11. Służba Bezpieczeństwa przeciwko adwokatom.

W czasie spotkania w Kołobrzegu ksiądz Isakowicz – Zalewski stwierdził, że księża to jedyna grupa zawodowa, która w całości była inwigilowana przez Służbę Bezpieczeństwa. Moim zdaniem jest to pogląd jedynie częściowo słuszny. Faktycznie kler katolicki traktowany był jako wyjątkowo groźny przeciwnik ideologiczny, tym niemniej również całe środowisko ludzi morza – marynarzy i rybaków, poddawano kompleksowej kontroli.

Taką szczególnie „wyróżnioną” przez bezpiekę grupą zawodową byli też adwokaci. Służba Bezpieczeństwa, a wcześniej Urząd Bezpieczeństwa działał, aby wymiar sprawiedliwości posłusznie realizował cele państwa komunistycznego. Po II Wojnie Światowej sądy i prokuratury obsadzane zostały przez ludzi pewnych ideologicznie. Utworzono tzw. Szkołę Duracza i po kilkumiesięcznym przeszkoleniu ludzie, którzy częstokroć nie mieli nawet matury zostawali Sędziami i Prokuratorami. O wiele trudniej przychodziło policji politycznej sprawować kontrolę nad adwokatami, którzy musieli legitymować się wyższymi studiami prawniczymi i wykonywali wolny zawód.

Jednym ze sposobów zwiększenia nadzoru nad adwokatami był pomysł, aby przymusić ich do wykonywania zawodu tylko w ramach zespołów adwokackich. Starano się również, aby jak największa liczba adwokatów zapisała się do partii, tj. do PZPR-u. Rezultaty były raczej mizerne, bo o ile w Sądach i Prokuraturach stan upartyjnienia był bliski 100%, to u adwokatów nie przekraczał nawet 20%.

Dokumenty dotyczące inwigilacji środowiska adwokatów są niekompletne i o dziwo więcej ich zachowało się z lat 60-tych i 70-tych, aniżeli z lat 80-tych ubiegłego wieku. W Instytucie Pamięci Narodowej w Szczecinie pod sygnaturą IPN Sz 00107/151 przechowywane są dokumenty wytworzone przez Służbę Bezpieczeństwa. W zainteresowaniu Służby Bezpieczeństwa pozostawali wszyscy adwokaci. W teczce zagadnieniowej pod kryptonimem „Palestra” prowadzonej dla Koszalińskiej Izby Adwokackiej znajdują się szczegółowe charakterystyki adwokatów wraz ze zdjęciami.

Postanowienie o założeniu odrębnej teczki zagadnieniowej pod kryptonimem „Palestra” zapadło w dniu 23.12.1969 r. Kpt. SB Tadeusz Nowicki uzasadnił założenie teczki zagadnieniowej dużą ilością materiałów pozostających w dyspozycji SB, które należało usystematyzować. Pomimo, iż teczkę założono pod koniec 1969 r., znalazły się w niej materiały poczynając od 1961 r. Systematyczne gromadzenie dokumentów trwało do 1974 r., kiedy to postanowiono ją zamknąć. W teczce tej znalazły się materiały o różnorodnym charakterze. Są w niej notatki funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, relacje tajnych współpracowników, raporty składane Naczelnikowi Wydziału II Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak również opracowania kompleksowe dotyczące niektórych adwokatów. Różnorodność materiałów dotyczy również ich ciężaru gatunkowego, bowiem oprócz spraw istotnych z punktu widzenia reżimu, jak np. kontaktów adwokatów z zagranicą, znajdują się również materiały dotyczące czynów nieobyczajnych bądź mających wydźwięk kompromitujący. Szczególne zainteresowanie budziła narodowość, a w tym dążono do ustalenia, który z członków palestry ma pochodzenie żydowskie. W kręgu zainteresowań funkcjonariuszy SB były wszelkie przejawy działalności samorządu adwokackiego. Służbę Bezpieczeństwa interesowały nie tylko wybory do władz samorządowych, ale również wszelkie ruchy personalne, np. zmiana siedziby.

Do pracy w środowisku adwokatów Izby Koszalińskiej na przełomie lat 60-tych i 70-tych było skierowanych trzech funkcjonariuszy SB. Grupą kierował kpt. Tadeusz Nowicki, a w jej skład wchodzili kpt. Wiesław Trojanowski i ppor. Henryk Rosiński. SB udało się zwerbować w charakterze tajnych współpracowników trzech adwokatów, którym nadano pseudonimy „Robert”, „Rostowski” i „Mediator”. Każdy z nich przez wiele lat pozostawał w stałych kontaktach ze Służbą Bezpieczeństwa, niektórych wynagradzano. Korzystano również z usług byłych tajnych współpracowników o pseudonimach „Stanisław” i „Konrad”.

Służba Bezpieczeństwa bardzo dużą uwagę przywiązywała do wyborów do organów samorządowych. Przede wszystkim starano się doprowadzić do wyboru osoby należące do PZPR bądź Stronnictwa Demokratycznego. W sposób aktywny przeciwdziałano wybieraniu do samorządu osób, które według SB nie spełniały ich kryteriów. W teczce znajduje się znaczna ilość materiałów dotyczących wyborów do organów Izby Adwokackiej w Koszalinie, odbytych 11.04.1970 r. SB zaniepokoiło się, że najwięcej głosów do Rady uzyskał adw. dr Józef Filipowski, który stał się najpoważniejszym kandydatem do objęcia funkcji dziekana. Adw. dr Józefa Filipowskiego określano jako zagorzałego klerykała, utrzymującego ścisłe kontakty z miejscowym klerem i który z racji Świąt gości u siebie księży. Ze zgromadzonych materiałów wynika, iż dr Józef Filipowski został poddany szczegółowej i kompleksowej inwigilacji. W notatce służbowej, sporządzonej przez funkcjonariusza SB, cytowano m.in. treść jego prywatnych listów kierowanych do rodziców. Służba Bezpieczeństwa inspirowała Komitety Wojewódzkie PZPR i SD, aby podjęły zdecydowaną akcję przeciwko wyborowi dr Józefa Filipowskiego na dziekana. Obecnie nie można ocenić czy działania Służby Bezpieczeństwa były skuteczne, gdyż dr Józef Filipowski zmarł. Dziekanem został wybrany adw. Czesław Bielicki, członek PZPR. Początkowo Służba Bezpieczeństwa z wyboru tego była usatysfakcjonowana. Wskazywano, iż Czesław Bielicki jest znanym aktywistą partyjnym, na którym można polegać, że z obowiązków dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej wywiąże się należycie (str. 33). W późniejszym okresie Służba Bezpieczeństwa doszła do wniosku, iż dziekan Czesław Bielicki w oficjalnych kontaktach jest poprawny, natomiast jego zachowania funkcjonariusze SB oceniali jako „dwulicowe”. Zarzucano, iż przed otoczeniem maskuje swój rzeczywisty światopogląd, czego wyrazem był fakt, że w sierpniu 1965 r. ochrzcił swoje dziecko w Koszalinie, a celem zamaskowania tej uroczystości, podróż z Kołobrzegu do Koszalina odbył pociągiem. Szczegółowej analizie poddano wyjazdy zagraniczne dziekana Bielickiego i ustalono, iż wskazywany cel naukowy podróży jest niewiarygodny. Według jednego z donosów, Czesław Bielicki zachował się kompromitująco na terenie Austrii i Włoch, gdyż interesował się zakupami i wydatkował więcej pieniędzy niż oficjalnie posiadał (każdy z uczestników dysponował kwotą 18 dolarów).

Czesław Bielicki prowadził praktykę adwokacką w Kołobrzegu, a w okresie od 1970 do 1986 roku był dziekanem Okręgowej Rady Adwokackiej. W całym tym okresie Służba Bezpieczeństwa uważnie obserwowała jego poczynania. Stwierdzono na przykład, że adwokat Ryszard Wiercioch, z którym Czesław Bielicki często współpracował jest narodowości żydowskiej i jest wrogo ustosunkowany do PRL.

Drugim kołobrzeskim adwokatem, któremu Służba Bezpieczeństwa poświęcała szczególnie dużo uwagi był Ludwik Gottinger. Urodził się w Stryju w 1904 roku i był narodowości i obywatelstwa polskiego. Ludwik Gottinger studia prawnicze ukończył w 1925 r. na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. W 1932 r. po odbyciu aplikacji sądowej i zdaniu egzaminu sędziowskiego, pracował w Sądzie Grodzkim w Przemyślu, a od 1937 r. był Wiceprokuratorem Sądu Okręgowego w Lublinie. W okresie okupacji prowadził biuro podań i tłumaczeń języka niemieckiego. W 1944 r. Ludwik Gottinger został zmobilizowany w szeregi Wojska Polskiego i skierowany do korpusu Oficerów Służby Sprawiedliwości. Do końca 1949 r. awansował do stopnia majora i pełnił różne funkcje w Prokuraturze Wojskowej w Lublinie, Warszawie i Katowicach oraz był sędzią Wojskowego Sądu Rejonowego w Lublinie. Po zdemobilizowaniu z Wojska, od czerwca 1950 r. rozpoczął praktykę adwokacką w Lublinie. W dniu 13.10.1952 r. Ludwik Gottinger został aresztowany przez WUBP w Lublinie pod zarzutem udzielania pomocy materialnej i ukrywania przed aresztowaniem członków zbrojnej i nielegalnej organizacji, działającej pod nazwą „Dalsza Armia Podziemna”. W dniu 26.05.1953 r. Ludwik Gottinger został skazany na 10 lat więzienia. W dniu 26.06.1956 r. Najwyższy Sąd Wojskowy zatwierdził wyrok WSR w Lublinie. Sąd Najwyższy w Warszawie na posiedzeniu z dnia 6.12.1956 r. w trybie rewizji nadzwyczajnej uchylił wyrok w sprawie Gottingera.

Ludwik Gottinger po opuszczeniu więzienia prowadził praktykę adwokacką w Warszawie, a później w Kołobrzegu. Służba Bezpieczeństwa dysponowała szczegółowymi informacjami dotyczącymi przebiegu pobytu adw. Gottingera w Niemczech w 1959 r. Ustalono osoby, z którymi się kontaktował oraz, że na zlecenie Wernera Schultza z Instytutu Studium Prawa Wschodniego napisał dwie prace naukowe dotyczące prawa obowiązującego w Polsce. Z inspiracji tegoż Instytutu Ludwik Gottinger zwrócił się do Ministra Sprawiedliwości o wyrażenie zgody na zorganizowanie konferencji prawników polskich i niemieckich na tematy wywłaszczenia, konfiskaty i nabycia przez Państwo Polskie własności oraz akcji osiedleńczej na ziemiach zachodnich w świetle prawa międzynarodowego. Ministerstwo nie wyraziło zgody na powyższą inicjatywę.

Służba Bezpieczeństwa ustaliła, że w czasie pobytu w RFN Gottinger otrzymywał zlecenia obrony aresztowanych Niemców w Polsce, opiekę nad nimi i ich rodzinami oraz udzielanie porad prawnych i interwencji prawnej u władz polskich w sprawach związanych z uzyskiwaniem pozwoleń na stały wyjazd do RFN. Zlecenia owego miał udzielić Ewald Garlepp – kierownik Wydziału Porad Prawnych organizacji „Hilsfswerg” w Sttutgardzie, a jednocześnie członek CDU i współpracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Bon. Służba Bezpieczeństwa ustaliła, że Ewald Garlepp przekazywał systematycznie różne kwoty od 50 do 200 marek niemieckich na konta Ludwika Gottingera w polskich bankach. Fakty te dały podstawę do wszczęcia przez Prokuraturę Rejonową w Kołobrzegu postępowania karnego o przestępstwo z art. 56 ustawy karno-skarbowej, a równocześnie Wiceminister Sprawiedliwości decyzją z dnia 25.04.1962 r. zawiesił go w czynnościach adwokata. Pod koniec 1962 r. postępowanie karne zostało umorzone wobec braku stwierdzenia czynu zabronionego. Ludwik Gottinger odzyskał zdolność wykonywania zawodu, lecz rok później w grudniu 1963 r., Prokuratur Rejonowy w Kołobrzegu postanowił podjąć umorzone postępowanie uzasadniając tym, że umorzenie śledztwa nie było uzasadnione zebranymi dowodami, a w konsekwencji przedstawiono mu zarzuty prowadzenia na zlecenie cudzoziemców 40 spraw. Ludwik Gottinger nie przyznał się do zarzutów pomimo, iż potwierdził prowadzenie spraw na zlecenie cudzoziemców. Postępowanie zostało umorzone w oparciu o dekret o amnestii z dnia 20.07.1964 r.

Kłopoty Ludwika Gottingera były wynikiem braku współpracy z SB. Tak na przykład w 1961 r. przed procesem Ahlrischa, oskarżonego o działanie na rzecz wywiadu zachodnioniemieckiego, funkcjonariusze Wydziału II Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Koszalinie prowadzili rozmowy z adwokatem w celach, jak to określono, „wykorzystania go do pomocy w sprawie”. Ludwik Gottinger wyraził formalnie zgodę, jednak swoim postępowaniem absolutnie w niczym nie pomógł, a wręcz przeciwnie, jak ujęto to w notatce, „kontakt ten starał się wykorzystać do osiągnięcia własnych celów”. Z dalszych prób wykorzystania Gottingera zrezygnowano i poddano go operacyjnemu rozpracowaniu. Ustalono, że w czasie procesu Ahlrischa adwokat Gottinger dopuścił się według SB niedozwolonych metod obrony, a mianowicie nakłaniał oskarżonego do odwołania zeznań złożonych w toku śledztwa. O podejrzeniach zawiadomiono Prokuraturę Wojskową, a następnie decyzją Szefa Zarządu Sądownictwa Wojskowego z dnia 2.08.1961 r. został skreślony z listy obrońców wojskowych. Operacyjne rozpoznanie polegało m.in. na pełnej kontroli korespondencji i rozmów telefonicznych. Ludwik Gottinger zdawał sobie z tego sprawę, gdyż listy do Niemiec przesyłał przy pomocy marynarzy, a Służbie Bezpieczeństwa nie udało się przeciąć tego kanału. Gottinger, wiedząc o podsłuchach, nie krył emocji i wielokrotnie wypowiadał się w sposób dosadny. Tak na przykład w aktach znajduje się notatka z podsłuchu telefonicznego adwokata, który powiedział: „…… podsłuchują te skurwysyny, pachołki stalinowskie i Żurowicz (komentant MO w Kołobrzegu) i jego banda…”.

Służba Bezpieczeństwa doprowadziła do skreślenia Ludwika Gottingera z listy adwokatów. Gdy dziekanem został Czesław Bielicki ponownie wpisano Ludwika Gottingera na listę.

Adwokaci Czesław Bielicki i Ludwik Gottinger nie żyją już od wielu lat. Swój zawód w tych trudnych czasach wykonywali z poświęceniem i godnością. Z zachowanych dokumentów wynika, że wielokrotnie byli zmuszani przeciwstawić się naciskom policji politycznej. Zawsze czynili to powodowani służbie ludziom, których bronili. Zasługują na pamięć i mogą służyć kolejnym pokoleniom adwokatów jako wzór do naśladowania.

Adwokat Edward Stępień

APEL

Minęła kolejna rocznica patriotycznej manifestacji pod kołobrzeską Katedrą. W dniu 10 listopada 1982 roku ZOMO rozbiło zgromadzonych kołobrzeżan, a kilkadziesiąt osób zostało zatrzymanych. Były wnioski na kolegium oraz kierowano sprawy do Sądu. Jak dotychczas nie udało mi się dotrzeć do dokumentów związanych z tymi wydarzeniami. Być może zostały już zniszczone. Dlatego gorąco apeluję o kontakt wszystkie osoby, które mają wiedzę o tym wydarzeniu i same brały udział lub znają fakty z przekazów. Proszę również o kontakt wszystkie osoby, które były represjonowane w latach osiemdziesiątych: telefonicznie pod nr 602-460-722, 094-35-240-23 lub do mojej Kancelarii w Kołobrzegu ul. Ratuszowa 3/18. Można również uzyskać kontakt poprzez redakcję „Gazety Kołobrzeskiej”.

Adwokat Edward Stępień

Napisane przez:

Komentowanie zakończone.