35. Potyczki Lecha Kozery z esbecją – część II.

W poprzednim odcinku przedstawiłem między innymi plan działań operacyjnych SB skierowanych przeciwko Lechowi Kozerze. Przewidywał on ścisłe śledzenie poczynań figuranta przy pomocy wszelkich dostępnych technik, jak podsłuchy, nagrywanie rozmów telefonicznych, kontrola korespondencji i śledzenie przy wykorzystaniu licznych tajnych współpracowników. Zebrane przez SB informacje miały posłużyć do przerwania działalności Lecha Kozery, a także do poderwania jego autorytetu i zaufania wśród załogi.

Plan ten był konsekwentnie wcielany w życie przez por. SB Zdzisława Przybysza. Prowadzone działania operacyjne potwierdziły, że Lech Kozera ma silne cechy osobowe i autorytet i w sytuacji konfliktowej może stać się przywódcą miejscowych sił ekstremalnych. Ocena ta spowodowała, że z chwilą wprowadzenia stanu wojennego został on internowany i osadzony w Zakładzie Karnym w Wierzchowie koło Złocieńca. Grono osób internowanych z Kołobrzegu było niewielkie, gdyż zatrzymano Chorążego i Grudnika, a w kilka dni później Szostałę.

W dniu 30 grudnia 1981 r. por SB Zdzisław Przybysz sporządził notatkę służbową z rozmowy z internowanym Lechem Kozerą, który oświadczył, że nie czuje się żadną „ekstremą”, a jedynie prowadził normalną działalność związkową jako przewodniczący „Solidarności” w Polskiej Żegludze Bałtyckiej z Kołobrzegu. Ocenił więc, że jego internowanie było jedynie „środkiem zapobiegawczym” zastosowanym w związku z ogłoszeniem stanu wojennego. W czasie rozmowy esbek poinformował Lecha Kozerę, że jego żona wystąpiła z podaniem do Komendanta Wojewódzkiego MO o wyrażenie zgody na widzenie. Lech Kozera oświadczył zdecydowanie, że nie chce, aby żona widziała go w więzieniu i dowiedziała się, w jakich warunkach przebywa. Prosił, aby przekazać żonie, że czuje się dobrze i niczego nie potrzebuje. W dalszej rozmowie Lech Kozera stanowczo odmówił podpisania przygotowanego oświadczenia. Stwierdził, że jest obywatelem i jak każdy jest zobowiązany do przestrzegania prawa i tylko tego rodzaju oświadczenie może złożyć.

Po opuszczeniu w dniu 14 lutego 1982 r. Zakładu Karnego, Służba Bezpieczeństwa otoczyła Lecha Kozerę ścisłą obserwacją. Ustalono, iż nawiązał i utrzymuje szereg kontaktów z działaczami „Solidarności” Januszem Grudnikiem, Wołyńskim, Stefanem Laskowskim, Tadeuszem Dojlitko, Bronisławem Krupińskim, Markiem Maziarzem, czy też jak to określono – „z innymi osobami znanymi z negatywnych poglądów”. Z notatki służbowej z dnia 5 marca 1982 roku opisującej spotkanie z tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Podróżnik” wynika, iż planowano wykorzystać opiekunkę dziecka Kozery. Tw. „Podróżnik” nawiązał bliskie kontakty z opiekunką i w ten sposób zamierzano uzyskiwać szczegółowe informacje. W lutym 1983 r. SB wezwało Lecha Kozerę na rozmowę w celu ustalenia, czy był on inicjatorem listu podpisanego przez kilkudziesięciu pracowników PŻB domagających się darowania kary Piotrowi Pawłowskiemu. Lech Kozera stwierdził, że nie podpisał prośby o ułaskawienie Pawłowskiego tylko dlatego, iż sam był karany i jego podpis mógłby być źle przyjęty oraz wywrzeć skutek przeciwny do planowanego. W rozmowie przyznał natomiast, że wniosek ten osobiście popiera i jest przekonany, ze pracownicy, którzy go podpisali, kierowali się względami humanitarnymi. SB wykorzystało rozmowę do zastraszenia Lecha Kozery i skłonienia do niepodejmowania jakichkolwiek podobnych inicjatyw w przyszłości.

Służba Bezpieczeństwa postanowiła również, iż wykorzysta dla swoich celów fakt ubiegania się przez Lecha Kozerę o pracę na statku. Przy tej sposobności przeprowadzono szereg rozmów mających na celu skłonienie go do zaprzestania działalności opozycyjnej. SB uznała, że wydanie książeczki żeglarskiej i zezwolenie na pracę w morzu zostanie odebrane przez załogę PŻB jako sygnał, iż Lech Kozera podjął współpracę z SB. Pogłoski takie esbecy rozpuszczali wśród załogi poprzez licznych tajnych współpracowników umieszczonych w załogach pływających. W znacznej części zamierzenia te powiodły się, bowiem z doniesień tajnych współpracowników wynikało, iż z chwilą przejścia do pracy na prom koledzy wykazywali w stosunku do Lecha Kozery dystans i nieufność.

W październiku 1984 r. porucznik SB Z. Przybysz informował swoich przełożonych, że obecnie planowane są następujące kierunki rozpracowania, cyt.:

„- dążenie do potwierdzenia przypuszczeń, że figurant kontynuuje, zwłaszcza w sprzyjających okolicznościach po zamustrowaniu, wrogą działalność;
– rozpracowanie zakresu tej działalności, jej form i metod;
– wykorzystywanie uzyskanych w toku prowadzonej sprawy materiałów kompromitujących lub świadczących o prowadzeniu przestępczej działalności, np.: w zakresie przepisów Ustawy Karno – Skarbowej, w celu poderwania jego autorytetu i zaufania jakim figurant cieszył się dotychczas wśród pracowników lub zwolnienia go z przedsiębiorstwa i pozbawienia prawa pływania.
– ścisłe współdziałanie z Wydziałem Śledczym WUSW w Koszalinie w zakresie oceny i wykorzystania uzyskanych materiałów.”

W dalszej części tego pisma por. SB Z. Przybysz informował, że cyt.:

„Figurant został objęty ścisłą kontrolą operacyjną w czasie pobytu na promie oraz w porcie Ystad, do którego zawija prom „Wawel”. Wyselekcjonowana agentura pozostająca na łączności pracowników Sekcji II SB RUSW w Kołobrzegu otrzymała zadanie ustalenia faktów nawiązywania i utrzymywania kontaktów przez figuranta z osobami znanymi z negatywnych postaw, wszelkich faktów świadczących o podjęciu przez niego wrogiej i przestępczej działalności. Przede wszystkim zaś przerzutu materiałów i środków dla podziemia kraju, podsycania nastrojów niezadowolenia , wystąpień godzących w ustrój PRL, innych działań niezgodnych z obowiązującym w Polsce ustawodawstwem oraz faktów szczególnego uaktywnienia się figuranta w okolicznościach sprzyjających jak np. rocznice wydarzeń związanych z działalnością byłej „Solidarności”.

W rozpracowaniu wykorzystywano wyselekcjonowane źródła pozostające na łączności [sformułowanie typowe dla pism esbeków] oficerów operacyjnych Granicznego Punktu Kontroli Świnoujście i RUSW Świnoujście. Przekazano dla nich odpowiednio sprecyzowane zadania (…). Z dotychczas uzyskanych informacji wynika, że figurant nie został przyjęty na promie życzliwie. Wśród załogi promu, na którym jest zamustrowany krąży opinia, że aby uzyskać dokument uprawniający do żeglugi międzynarodowej musiał on zobowiązać się do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Jako argument uprawdopodobniający taką tezę podają fakty, które w normalnych warunkach utrudniałyby uzyskanie dokumentu, a więc przynależność i pełnienie kierowniczej funkcji w b. „Solidarności” oraz internowanie w czasie stanu wojennego. Ustaliliśmy, że figurant podczas postoju promu w Ystad wielokrotnie korzysta z automatów telefonicznych. Nawiązał kontakt z mężczyzną pochodzenia polskiego (wysoki, włosy czarne, wąsy, ubrany w dżinsy oraz czerwoną koszulę) – bliższych danych brak. Widziano ich następnie w mieście w samochodzie marki „Volvo” koloru niebieskiego.

Według naszego źródła nie był to nikt z dezerterów z jednostek PŻB. Figurant usiłował poprzez źródło [w nomomowie esbeckiej oznaczało to tajnego współpracownika] ustalić miejsce pobytu dezertera z promu PŻB Jana Kaliszewskiego. Prosił nawet, aby nasz tajny współpracownik skontaktował się w tej sprawie z policją emigracyjną w Ystad.”

Formalnie Sprawę Operacyjnego Rozpracowania pod kryptonimem „Działacz” zakończono w 1986 r. stwierdzając, że aktualnie nie można ustalić wrogiej działalności, a dalsza kontrola Lecha Kozery będzie prowadzona w ramach kwestionariusza ewidencji operacyjnej.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Komentowanie zakończone.