2, k. 236-241. Pracownicy PP PŻB w Kołobrzegu, którzy pozostali w portach zagranicznych po wprowadzeniu stanu wojennego (uszeregowani według daty zejścia, z podaniem w kolejności – daty zejścia ze statku, portu zejścia, nazwy statku oraz numeru kolejnego osoby i jej imienia i nazwiska): W dniu 14 grudnia 1981 roku zeszli
w Londynie ze statku „Rogalin” – 1. Jacek Napiórkowski, 2. Leszek Danielewski, 3. Andrzej Krzewiński, 4. Lucjan Latała, 5. Mirosław Stoja, 6. Dariusz Wyrwicz, 7. Stefan Maciejewski. 15 grudnia 1981 roku, Kopenhaga, „Wilanów” – 8. Jolanta Plisko. 15 grudnia 1981 roku, Ystad, „Pomerania” – 9. Grażyna Pujdak, 10. Wiesława Sobieraj, 11. Jarek Zaleski, 12. Ryszard Machowicz, 13. Marek Tarka, 14. Bolesław Cyman, 15. Ryszard Mrula,
16. Jerzy Wolański, 17. Zygmunt Kowalski, 18. Barbara Wiaderny, 19. Hanna Domaradzka, 20. Hanna Wagner, 21. Grażyna Rutkowska, 22. Stanisław Galuba. 15 grudnia 1981 roku, Helsinki, „Silesia” – 23. Tadeusz Wiatrowski, 24. Ewa Poździk. 17 grudnia 1981 roku, Ystad, „Wawel” – 25. Wojciech Pulkowski, 26. Rafał Cierpka, 27. Ryszard Szulkowski,
28. Mirosława Hryciuk, 29. Józef Nałęcz, 30. Walerian Dejworek, 31. Ryszard Moskała,
32. Józef Piotrowski, 33. Irena Ceynowska, 34. Renata Zgoła. 18 grudnia 1981 roku, Ystad, „Wawel” – 35. Ludwik Kisieliński, 36. Tomasz Majewski, 37. Ryszard Bussler, 38. Mirosław Królak, 39. Zygmunt Lelewski, 40. Czesław Byczyński, 41. Zbigniew Włoch, 42. Jan Marszałek, 43. Andrzej Delikat, 44. Maria Piszczyk, 45. Alina Furga, 46. Wiesław Hreczański. 23 grudnia 1981 roku, Ystad, „Wawel” – 47. Anna Król, 48. Jan Cherek. 28 grudnia 1981 roku, Le-Legue, „Świetlik” – 49. Jerzy Krist, 50. Ryszard Chrul, 51. Tomczak Kazimierz, 52. Zbigniew Kwaśnik, 53. Leszek Chojnacki. 30 grudnia 1981 roku, Helsinki, „Silesia” – 54. Jolanta Binkiewicz, 55. Witold Tkaczyk. 5 stycznia 1982 roku, Helsinki, „Silesia” – 56. Janusz Wierzyński. 6 stycznia 1982 roku, Kanał Kiloński, „Hajnówka” – 57. Ryszard Orłowski. 14 stycznia 1982 roku, Londyn, „Soła” – 58. Krzysztof Błaszczyk, 59. Henryk Michna. 17 stycznia 1982 roku, Ystad, „Wawel” – 60. Józef Kobuszewski. 26 stycznia 1982 roku, Malmoe, „Świetlik” – 61. Adam Przetocznik. 29 stycznia 1982 roku, Norkopeing, „Krasnal” – 62. Wincenty Hinz. 1 lutego 1982 roku, Ystad, „Pomerania” – 63. Maria Adamów. 2 lutego 1982 roku, St. Malo, „Świetlik” – 64. Jerzy Winiarski, 65. Ireneusz Kopczyński. 10 lutego 1982 roku, Le Treport, „Chochlik” – 66. Jerzy Pujdak. 20 lutego 1982 roku, Ystad, „Pomerania” – 67. Halina Paprocka. 27 lutego 1982 roku, Ystad, „Wilanów”
– 68. Krzysztof Burkiewicz, 69. Krzysztof Cegliński, 70. Zbigniew Taciak. 2 marca 1982 roku, Le Treport, „Nimfa” – 71. Jerzy Butoka, 72. Ryszard Zakrzewski, 73. Bolesław Prus. 4 marca 1982 roku, Ystad, „Wawel” – 74. Irena Hawraniak, 75. Marlena Drozdowska.
5 marca 1982 roku, Ystad, „Wilanów” – 76. Adam Łukaszewicz. 8 marca 1982 roku, Ystad, „Wilanów” – 77. Jerzy Antoszkiewicz. 15 marca 1982 roku, Ystad, „Wilanów” – 78. Tadeusz Bitowt. 17 marca 1982 roku, Kopenhaga, „Rogalin” – 79. Władysław Augustynowicz. 29 marca 1982 roku, Kopenhaga, „Rogalin” – 80. Jadwiga Zdyb, 81. Jan Dzięgiel. 10 maja 1982 roku, Travemunde, „Rogalin” – 82. Marlena Wycinek. 17 maja 1982 roku, Sundsvell, „Rusałka” – 83. Zbigniew Widuch, 84. Reginald Halicki. 18 maja 1982 roku, Ystad, „Wilanów” – 85. Rajmund Skorek. 20 maja 1982 roku, St. Malo, „Ina” – 86. Lech Brzostowski, 87. Zbigniew Gabryszewski. 23 maja 1982 roku Creeksea, „Nimfa” – 88. Zbigniew Stroiński, 89. Mirosław Bandarewicz. 26 maja 1982 roku, Ystad, „Wawel” – 90. Waldemar Ostrowski. 14 czerwca 1982 roku, Ystad,„Wawel” – 91. Jolanta Olech. 21 czerwca 1982 roku, Londyn, „Świetlik” – 92. Jan Sołtysek. 26 czerwca 1982 roku, Ystad, „Wawel”
– 93. Józef Aksamit. 7 lipca 1982 roku, Ystad, „Wawel” – 94. Irena Mikołajczyk. 8 lipca 1982 roku, Ystad, „Wawel” – 95. Robert Gromulski. 11 lipca 1982 roku, Travemunde, „Rogalin” – 96. Regina Zimmerman. 23 lipca 1982 roku, Ystad, „Wawel” – 97. Marian Czarnecki. 7 września 1982 roku, Londyn, „Rusałka” – 98. Wiesław Suszyński. 13 września 1982 roku, Ystad, „Wawel” – 99. Mirosław Kustusz. 24 września 1982 roku, Travemunde, „Rogalin” – 100. Jan Waszt. 19 października 1982 roku, Oxeksund, „Lerutymia”
– 101. Roman Bogucki. 27 października 1982 roku, Ystad, „Wawel” – 102. Wiesław Kitschke. 31 października 1982 roku, Travemunde, „Rogalin” – 103. Bogdan Dwulit,
104. Mariusz Pawlak. 9 grudnia 1982 roku, Ystad, „Wawel” – 105. Stanisław Miciuk.
13 grudnia 1982 roku, Kopenhaga, „Rogalin” – 106. Andrzej Gieszczyk. 4 kwietnia 1983 roku, Myneshamm, „Silesia” – 107. Zbigniew Witków. 11 czerwca 1983 roku, Ystad, „Wawel” – 108. Małgorzata Bogdanowicz. 24 czerwca 1983 roku, Travemunde, „Wilanów” – 109. Mirosław Łajkosz. 16 października 1983 roku, Brunsbittel, „Krasnal” – 110. Janusz Cezary Muchorowski. 2 stycznia 1984 roku, Ystad, „Wilanów” – 111. Edward Mądrecki.
13 maja 1979 roku, Ystad, „Wawel” – 112. Edward Gumieniak. 16 stycznia 1981 roku
– 113. Marian Szaniawski. 30 marca 1981 roku – 114. Henryk Jurek. 12 października 1981 roku, Kiel, „Rusałka” – 115. Bolesław Pietrowiak. 6 lutego 1984 roku, Ystad, „Wawel”
– 116. Stanisław Ciarciński. 13 lutego 1984 roku, Nynäshamn, „Pomerania” – 117. Mirosław Stanisław Gała. 2 marca 1984 roku, Hamburg, „Nereida” – 118. Ireneusz Janucht.
5 kwietnia 1984 roku, Kopenhaga, „Wilanów” – 119. Paweł Tadych. 19 maja 1984 roku, Ystad. „Wawel” – 120. Janusz Kaliszewski. 19 czerwca 1984 roku, Kopenhaga, „Wilanów” – 121. Irena Wytkowska. 24 czerwca 1984 roku, Marsylia, „Silesia” – 122. Andrzej Szreder. 2 sierpnia 1984 roku, Antwerpia, „Wodnica” – 123. Wojciech Kwiatkowski. 26 listopada 1984 roku, Nynäshamn, „Pomerania” – 124. Janusz Derewiecki, 125. Wojciech Derewiecki. 2 grudnia 1984 roku, Travemunde, „Rogalin” – 126. Janusz Pełda. 19 grudnia 1984 roku, Travemunde, „Rogalin” – 127. Andrzej Wośko. 7 kwietnia 1985 roku, Ystad, „Wilanów”
– 128. Jacek Stankiewicz. 27 lipca 1985 roku, Travemunde, „Rogalin” – 129. Julian Kretowicz. 7 grudnia 1985 roku, Travemunde, „Rogalin” – 130. Ewa Arsoba, 131. Andrzej Pyza. 27 grudnia 1985 roku, Amsterdam, „Rogalin” – 132. Marian Szoda. 31 stycznia 1986 roku, Ystad – 133.Tomasz Zych wraz z żoną i dwójką dzieci. 9 lutego 1986 roku, Travemunde, „Rogalin” – 134. Jarosław Majda. 22 kwietnia 1986 roku, Travemunde, „Rogalin”
– 135. Edward Mrówka. 7 sierpnia 1986 roku, Travemunde, „Rogalin” – 136. Waldemar Machul. 20 października 1986 roku, Kanał Kiloński, „Świetlik” – 137. Mieczysław Rygliszyn. 8 listopada 1986 roku, Travemunde, „Rogalin” – 138. Wojciech Michalski. 24 listopada 1986 roku, Travemunde, „Silesia” – 139. Jan Chraścina. 2 grudnia 1986 roku, Travemunde, „Silesia” – 140. Andrzej Subczyński. 24 grudnia 1986 roku, Travemunde, „Pomerania” – 141. Piotr Szulerecki. 9 marca 1987 roku, Oslo – 142. Bogusław Szpinda. 30 października 1987 roku, Travemunde, „Wawel” – 143. Ryszard Kilian. 18 lutego 1988 roku, Holtenau, „Krasnal” – 144. Leon Bieszke. Powyższe zestawienie nie obejmuje pasażerów, w tym również żon marynarzy i ich dzieci, które schodziły ze statków.

[13] Tamże, k. 33, 34.

[14] Tamże, k. 91-93. Meldunek z 13 maja 1982 r. o sytuacji operacyjnej w żegludze promowej za miesiąc kwiecień 1982 roku.

[15] Tamże, k. 44.

[16] IPN Sz 00123/4763, k. 31. Meldunek kierowany do Naczelnika Wydziału XI Departamentu II Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie.

[17] Dotarłem do akt osobowych tw „Władek” i znam dane osobowe, ale niewątpliwym nadużyciem byłoby ich publikowanie. Tw „Władek” został pozyskany szantażem i niewątpliwie na potępienie i publiczne ujawnienie ohydnego czynu zasługuje szantażysta esbek, a nie jego ofiara. Ponieważ ten sposób pozyskiwania tajnych współpracowników był dominujący i budzi on we mnie naturalną odrazę, w niniejszej książce nie ujawniam żadnych danych tw.

[18] IPN Sz 0070/117, k. 7. Wniosek o wszczęcie sprawy operacyjnego sprawdzenia.

[19] Tamże, k. 13. Meldunek sporządzony przez ppłk Wiesława Chudzika.

[20] Tamże, k. 99. Wniosek o zakończenie Sprawy Operacyjnego Sprawdzenia „Rozwódka”
z 24 lutego1984 roku.

[21] IPN Sz 0010/550. Teczka personalna tw „Karol”.

[22] IPN Sz 00105/385, t. 2, k. 345-348. Artykuł pod tytułem „Duński azyl wymaga czasu”.

[23] IPN Sz 00105/385, t.1, k. 127. Meldunek o sytuacji operacyjnej w żegludze promowej za miesiąc maj 1982 roku z 21 czerwca 1982 roku. Zobacz więcej w rozdziale Sprawa Operacyjnego Rozpracowania kryptonim „Stacja”.

[24] Tamże, k. 290. Wyciąg z notatki służbowej z dnia 23 marca 1982 roku z rozmowy
z M. Stoją – dezerterem z m/f „Rogalin”.

[25] IPN Sz 00105/385, t. 2, k. 13, 15 i 17. Pismo mjr SB Jana Wojtala z dnia 19 stycznia 1983 roku kierowane do naczelnika Wydziału VIII Departamentu II Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie.

[26] Mało znaną sprawą jest fakt, że wojskowe prokuratury wszczynały postępowania wobec pracowników zmilitaryzowanych zakładów, którzy z różnych, nieraz błahych powodów porzucali pracę. W sprawach takich początkowo zapadały surowsze wyroki po kilka lat pozbawienia wolności. W późniejszym okresie zazwyczaj sprawy takie umarzano wobec znikomego stopnia społecznego niebezpieczeństwa czynu lub wymierzano symboliczne kary w zawieszeniu.

[27] IPN Sz 00105/385, t. 1, k. 137. Kopie tego pisma trafiły też do Prokuratury Generalnej
i do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych

[28] Tak między innymi postąpiono w przypadku: Witolda Tkaczyka – IPN Sz 00106/210, Pg. Śl II-42/82, po powrocie zastosowano dozór MO; Jana Dzięgiela – IPN Sz 00106/223, Pg. Śl II 64/82; Mariana Czarneckiego – Pg. Śl II 147/82 oraz Pg. Śl 4/83, po powrocie dozór MO; Krzysztofa Korala – Pg. Śl II 137/82, wyrok Wojskowego Sądu Garnizonowego
w Koszalinie za czyn z art. 304§ 3k.k., 8 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem na 3 lata. Później sprawę umorzono na mocy amnestii.

[29] IPN Sz 00105/385, t. 1. Po przeprowadzeniu kilku rozmów z powracającym „dezerterem” Mirosławem Stoją, w notatce służbowej z dnia 23 marca 1982 roku por. SB Z. Przybysz sformułował następujący wniosek: „W związku z możliwymi do osiągnięcia, w przypadku zorganizowania propagandowego programu telewizyjnego, korzyściami politycznymi i operacyjnymi, należy wykorzystać fakt powrotu i zgody Mirosława Stoji do tego celu.”

[30] Tamże, k. 161.

[31] Relacja Marka Tarki znajdująca się w zbiorach autora.

[32] IPN Sz 00105/385, t. 2, k. 11. Notatka służbowa sporządzona przez mł. chor. Jadwigę Hebdę.

[33] IPM Sz 00105/385, t. 1, k. 72. Notatka służbowa sporządzona przez T. Samonia, inspektora Sekcji VII Wydziału II SB w Szczecinie.

[34] Inwigilację grupy Marka Tarki Służba Bezpieczeństwa prowadziła pod kryptonimem „Stacja” i sprawa ta jest opisana w odrębnym rozdziale.

[35] Wojciech Polak, „Stan wojenny pierwsze dni”, Wyd. Finna, Gdańsk 2006, s. 301-302.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.