09. Dlaczego Marek Mazurek nie chciał iść do wojska?

W poprzednim odcinku przedstawiłem historię Jacka Barcza, który za swoje poglądy trafił do więzienia. „Ruch Wolność i Pokój” i głoszone idee pacyfistyczne mają w Polsce długą tradycję. Jak się wydaje, pierwsze poglądy wyrażające sprzeciw wojnie przybyły na ziemie polskie wraz z chrześcijaństwem. Reguły licznych zakonów odrzucały jakąkolwiek przemoc. W wiekach średnich panował etos rycerstwa i akcentowano, że można jedynie prowadzić wojnę sprawiedliwą. Ostatnio widziałem zdjęcie, na którym współcześni „rycerze” potykali się na polu grunwaldzkim w obecności widzów. W 1410 roku było podobnie, bowiem zmagania rycerzy pod Grunwaldem ludność obserwowała z okolicznych wzgórz, tak jak współcześni widzowie. Oczywiście żadnemu z rycerzy nie mogło nawet przyjść do głowy, że można zaatakować bezbronnych cywili. Zdziczenie obyczajów przyszło wraz z renesansem, a wojny stały się coraz bardziej okrutne. Tego rodzaju zmiany wywołały opór i próby przeciwdziałania. Reformacja przyniosła liczne prądy również o charakterze pacyfistycznym, a jego wyrazicielami byli kwakrzy, a w Polsce głównie bracia polscy, którzy demonstrowali swoje poglądy nosząc drewniane miecze.

W XIX wieku narodził się współczesny pacyfizm, a za jego kulminację możemy uznać ustanowienie przyznawanej od 1907 roku Pokojowej Nagrody Nobla. Ruchy pacyfistyczne miały również istotny wpływ na przebieg Konferencji Pokojowej w Hadze w 1907 roku, która zakończyła się przyjęciem konwencji mających na celu złagodzenie najbardziej dotkliwych skutków wojny.

W Polsce po objęciu władzy przez komunistów autentyczne ruchy pacyfistyczne były dławione w zarodku. Powstała natomiast jej karykatura – „Ruch Obrońców Pokoju” jako część Światowej Rady Pokoju kierowanej przez sowieckie KGB. W latach 70-tych na czele polskiego „Ruchu Obrońców Pokoju” stał Józef Cyrankiewicz – były premier, który w 1956 roku wsławił się stwierdzeniem, cytuję z pamięci, że „kto podniesie rękę na władzę ludową, to mu ta władza rękę odrąbie”.

Pierwszy masowy ruch pacyfistyczny w PRL-u z wiąże się z ruchami hipisowskimi. W warunkach państwa totalitarnego i powszechnego obowiązku służby wojskowej polscy hipisi po raz pierwszy na szerszą skalę robili wszystko, aby nie iść „w kamasze”. Władze komunistyczne były niejako w rozkroku – propagandowo nagłaśniano hipisów amerykańskich i zachodnioeuropejskich z ich sprzeciwem wobec wojny wietnamskiej, a tymczasem rodzime „dzieci kwiaty” odmawiały służby wojskowej.

Powstanie „Solidarności” spowodowało gwałtowne odrodzenie się również i ruchów pacyfistycznych . W tym czasie byłem w tzw. Szkole Podchorążych Rezerwy, a dwóch kolegów stwierdziło, że z powodu swoich poglądów nie wezmą broni do ręki. Postawa taka była przez wojsko tolerowana, a moim kolegom pacyfistom dawano różne zajęcia typu gospodarczego.

Sytuacja zmieniła się wraz z wprowadzeniem stanu wojennego. Miejscowym przykładem mogą być losy Zbigniewa Lipińskiego z Białogardu. W dniu 14 grudnia 1981 roku został on powołany do Pułku Manewrowego Rezerwowego Obwodu Milicji Obywatelskiej, czyli tzw. ROMO, który miał tymczasową siedzibę w Unieściu. Kiedy chciano mu przydzielić pałkę gumową i ręczny miotacz gazu, szeregowy Zbigniew Lipiński odmówił ich przyjęcia i stwierdził, że nie zamierza używać tych przedmiotów przeciwko kolegom z pracy, którzy podjęli strajk w Unitrze w Białogardzie. Lipiński został aresztowany, a następnie skazany przez Sąd Wojskowy na karę 3 lat pozbawienia wolności (IPN Sz 384/1).

Heroiczna postawa Zbigniewa Lipińskiego niewątpliwie zasługuje na przypomnienie. Nie muszę dodawać, ze tzw. władze stanu wojennego ten i podobne przypadki skrzętnie ukrywały, a w niepodległej Rzeczypospolitej znacznie więcej uwagi poświęca się gloryfikowaniu Jaruzelskiego i jego kompanów z zorganizowanej grupy przestępczej, aniżeli oddaniu należnego hołdu samotnym bohaterom, którzy w pojedynkę sprzeciwiali się armii Jaruzelskiego i Kiszczaka.

Niewątpliwie „Ruch Wolność i Pokój” był kontynuatorem tych tradycji, a postawa Marka Adamkiewicza, który odmówił złożenia przysięgi na wierność Armii Czerwonej wpisywała się w polski nurt niepodległościowy. Od samego początku „Ruch Wolność i Pokój” przyjął założenie, że działalność należy prowadzić w sposób jawny oraz że należy występować w konkretnych sprawach, a nie w imię ogólnikowych haseł. W deklaracji ideowej „Ruch Wolność i Pokój” zapowiadał walkę o podstawowe prawa człowieka, wyzwolenie narodowe, przyłączenie się do międzynarodowego ruchu na rzecz pokoju, konieczność zmiany roty przysięgi wojskowej i stworzenie możliwości cywilnej służby zastępczej oraz skuteczną ochronę środowiska.

Deklarację tę odczytano w dniu 7 listopada 1985 roku w Machowej koło Tarnowa, gdzie odprawiono mszę świętą w intencji obywatela austriackiego Schimek Otto. W 1944 roku mając 19 lat, jako żołnierz Wermachtu odmówił uczestnictwa w egzekucji ludności polskiej, za co jak najbardziej „zgodnie z prawem” został rozstrzelany na podstawie wyroku wojskowego sądu polowego. Schimek Otto stał się patronem „Ruchu Wolność i Pokój”, a komunistyczne władze podjęły nadzwyczajne działania, aby nie dopuścić do złożenia wieńca na grobie austriackiego młodego bohatera.

„Ruch Wolność i Pokój” był zlepkiem różnych poglądów, od skrajnie prawicowych do skrajnie lewicowych, a nawet lewackich, jednakże był zdolny do wypromowania wspólnych idei, jak np. ochrona środowiska. W kwietniu 1986 roku po katastrofie w Czarnobylu „Ruch Wolność i Pokój” organizował tzw. sittingi, tj. jej członkowie siedzieli w głównych punktach miasta i trzymali plakaty z hasłami przeciwko zagrożeniom, jakie niesie energetyka jądrowa. Podjęto akcję przeciwko ściekom huty Siechnice, które zagrażały skażeniu wody pitnej metalami ciężkimi. W Szczecinie wipowcy protestowali przeciwko zatruwaniu powietrza przez fabrykę nawozów sztucznych w Policach, a w Krakowie przez Hutę im. Lenina. Głośna była akcja wipowców w sprawie rezerwatu nietoperzy w poniemieckich bunkrach w Międzyrzeczu, w których chciano umieścić składowisko odpadów promieniotwórczych. Akcja ta zakończyła się pełnym sukcesem, gdyż w wyniku marszów protestacyjnych i głodówek władze zrezygnowały z zamysłu urządzenia tam składowiska śmieci promieniotwórczych. Protesty wipowców przeciwko ocieplaniu bloków mieszkalnych azbestem były mniej skuteczne, a skutki tego w Kołobrzegu do dzisiaj są przerażające.

Drugą wspólną inicjatywą wipowców była akcja odsyłania książeczek wojskowych na ręce Ministra Obrony Narodowe z listem wyjaśniającym przyczyny. Pierwsi swoje książeczki odesłali Jarek Czepczunowicz, Jarema Dubiel i Piotr Niemczyk. Wojciech Jankowski odmówił pójścia do wojska chcąc odbywać służbę zastępczą. Został aresztowany i skazany na 4 lata pozbawienia wolności. Aresztowania spowodowały skutek odwrotny od zamierzonego, gdyż w różnych częściach Polski do protestu przystępowało coraz więcej osób. Jednym z ognisk tej akcji był nasz powiatowy Kołobrzeg.

W poprzednim odcinku opowiedziałem historię Jacka Barcza, który odesłanie swojej książeczki wojskowej okupił trzyletnim wyrokiem więzienia. W jego ślady poszedł inny młody kołobrzeżanin Marek Mazurek. Z akt IPN Sz 366/150 dowiadujemy się, że wychował się w rodzinie tzw. wojskowej, gdyż jego ojciec był chorążym. Po maturze, którą zdał w Technikum Samochodowym w Koszalinie miał stawić się 3 września 1987 roku w jednostce wojskowej w Koszalinie. Zamiast tego w dniu 20 sierpnia 1987 roku Marek Mazurek w liście do Ministra Obrony Narodowej napisał:

„Proszę o umożliwienie mi odbycia zastępczej służby wojskowej w instytucji użyteczności publicznej w Koszalinie, na zasadzie art. 110 ust. o powszechnym obowiązku obrony PRL. Odbycie przeze mnie służby wojskowej byłoby niemożliwe ze względu na moje głębokie przekonania pacyfistyczne. Nie jestem w stanie w żadnym wypadku pogodzić w swoim sumieniu uczestnictwa w wojsku i wyznawaną postawą na rzecz braterstwa i nie używania przemocy. Uważam, że przymusowa służba wojskowa zadaje gwałt osobistym przekonaniom człowieka, jest ona jedną z form zniewolenia jednostki. Według mnie, armia każdego rodzaju służyła i służy dławieniu osobowości, rozwijaniu militarnego sposobu myślenia i przemocy oraz zabijaniu ludzi.

Moja decyzja jest także wyrazem solidarności z wszystkimi, którzy z podobnych przyczyn odmówili pełnienia służby wojskowej, bądź złożenia przysięgi, a przede wszystkim z trzema uwięzionymi – Piotrem Różyckim, Maciejem Wijasem i Oskarem Ksaperkiem.

Marek Mazurek
Uczestnik ‘Ruchu Wolność i Pokój'”.

Wojsko odpowiedziało w sposób wówczas dla siebie typowy, tj. w dniu 24 września 1987 roku Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Koszalinie wydała postanowienie, o tymczasowym aresztowaniu i rozesłaniu za Markiem Mazurkiem listu gończego. Poszukiwania były niezbyt intensywne, a poszukiwany sam wszedł w paszczę lwa. W milicyjnej notatce służbowej czytamy:

„W dniu 3.11.1987 roku o godzinie 9:30 w budynku Sądu Garnizonowego w Koszalinie zatrzymałem poszukiwanego listem gończym (…) Marka Mazurka (…). Ww. przebywał na sali rozpraw na rozprawie swojego kolegi Jacka Barcz. Po poproszeniu go przez żołnierza LWP o opuszczenie sali na widok funkcjonariuszy MO położył się na podłodze – stawiając opór bierny. Wobec takiego stanu rzeczy zatrzymany Mazurek został wyniesiony z budynku Sądu Garnizonowego. Zatrzymany posiadał przy sobie materiały propagandowe Ruchu ‘Wolność i Pokój’ w pojedynczych egzemplarzach, które zabezpieczono w protokole przyjęcia przedmiotów.”

Już w sześć dni po zatrzymaniu do Wojskowego Sądu Garnizonowego w Koszalinie wpłynął akt oskarżenia przeciwko Markowi Mazurkowi, że będąc powołanym przez Wojskową Komendę Uzupełnień w Koszalinie do odbycia zasadniczej służby wojskowej w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Obrony Przeciwlotniczej w Koszalinie z terminem stawienia się 3 września 1987 roku, w określonym miejscu i czasie nie zgłosił się, lecz w celu trwałego uchylania się od tej służby ukrywał się na terenie kraju do dnia 3 listopada 1987 roku, kiedy to został zatrzymany w Koszalinie przez organa Milicji Obywatelskiej, tj. o przestępstwo z art. 231 ust. 3 ustawy z 21.11.1967 roku o powszechnym obowiązku obrony PRL.

W czasie rozprawy Marek Mazurek podtrzymywał swoje stanowisko odnośnie służby wojskowej stwierdzając, że nie może pogodzić w swoim sumieniu służby w wojsku z wyznawaną postawą na rzecz braterstwa i nie używania przemocy. Równocześnie oświadczył, że jest gotowy przyjąć każdą formę zastępczej służby poborowych, lecz bez przysięgi. Sprawa Marka Mazurka – bardzo podobna do wcześniejszej sprawy Jacka Barcza – zakończyła się zdecydowanie inaczej. Najwyraźniej władze przestraszyły się masowego charakteru odmowy służby z pobudek pacyfistycznych i zdecydowanie złagodziły przyjęty kurs. Marka Mazurka skazano na 2 lata pozbawienia wolności z jej warunkowym zawieszeniem na 5 lat oraz wymierzyły 100.000 zł grzywny. W więzieniu Marek Mazurek przebywał tylko przez miesiąc, a następnie został wcielony do Oddziału Obrony Cywilnej przy Zakładach Chemicznych w Policach, gdzie był tzw. „junakiem” przez 2 lata. Marka Mazurka objęła w 1989 roku amnestia na mocy której skrócono mu o połowę do 2,5 roku okres zawieszenia kary.

Zdaję sobie sprawię, że opisywane w dwóch ostatnich odcinkach sprawy mogą wywołać różne reakcje u czytelników. Ciągle bowiem żywy jest spór o rolę wojska w okresie, gdy władzę sprawowali komuniści. Jednakże poza sporem jest, iż „Ruch Wolność i Pokój” doprowadził w konsekwencji do zmiany roty przysięgi oraz do zastąpienia armii z poboru armią zawodową, co obecnie ma miejsce. „Ruch Wolność i Pokój” ma niekwestionowane zasługi w nagłośnieniu kwestii związanych z ochroną naturalnego środowiska. Za głoszenie swoich poglądów byli prześladowani w różny sposób trafiając wielokrotnie do więzienia. Organizacje ekologiczne powinny pamiętać o swoich protoplastach, a także w jaki sposób byli oni traktowani przez komunistyczny reżim. Słuchając wypowiedzi ekologów odnoszę wielokrotnie wrażenie, że nie znają oni historii swojego ruchu.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Komentowanie zakończone.