17. Andrzej Karkoszka – oszołom czy bohater?

Historia, którą chcę dzisiaj opowiedzieć wydarzyła się w Kołobrzegu, 14 stycznia 1986 roku. W tym czasie od ponad dwóch lat stan wojenny był odwołany, a ekipa Jaruzelskiego twierdziła, ze nastąpiła pełna stabilizacja, a cały kraj w zgodzie buduje swoją socjalistyczną ojczyznę. Kilka miesięcy wcześniej, w 1985 roku odbyły się wybory, które w pełni udowodniły jedność społeczno – polityczną kraju, bowiem uczestniczyło w nich znacznie ponad 90% społeczeństwa, które przygniatającą większością głosów, średnia 97%, głosowało na listę ułożoną przez PRON. Zgodnie z centralnym rozdzielnikiem, posłem na Sejm z Kołobrzegu miała zostać osoba, która spełniała następujące kryteria: miała to być kobieta, bezpartyjna i zatrudniona w handlu. Aktyw PZPR w Kołobrzegu stanął na wysokości zadania i znalazł osobę spełniającą wszystkie powyższe wymagania i pomimo początkowych protestów kandydatki, została ona prawie jednogłośnie wybrana posłem. Przypadek ten znakomicie uzasadnia tezę o ludowym charakterze organu władzy, jakim był sejm PRL. Radio, prasa i telewizja zgodnie twierdziły, że gospodarka dynamicznie się rozwija i oto właśnie realizowany jest kolejny etap reformy. Do dzisiaj nie wiadomo, na czym te reformy miały polegać. Stabilizacja sytuacji gospodarczej i politycznej pozwoliła generałowi Jaruzelskiemu zrezygnować z niektórych funkcji i na przykład przestał już być premierem, a pozwolił się wybrać na Przewodniczącego Rady Państwa.

W tym sielankowym pejzażu na błękitnym, styczniowym niebie nad Kołobrzegiem, pojawiła się mała chmurka. Andrzej Karkoszka, uczeń III klasy Szkoły Zawodowej w Słupsku przyjechał do Kołobrzegu. Miał przy sobie reklamową, plastikową torbę z napisem „Społem” (jak widać śledztwo w tej sprawie było prowadzone dokładnie, z wielką dbałością o wszelkie szczegóły) wypełnioną ulotkami o treści:

„Żądamy uwolnienia więźniów politycznych B. Borusewicza, B. Lisa, H. Grządzielskiego, oraz wszystkich więźniów sumienia skazanych przez reżim Jaruzelskiego – GRYF POMORSKI”.

Ulotki były wykonane na białym papierze formatu A-5 farbą koloru niebieskiego. Początkowo Andrzej Karkoszka miał 1500 sztuk tych ulotek, a w chwili zatrzymania jedynie 203 ulotki, a tym samym zdążył on dokonać kolportażu około 1200 ulotek. Zastępca szefa Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych kpt. mgr S. Niemczyk, poinformował swoich przełożonych, że w wyniku podjętych czynności operacyjnych zatrzymano sprawcę kolportażu ulotek, 17 – letniego Andrzeja Karkoszkę. Akta tej sprawy przechowywane są w Instytucie Pamięci Narodowej w Szczecinie pod sygnaturą akt IPN Sz 00106/329. Lektura tych akt każe powątpiewać, aby podjęte przez kołobrzeską milicję i SB czynności operacyjne doprowadziły do ujęcia sprawcy. Z zeznań wzorowego obywatela Tadeusza Lewandowskiego wynika, iż to wyłącznie jemu należy przypisać zasługę w ujęciu groźnego Andrzeja Karkoszki i stało się to w sposób dość przypadkowy i niespodziewany. Pan Tadeusz będąc na klatce schodowej w wieżowcu przy ulicy Łopuskiego zauważył młodego mężczyznę z torbą plastikową, a po chwili odnalazł w tej klatce schodowej ulotki o wrogiej treści. Pan Tadeusz skojarzył sobie te dwa fakty i kiedy znowu zobaczył owego młodego mężczyznę, bez chwili namysłu wykazał obywatelskie zaangażowanie i odwagę. Gdy Karkoszka chciał opuścić klatkę schodową, Pan Tadeusz chwycił go za kurtkę i zapytał, co za papiery rozwiesza w tej klatce. Sprawca nic na to nie odpowiedział. Pan Tadeusz zeznał, że:

„Trzymając go prawą ręką za kurtkę, lewą wyrwałem mu reklamówkę, do której zaglądnąłem i stwierdziłem, iż znajdują się w niej takie same ulotki, które ujawniłem w windzie. On zaczął się szarpać i usiłował mi się wyrwać. Ponieważ mu się to nie udało, powiedział mi, że odda mi te ulotki i abym go puścił wolno (…) Całemu temu zajściu przyglądała się sąsiadka. Poprosiłem ją, aby zadzwoniła na milicję i powiadomiła o zatrzymaniu przez mnie mężczyzny z ulotkami. Udała się ona do drugiej sąsiadki mieszkającej na parterze, skąd zadzwoniła. Po chwili przyjechali funkcjonariusze MO, którym przekazałem zatrzymanego wraz z ulotkami i opowiedziałem, jak do tego doszło.”

W czasie dalszego dochodzenia w tej sprawie nie ujawniono żadnych okoliczności, które mogłyby podważyć prawdziwość tej relacji, a więc należy przyjąć, że ujęcie Karkoszki było efektem współdziałania trojga obywateli, którzy przeciwstawili się sprawcy siania niepokoju i rozruchów. Z notatki służbowej sierżanta Józefa Patera dowiadujemy się, że trzej inni mieszkańcy Kołobrzegu wykazali równie obywatelskie zaangażowanie, bowiem przynieśli na Milicję ulotki znalezione na klatkach schodowych przy ulicy Wojska Polskiego i Wąskiej.

Postępowanie w tej sprawie toczyło się w trybie przyspieszonym i już w dniu 16 stycznia 1986 roku sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Kołobrzegu z aktem oskarżenia. Sprawę rozpoznała asesor Elżbieta Iwaszko przy udziale prokuratora Bogdana Lewandowskiego. Sąd uznał, iż Andrzej Karkoszka jest winny tego, że 14 stycznia 1986 roku w Kołobrzegu rozkolportował około 1200 sztuk ulotek – pism ulotnych, nawołujących do uwolnienia więźniów politycznych w celu wywołania niepokoju publicznego, tj. o czyn przewidziany w art. 282a §1 k.k. i za to skazał go na karę jednego roku ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, dozorowanej pracy na cele publiczne w rozmiarze 30 godzin w stosunku miesięcznym. W uzasadnieniu wyroku Pani asesor Iwaszko podkreśliła, że obywatele, którzy oddawali ulotki byli poruszeni tym faktem i wykazywali swoje oburzenie, że coś takiego mogło jeszcze mieć miejsce. Sąd podkreślił, że Andrzej Karkoszka jest najlepszym uczniem w swojej klasie, nie sprawia problemów wychowawczych, a w miejscu zamieszkania ma dobrą opinię. Na jego niekorzyść przemawia, że utrzymuje bliskie kontakty z działaczami słupskiego podziemia i jest przez nich wykorzystywany do kolportażu ulotek. Znajduje się on pod wpływem tychże działaczy podziemia i dlatego wygłasza jako własne głoszone przez nich idee, hasła i poglądy polityczne. Podkreślono również, iż na terenie Kołobrzegu w roku bieżącym i ubiegłym miały miejsce kilkakrotne zdarzenia polegające na kolportowaniu ulotek, ale sprawcy nie ujęto. Zdaniem Sądu rozrzucenie ulotek wywołało niepokój publiczny polegający na zagrożeniu poczucia bezpieczeństwa ludzi, a z zeznań funkcjonariuszy wynika, iż społeczeństwo zostało poruszone faktem rozkolportowania ulotek i odnosi się do tego zdecydowanie negatywnie.

Zjawiskiem powszechnie znanym jest, że w miarę upływu czasu przyrasta kombatantów i obecnie więcej jest kombatantów II wojny światowej niż tuż po jej zakończeniu. Słuchając różnych dyskusji można odnieść wrażenie, że wszyscy byli przeciwko władzy komunistycznej i każdy, w ten czy w inny sposób pracował, aby doprowadzić do upadku tejże władzy. Nawet gdy w 1990 roku dawni działacze PZPR tworzyli nową partię, to twierdzili, że zawsze wyznawali poglądy socjaldemokratyczne, a z komunizmem nigdy nie mieli do czynienia. Tymczasem, gdybyśmy o latach 80 – tych sądzili tylko i wyłącznie na podstawie lektury zaprezentowanej sprawy karnej, to winniśmy dojść do wniosku, że społeczeństwo bez zastrzeżeń popierało komunistyczne władze, a Pan Andrzej Karkoszka to wyjątkowy oszołom, który z powodu młodego wieku dał się zwieść ludziom chorym z nienawiści. Można więc sobie zadać zasadnicze pytanie, jak to naprawdę było, czy w latach 80 – tych ponad 90% ludzi popierało Jaruzelskiego i jego ekipę, część była niezdecydowana, a istniała jedynie nieliczna grupa przeciwników nie mających żadnego znaczenia i poparcia społecznego, czy też grupa Jaruzelskiego była wyizolowana ze społeczeństwa i mogła się utrzymać tylko przy pomocy bagnetów Armii Czerwonej. Obecne badania socjologiczne, a w szczególności te dotyczące oceny stanu wojennego wskazują, iż poglądy, co do oceny przeszłości rozkładają się mniej więcej po połowie. Moim zdaniem jest to wynik braku rzetelnej wiedzy o najnowszej historii. Bardziej, aniżeli fakty przemawiają do wyobraźni różnego rodzaju mity. Jednym z nich jest rozpowszechniany pogląd, jakoby Wojciech Jaruzelski przyjął w sposób dobrowolny i świadomy rolę Wallenroda i z nienawiści do ustroju oraz z poczucia patriotyzmu został I Sekretarzem partii komunistycznej, aby rozwalić system od środka. Pozdrawiam wszystkich, którzy w to wierzą i życzę im, aby nadal trwali w dobrym samopoczuciu.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Komentowanie zakończone.