Jak podchorąży Wrona na wojnę jechał z Kołobrzegu (opublikowano Rocznik Kołobrzeski 2022)

Edward Stępień

Jak podchorąży Wrona na wojnę jechał z Kołobrzegu

,,Więc gdy miłość

Ojczyzny w przestępstwo się zmienia

jakie czasy mamy dziś Wysoka Izbo?”[1]

Wstęp

         Stan wojenny, jego geneza, przebieg i skutki doczekał się bardzo obfitej literatury. Na marginesie zainteresowań badaczy jest udział wojska. Literatura  w tym zakresie jest bardzo uboga[2] pomimo, że to wojsko grało pierwszoplanowe role. Reżim Jaruzelskiego wyznaczył 32. Pułkowi Zmechanizowanemu              z Kołobrzegu[3] zadanie spacyfikowania strajku w Stoczni im. Lenina w Gdańsku.  Było to odpowiedzialne zadanie, gdyż stocznia w Gdańsku to kolebka ,,Solidarności” i potencjalne centrum oporu przeciwko stanowi wojennemu.      Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że znaczenie miało doświadczenie 32. Pułku w zwalczaniu własnego społeczeństwa. 16 grudnia 1970 r. 32. Pułk otrzymał rozkaz zajęcia Stoczni im. Komuny Paryskiej i Portu w Gdyni. Żołnierze zablokowali drogę dojścia do stoczni. Wydano im ostrą amunicję. W dniu 17 grudnia 1970 r. od godziny 5:00  z kolejek zatrzymujących się na przystanku Gdynia – Stocznia zaczęli wysiadać stoczniowcy i portowcy, zdążający do pracy na wezwanie Stanisława Kociołka. Z przyjazdem każdego kolejnego pociągu tłum na przystanku, wiadukcie i moście gęstniał  i zaczął przemieszczać się w stronę żołnierzy. Dowódcy 32. Pułku Zmechanizowanego płk. Władysławowi Łomotowi oraz jego zastępcy ds. politycznych płk. Bolesławowi Faładaszowi przypisuje się wydanie rozkazu o użyciu broni.        W wyniku strzałów zostało zabitych 18 robotników, a kilkudziesięciu ciężko rannych.[4] W 1995 r. do Sądu w Gdańsku wniesiono akt oskarżenia o kierowanie zbrodnią ludobójstwa, a na ławie oskarżonych zasiadło 12 osób, w tym m.in. Łomot i Faładasz. Płk. Łomot zmarł w trakcie procesu, a płk. Faładasz został  skazany na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Sąd Okręgowy             w Warszawie uznał, że decyzja o użyciu brodni była bezprawna.[5]

         Wydarzenia z grudnia 1970 roku niczego nie nauczyły oficerów 32. Pułku Zmechanizowanego, którzy po upływie jedenastu lat nadal uważali, że strzelanie do bezbronnych robotników jest zadaniem wojska, a przestępstwem jest, gdy żołnierz ma wątpliwości, aby użyć broni.

         Przykładem tego sposobu myślenia był przypadek kpr. pchor. Andrzeja Wrony. Artykuł ma nie tyle za zadanie, aby opisać przebieg wydarzeń, proces     i wykonanie wyroku wobec podchorążego, ale stawia sobie za cel zwrócenie uwagi na błędy popełnione przez prokuratora i sędziów. Nadto ma na celu ukazanie, jak przepisy o stanie wojennym uniemożliwiały prawo do obrony        i prawo do rzetelnego procesu. O ile sądownictwo okresu stalinowskiego doczekało się bogatej literatury, to procesy polityczne z okresu stanu wojennego i późniejsze do 1989 r. są poza zainteresowaniem nauki. [6] Białą plamą jest działalność sądownictwa wojskowego, które w okresie stanu wojennego przejęło w większości prowadzenie spraw politycznych przeciwko osobom cywilnym[7], utrzymując w sposób dotychczasowy jurysdykcję w stosunku do osób pełniących służbę wojskową. Na odrębną monografię ( której dotychczas nie ma ) zasługuje Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni. Sąd ten ,,wysławił się” drakońską surowością i w ten niechlubny sposób wyróżnił się wśród innych Sądów Wojskowych. [8] Również działalność Prokuratury Marynarki Wojennej  w Gdyni nie odczekała się rzeczowej oceny naukowej pomimo, że jej działania wobec opozycji wyróżniały ją na tle innych  Prokuratur Wojskowych.

         Interesującym zagadnieniem jest kwestia, w jakim stopniu kadra wojskowa popierała Wojciecha Jaruzelskiego przy wprowadzeniu stanu wojennego i czy w wojsku istniała jakaś zorganizowana opozycja żołnierzy zawodowych, którzy nie akceptowali strzelania do robotników, lub którzy uważali, że w przypadku wejścia do Polskiej Armii Czerwonej i armii wojsk Układu Warszawskiego podejmą czynną walkę z najeźdźcami wbrew dowództwu.

         W pierwszej sprawie nie ulega wątpliwości, że opór w wojsku nie był zorganizowany, gdyż dotyczył pojedynczych żołnierzy, którzy nie mieli ze sobą kontaktu, a wyrażali jedynie swoje osobiste poglądy. WSW miała wytypowanych 86 żołnierzy i pracowników cywilnych, których wypowiedzi wskazywały na odmienne poglądy.[9] Po wprowadzeniu stanu wojennego grupę tę zredukowano do 30 osób przeznaczonych do zatrzymania, a do aresztów trafiło ponad 20.[10]

         Jest lansowana teza, że gdyby Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego, to wówczas do Polski wkroczyłaby Armia Czerwona, a wtedy Wojsko Polskie podjęłoby walkę. Zwolennikiem tej tezy jest kołobrzeżanin gen. Waldemar Skrzypczak, który napisał, cyt. : ,, – Wszyscy pamiętali rok 1968 – wspomina. – Mówiło się, że ZSRR jest przygotowane do interwencji. Do ,,pomocy” paliły się też armie Czechosłowacji i NRD. W Pruszczu padło pytanie: ,,Co robimy gdy wejdą Rosjanie?”. Nikt z obecnych na naradzie nie miał wątpliwości, że będziemy walczyć. Nikt nie próbował z tym dyskutować. Byliśmy przekonani, że musimy to załatwić sami, bez sojuszników.”[11]

         Stoję na stanowisku, że w chwili wprowadzenia stanu wojennego wśród kadry oficerskiej nie było tego rodzaju dyskusji, a poglądy takie pojawiły się później dla usprawiedliwienia faktu wprowadzenia stanu wojennego. Ramy artykułu i jego temat nie dają miejsca na rzetelną polemikę. Należy jedynie zauważyć, że zachowania oficerów 32. Pułku Zmechanizowanego w stosunku do podchorążego Andrzeja Wrony świadczą, że byli oni w stanie paniki, niezdolni do jakiegokolwiek oporu wobec Jaruzelskiego i jego kamratów           z WRON-u. Wojciech Polak w artykule ,, Opór w Ludowym Wojsku Polskim” w cytowanej książce ,,Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach” przywołuje w krótkim fragmencie postać pchor. Andrzeja Wrony jako jednego  z nielicznych, którzy stawiali opór.[12]           

         Andrzej Wrona pochodził z biednej, robotniczej rodziny. Pomimo braku środków finansowych Andrzej był zawsze dobrym uczniem i przy pomocy rodziny dostał się na studia.

         Andrzej Wrona po ukończeniu filologii polskiej na Uniwersytecie Łódzkim podjął pracę w charakterze nauczyciela w Gminnej Szkole Zbiorczej  w Grabicy k/ Piotrkowa Trybunalskiego.[13] W dniu 3 stycznia 1981 r. został powołany do wojska i trafił do Szkoły Podchorążych Rezerwy (SOR)                w Morągu. Po czterech miesiącach skierowano go na tzw. praktykę do jednostki w Trzebiatowie. Na początku listopada 1981 r. przeniesiono go  służbowo do jednostki wojskowej 3699 w Kołobrzegu i został dowódcą wozu – bazy zaopatrzenia.

Przebieg wypadków

         W niedzielę 13 grudnia 1981 r. o godzinie 3:30 ogłoszono sygnał 450 – alarm dla jednostki. W tym momencie żołnierze nie wiedzieli jeszcze, że wprowadzono stan wojenny. Kiedy Andrzej Wrona udał się do wozu, którym miał dowodzić dowiedział się od oficera, że nie będzie jego dowódcą, ale będzie dowodził innym pojazdem. W garażu okazało się, że pojazd ten jest niesprawny i nie można go „odpalić”. W tej sytuacji Andrzej Wrona swoje rzeczy zaniósł do wozu 326, w którym był jego pluton. W zamieszaniu żołnierzom nie wydano broni, a  st. kpr. pchor. Andrzej Wrona po przybyciu do Kołobrzegu w ogóle jej nie otrzymał i nie miał jej na swoim stanie. [14] O godzinie 6:00 żołnierze wysłuchali przemówienia Wojciecha Jaruzelskiego, a już o 8:00 jednostka wyruszyła z Kołobrzegu kierując się w stronę Gdańska. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów wóz w którym jechał Andrzej Wrona przewrócił się         i znalazł się w rowie.[15] St. kpr. pchor. Andrzej Wrona samochodem technicznym dojechał około godziny 15 do Koszalina gdzie na postoju zatrzymał się jego batalion. Otrzymał on polecenie przesiadki do „Skota” numer 212, którym dowodził mł. chor. Mirosław Grenc. Oprócz dowódcy w pojeździe było jeszcze 11 żołnierzy. W Koszalinie Andrzej Wrona słuchał komunikatów z radia           w innym pojeździe. Przekazał żołnierzom co usłyszał ale nie dodawał do tego swojego komentarza. Były następne postoje podczas, których żołnierze zastanawiali się czy przed świętami powrócą do jednostki. Jednostka wojskowa 3699 w skład, której wchodził trzeci batalion[16] dowodzony przez kpt. Marka Huberta rozlokował się w rejonie miejscowości Lublewo.[17] W dniu 15 grudnia 1981 r. jednostka Andrzeja Wrony została skierowana pod Stocznię im. Lenina w Gdańsku. Żołnierze otrzymali ostrą amunicję oraz rozkaz, aby nie opuszczać wozów. Doszło do niesubordynacji, gdyż żołnierze wychodzili z wozów, rozmawiali z ludźmi i przyjmowali od nich ciepłe napoje.  Jednostka została wycofana spod stoczni. Dowódca kpt. Marek Hubert otrzymał informację od jednego z podległych sobie podoficerów, ze w czasie drogi z Kołobrzegu st. kpr. pchor. Andrzej Wrona wypowiadał się w sposób niewłaściwy o aktualnej sytuacji politycznej, pochwalał „Solidarność” i mówił, że nie użyje broni           w stosunku do ludności. Kpt. Marek Hubert bez jakiejkolwiek rozmowy ze st. kpr. pchor. Andrzejem Wroną skontaktował się z zastępcą dowódcy do spraw politycznych por. Zbigniewem Laikiem i podjął decyzję o odizolowaniu podchorążego od reszty żołnierzy i przekazał sprawę Wojskowej Służbie Wewnętrznej (dalej WSW). Po wstępnym przepytaniu żołnierzy podróżujących razem z podchorążym Wroną sporządzono notatkę.[18]

Śledztwo

     W dniu 15 grudnia 1981 r. o godzinie 19:15 funkcjonariusze WSW zatrzymali st. kpr. pchor. Andrzeja Wronę, którego osadzono w areszcie garnizonowym w Gdańsku.[19] Następnego dnia tj. 16 grudnia 1981 r. zastępca prokuratora Marynarki Wojennej kmdr por. Henryk Wojcieszak wydał postanowienie o wszczęciu śledztwa, które zarejestrowano pod sygnaturą Po Śl 3/II/81.[20] Tego samego dnia trzech funkcjonariuszy WSW prowadziło przesłuchania żołnierzy. Przesłuchano dowódcę „Skota” numer 212 mł. chor. Mirosława Grenca oraz sześciu żołnierzy, którzy nim jechali.[21] Przesłuchano również dowódcę trzeciego batalionu kpt. Marka Huberta  i por. Zbigniewa Laika.[22]

Przesłuchany w charakterze świadka szer. Bogusław Kukla[23] na pytanie co mówił podchorąży zeznał między innymi:

„Mówił, że ustrój socjalistyczny nie podoba mu się”. „Podchorąży Wrona         w czasie jazdy namawiał żołnierzy żeby nie używali broni, gdyby doszło do bezpośrednich starć z ludnością”. „Mówił, że to nie ma sensu”. „Na temat Solidarności podchorąży Wrona mówił, że ją popiera, gdyż wywodzi się            z rodziny robotniczej.”

Na pytanie prowadzącego przesłuchanie świadek zeznał, że:

„Podchorąży Wrona nie mówił, żeby nie wykonywać rozkazu”. „Mówił, że poprzez wprowadzenie stanu wojennego został zmarnowany cały dorobek „Solidarności””. „Podchorąży Wrona w czasie jazdy powiedział, że on w czasie stanu wojennego nie użyje broni nawet gdyby mieli go rozstrzelać.”

Zeznania Bogusława Kukli były odosobnione, gdyż inni przesłuchani świadkowie przedstawiali przebieg rozmowy w sposób zdecydowanie odmienny.

Szer. Tomasz Kucharski jako świadek zeznał:

„Nie słyszałem aby wypowiadał się on, żeby nie używać broni w czasie stanu wojennego. Nie słyszałem aby wypowiadał się on na temat „Solidarności”, rządu, partii czy socjalizmu.”

Szer. Wiesław Nebratenko[24] zeznał, że w trakcie jazdy siedział naprzeciwko st. kpr. pchor. Wrony, ale nie słyszałem co mówił Wrona w czasie jazdy. „Pamiętam jedynie, że w czasie postoju w Koszalinie podchorąży Wrona powiedział, że robotnicy budują barykady. Powiedział też, że w czasie stanu wojennego nie użyje broni”

Mł. chor. Mirosław Grenc[25] dowodził „Skotem” 212 i stwierdził, że         w trakcie jazdy obserwował drogę stojąc w luku i nie słyszał rozmów jakie prowadzili między sobą żołnierze. Zeznał, że „Słyszałem jedynie jak w czasie postoju przed Matarzynem podchorąży Wrona mówił do żołnierzy, że nie wierzy środkom masowego przekazu, gdyż one kłamią. Mówił, że nigdy           w czasie stanu wojennego nie użyje broni. Nie namawiał on jednak żołnierzy do tego.”

Kpr. Marek Cieślak[26] nie słyszał aby podchorąży Wrona wypowiadał słowa wskazane przez świadka Bogusława Kuklę. Zeznał, że podchorąży: „Mówił, że wprowadzenie stanu wojennego było niesłuszne. Mówił, że po zakończeniu stanu wojennego robotnicy stracą wszystko co uzyskali dzięki „Solidarności”.

St. szer. Waldemar Piszcz[27] podobnie jak Cieślak zeznał, że: „Mogę powiedzieć, że st. kpr. pchor. w mojej obecności nie wypowiadał się negatywnie na temat zaistniałej sytuacji w kraju. Nie słyszałem aby w/w namawiał nas do nieposłuszeństwa i niewykonywania rozkazów przełożonych.”

         Podobnie jak dwaj poprzedni świadkowie st. szer. Sławomir Kałaczyński[28] zeznał: „Przy mnie podchorąży Wrona nie mówił nic na temat zaistniałej sytuacji w kraju. Nie słyszałem aby mówił żeby nie wykonywać poleceń przełożonych.”

„…przy mnie podchorąży Wrona nie wypowiadał się na tematy polityczne ani na temat roli wojska w obecnej sytuacji.”„…podchorąży Wrona zastanawiał się czy wrócimy do domu na święta.”

         Por. Zbigniew Laik[29] zeznał:

„Jednak słyszałem, że on miał mówić, iż w stosunku do ludności o ile zajdzie potrzeba nie użyje broni.” W dalszej części przyznał, że słyszał to jedynie od Kukli. Ponadto stwierdził, że „W dniu 14 grudnia 1981 r. od por. Leona Bręgoszewskiego dowiedziałem się, że st. kpr. pchor. Andrzeja Wronę trzeba odizolować od żołnierzy ponieważ wyraził on opinie, że Rząd niewłaściwie postępuje i że on jest za „Solidarnością” i popiera Solidarność. Wyrażał również, że o ile zajdzie potrzeba to on nie użyje broni w stosunku do ludności.”

         Kpt Marek Hubert[30] zeznał, że o wypowiedziach Andrzeja Wrony dowiedział się koło Lublewa od mł. chor. Grenca i postanowił sprawę przekazać do WSW.

         Wiceprokurator Prokuratury Marynarki Wojennej w Gdyni kmdr por. Edward Chmielewski ocenił, że wyżej przedstawione dowody dają podstawę do przedstawienia Andrzejowi Wronie zarzutu, że:

„W dniu 14-15.12.81 na trasie z Kołobrzegu w rejon Gdańska w wozie bojowym „Skot” w obecności około jedenastu żołnierzy, stanowiących załogę tego wozu, namawiał  tychże żołnierzy, by nie używali broni w razie wydania takiego rozkazu przez przełożonych, a nadto mówił, że sam nie użyje broni       w takiej sytuacji, jak też negatywnie wypowiadał się do żołnierzy                        o wprowadzeniu stanu wojennego, czym działał na szkodę interesów, bezpieczeństwa i obronności Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, tj.                    o przestępstwo określone w art. 47 pkt. 1 dekretu z dnia 12.12.1981 r. o stanie wojennym.”[31]

         Prokurator miał do dyspozycji materiał dowodowy w postaci zeznań siedmiu żołnierzy jadących ,,Skotem” i tylko jeden obciążał Andrzeja Wronę. Przesłuchanie dwóch oficerów nie miało żadnego znaczenia dowodowego,          a jedynie potwierdzało, że podchorąży nie dostał szansy, aby się wypowiedzieć. W tej sytuacji jedyną decyzją powinno być umorzenie postępowania z powodu braku cech przestępstwa. Niezależnie od tego, sformułowany wobec Andrzeja Wrony zarzut budzi liczne, poważne zastrzeżenia. Z treści zarzutu wynika, że namawiał on wszystkich jedenastu żołnierzy, aby nie używali broni w razie wydania takiego rozkazu. Żaden z przesłuchanych świadków nie potwierdzał tego zarzutu. Bogusław Kukla przytaczał słowa podejrzanego, aby nie używać broni wobec ludności cywilnej, ale w dalszej części zeznań zaprzeczył, aby Wrona namawiał, żeby nie wykonywać rozkazów. Prokurator powinien podchodzić do tych zeznań z najwyższą ostrożnością, gdyż są wewnętrznie sprzeczne, a w szczególności nie uzasadniają zarzutów o namawianiu wszystkich żołnierzy do niewykonywania rozkazów. Odnośnie zarzutu, że Andrzej Wrona mówił, że sam nie użyje broni w takiej sytuacji [ tj. wobec ludności cywilnej ] potwierdza prawdę, jednakże Prokurator winien przeanalizować, czy tego rodzaju pogląd narusza prawo, a w szczególności art. 47 pkt. 1 dekretu o stanie wojennym. Niewątpliwie Andrzej Wrona nie działał na korzyść nieprzyjaciela, gdyż trudno uznać, aby owym nieprzyjacielem była nieuzbrojona ludność cywilna. Z żadnego aktu prawnego wówczas obowiązującego nie wynikało, aby wrogiem mogła być ludność cywilna własnego kraju. Zadania wojska zostały określone w ustawie o powszechnym obowiązku obrony PRL i z przepisów tych nie wynika, aby działaniem na szkodę interesów bezpieczeństwa PRL była odmowa strzelania do nieuzbrojonych własnych obywateli. Prokurator winien więc dokonać analizy rzeczywistych wypowiedzi Andrzeja Wrony pod kątem wypełnienia znamion art. 47 dekretu o stanie wojennym. Wątpliwości Andrzeja Wrony co do celowości wprowadzenia stanu wojennego były jego uprawnieniem jako obywatela i na pewno nie wyczerpały znamion żadnego czynu zabronionego. Prokurator nie zauważył, że Andrzej Wrona w chwili, kiedy jechał ,,Skotem” nie miał w ogóle żadnej broni, a w związku  tym nie mógł jej używać, nawet gdyby chciał. W sposób oczywisty Andrzej Wrona nie otrzymał żadnego rozkazu użycia broni, a tym samym nie można mówić o odmowie wykonania rozkazu ( jest to przestępstwo zawarte w art. 309 i 310 obowiązującego wówczas Kodeksu Karnego ) ani też nie odmówił wykonania obowiązków, wynikających ze służby wojskowej ( art. 305 obowiązującego wówczas Kodeksu Karnego ).

         Jestem przekonany, że gdyby tego rodzaju wypowiedzi miały miejsce przed wprowadzeniem stanu wojennego, to Prokurator nie wszczynałby w ogóle śledztwa w tego rodzaju sprawie. Pierwsze dni stanu wojennego spowodowały ogromne zamieszanie i panikę w szeregach wojska, które nigdy wcześniej nie zetknęło się z samym pojęciem stanu wojennego i nie wiedziano, jak reagować na różne zdarzenia. W sprawie tej górę wzięła swoista nadgorliwość, gdyż ,,na siłę” dopasowano art. 47 pkt. 1 dekretu o stanie wojennym do konkretnego stanu faktycznego i zrobiono to w sposób nieprawidłowy.

         Po przedstawieniu zarzutu Prokurator przesłuchał Andrzeja Wronę              w charakterze podejrzanego, który przyznał się częściowo do popełnienia zarzucanej mu zbrodni. [32] Nie przyznał się do nakłaniania żołnierzy, aby nie używali broni w wypadku otrzymania takiego rozkazu. Andrzej Wrona wyjaśnił, że żołnierze pytali go, na czym polega stan wojenny. Podchorąży Wrona sam tego za bardzo nie rozumiał, gdyż uważał, że stan taki można wprowadzić           w sytuacji wojny z wrogiem zewnętrznym. Jego zdaniem miejscem wojska są koszary. Podejrzany wyjaśnił, że w czasie rozmowy twierdził, że skoro wszyscy jesteśmy w wojsku, to musimy podporządkować się i każdy powinien rozważyć we własnym sumieniu, jak postąpi w przypadku otrzymania rozkazu strzelania do robotników. Podejrzany twierdził również, że wyraził pogląd, że wprowadzenie stanu wojennego spowoduje utratę przez ,,Solidarność” na pewien czas dotychczasowych zdobyczy. Podchorąży wyjaśnił, iż nigdy nie należał do ,,Solidarności” i nie zdawał sobie sprawy, że jego wypowiedzi mogą narażać go na odpowiedzialność karną.[33]

Prokurator Edward Chmielewski, postanowieniem z dnia 17 grudnia 1981 r. zastosował wobec st. kpr pchor. Andrzeja Wrony areszt tymczasowy na okres trzech miesięcy od dnia zatrzymania.[34] Postanowienie nie zawierało oprócz powtórzenia zarzutu żadnego uzasadnienia, co jest w sposób oczywisty sprzeczne z obowiązującymi wówczas przepisami proceduralnymi. Podejrzany został umieszczony w Areszcie Śledczym w Gdańsku. Jeszcze tego samego dnia, tj. 19 grudnia 1981 r. zaznajomiono podejrzanego z aktami śledztwa oraz wydano postanowienie o zamknięciu śledztwa.[35]

         W dniu 18 grudnia 1981 r. Andrzej Wrona złożył dwa pisma. Jedno z nich dotyczyło uchylenia trybu doraźnego. Prokurator prowadził śledztwo w trybie doraźnym, ale nie wydał formalnego postanowienia. Zażalenie powinno być niezwłocznie przesłane do Sądu Pomorskiego Okręgu Wojskowego                       w Bydgoszczy, ale nigdy tam nie trafiło. Prokurator w sposób oczywisty nie wykonał swojego obowiązku i nie nadał biegu zażaleniu. Drugie pismo zawierało zażalenie na tymczasowy areszt. Również i w tym przypadku Prokurator postąpił tak samo, tj. nic nie zrobił. Zaniechania Prokuratora podlegają co najmniej odpowiedzialności dyscyplinarnej, ale też wyczerpują znamiona przestępstwa z art. 246 §1 Kodeksu karnego wówczas obowiązującego.[36]

          W dniu 21 grudnia 1981 r. Prokurator Edward Chmielewski sporządził akt oskarżenia. Postępowanie toczyło się w błyskawicznym tempie, gdyż formalne wszczęcie śledztwa miało miejsce 16 grudnia 1981 r. i trwało ono trzy dni do 19 grudnia 1981 r. i wystarczyły zaledwie dwa dni na sporządzenie aktu oskarżenia. Akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi Wronie[37] skierowano do Sądu Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy w oparciu o przepisy dekretu z dnia 12.12.1981 r. o postępowaniach szczególnych w sprawach            o przestępstwa i wykroczenia w czasie obowiązywania stanu wojennego. Ponadto Prokurator w akcie oskarżenia domagał się rozpoznania sprawy            w trybie postępowania doraźnego, przy czym prowadząc śledztwo nie wydał on postanowienia o prowadzeniu sprawy w tym trybie. Było to sprzeczne z art. 6 dekretu o stanie wojennym, który nakazywał, aby postanowienie o prowadzeniu sprawy w trybie doraźnym wydać równocześnie z postanowieniem o wszczęciu śledztwa.

         Zadziwiające jest, że w akcie oskarżenia Prokurator Edward Chmielewski wniósł o przeprowadzenie dowodu z zeznań pięciu świadków ( Kukli, Nebratenko, Granc, Cieślak, Hubert ), tymczasem w toku śledztwa przesłuchano dziewięciu świadków. Jeżeli Prokurator uznał, że czterech świadków nie należy wzywać do Sądu, bo ich zeznania są nieistotne, to powinien, w oparciu              o art. 296 §2 wówczas obowiązującego Kodeksu postępowania karnego, zawnioskować o odczytanie ich zeznań na rozprawie. Nie ulega wątpliwości, że zeznania pominiętych czterech świadków były korzystne dla oskarżonego, a tym samym Prokurator zataił dowody jego niewinności. Takie zachowanie Prokuratora rodzi jego odpowiedzialność karną. Odpowiedzialność spoczywa również na Sądzie, który winien wychwycić ten oczywisty błąd proceduralny.

Proces sądowy

         Postanowienie o prowadzeniu sprawy w trybie doraźnym wydał Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni w dniu 22 grudnia 1981 r. [38]

         Na dzień 28 grudnia 1981 r. został wyznaczony termin rozprawy. Mając na uwadze okres świąteczny, był to czas niezwykle krótki, gdyż od wpłynięcia sprawy do sądu do terminu pierwszej rozprawy minęło zaledwie 7 dni.

         Rozprawa w Sądzie Marynarki Wojennej w Gdyni rozpoczęła się 28 grudnia 1981 r. o godzinie 13:30. Sprawę rozpoznawał Sąd w składzie: Przewodniczący por. Andrzej Finka oraz sędziowie por. Feliks Tarnowski i por. Eugeniusz Wicher z udziałem Prokuratora Edwarda Chmielewskiego. Na rozprawę doprowadzono oskarżonego Andrzeja Wronę oraz stawił się obrońca wojskowy z urzędu adwokat Mieczysław Szpakowski.[39] Przed Sądem oskarżony stwierdził, że do zarzucanego czynu nie przyznaje się, ale przyznaje się do części zarzucanej wypowiedzi, tyle, że nie w tej formie, jak ujęto to w akcie oskarżenia. Nie przyznał się do nawoływania żołnierzy, aby nie używali broni. Składając wyjaśnienia  Andrzej Wrona opisał przebieg wypadków, jakie miały miejsce od ogłoszenia alarmu do chwili przybycia w rejon Lublewa. Wyjaśnił, że jakiś nieznany mu oficer po ogłoszeniu alarmu nakazał podchorążemu dowodzić wozem bojowym, którego nie znał. Podchorąży Wrona poprosił          o pisemne potwierdzenie rozkazu, czego oficer ten nie uczynił, ale w dalszym ciągu domagał się, aby podchorąży wozem tym dowodził. Doszło do konfliktu, podchorąży Wrona wsiadł do tego wozu bojowego, ale z powodu braku jakiejkolwiek wiedzy i umiejętności wóz ten ujechał zaledwie kilkaset metrów             i dopiero wówczas nakazano mu, aby zajął miejsce w wozie numer 327                  w charakterze członka załogi, a nie dowódcy. Podchorąży dalej wyjaśnił, że na temat strzelania wyraził jedynie swoje myśli, własne przekonania i wrażenia. Stwierdził, że miałby duże wahania, aby użyć broni w stosunku do robotników, ponieważ jego ojciec jest robotnikiem i wypowiadał się w nawiązaniu do wydarzeń z 1970 r.. W trakcie rozmowy w ,,Skocie” jeden z żołnierzy zauważył, że trasa, którą jednostka przebywa jest podobna do tej, którą ta sama jednostka           z Kołobrzegu jechała w 1970 r.. Oskarżony stwierdził, że nie uważał, aby jego wypowiedzi osłabiły gotowość bojową.  Ponadto Andrzej Wrona wyraził dość oczywisty pogląd, że robotnicy nie zgodzą się na stan wojny i będą strajkować. W trakcie podróży ,,Skotem” podchorąży mówił im o Marksie i Engelsie               i materializmie dialektycznym, który stanowi, że w rozwoju socjalizmu istnieją trudne etapy, które są nie do uniknięcia. Z rozmowy wynikało, że żołnierze nie rozumieją zasad materializmu dialektycznego i prosili, żeby im to wyjaśnić. Na końcu dodał, iż faktycznie powiedział, że ,,każdy winien rozważyć,                         w przypadku otrzymania rozkazu strzelania do robotników, by być zgodnym              z własnym sumieniem”. Dodał również, że o rygorach stanu wojennego nie wiedział, a miał trudności z rozróżnieniem stanu wyjątkowego od stanu wojny.

         W toku postępowania dowodowego Sąd przesłuchał świadka Bogusława Kuklę, który potwierdził złożone zeznania w toku śledztwa. Dodał również, że żołnierze w ,,Skocie” zdenerwowali się tym, co mówił podchorąży i chcieli go wyrzucić z wozu. Podchorąży zaprzeczył prawdziwości zeznań tego świadka. Zaprzeczył, że wypowiadał słowa przez niego przytaczane oraz zaprzeczył, aby ktokolwiek chciał wyrzucać go z wozu.  

         Ponadto przesłuchano świadków kpt. Marka Huberta, mł. chor. Mirosława Grenc, szer. Wiesława Nebratenko, którzy potwierdzili zeznania złożone                w śledztwie. Nie stawił się wezwany w charakterze świadka kpr. Marek Cieślak. Obrońca złożył wniosek o odroczenie rozprawy i wezwanie na następny termin tego świadka, a ponadto o przeprowadzenie dowodów z zeznań wszystkich pozostałych żołnierzy, którzy przebywali w ,,Skocie” razem z oskarżonym. Sąd z urzędu dopuścił dowód z przesłuchania kpt. Ryszarda Góreckiego, bezpośredniego przełożonego oskarżonego na okoliczność opinii                          o podchorążym w okresie jego pobytu w jednostce. Jeszcze na tym samym posiedzeniu przesłuchano Góreckiego, który wydał pozytywną opinię                  o podchorążym stwierdzając, że w trakcie krótkiego pobytu w jednostce miał dwa wyróżnienia. Przełożony miał zastrzeżenia co do postawy politycznej podchorążego. Zeznał on ,,W czasie zajęć politycznych, które prowadziłem oskarżony wobec swoich podwładnych żołnierzy służby zasadniczej powiedział ,, Są białe plamy w historii.” wskazał na Katyń. Tą wypowiedź też przerwałem.”.

         Sąd kontynuował przerwaną rozprawę następnego dnia, tj. 29 grudnia 1981 r.. W jej trakcie przesłuchano świadka kpr. Marka Cieślaka, który stwierdził, że w czasie rozmowy oskarżony popierał ,,Solidarność”, dzięki której robotnicy dużo zyskali. Świadek zaprzeczył, aby oskarżony namawiał kogokolwiek do nieużywania broni. Stwierdził też, że była dyskusja na temat marksizmu. Przeprowadzono również jego konfrontację z szer. Bogusławem Kuklą, który stwierdził ,, W czasie jazdy oskarżony namawiał mnie, aby nie użyć broni. Oskarżony pytał, czy użyjemy broni, ale i namawiał, by jej nie używać. Świadek Cieślak nie potwierdził tych zeznań Kukli i zaprzeczył, aby było takie zdarzenie, że żołnierze chcieli wyrzucić podchorążego z wozu             z powodu jego wypowiedzi. Wniosek obrońcy, aby przesłuchać pozostałych żołnierzy jadących w ,,Skocie” został oddalony.

          Sąd zakończył postępowanie i udzielił głosu Prokuratorowi, który żądał wymierzenia kpr. pchor. Wronie 5 lat pozbawienia wolności i 1 roku pozbawienia praw publicznych. Obrońca wnosił o uniewinnienie i o uchylenie trybu doraźnego. [40]

         Oskarżony na koniec złożył oświadczenie, że niezależnie od treści wyroku, po odbyciu kary, chce wykonywać zawód żołnierza.

         Tego samego dnia, tj. 29 grudnia 1981 r. Sąd Marynarki Wojennej             w Gdyni ogłosił wyrok, w którym uznał Andrzeja Wronę za  winnego tego, że  w dniu 14-15 grudnia 1981 r. na trasie przemarszu kolumny wojskowej jednostki wojskowej 3699 w Kołobrzegu, w miejscu jej postoju w rejonie Gdańska, działał na szkodę interesów, bezpieczeństwa i obronności Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w ten sposób, że negatywnie wypowiadał się do żołnierzy o wprowadzeniu stanu wojennego, czym osłabił gotowość do walki    z wrogiem, a nadto oświadczył, że sam broni nie użyje w czasie obowiązywania stanu wojennego, osłabiając tym samym  gotowość bojową jednostki, tj. o czyn z art. 47 ust. 1 dekretu o stanie wojennym i skazał go na 3 lata pozbawienia wolności, karę dodatkową 1 roku pozbawienia praw publicznych i 4.200,00 zł opłaty. Wyrok ten stał się prawomocny z chwilą ogłoszenia, gdyż był wydany   w trybie doraźnym.

         Należy zwrócić uwagę, że w wyroku Sąd w opisie czynu pominął zarzuty, jakoby Andrzej Wrona nakłaniał żołnierzy, by nie używali broni w razie wydania takiego rozkazu. Sąd od razu sporządził uzasadnienie na piśmie, które jest bardzo lakoniczne i zawiera jedynie niecałe dwie strony. Wyrok ten budzi liczne zastrzeżenia. Sąd użył sformułowania, iż pchor. Wrona osłabił gotowość do walki z wrogiem. Sąd zdaje się więc uznawać, że społeczeństwo jest wrogiem wojska oraz, że społeczeństwo należy traktować jak wroga. Jedynie świadek Kukla potwierdzał rzekomą wypowiedź oskarżonego, że nie użyje broni w czasie obowiązywania stanu wojennego. Wypowiedź ta w sposób oczywisty została przekłamana, gdyż Andrzej Wrona mówił, że nie użyje broni wobec robotników. Miał więc na myśli konkretne osoby, a nie czas obowiązywania stanu wojennego. W uzasadnieniu wyroku Sąd Marynarki Wojennej nie wyjaśnił, dlaczego prywatny pogląd pchor. Wrony mógłby osłabić gotowość bojową całej jednostki. Można jedynie snuć przypuszczenia, że aresztowanie Andrzeja Wrony nastąpiło w reakcji na zachowanie niektórych żołnierzy jednostki w czasie blokowania Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Żołnierze wbrew rozkazom bratali się z ludźmi i nie traktowali ich jak wrogów. Uzasadnienie wyroku nie zawiera podstawowego elementu, jakim jest dokonanie przez sąd oceny stanu faktycznego. Sąd winien omówić poszczególne dowody i dokonać ich oceny. W uzasadnieniu tym nie ma nawet jednego zdania oceniającego zebrane dowody. Tak naprawdę nie wiadomo, z jakich powodów Sąd uznał, że Andrzej Wrona popełnił zarzucaną mu zbrodnię. W uzasadnieniu wyroku brak jest również stanowiska Sądu, dlaczego przypisał oskarżonemu popełnienie konkretnego przestępstwa z art. 47 ust. 1 dekretu o stanie wojennym. Przepis ten wymaga, aby przestępstwo było popełnione umyślnie. Sąd winien więc wykazać, że Andrzej Wrona działał celowo, aby osłabić gotowość bojową jednostki i osłabić gotowość do walki z wrogiem oraz zdefiniować tego wroga. Sąd nie wyjaśnił również, z jakich powodów uznał, że Andrzej Wrona nie użyje broni, skoro jej w ogóle nie miał i w sposób oczywisty nie mógł jej użyć.

         Listę zarzutów wobec wyroku można mnożyć. Jednym z zarzutów było pominięcie poinformowania podsądnego o możliwości wniesienia rewizji nadzwyczajnej, jak również uniemożliwienie podchorążemu Wronie kontaktu     z obrońcą z urzędu po zakończeniu rozprawy w sądzie.  Dowódca konwoju odwiózł podchorążego do aresztu, nie pozwalając mu na rozmowę z obrońcą     w celu ustalenia wniesienia rewizji nadzwyczajnej. W konsekwencji rewizja ta nie została wniesiona. W piśmie do Sądu, już po zapadnięciu wyroku, Andrzej Wrona prosił o przedstawienie mu, jaka jest treść art. 47 ust. 1 dekretu, gdyż przez cały czas procesu nikt mu tego nie powiedział. Sąd zignorował tę prośbę.[41]

Wykonanie wyroku

         Andrzej Wrona, orzeczoną karę 3 lat pozbawienia wolności, początkowo odbywał w Areszcie Śledczym w Gdańsku. W dniu 9 kwietnia 1982 r. został przeniesiony do Zakładu Karnego w Potulicach, gdzie przebywał do końca kary. Andrzej Wrona jako człowiek o dużej kulturze osobistej nie miał żadnych kar dyscyplinarnych, a jedynie wyróżnienia. Prowadził m.in. pogadanki dla więźniów na temat kultury języka polskiego.

         Oprócz kary zasadniczej, Andrzej Wrona został skazany na karę dodatkową 1 roku pozbawienia praw publicznych. Zgodnie z obowiązującym wówczas Kodeksem karnym (art. 39 k.k.), pozbawienie praw publicznych obejmowało również utratę posiadanego stopnia wojskowego i powrót do stopnia szeregowca. Wyrok w tym zakresie został wykonany i pozbawiono Andrzeja Wronę stopnia kaprala. Organy wojskowe wyszły poza uregulowania Kodeksu karnego, gdyż pozbawiono go również tytułu podchorążego. [42]

         Andrzej Wrona, zgodnie z wyrokiem, miał do zapłacenia kwotę 4.200,00 zł tytułem opłaty sądowej. Była to znaczna suma, przewyższająca średnie ówczesne zarobki ( Podchorążowie otrzymywali wówczas ok. 800,00 zł miesięcznie ). Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni  wysłał pismo do Aresztu Śledczego w Gdańsku, aby wyegzekwował tę kwotę. Andrzej Wrona zwrócił się z prośbą do Szefa Sądu Marynarki Wojennej o umorzenie mu opłaty 4.200,00 zł argumentując, że nie ma żadnych pieniędzy i nie pracuje w areszcie. Napisał też, że nie posiada żadnego majątku, który można skonfiskować, oprócz koszuli       ( sztuk 1 ), spodni ( sztuk 2 ), butów ( sztuk 1 ), slipów ( sztuk 3 ), skarpet          ( sztuk 3 ), zegarka marki ,,Poliot” ( sztuk 1 ). Andrzej Wrona w piśmie tym podkreślił, że wszystkiego tego dorobił się po kilkunastu miesiącach pracy        w ludowym państwie. [43] Pismo to wywarło pozytywny skutek, gdyż Sąd wydał zarządzenie o odroczeniu zapłaty kwoty 4.200,00 zł do czasu podjęcia pracy przez skazanego w areszcie i rozłożył mu spłatę na 20 rat. Po kilku miesiącach Areszt Śledczy poinformował Sąd, iż nie ma możliwości, aby skierować skazanego do pracy, a w konsekwencji Sąd postanowieniem z dnia 3 kwietnia 1982 r. umorzył mu w całości opłatę. [44]

         Po wprowadzeniu stanu wojennego, w celu przestraszenia społeczeństwa, zapadały bardzo surowe kary w stosunku do opozycjonistów. Po kilku miesiącach propaganda zaczęła twierdzić, że sytuacja w kraju stabilizuje się, nie ma strajków, a ludzie popierają ustawodawstwo stanu wojennego. Aby uzasadnić te tezy, władze zaczęły na dużą skalę stosować wobec więźniów politycznych przedterminowe warunkowe zwolnienia lub korzystać z prawa łaski. Tylko bardzo nieliczni więźniowie polityczni odbywali w całości zasądzoną karę. Praktycznie wszyscy, na różnej podstawie ( amnestie, warunkowe przedwczesne zwolnienia, akty łaski ), opuszczali zakłady karne. Czesław Wrona, ojciec Andrzeja, pod koniec 1982 r. skierował pismo                o ułaskawienie syna. [45] Sąd Marynarki Wojennej wszczął typową procedurę      w tej sprawie, tj. zażądał z Zakładu Karnego w Potulicach oraz od Milicji Obywatelskiej w miejscu stałego zamieszkania przesłania opinii o skazanym.  Obie opinie były pozytywne. W dniu 20 stycznia 1983 r. Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni wydał postanowienie, że popiera prośbę o ułaskawienie         i przedstawił ją Radzie Państwa wnosząc o  zastosowanie prawa łaski przez zawieszenie wykonania kary pozbawienia wolności na 3 lata. [46]

         Rada Państwa, w dniu 28 marca 1983 r. podjęła uchwałę o skorzystaniu       z prawa łaski przez warunkowe zwolnienie z odbycia reszty kary pozbawienia wolności z wyznaczeniem okresu próby na dwa lata. [47] Uchwała o zastosowaniu amnestii powinna być wykonana niezwłocznie, a tymczasem zarządzenie              o zwolnieniu  Andrzeja Wrony z zakładu karnego nosi datę 11 kwietnia 1983 r., a więc wydane zostało po 14 dniach od Uchwały Rady Państwa. Faktyczne zwolnienie nastąpiło w dniu 12 kwietnia 1983 r.. [48] Tego samego dnia zmarł jego ojciec Czesław Wrona.

Andrzej Wrona na wolności

         Po opuszczeniu Zakładu Karnego Andrzej Wrona powrócił do rodziców w Piotrkowie Trybunalskim, gdyż nie miał żadnego swojego mieszkania. Niestety Czesław Wrona nie doczekał powrotu syna, gdyż zmarł. Andrzej Wrona próbował podjąć pracę w zawodzie nauczyciela. Komunistyczne władze nie dopuściły, aby ,,kryminalista” uczył dzieci. Nie mógł on również znaleźć pracy poza swoim zawodem. Wszędzie spotykał się z odmową. Było wolne miejsce w radiowęźle zakładowym, ale zwolniono go bez podania uzasadnienia. Jedyną możliwością zatrudnienia była posada stróża nocnego. [49] 12 lipca 1983 r. działając w desperacji, Andrzej Wrona złożył wniosek o stałą emigrację do Kanady. Służba Bezpieczeństwa zaakceptowała ten pomysł i wyrażono zgodę na wydanie paszportu w jedną stronę.[50] Była to stała praktyka Służby Bezpieczeństwa, która dążyła do tego, aby pozbyć się opozycji, tj. ludzi             o najbardziej patriotycznych przekonaniach i postawach. W marcu 1984 r. Andrzej Wrona na stałe opuścił Polskę i osiedlił się w Toronto w Kandzie.[51] 

         W dniu 2 października 1989 r. Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni, na podstawie ustawy z 29 maja 1989 r. o przebaczeniu i puszczeniu w niepamięć niektórych przestępstw i wykroczeń, postanowił przebaczyć i puścić                   w niepamięć skazanemu jego występek ( powinno być zbrodnię ) oraz zatrzeć skazanie.[52]

         Poczynając od 1990 r. rozpoczęła się fala rewizji nadzwyczajnych od wyroków w sprawach politycznych, zapadłych w latach 80. XX wieku. Objęła ona również sprawę Andrzeja Wrony. Prezes Sądu Najwyższego Izby Wojskowej w dniu 30 września 1991 r. wniósł rewizję nadzwyczajną do Sądu Najwyższego od wyroku Sądu Marynarki Wojennej w Gdyni z dnia 29 grudnia 1981 r., którym skazano Andrzeja Wronę na 3 lata pozbawienia wolności.             W rewizji tej zarzucono błąd w ustaleniach faktycznych będących podstawą orzeczenia, polegających na bezzasadnym przyjęciu, że wyrażając obawy             o skutki ewentualnego użycia broni palnej wobec strajkujących robotników, wypowiedzi pchor. Wrony miały na celu ,,godzenie w gotowość bojową jednostki i osłabienie ducha walki” i w konsekwencji tego błędu przyjęcie, że Andrzej Wrona popełnił przestępstwo z art. 47 ust.1 dekretu o stanie wojennym w sytuacji, kiedy w jego postępowaniu brak jest znamion czynu zabronionego. Prezes wnioskował zmianę wyroku przez uniewinnienie Andrzeja Wrony.             W uzasadnieniu swojego wniosku Prezes Sądu Najwyższego Izby Wojskowej poddał miażdżącej krytyce wyrok oraz jego uzasadnienie. Stwierdził, że ustalenia sądu nie są poparte materiałem dowodowym i są całkowicie dowolne. Wskazał, że uzasadnienie nie zawiera żadnych merytorycznych rozważań.[53]         W toku rozprawy przed Sądem Najwyższym Naczelny Prokurator Wojskowy poparł w całości rewizję nadzwyczajną. W wyroku z dnia 5 listopada 1991 r. Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok i uniewinnił Andrzeja Wronę od popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. [54] W uzasadnieniu wyroku Sąd Najwyższy wskazał m.in., cyt. : ,, Ów błąd w ustaleniach faktycznych polegał na niezasadnym przyjęciu, że skazany ,,działał na szkodę interesu bezpieczeństwa      i obronności PRL” poprzez negatywne wypowiedzi o celowości wprowadzenia stanu wojennego w obecności żołnierzy, co miało ,,osłabić gotowość do walki        z wrogiem”. Błędnie też ustalono, że poprzez wypowiedź skazanego, iż ,,sam broni nie użyję” działał w celu ,,osłabienia gotowości bojowej jednostki”.

Sąd Najwyższy stwierdził, że opis czynu nie znajduje potwierdzenia w materiale dowodowym. Skazany wyrażał własne obawy o skutki i reperkusje społeczne   w przypadku użycia broni palnej przez wojsko względem strajkujących robotników. Swoje uwagi i spostrzeżenia porównywał z tragedią zastrzelonych stoczniowców w grudniu 1970 r.. Wypowiedzi te nie miały żadnego związku     z ,,interesem bezpieczeństwa obronności PRL i gotowości bojowej jednostki”. Sąd Najwyższy zarzucił wyrokowi Sądu Marynarki Wojennej, iż nie wykazano winy Andrzeja Wrony, a w szczególności nie ustalono jego zamiaru. Ponadto Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że zamiast merytorycznej analizy dowodów, Sąd Marynarki Wojennej posługiwał się frazesami ideologicznymi. Na koniec swoich rozważań Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że niezależnie od wszelkich innych uchybień, Andrzej Wrona był osobą niewinną, gdyż nie można przypisać mu żadnego przestępstwa, które było  zabronione przez ustawę w chwili jego popełnienia. Zarzut dotyczył 14 i 15 grudnia 1981 r., natomiast dekret o stanie wojennym zaczął obowiązywać z chwilą jego publikacji w Dzienniku Ustaw,    a ustalono, że druk Dziennika Ustaw nr 29, pomimo, że nosił datę 12 grudnia 1981 r., rozpoczął się dopiero w dniu 17 grudnia 1981 r., a pierwsze egzemplarze dotarły do adresatów dnia następnego. Dekret o stanie wojennym   i jego przepisy karne zaczęły więc obowiązywać od chwili publikacji, tj. 17 grudnia 1981 r., a tym samym czyny z dat wcześniejszych nie podlegały     karze. [55]

         Batalię Andrzeja Wrony z wymiarem sprawiedliwości kończy wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku XI Wydział Wykonawczy z dnia 2 grudnia 2010 r.. W wyroku tym Sąd zasądził od Skarbu Państwa, tytułem odszkodowania        i zadośćuczynienia na rzecz Andrzeja Wrony kwotę 25.000,00 zł. [56] Kwota przyznanego odszkodowania i zadośćuczynienia nie ma żadnego odniesienia do faktycznych cierpień, krzywd, których doznał Andrzej Wrona. Jego aresztowanie i skazanie było od samego początku bezpodstawne, a wyrok sądowy można jedynie rozpatrywać w kategoriach zbrodni komunistycznej. Nie można mieć w tym przypadku zastrzeżeń do wyroku Sądu w Gdańsku, gdyż przyznał on odszkodowanie w maksymalnej, obowiązującej wówczas wysokości. To ustawodawca winien się wstydzić.

Zakończenie

         Sprawa Andrzeja Wrony to w pigułce obraz wojska w stanie wojennym – bałagan, niekompetencja, panika i szukanie winnych niepowodzeń. Uznano, że za zachowanie żołnierzy 32. Pułku Zmechanizowanego pod Stocznią Gdańską odpowiedzialność ponosi kpr. pchor. Andrzej Wrona. Śledztwo prowadzone przeciwko podchorążemu ukazało, w jaki sposób traktuje się prawa osoby podejrzanej. Prokurator zignorował dwa zażalenia złożone przez Andrzeja Wronę i nie nadał im biegu pomimo, iż był to jego elementarny obowiązek. Postępowanie przygotowawcze, tj. śledztwo trwało zaledwie 3 dni. Nie przesłuchano wszystkich żołnierzy jadących ,,Skotem”, a w związku z tym można stwierdzić, że Prokurator nie dążył do dokonania prawdziwych ustaleń   w sprawie. Andrzej Wrona został pozbawiony elementarnego uprawnienia podejrzanego, jakim jest kontakt z obrońcą. W toku śledztwa i procesu sądowego Andrzej Wrona nie znał przepisu dekretu o stanie wojennym i tak naprawdę nie wiedział, co faktycznie mu się zarzuca. Te same błędy powtórzono w trakcie postępowania sądowego przed Sądem Marynarki Wojennej w Gdyni. Prokurator nie zawnioskował, aby przeprowadzić dowody    z zeznań świadków, którzy byli przesłuchani w toku śledztwa. Dowody te, przemawiające na korzyść Andrzeja Wrony, zostały utajnione i Sąd ich nie rozpatrywał. Sąd bezzasadnie oddalił wszystkie wnioski dowodowe składane przez obrońcę pomimo, że dowody te były istotne dla rozstrzygnięcia sprawy     i miały na celu wykazanie niewinności oskarżonego. Od chwili wszczęcia śledztwa do chwili wydania prawomocnego wyroku upłynęło zaledwie 13 dni    ( w tym Święta Bożego Narodzenia ). Przyspieszenie postępowania nastąpiło     z ewidentną szkodą dla wydania sprawiedliwego wyroku. Obecnie zgłaszane postulaty przyspieszenia postępowań sądowych muszą mieć na uwadze smutne doświadczenia stanu wojennego. Błyskawiczne tempo rozpoznawania sprawy Andrzeja Wrony nie było wyjątkowe, ale była to rutynowa praktyka prokuratur  i sądów wojskowych w stanie wojennym. Nieprawidłowości, które wykazałem w artykule, nie są jedynie wynikiem stosowania przepisu o postępowaniu doraźnym, ale świadczą o poziomie prokuratorów wojskowych i sędziów wojskowych, którzy nie respektowali obowiązującego wówczas prawa,              a kierowali się raczej wytycznymi Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Sędziowie wydawali surowe wyroki, aby przypodobać się przełożonym i spełnić ich oczekiwania. Wyrok Sądu Marynarki Wojennej w Gdyni skazujący Andrzeja Wronę na 3 lata pozbawienia wolności był w sposób oczywisty niesprawiedliwy i sprzeczny z obowiązującymi wówczas przepisami prawa, pomijając nawet okoliczność, że dekrety o stanie wojennym były nieważne         i wydane w sposób sprzeczny z Konstytucją. Sprawę tę przesądził wyrok Sądu Najwyższego Izba Wojskowa w 1991 r., w którym uniewinniono Andrzeja Wronę. Wyrok uniewinniający Andrzeja Wronę opierał się na tym samym materiale dowodowym, znanym Sądowi Marynarki Wojennej w Gdyni. Tego rodzaju rozstrzygnięć, na początku lat 90., zapadło wiele tysięcy. Skala tego zjawiska, tj. skazywania przez sądy wojskowe ludzi niewinnych, jest przerażająca. Bezpodstawne pozbawianie ludzi wolności  i osadzanie ich          w więzieniach na podstawie nieprawdziwych zarzutów stanowi ewidentnie zbrodnię komunistyczną, która do dzisiaj nie została ukarana.

         Andrzej Wrona, pisząc wniosek o wydanie mu paszportu do Kanady stwierdził, że proces i odbywanie kary stanowiło dla niego największą tragedię życiową oraz były to przeżycia traumatyczne. Wolna Rzeczpospolita wprawdzie zniosła bezprawny wyrok Sądu Marynarki Wojennej w Gdyni, ale zasądzono mu odszkodowanie i zadośćuczynienie w żenująco niskiej kwocie 25.000,00 zł za siedemnastomiesięczny pobyt w więzieniu. Nie uwzględniono przy tym szykan, jakie władze PRL zastosowały wobec  Andrzeja Wrony  po opuszczeniu zakładu karnego. Faktycznie uniemożliwiono mu życie, gdyż nie mógł znaleźć żadnej pracy, a kiedy ją znalazł, to natychmiast zmuszano do zwolnienia go       z pracy. W sposób oczywisty było to jawne bezprawie i stały sposób działania tajnej policji.

         Dzieje 32. Pułku Zmechanizowanego w Kołobrzegu wymagają solidnych i rzeczowych badań w celu wyjaśnienia wszystkich białych plam. Brak jest dotychczas jednoznacznych ustaleń, dotyczących udziału tego pułku                    w masakrze robotników w Czarny Czwartek 1970 r.. Badania wymaga również zachowanie kadry i żołnierzy tego pułku w grudniu 1981 r. w Gdańsku. Nie były to zachowania chwalebne i dobrze się stało, że pułku tego nie ma już               w Kołobrzegu, jednakże powinniśmy wyciągać wnioski na przyszłość nawet              z fragmentów naszej historii, która okryta jest złą sławą. Obserwuję, że świadkowie tych wydarzeń usiłują usprawiedliwić w różny sposób swoje zachowanie. Jest to z ludzkiego punktu widzenia zrozumiałe, jednakże nie zwalnia to nas z dociekania prawdy. Mam nadzieję, że badania w tym zakresie zostaną podjęte i przeprowadzone.  

         Składam serdeczne podziękowania Pani Aleksandrze Witek z Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Szczecinie za okazaną pomoc. Dziękuję również Pani Karolinie Kowalczuk i mojej żonie – Wirginii Wiktorowicz – Stępień, które również w dużym stopniu przyczyniły się do powstania tej pracy.


[1] Zapominasz…?, cz.1 : Pieta polska. Antologia, Biblioteka Obserwatora Wojennego, Kraków 1984  [w:] Poezja stanu wojennego. Antologia wierszy, piosenek kontra faktur, parafraz i fraszek. Wybór i opracowanie Anna Skoczek, Kraków 2014 

[2] Dla przykładu wymienić można: Paczkowski Andrzej, Wojna polsko – jaruzelska. Stan wojenny w Polsce . 13 XII 1981 – 22 VII 1983. Warszawa 2007; Piotrowski Paweł, Propaganda wojskowa w okresie kryzysu politycznego 1980 – 1981 i stanu wojennego, Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej nr 11, grudzień 2001; Piotrowski Paweł, Udział wojska polskiego w realizacji stanu wojennego, [w:] Wielogłos. Uczeni i świadkowie o stanie wojennym, pod red. Magdaleny Rupińskiej, Toruń 2002; Wojciech Polak, Swetry, sutanny i mundury. Próba oddziaływania ,,Solidarności” podziemnej, Kościoła katolickiego i społeczeństwa na wojsko po wprowadzeniu stanu wojennego, a także przejawy oporu wewnątrz struktur wojskowych w świetle raportów Wojskowej Służby Wewnętrznej i Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, grudzień 1981 – grudzień 1982, Toruń 2016 , Wojciech Polak, Stan wojenny pierwsze dni, Gdańsk 2006; Stan wojenny w Polsce 1981-1983, pod red. Antoniego Dudka, Warszawa 2003

[3] Pułk ten nazywany był Budziszyńskim, w 1975 roku nadano mu za patrona Hansa Beimlera. Został sformułowany w 1951 roku i początkowo stacjonował w Rogowie. W latach 80. XX wieku obok dowództwa      i sztabu w jego skład wchodziły trzy bataliony zmechanizowane, w tym m.in. bateria moździerzy 120 mm, batalion czołgów, oraz inne pododdziały. Pułk wchodził w skład 8. Drezdeńskiej Dywizji Zmechanizowanej, której dowództwo i sztab znajdowało się w Koszalinie.

[4] Piotr Brzeziński, Gdyński grudzień 1970, Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej nr 12/121, grudzień 2010, s. 25-40; Jerzy Eisler, Grudzień 1970, Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej nr 12/121, grudzień 2010, s. 2-6; Sławomir Cenckiewicz, Gdańsk ’70. Zbrodnia nieukarana i bitwa o pamięć, Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej nr 12/121, grudzień 2010 s. 7-24

[5] Proces trwał 17 lat i był wielokrotnie przerywany i przenoszony. Bez żadnego sensu przesłuchano ok. 4 tysięcy świadków pomimo, że podsądni byli oskarżeni o sprawstwo kierownicze, a świadkowie nie mieli na ten temat jakiejkolwiek wiedzy. W toku procesu wystosowałem pismo do Prokuratury wskazując, co należy uczynić, aby proces przyspieszyć bez szkody dla prawdziwości ustaleń. Otrzymałem odpowiedź, w której Prokurator uznawał, że jego działania w czasie procesu są prawidłowe.

[6] Wyjątkiem jest publikacja Adama Strzębosza i Marii Stanowskiej, Sędziowie warszawscy w czasie próby. 1981-1988, Warszawa 2005. Od kilkunastu lat staram się wypełnić tę lukę, analizując procesy polityczne lat 80. XX wieku ( np. Proces Hodysza i Siedlińskiego w Roczniku kołobrzeskim 2020 ) 

[7] Reżim Jaruzelskiego miał ograniczone zaufanie do Sądów Powszechnych i uznano, że bardziej pewne będą Sądy Wojskowe. Przepisy w tym zakresie zawierał dekret z dnia 12 grudnia 1981 r. o przekazaniu do właściwości Sądów Wojskowych spraw o niektóre przestępstwa oraz o zmianie ustroju Sądów Wojskowych       i wojskowych jednostek organizacyjnych Prokuratury Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w czasie obowiązywania stanu wojennego ( Dz. U. nr 29 poz. 157 z 1981 r. )

[8] Najbardziej głośnym przykładem są wyroki w sprawie przeciwko członkom ,,Solidarności” z Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Ewa Kubasiewicz – Houée została skazana na 10 lat pozbawienia wolności, Jerzy Kowalczyk i Jerzy Trzciński na kary po 9 lat pozbawienia wolności, Cezary Godziuk na 6 lat pozbawienia wolności, Wiesława Kwiatkowska, Krzysztof Jarkowski, Sławomir Sadowski, Jarosław Skowronek na kary po 5 lat pozbawienia wolności, a Marek Czachor na 3 lata pozbawienia wolności, zob. Ewa Kubasiewicz – Houée, Bez prawa powrotu, Wrocław 2005

[9] Mając na uwadze, że armia liczyła wówczas średnio ok. 350 000 żołnierzy, ilość ,,dysydentów” jest niezauważalna. Żołnierze zawodowi w swojej w masie byli ślepo podporządkowani dowództwu,                                 a  ,,upartyjnienie” kadry zawodowej zbliżało się do 100 %.

[10] Wojciech Polak, Sylwia Gali – Skarbińska, Ks. Michał Damazyn, Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach, Kraków 2021, s. 240. Autorzy cytują wyniki badań Przemysława Gasztolda z Biura Badań Historycznych IPN.

[11] Waldemar Skrzypczak, Michał Majewski, Paweł Reszka, Moja wojna, Poznań 2010, s.49. Waldemar Skrzypczak był pod Stocznią im. Lenina w Gdańsku w dniu 16 grudnia 1981 r. i czołgiem rozbijał barykady stoczniowców, ale nastąpiło to już po wycofaniu spod stoczni 32. Pułku Zmechanizowanego.

[12] Wojciech Polak, Sylwia Gali – Skarbińska, Ks. Michał Damazyn, Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach, Kraków 2021, s. 243-244. Wzmianka o kpr.  pchor. Andrzeju Wronie była sporządzona na podstawie jego maila do prof. Wojciecha Polaka z 2015 r.. Z moich nieopublikowanych badań wynika, że powołany do ROMO mieszkaniec Białogardu Zbigniew Andrzej Lipiński odmówił wykonania rozkazu przyjęcia na swój stan pałki bojowej oraz miotacza gazu, gdyż nie chciał brać udziału w pacyfikacji strajku w zakładach ,,Unitra Unitech „. Sąd Pomorskiego Okręgu Wojskowego skazał Zbigniewa Lipińskiego  na karę 3 lat pozbawienia wolności i pozbawienia praw publicznych na 2 lata. W sprawie tej sędzią był Eugeniusz Wicher, który złożył zdanie odrębne. ( AIPN By 51/3 ). Sprawy Lipińskiego i Wrony łączy osoba sędziego Eugeniusza Wichra, który występował w obu tych sprawach.

[13] W aktach paszportowych wskazano, że Andrzej Wrona pracował ostatnio w Szkole Podstawowej w Woli Kamockiej

[14] Opisany rozgardiasz nie był przypadłością wyłącznie JW3699, ale był on typowy dla całego wojska w tamtym czasie. 

[15] Dokładne przyczyny tego wypadku nie są znane, jednakże z dużą dozą prawdopodobieństwa wynikało to        z bardzo słabego wyszkolenia kierowców, którzy z powodów „braków materiałowych” nie ćwiczyli jazdy pojazdami w ciężkich warunkach drogowych. W tym czasie w wojsku było bardzo biednie, a jednostki nie otrzymywały wystarczających przydziałów paliwa. Większość ćwiczeń polegała na tym, że żołnierze bez odpalenia silnika wypychali pojazdy z garaży i udawali, że robią przegląd. Znaczna część pojazdów nie nadawała się w ogóle do jazdy i służyły jako składnice części zapasowych.

[16] W aktach sprawy określa się jednostkę Andrzeja Wrony jako III batalion lub III baterię moździerzy. Nie mam możliwości, aby to zweryfikować i uściślić.

[17] Mała wioska położona około 20 km od centrum Gdańska na południe przy drodze prowadzącej do Kościerzyny.

[18] AIPN Gd 253/9195 k.7-8. W notatce zawarto wyniki rozpytań Tomasza Kałaczyńskiego, Bogusława Kukla, Wiesława Nebratenko, Mirosława Grenc, Marka Cieślaka. Jedynie Bogusław Kukla stwierdził, że usłyszał od Andrzeja Wrony, że nie użyje on broni wobec ludności nawet, gdyby go mieli zabić.

[19] Tamże k.11, protokół zatrzymania st. kap. pchor. Andrzeja Wrony

[20] Tamże, k.5, Postanowienie o wszczęciu śledztwa

[21]  Trzech żołnierzy nie przesłuchano i nie wiadomo z jakiego powodu.

[22] Wszystkich przesłuchań dokonano w tym samym dniu tj. 16 grudnia 1981 r.. Przesłuchania miały miejsce      w Lublewie.

[23] Tamże, k.13-15. Protokół przesłuchania świadka Bogusława Kukla

[24] Tamże, k. 19-20. Protokół przesłuchania szer. Wiesława Nebrafenko

[25] Tamże, k. 21-22. Protokół przesłuchania mł. chor Mirosława Grenca.

[26] Tamże, k. 23-25. Protokół przesłuchania kpr. Marka Cieślaka

[27] Tamże, k. 26-27. Protokół przesłuchania st. szer. Waldemara Piszcza

[28] Tamże, k. 28-29. Protokół przesłuchania st. szer. Sławomira Kałaczyńskiego

[29] Tamże, k.30. Protokół przesłuchania por. Zbigniewa Laika

[30] Tamże, k. 32. Protokół przesłuchania kpt Marka Huberta

[31] Tamże, k. 34. Przepis zarzucanego przestępstwa stanowił, że: ,, 1. Kto działa na korzyść nieprzyjaciela albo na szkodę interesów bezpieczeństwa lub obronności Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, lub państwa sprzymierzonego, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat trzech. 2. Przepisu ust. 1 nie stosuje się, gdy czyn wyczerpuje znamiona innego przestępstwa.”

[32] Zgodnie  z obowiązującym wówczas Kodeksem karnym zbrodnią był każdy czyn, który był zagrożony karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od trzech lat lub karą surowszą ( art. 5 §2 Kodeksu karnego z 1969 r.), a art. 47 pkt. 1 przewidywał  dokładnie taką karę.

[33] AIPN  Gd 253/9195, k. 36-37. Protokół przesłuchania podejrzanego z dnia 17 grudnia 1981 r. w sprawie Prokuratury Marynarki Wojennej sygn. akt PmŚl 3/II/81. W chwili przedstawienia zarzutów dotyczących popełnienia przestępstwa z art. 47 pkt. 1 dekretu o stanie wojennym nie był on jeszcze opublikowany, gdyż Dzienniki Ustaw dotarły do adresatów najszybciej w dniu 18 grudnia 1981 r.. Ustawa, czy też dekret staje się obowiązującym dopiero z chwilą jego prawidłowego opublikowania w Dzienniku Ustaw. Skoro Prokurator nie zapoznał się z Dziennikiem Ustaw, to tym bardziej nie znał go podejrzany. 

[34] Tamże, k. 40.

[35] Tamże, k.47. Postanowienie o zamknięciu śledztwa z dnia 19 grudnia 1981 r.

[36] Tamże, k. 96,97.

[37] Tamże, k. 52-54. Akt oskarżenia z dnia 21 grudnia 1981 r.

[38] Tamże, k. 59. Postanowienie Sądu Marynarki Wojennej w Gdyni w dniu 22 grudnia 1981 r.. Postanowieniem Sądu Najwyższego Izba Wojskowa z dnia 23 grudnia 1981 r. przekazano sprawę z Sądu Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy do Sądu Marynarki Wojennej w Gdyni z uwagi na okoliczność, że oskarżony           i świadkowie przebywają w rejonie działania tego Sądu, co przyspieszy postępowanie.  Zadziwiające jest, że Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni wydał postanowienie o prowadzeniu sprawy w trybie doraźnym na dzień przed przekazaniem mu sprawy przez Sąd Najwyższy. Akt oskarżenia oskarżonemu Andrzejowi Wronie doręczono 23 grudnia 1981 r. i wyznaczono mu trzy dni czasu na złożenie wniosków dowodowych. Jest to wprawdzie zgodne z dekretem o postępowaniach szczególnych… ale niewątpliwie narusza gwarancję oskarżonego do prowadzenia swojej obrony, a nadto uniemożliwia mu kontakt z obrońcą, który w tej sprawie musiał być ustanowiony.

[39] Tamże, k. 65-75,78-82. Protokół rozprawy głównej. Sprawa była rozpoznawana pod sygn. akt Sm.W 2/81

[40] Uchylenie tego trybu miało istotne znaczenie, gdyż wydany wyrok można było zaskarżyć w normalnym toku postępowania do drugiej instancji, natomiast wyrok wydany w postępowaniu doraźnym był prawomocny od chwili jego wydania i nie podlegał zaskarżeniu, a można było jedynie wnieść rewizję nadzwyczajną do Sądu Najwyższego Izba Wojskowa.

[41] AIPN Gd 253/9195, k. 99. Pismo Andrzeja Wrony z 31 grudnia 1981 r.

[42] AIPN Gd 253/9195, k. 129. Wyciąg z rozkazu dziennego nr PF 27 z dnia 3.05.1982 r. Dowódcy JW. 2919. Powołano się na Zarządzenie MON nr 29 z dnia 25.06.1980 r. w sprawie tytułu podchorążego. Należy zauważyć, że pozbawienie Andrzeja Wrony tytułu podchorążego nie miało podstaw ustawowych. 

[43] Tamże, k. 121.

[44] Tamże, k. 134.

[45] Tamże, k. 139. Pismo Czesława Wrony. Pismo jest pisane niewprawną ręką, ale w swojej prostocie jest wzruszające. Czesław Wrona przedstawia trudną sytuację materialną swojej rodziny oraz opisuje zły stan zdrowia swój oraz żony, oraz że syn Andrzej jest niezbędny w domu, aby się opiekować chorymi rodzicami. Siostra Zdzisława napisała też pismo, w którym zaznaczyła, że Andrzej Wrona nic nie wie o prośbie                     o ułaskawienie i dlatego domagała się wycofania pisma ojca. Sąd Marynarki Wojennej udzielił jej odpowiedzi, że wniosek może cofnąć jedynie Czesław Wrona.

[46] Tamże, k. 152, 156.

[47] Tamże, k. 162. Uchwała Rady Państwa

[48] Tamże, k. 164, 167.

[49] AIPN Ld 536/36223 Akta paszportowe Andrzeja Wrony k.3

[50] Tamże, k. 4. Decyzję wydał osobiście Wiceminister Spraw Wewnętrznych gen. W. Pożoga

[51] AIPN Gd 253/9195, k. 172. Wywiad o Andrzeju Wronie przeprowadzony przez Milicję Obywatelską 8 maja 1984 r.

[52] Tamże, k.173

[53] Tamże, k. 183-186. Rewizja nadzwyczajna

[54] Tamże, k. 190. Wyrok sygn. akt WRN 113/91. Sąd rozpoznał sprawę w składzie, w którym był kpt. Józef Dołhy. Ten sam sędzia w 1989  r. jako Sędzia Sądu Marynarki Wojennej w Gdyni wydał postanowienie              o zastosowaniu wobec Andrzeja Wrony ustawy amnestyjnej. Żeby zastosować amnestię należy uznać, że wina        i skazanie nie budzą najmniejszych wątpliwości. Pan Sędzia Józef Dołhy w ciągu dwóch lat diametralnie zmienił  swój stosunek do sprawy Andrzeja Wrony.

[55] Sąd Najwyższy powołał się na pismo Biura Prawnego Urzędu Rady Ministrów z dnia 9 kwietnia 1991 r. stwierdzające, że dopiero w dniu 17 grudnia 1981 r. rozpoczęto druk Dziennika Ustaw nr 29, zawierającego akty prawne dotyczące wprowadzenia stanu wojennego.

[56]AIPN Gd 253/9195,  k. 203.

Napisane przez:

Zostaw komentarz

Musisz być zalogowany aby komentować.